Выбрать главу

– Ciekawi mnie jedna rzecz – powiedział Richard. – Jak długo trwa kariera modelki?

– Cóż, Lauren Hutton… – zaczęła Janey, ale Paula natychmiast jej przerwała:

– Lauren Hutton to wyjątek, nieprawdaż? – i zaraz dodała: – A ty na pewno chcesz niedługo urodzić dzieci…

– Myślę o tym. – Janey czuła narastającą frustrację.

W tym momencie na ścieżce prowadzącej na plażę pojawił się Selden ze zwycięskim uśmiechem na twarzy.

– Mamo – rzucił ręcznik na piasek – jak sądzę, ucieszy cię wieść, że złoiłem bratu… pupę.

– Dziękuję, kochanie – powiedziała Paula.

– A gdzie Wheaton? – Isabelle rozejrzała się wokół.

– Podrzucił mnie i pojechał do domu – odparł Selden. – Zapomniał kąpielówek…

– Cały on! – Isabelle się zaśmiała.

– Muszę skoczyć do wody – oświadczył Selden. – Kto ze mną?

– Idź, Janey… – powiedziała Paula.

– Nie lubię…

– Woda jest ciepła. – Richard nie dał jej dojść do słowa. – Nawet za bardzo…

– Chodź, kotku. – Selden wyciągnął dłoń.

Nie było wyjścia. Janey wzięła go za rękę i pozwoliła, by pomógł jej wstać. Ruszyli w stronę oceanu.

– Nie chcę wchodzić do wody – oświadczyła Janey. – Patrz, jakie wielkie fale…

– Nie wygłupiaj się – rzucił Selden przez ramię. – Trochę wody jeszcze nikomu nie zaszkodziło…

Pociągnął ją do linii przyboju. Janey odskoczyła, kiedy tylko pierwsza fala obmyła jej stopy.

– Zimna! – krzyknęła.

– Co ty gadasz. – Selden wszedł do wody po kolana, a następna fala rozbiła się o jego pierś. – Chodź! – Wyskoczył na plażę, parskając wodą. – Jest w sam raz!

– Selden! – dobiegł ich krzyk pani Rose. Janey odwróciła się; Paula machała do nich jak oszalała. Na ten widok Selden wyskoczył z wody niczym wielki mokry buhaj i pozostawiwszy Janey na brzegu, pospieszył do matki.

– Co się stało? – zapytał po chwili, kiedy dotarł na miejsce.

– Coś niedobrego – odpowiedział mu Wheaton, który właśnie dojechał. – Zabierz Janey i jedźcie do domu…

– Ale co się stało? – Selden podniósł ręcznik i otarł twarz.

– Siostra Janey…

: – Patty!? – krzyknęła Janey, podbiegając do nich pędem.

– Spokój – nakazał Selden. – Co z nią? Nic jej nie jest?

– Nie umiem ci powiedzieć. Dzwonił jakiś Digger…

– To szwagier Janey…

– Prosił, żebyś do niego oddzwonił. Podobno Patty jest w więzieniu.

– O, Boże. – Pani Rose złapała się za serce.

– Zajmę się tym, mamo – uspokoił ją Selden, naciągając koszulę.

– Lepiej wszyscy wracajmy do domu. – Paula zaczęła zbierać rzeczy.

– Zostańcie tutaj – polecił jej. – Po co psuć sobie dzień… Idziemy. – Skinął na Wheatona i Janey, po czym pomknął ścieżką w stronę samochodu. Janey pospieszyła za nim, potykając się na kamieniach – w tym pośpiechu zapomniała o butach. Usiadła z przodu, a Selden wskoczył za kierownicę.

– Zapisałeś jego numer? – zapytał brata, który usadowił się z tyłu.

– Nie – odparł Wheaton. – Myślałem, że wiesz, gdzie go szukać.

– Wheaton, do jasnej cholery! – Selden uderzył dłonią w kierownicę. – Wiesz, gdzie się zatrzymali? – zwrócił się do Janey.

– Nie bardzo… – wykrztusiła. – W Four Seasons… Może w Ritzu?

– W Aspen nie ma Four Seasons – powiedział Selden. – Muszą być w Ritz-Carlton.

Jeep przemknął jak błyskawica po żwirowym podjeździe. Spod kół we wszystkie strony tryskały drobne kamienie. Selden zahamował ostro przed samym domem i wbiegł do środka. On jest w swoim żywiole, uświadomiła sobie Janey z przerażeniem. Napawa się każdą chwilą…

Zanim weszła do domu, Selden już zdążył dodzwonić się do Aspen i połączyć z Diggerem.

– Daj mi z nim porozmawiać. – Wyciągnęła rękę. – Selden potrząsnął głową i odpędził ją niecierpliwym machnięciem ręki. – To moja siostra! – syknęła. – Rzucił jej rozzłoszczone spojrzenie, nakazując siedzieć cicho.

– Aha, aha. – Skinął głową. – Rozumiem. W którym areszcie? Dobrze… Zatrzymali je obie? Nie, nie pozwolą ci się z nią zobaczyć… Musisz mieć prawnika… Tym się nie martw. Bądź tylko pod telefonem. Podzwonię do różnych ludzi i skontaktuję się z tobą. – Odłożył słuchawkę.

– Co się stało? – krzyknęła Janey.

Selden usiadł na krześle.

– Dotąd dowiedziałem się tyle: Patty i Digger stali w kolejce do kasy w supermarkecie. Nagle podeszła do nich Marielle Dubrosey, która widocznie dowiedziała się, dokąd wyjechali na święta. Zaszła Patty od tyłu…

– W sklepie?

– W sklepie – przytaknął Selden. – Powiedziała coś, a wtedy Patty uderzyła ją w twarz.

– Brawo, Patty – powiedziała Janey.

– Brawo, brawo, ale Marielle jej oddała. Patty dostała w brzuch, popchnęła ją, a ona upadła. Wtedy zjawiła się policja i aresztowała obie.

– Wszystkie gazety będą o tym pisać. – Janey się skrzywiła.

– Bardzo możliwe – zgodził się Selden – ale w tej chwili najważniejszą rzeczą jest wyciągnięcie Patty z aresztu.

– Lepiej wracajmy do Nowego Jorku – powiedziała Janey.

– Nic tam nie zdziałamy – sprzeciwił się Selden.

– Tutaj też nie – warknęła.

Selden uniósł ręce, jakby nakazywał Janey trzymać się na dystans.

– Pozwól, że ja się tym zajmę – poprosił. – Zadzwonię do Jerry'ego Grabawa.

– Po co ci spec od public relations? – zakpiła. – Poza tym jest Boże Narodzenie…

– Jerry'emu to nie przeszkadza – zapewnił Selden. – On uwielbia takie awantury.

Po trzech godzinach Selden skończył dzwonić, a w tym czasie reszta rodziny zdążyła wrócić z plaży i zażądać wyjaśnień. Obecnego zajścia nie sposób było wytłumaczyć bez opowiedzenia całej tej wstrętnej historii od początku. Podczas gdy Janey mówiła, Paula Rose wciąż zerkała na męża, a jej zaciśnięte usta były nieomylną oznaką dezaprobaty. W końcu Janey nie wytrzymała. Uciekła do swojej sypialni i rzuciła się na łóżko, jak szalona obgryzając paznokcie.

– Na razie to tyle. – Selden wszedł do pokoju i padł na łóżko obok niej. Przyłożył dłoń do czoła. – Jerry znalazł kogoś, kto znał tamtejszego sędziego i zdołał go przekonać, żeby poszedł do sądu i załatwił dla Patty wyjście za kaucją. Będzie musiała stawić się za miesiąc na przesłuchaniu, chyba że sąd odstąpi od zarzutów, co jest prawdopodobne, zważywszy na fakt, że Patty jest sławna, a wszystko działo się w Aspen, gdzie takie rzeczy to codzienność…

– To dobrze – powiedziała Janey chłodno. Cieszyła się, że Selden poradził sobie z tym nagłym problemem, ale drażniło ją to, że wziął sprawy w swoje ręce, nie spytawszy jej nawet o zdanie. W końcu Patty to jej siostra, a on nie pozwolił jej nawet porozmawiać z Diggerem… Zachował się tak samo jak w przypadku tego domu w Connecticut albo choćby wyjazdu na święta – sam podjął wszystkie decyzje, nie biorąc pod uwagę, że ona może mieć inne zdanie…

– Cholera. – Selden usiadł na posłaniu. – Muszę opowiedzieć wszystko mamie. Takie rzeczy zawsze ją denerwują…

– Lepiej to zrób – zgodziła się Janey.

Selden wstał i poszedł do sypialni obok.

– Mamo? – Janey usłyszała jego głos, a potem bolesne westchnienie Pauli. – Nie martw się. Wszystko już załatwione – powiedział Selden.

Janey wstała i podeszła na palcach do ściany, która była tak cienka, że słychać było przez nią wyraźnie każde słowo.

– Nie podoba mi się to – powiedziała pani Rose.