Выбрать главу

– Więc tak żyje Janey Wilcox – odezwał się. – To jest jej dzień powszedni.

– Tak żyją też znajomi Janey Wilcox – odparła. Jej twarz, jak zawsze w miejscu publicznym, miała bardzo ożywiony wyraz; był on obliczony na to, żeby przyciągać uwagę, a jednocześnie Janey udawała całkowicie nieświadomą ludzkich spojrzeń. – Nie wygłupiaj się, Craig. Byłeś tu już chyba, przecież jesteś najważniejszym pisarzem ostatniego dwudziestolecia.

Jak na faceta, który szczyci się własnym intelektem, Craig był dziecinnie podatny na najbardziej trywialne pochlebstwa. Momentalnie się odprężył, pochylił w jej kierunku i wyznał, że faktycznie, był już raz w Dingo's ze swoim agentem, ale kazano im usiąść przy małym stoliku w sali na tyłach. Janey dobrze wiedziała, jak zareagować: przybrała wyraz oburzenia na wieść o „podłości" obsługi restauracji wobec genialnego, choć dotąd nieodkrytego pisarza. Był to ulubiony konik Craiga, oprócz utyskiwania na powierzchowność nowojorskiego społeczeństwa, które marnuje czas na głupstwa. Janey w zasadzie nie miała nic przeciwko powierzchowności i głupstewkom, ale dostrzegła natychmiast, że w ten sposób może porozumieć się z Craigiem. Podsycała więc umiejętnie jego zawziętość, opowiadając mu o własnych strasznych przeżyciach sprzed okresu, kiedy została modelką Victoria's Secret; posunęła się tak daleko, że wspomniała o swoich przejściach z Comstockiem Dibble'em, przysięgając, że nie wie o tym nikt, nawet Selden.

A Craig Edgers momentalnie zakochał się w niej po uszy.

Uwiodła go po mistrzowsku, usprawiedliwiając się swoim niezachwianym przekonaniem, że jej pokrewnymi duszami są właśnie tacy mężczyźni jak Craig Edgers, artyści o głębokim wnętrzu, którzy „rozumieją" potrzeby ludzkiej psyche; tylko oni nadają się na jej towarzyszy. Flirt z Craigiem był dla niej zupełnie czymś innym niż na przykład romans z George'em. Mężczyźni pokroju George'a interesowali ją tylko dlatego, że mieli pieniądze, tymczasem Craig nie potrzebował pieniędzy, żeby być interesujący.

Zaczęła subtelnie. Najpierw zadzwoniła do niego kilka razy pod pretekstem omówienia książki, którą Selden miał sfilmować. Efektem tych rozmów był lunch w obskurnej meksykańskiej restauracji na Drugiej Alei (Craig mieszkał niedaleko), a następnie, już nazajutrz, wizyta w jego rozpaczliwie ciasnym mieszkanku, mieszczącym się w wieżowcu zbudowanym dla klasy średniej pod koniec lat pięćdziesiątych. Było ono zaniedbane i umeblowane tanimi szwedzkimi sprzętami, zakupionymi pewnie jeszcze w latach osiemdziesiątych. Na kredensie stał rządek fotografii przedstawiających kolejne etapy małżeństwa Craiga i Lorraine, a jedną ścianę zajmowała w całości biblioteczka. Janey przyjrzała się dokładnie zdjęciom, jako że była szczerze zainteresowana małżonką Craiga Edgersa. Nie zawiodła się: zobaczyła kobietę równą mu mniej więcej wiekiem, wysportowaną, o prostej urodzie. Lorraine przez lata nie zmieniała uczesania: nosiła kręcone włosy, równo obcięte na wysokości ramion, wyglądające jak skrzydła wyrastające ze skroni. Janey zmusiła się do stwierdzenia, że żona Craiga jest „ładna"; celowo wypowiedziała to sztucznym, lekko pogardliwym tonem. Rozbawiło ją także, że większość fotografii zrobiono w głośnych kurortach, takich jak Martha's Vineyard czy Aspen, co bardzo wyraźnie świadczyło o tym, że choć państwo Edgers nie mają pieniędzy, to nie gardzą przyjaźnią z tymi, którzy je mają.

Pretekstem do wizyty u Craiga miała być chęć obejrzenia jego kolekcji powieściowej klasyki. Janey wyznała, że powieść to jedna z jej ukrytych pasji; dzięki temu następna godzina była pełna erotycznego napięcia. Choć właściwie Janey nie planowała iść z Craigiem do łóżka, nie wykluczała takiej możliwości, jeśli mogłaby coś na tym zyskać, a moment byłby odpowiedni. Przeglądając najcenniejszy eksponat w kolekcji, wczesne wydanie „Wielkiego Gatsby'ego" z autografem autora i oryginalną okładką przedstawiającą kobiece oczy na tle nocnego nieba, przypomniała sobie, jak łatwo usidlić mężczyznę. W jej głowie zrodził się plan. Krótki czas spędzony z Craigiem był jak przebudzenie; uświadomiła sobie, że jedyną rzeczą, której jej brak w życiu, bez której nie może być naprawdę szczęśliwa, był prestiż intelektualny. Ten nowy plan nie tylko uświęcał wszelkie środki służące jego realizacji, ale miał także zmienić wszystkie opinie krążące na jej temat. Wiedziała, że ludzie uważają ją za piękność; teraz mieli się dowiedzieć, że jest też niegłupia.

Pomysł był prosty: Janey postanowiła wyprodukować ekranizację powieści Craiga „Konsternacje". Z początku wydało jej się to szaleństwem, ale im dłużej nad tym myślała, tym więcej widziała w tym sensu. Dotąd Craig nie sprzedał praw Gomstockowi Dibble'owi, który wciąż nie chciał słyszeć o tym, żeby to autor napisał scenariusz. Janey uznała, że Craig wcale nie potrzebuje Dibble'a ani żadnego studia filmowego, bo pieniądze właściwie leżą na ulicy. Znała osobiście wielu bogatych mężczyzn, którzy mogliby sfinansować produkcję, zachęceni okazją do pokrzyżowania szyków Dibble'owi; wystarczy, że namówi do inwestycji George'a Paxtona, a wtedy Craig napisze scenariusz, a ona znajdzie aktorów, reżysera i może nawet sama zagra jedną z ról kobiecych. Ależ to będzie zaskoczenie dla Seldena!

Umówiła się z Craigiem na lunch, żeby krok po kroku przedstawić mu swój plan. Kelnerzy uwijali się wokół ich stolika jak muchy, a zblazowani goście Dingo's rzucali im ukradkowe spojrzenia. Janey miała też nadzieję, że plotkują zawzięcie na temat nowej, niezwykłej pary. Odrzuciwszy włosy na ramię, pochyliła się do Craiga, śmiejąc się cicho.

– Teraz już nikt nie ośmieli się posadzić cię na tyłach.

Uśmiechnął się triumfująco.

– Szczególnie teraz. Mówiłem ci, że „Time" chce zamieścić o mnie artykuł? – Przewrócił oczami, jakby od dawna tego oczekiwał i dodał: – Nareszcie.

– Och, Craig! – wykrzyknęła Janey. Ta wiadomość wywołała u niej zupełnie nowe emocje. W Nowym Jorku patrzy się na ludzi przez pryzmat ich znajomych: im bardziej oni są sławni, tym lepiej samemu się wygląda. Janey wprost nie mogła sobie wyobrazić, jak artykuł o Craigu w „Timie" wpłynie na jej własne życie. – Będziesz na okładce?

– Była o tym mowa, ale i tak mam pewne obawy, co jest zrozumiałe. – Posłał jej znaczące spojrzenie. – Wiesz, jak to jest, Janey. Nie ma się żadnego wpływu na to, co o tobie napiszą ani jaki przyjmą punkt widzenia. A ja nie chcę skalać mojej pisarskiej reputacji, pojawiając się w piśmie dla motłochu.

– Musisz się zgodzić – upierała się Janey, marszcząc brwi. – Zrozum, to jest bardzo ważne.

– Wytłumacz mi dlaczego – powiedział, a Janey znów nie mogła się temu nadziwić: Craig Edgers, gwiazda literatury, prosi ją o radę!

– Pomyśl o tym, do ilu ludzi możesz dotrzeć. – W jej głosie była taka żarliwość, jakby przez całe życie nie obchodziło ją nic innego.

– Do jednostek, które nigdy nie miały w ręku wspaniałej powieści, dla których literatura jest po prostu nudna! – Spuściła wzrok. – Mój Boże, Craig – powiedziała łagodnie – masz szansę przemówić do rzeszy ludzi bez żadnego wysiłku… To prawdziwy zaszczyt. Marzę o tym, że pewnego dnia spotka mnie coś podobnego. Takie rzeczy liczą się w życiu. Jak w tym powiedzeniu… „Zycie człeka bezrozumnego jest niewiele warte"?

Craig uśmiechnął się protekcjonalnie.

– Niedokładnie tak, ale wiem, o co ci chodzi.

– No pewnie, że tak. – Spojrzała mu zuchwale w oczy. – Będziesz musiał zdać się trochę na łaskę dziennikarzy, ale pomyśl, ile na tym zyskasz.

Craig zamyślił się głęboko.

– Jesteś jedyną osobą, z którą mogę porozmawiać na te tematy – powiedział. – Moja żona nie chce o tym słyszeć…

– Tylko dlatego, że czuje się zagrożona. Wiesz czym? Twoim sukcesem. Z dnia na dzień życie jej męża uległo zmianie i ona nie ma pojęcia, jak to wpłynie na wasz związek.