Выбрать главу

Na dłuższe rozmyślania nie było już czasu. Contadine wyprostowała się, mówiąc:

– Gotowe. Wyglądasz bosko.

W jednej chwili Janey porwała garderobiana do przymiarki pierwszego „stroju" – niebieskiego stanika wyszywanego cekinami. Janey podążyła za nią, przeciskając się z trudem przez tłum stylistów, modelek, dziennikarzy, kamerzystów, fachowców od reklamy i innych ludzi, którym w niewyjaśniony sposób udało się zdobyć przepustkę za kulisy. Zanim zdążyła dotrzeć do wieszaka oznaczonego wielkim kartonem z jej nazwiskiem wypisanym czarnym flamastrem, dopadł ją niewysoki człowieczek w garniturze w szkocką kratę.

– Moja droga! – zawołał. – Masz wywiad dla „E! Entertainment"! Natychmiast!

– Za chwilę, Walterze – nie pozwoliła się tyranizować agentowi od reklamy. – Evie jest gotowa, niech najpierw porozmawiają z nią.

– Evie nie jest gotowa. – Walter pokręcił głową. – Pożarła się z wizażystą, że niby zrobił jej tłuste policzki. Jakby musiał im czegoś dodawać! Z drugiej strony też byłbym przewrażliwiony, gdyby gazety przezwały mnie niemiecką kiełbasą…

Ktoś nagle kogoś rozpoznał, ktoś się ucieszył, ktoś krzyknął, a Walter momentalnie zapomniał o całej sprawie i poszedł sobie. Janey zaczęło śmieszyć całe to cyrkowe zamieszanie. Wydało jej się, że ludzie dają z siebie wszystko tylko wtedy, kiedy pełnią odpowiedzialną funkcję przy jakimś zupełnie niepoważnym przedsięwzięciu. Ni stąd, ni zowąd stanął jej przed oczami Craig Edgers. Choć twierdził coś wręcz przeciwnego, Janey nie mogła uwierzyć, że w powierzchowności jest coś złego, skoro dzięki niej można się dobrze zabawić. Zresztą, jeśli to właśnie jest ulubiona rozrywka nowojorskiego towarzystwa, to dlaczego ona, Janey Wilcox, nie może zająć należnego jej miejsca w samym centrum uwagi? Jeśli nawet jako modelka „nie jest przeciwnikiem" dla rekinów biznesu, prawda była taka, że gdyby nie była modelką, nikt by nie chciał z nią rozmawiać…

Dopasowała wyszywane cekinami ramiączka niebieskiego stanika i stanęła przed małym lustrem. Jej garderobiana, Marie, podała parę silikonowych wkładek powiększających biust.

– O, nie – zaprotestowała Janey. – To mi niepotrzebne.

– Wszyscy to noszą.

– Ja noszę miseczkę C – powiedziała Janey. – Nie potrzebuję powiększania piersi.

– Więc będziesz miała mniejsze od wszystkich innych dziewczyn. Chcesz mieć najmniejszy biust na wybiegu?

– Marie – uśmiechnęła się Janey wesoło – czy uważasz, że istnieje ścisły związek pomiędzy wzrostem kursów giełdowych a rozmiarem kobiecych piersi? – Takie samo pytanie zadał jej niedawno Craig i skończyło się to piętnastominutową dyskusją na temat: mężczyźni i kobiety a pieniądze. Janey przedstawiała swoje racje, a Craig słuchał jej w nabożnym skupieniu; jak wiele różniło go od Seldena, który nigdy się tak nie zachowywał! Ale czego można było się spodziewać po Seldenie? To Craig był prawdziwym intelektualistą, rozumiejącym, że każdy człowiek jest mądry i ma własne zdanie, którego warto wysłuchać. A Selden… Craig widział w nim duszę sprzedawczyka, chociaż Janey nie do końca się z tym zgadzała.

Marie wyrzuciła ręce w górę na znak wzburzenia.

– A czyja się znam na giełdzie? – wykrzyknęła. – Myślisz, że mogę szastać pieniędzmi? – Z tymi słowy natarła na Janey z wkładką w każdej ręce. Nie było wyjścia: Janey pozwoliła jej wsunąć pod piersi poduszeczki wypełnione chłodnym silikonem. Jej biust podskoczył do góry i na boki, wyrywając się z miseczek stanika.

– No i wyglądam jak lala z kreskówki. – Janey się skrzywiła. Po chwili dodała ze złośliwym uśmiechem: – Chyba każę wyjąć sobie implanty z piersi. Co o tym sądzisz, Marie?

Marie pobladła, jakby miała paść trupem.

– Ani się waż! – huknęła na Janey. – Zrujnujesz sobie karierę! A pomyślałaś, jaki przykład dasz innym kobietom?

– Janey, już? – Walter Speck wyjrzał zza wieszaka ze strojami. Janey spojrzała pytająco na Marie, a ta przewróciła oczami, ale w końcu skinęła głową.

– Wiesz, co mówić. – Walter podał jej różowy jedwabny szlafroczek. – Kocham Victoria's Secret i tak dalej, Victoria's Secret pozwala kobietom czuć się dobrze we własnej skórze…

– Naprawdę? – zapytała Janey.

– Ty też zaczniesz mi robić sceny? – Walter poprowadził ją pospiesznie w róg sali, gdzie stała ekipa filmowa. – Wystarczy, że Evie szaleje… Ze starszymi modelkami zawsze jest problem. Po trzydziestce zaczyna się wam wydawać, że w tajemniczy sposób wypączkowały wam mózgi.

– A jeśli to prawda? – Janey się zaśmiała. Usiadła na wskazanym krześle i odchyliła głowę w tył, żeby wizażystka mogła przypudrować jej twarz. – W każdym razie nie masz się czym martwić. Zastanawiam się nad odejściem z branży. Mam w życiu inne cele.

– Boże, tylko nie to – wymamrotał Walter.

– Czy to oficjalne oświadczenie? – zapytał ktoś z boku.

– W żadnym razie – warknął Walter.

– Janey – zagadnęła reporterka, żywa blondynka w wieku około dwudziestu pięciu lat i o urodzie tak pospolitej, że gdyby nie praca w telewizji, nie wyróżniałaby się absolutnie niczym – mniej więcej za piętnaście minut wychodzisz na wybieg. Pokażesz się na nim tysiącom ludzi praktycznie naga!

– Zgadza się. – Janey wyglądała na lekko znudzoną tym, co ją czeka.

– Ani trochę się nie denerwujesz? – zakwiliła podniecona dziewczyna. – Ja bym tego nie zrobiła za żadne pieniądze!

Janey uśmiechnęła się z politowaniem. W tym cały problem, pomyślała, nikt by ci za to nie zapłacił… ale powiedziała:

– Uważam moje ciało za dzieło sztuki. Modelka uprawia sztukę własnego ciała, w ten sam sposób, jak malarz tworzy obrazy.

– Boże drogi! – wykrzyknęła reporterka. – Nigdy bym nie pomyślała, że modelka może być artystką! Dziś wzrósł mój szacunek dla modelek!

Janey łaskawie obdarzyła ją fałszywym uśmiechem.

– Jest jedno pytanie, które zadajemy wszystkim modelkom – ciągnęła dalej dziewczyna. – Czy przygotowywałaś się specjalnie do dzisiejszego pokazu?

– Raczej nie. – Janey wzruszyła ramionami. Czy ta durna lala musi wiedzieć, że dwa dni temu miała zabieg wstrzyknięcia kolagenu do ust i krańców górnej wargi, w linie łączące nos z ustami? Czy trzeba ją informować o hydrokolonoterapii i depilacji miejsc intymnych, które zrobiła sobie wczoraj? Spokojnie mówiła dalej: – Zrobiłam tylko to, co zwykle, ponieważ dziś rano miałam spotkanie z agentem, a potem zjadłam lunch z Craigiem Edgersem, z którym się przyjaźnię.

Nazwisko Edgers wywołało oczekiwany skutek.

– Craig Edgers? – zapiszczała reporterka. – Ten pisarz? A o czym rozmawialiście?

– O korelacji pomiędzy wahaniami na giełdzie a sposobem postrzegania piękna kobiecego ciała – rzuciła Janey.

– Biedna dziewczyna osłupiała. Zareagowała dopiero po chwili, starając się zatrzeć niekorzystne wrażenie:

– Czego jak czego, ale pięknych ciał dziś tutaj nie zabraknie! Janey, dziękuję ci za wywiad, za twój wkład w obalanie stereotypu niemądrej modelki i za przykład, który dajesz dzisiejszym kobietom.

– Ładnie. Bardzo ładnie – mruknął Walter, biorąc Janey pod ramię. – Szczególnie podobał mi się ten fragment o Edgersie. – Nagle przystanął, marszcząc brwi. – Chyba sobie tego nie wymyśliłaś? Niech to tylko trafi do plotkarskich gazet…

– Nie wygłupiaj się – uspokoiła go Janey. Pomyliła daty, ale to nie był żaden problem; w końcu naprawdę zjadła lunch z Craigiem, a przecież wiadomo, że prasa zawsze musi wszystko pokręcić.