Выбрать главу

– Kochanie, to jest Craig Edgers. Na studiach mieszkaliśmy w jednym pokoju. Pomyślałem sobie, że chciałabyś go poznać – powiedział Selden, myśląc, że lepiej będzie przedstawić rzeczy w tym świetle, niż otwarcie ogłosić, że Craig przyszedł obejrzeć modelkę Victoria's Secret.

– Craig Edgers? – zapytała z niedowierzaniem. – Selden! – ofuknęła męża. – Dlaczego nigdy mi nie powiedziałeś, że znasz Craiga Edgersa? – Po czym dodała tonem tak ewidentnie pochlebnym, że Selden poczuł lekkie zakłopotanie: – Jesteś świetnym pisarzem. Znam wszystkie twoje książki od dawna, czytałam je, zanim jeszcze wydałeś ten bestseller. Dla mnie jesteś geniuszem…

Z jednej strony Selden był pełen uznania dla Janey: zaskoczyła Edgersa kompletnie, co było zresztą widać. Cała jego agresywna zaczepność, zwykle buzująca tuż pod powierzchnią, nagle przygasła, opadła jak sflaczały penis. W tym momencie Selden zrozumiał, dlaczego Craig musi się tak zachowywać. Gdyby nie cięty język, widać by było jak na dłoni, że jest niczym więcej, jak tylko zaszczutym kujonem. Edgers podniósł rękę do twarzy, jakby chciał poprawić okulary, ale w porę przypomniał sobie, że ma szkła kontaktowe i tylko potarł nos.

– No cóż – odrzekł – od niedawna dociera to także do innych.

– Bardzo się cieszę z twojego sukcesu – powiedziała Janey. – To musi być wspaniałe, kiedy wszyscy w końcu docenią twój talent!

Selden wtrącił się szybko:

– Tylko go nie przeceniaj, Janey. Gdybyś znała Craiga tyle lat co ja, byłby dla ciebie tylko drażniącym…

Janey i Craig spojrzeli na niego jak na natręta, który przerwał im miłą pogawędkę we dwoje.

– Kotku możesz mi zrobić drinka? – poprosiła Janey słodkim głosem.

– Jasne. – Poszedł do kuchni, myśląc: Z drugiej strony… Właśnie. Z drugiej strony co? Miał być zazdrosny? O Craiga Edgersa? Cóż, gdyby nie znał Janey, pomyślałby, że stara się go uwieść. Była nim tak zaprzątnięta… Do tej pory zachowywała się w ten sposób tylko wobec niego. A może, pomyślał, mieszając wódkę z sokiem pomarańczowym, to całe przedstawienie było właśnie dla niego? Oczywiście – na pewno chciała spodobać się jego staremu kumplowi ze studiów. Seldenowi nigdy nie przyszłoby do głowy, że Janey potrzebuje czegoś więcej: żeby Craig się w niej zakochał.

Niemniej nie spodziewał się po niej tej długo tajonej, wieloletniej pasji do książek Edgersa. Mimo że Craig doczekał się wreszcie sławy, której zawsze pożądał, Selden wciąż nie mógł zrozumieć zachwytów publiczności i krytyki nad jego „lirycznym stylem". Zapoznał się z jego twórczością (Craig przesłał mu dwie pierwsze powieści i kilka opowiadań w nadziei, że uda mu się sprzedać je do filmu), ale nie znalazł w niej nic oprócz pretensjonalności i zapatrzenia w siebie. Nie powiedziałby tego Craigowi prosto w oczy, ale w rozmowach z innymi bez ogródek wygłaszał takie sądy.

Możliwe jednak, że zbyt surowo oceniał jego pisarski talent. Dlaczego – z zazdrości? Opamiętał się szybko; nie było takiej rzeczy, której mógłby zazdrościć Craigowi Edgersowi, a już na pewno nie była nią jego praca. Ostateczne kryterium – pieniądze – przekonało go; Craig nigdy nie zdoła dorównać mu na tym polu. Źródłem irytacji Seldena było co innego. Denerwowało go po prostu to, że Craig wcale nie był wielkim pisarzem, a mimo to Janey, jego własna żona, nie była dość oczytana, żeby to dostrzec.

Jestem niesprawiedliwy, pomyślał, wręczając jej zmieszany koktajl, przylepiwszy do twarzy sztuczny uśmiech. Janey nie była wykształcona, skończyła zaledwie szkołę średnią. Trudno było od niej wymagać takiej przenikliwości umysłu. Ale kiedy Selden spojrzał na nią, przeszył go dreszcz. Przycupnęła na samym brzegu kanapy, wbijając w Craiga zachwycone spojrzenie. Nawet nie odwróciła głowy, kiedy Selden podał jej szklankę.

– To skandal – powiedziała. – Czy oni w ogóle nie rozumieją, kim jest autor? Kto zna książkę lepiej niż on? Kto lepiej rozumie jej znaczenie i wie, jak to powinno wyglądać?

Selden postanowił przerwać te pogaduszki. Usiadł w fotelu naprzeciwko kanapy. Podobne wypowiedzi słyszał już nieraz od znajomych „intelektualistów", stąd wiedział, że obecna rozmowa dotyczy upokorzeń, jakie autor musi znosić w Hollywood. W dziwny sposób w ustach Janey znajome słowa brzmiały jak wyświechtane slogany.

– Już dość, kochanie – odezwał się zdecydowanym tonem. – Craig pewnie już to wszystko wie…

Natychmiast pożałował swoich słów, kiedy Janey zwróciła na niego wzrok pełen wyrzutu; jakim prawem próbuje jej dyktować, o czym ma rozmawiać? A jednak to był żenujący widok: Janey wymądrzająca się na temat, o którym nie miała pojęcia, i Craig bujający w siódmym niebie z radości, że ładna dziewczyna raczyła zwrócić na niego uwagę. Jeśli Janey chce się rozwijać intelektualnie, pomyślał Selden, to najpierw powinna skorzystać z moich wskazówek, a nie od razu porywać się na rozmowę z literatem…

Rozterki Seldena nie uszły uwagi Craiga; oparł się o poręcz kanapy, krzyżując ramiona na piersi, i uśmiechnął się, wskazując głową w jego stronę.

– To szczera prawda, Janey – przyznał – ale pretensje powinnaś kierować do męża, który jest częściowo odpowiedzialny za obecny kształt przemysłu rozrywkowego.

– Grubo mnie przeceniasz – parsknął Selden.

– Ależ, Selden! – Oburzenie w głosie Janey przybrało na sile. – Kto ma coś z tym zrobić, jak nie ty? Wiesz, że o prawa do nowej książki Craiga zabiega także Comstock Dibble?

– To jest facet, który wie, co robi.

– A kimże on jest? – wykrzyknęła Janey. – Czy wiesz – zwróciła się do Craiga – że jego ojciec był hydraulikiem, a on sam zaczynał od handlu pornografią na wideo? Co taki człowiek może wiedzieć o sztuce?

Selden zaśmiał się, potrząsając mechanicznie szklanką, żeby rozpuścić lód.

– To tylko plotka. – Mówiąc to, czuł się jak adwokat diabła. – Skoro Comstock Dibble zechciał kupić książkę Craiga, to znaczy, że potrafi z nią zrobić, co należy.

– Ale nie chce się zgodzić, żeby Craig napisał scenariusz – upierała się Janey.

– To dowodzi, że ma pomyślunek.

– Och, Selden – westchnęła – przecież błyskotliwy autor powinien sam napisać scenariusz na podstawie własnego bestsellera.

Selden wodził gniewnym wzrokiem od Janey do Craiga. Czuł, że za chwilę wybuchnie, ale wiedział, że wtedy straciłby twarz. Dlaczego Comstock – tak samo jak każdy inny producent – nie pozwoli Craigowi napisać scenariusza? Powód był prosty: jego powieści nie zawierały ani krztyny konkretnej akcji, a film, niestety, opiera się na akcji, czego tak zwani artyści nigdy nie potrafili zrozumieć. W tej chwili jednak nie można było rozpoczynać rozmowy na ten temat, bo Craig zasiedziałby się tu na dobre, a Selden nagle zapragnął się od niego uwolnić.

– Cóż – powiedział powoli, grzechocząc kostkami lodu w szklance – Craig powinien się cieszyć, że w ogóle ktoś chce kupić od niego prawa do scenariusza. Hollywood ostatnio niewiele kupuje.

– Co za bzdury opowiadasz! – rozzłościła się Janey. – To samo zawsze mówią te bubki z Hollywood. Kłamią jak z nut! – Nagle zmieniła taktykę i spojrzała na Seldena zalotnie: – Kochanie, przecież masz taki talent… A ja już obiecałam Craigowi, że kupisz jego książkę i zrobisz z niej film dla Movie-Time!

W głosie Janey brzmiała niezachwiana pewność, że oto poddaje mężowi genialny pomysł, na który on nigdy sam by nie wpadł. Selden zbaraniał. Janey była dziś inną kobietą; do tej pory nigdy nie zabierała głosu w dyskusjach o interesach, przysłuchiwała się tylko (Selden miał nadzieję, że słucha naprawdę i czegoś się przy tym uczy).

– No i co ty na to, Rose? – zapytał Craig.

– Zastanowię się – odparł Selden chłodno.