Selden wyszedł z łazienki owinięty w pasie ręcznikiem. Przysiadł na skraju łóżka i zaczesawszy włosy do tyłu, nachylił się ku Janey.
– Posłuchaj… – zaczął. Janey spodziewała się, że ją przeprosi, jak zwykle po burzliwej kłótni, ale on powiedział tylko: – Nie chcę, żeby taka… scysja kiedykolwiek się powtórzyła. Dobrze?
Nie to chciała usłyszeć, ale zdobyła się na zrezygnowany uśmiech. Selden pochylił się i musnął ustami jej usta.
– Do zobaczenia.
– Do zobaczenia. – Westchnęła boleśnie.
– Nie wygłupiaj się, Janey – powiedziała Mimi dwa dni później.
– George jest dokładnie taki sam. To ty nie wiesz, że mąż do męża podobny?
Jadły razem lunch w Dingo's. Atmosfera była równie ciężka i nużąca jak długa nowojorska zima.
– Zgadzam się – mówiła dalej Mimi ze złośliwym błyskiem w oku – że małżeństwo, obok macierzyństwa, jest jednym z wielkich życiowych rozczarowań. Kobieta wyobraża sobie, że jej wybranek jest kimś wyjątkowym, a co się okazuje po fakcie? Że wyszła za przeciętniaka, gatunek: mąż. Bo tak naprawdę, moja droga, nie ma mężów lepszych ani gorszych. Czasami nawet wydaje mi się, że oni są jak części zamienne!
Janey uśmiechnęła się słabo. Zauważyła, że Mimi zmieniła się od czasu rozstania z Zizim. Zrobiła się zgorzkniała i zaczęła przypominać typową kobietę po czterdziestce rozczarowaną swoim życiem, które nie ułożyło się tak, jak się spodziewała. Niczego jej nie brakowało, a mimo to była rozżalona, jakby czuła się oszukana. Janey pomyślała, po raz nie wiadomo który, że za wszelką cenę musi uniknąć takiego losu.
– Uwierz mi. – Szarpnęła nerwowo pierścionek zaręczynowy, który przypomniał teraz bardziej ogniwo łańcucha niż symbol prawdziwej miłości. – Nie przeszkadza mi to, że Selden jest jak każdy żonaty facet. Nie mogę tylko ścierpieć, że mnie nie szanuje. Jak tak można?
– Brak szacunku to standard. – Mimi wzruszyła ramionami. – Zaraz po ślubie mężczyzna zaczyna gardzić kobietą. Dlaczego? Właśnie dlatego, że za niego wyszła. On zna swoje wady i uważają za głupią, bo się z nimi pogodziła.
– Ale Selden chce mnie sobie podporządkować! – krzyknęła Janey.
– Tak? – zapytała Mimi z powątpiewaniem. – On na pewno myśli o tym inaczej. Po prostu dochodzi swoich mężowskich praw, do których, na całe nieszczęście, należy prawo do mówienia tobie, co masz robić.
– Ale tobie mąż nie mówi, co masz robić – zauważyła Janey przebiegle. Jej podziw dla George'a Paxtona wzrósł od czasu, kiedy zaczęła się z nim spotykać w sprawie ekranizacji. George był zawsze w dobrym nastroju, można się było z nim pośmiać…
– Mówi, nie bój się. – Mimi zmarszczyła brwi. – George okropnie lubi rządzić. Podejrzewam, że Selden jest taki sam. Ale w końcu gdyby nie to, nasi panowie nie byliby dziś tym, kim są, a my nigdy w życiu byśmy za nich nie wyszły. – Mimi przeszyła Janey świdrującym spojrzeniem. – Różnica pomiędzy tobą a mną jest taka, że kiedy George zaczyna przesadzać, ja upominam go łagodnie. Takich facetów lepiej nie prowokować do walki, bo z nimi nie da się wygrać. Ich ego jest nastawione na pobicie przeciwnika. Nie cofną się przed niczym, byle tylko zwyciężyć. Wiem, że jesteś twarda, Janey – zaśmiała się Mimi – ale uwierz mi, nie aż tak. W przeciwnym razie byłabyś dziś dyrektorem korporacji albo prowadziłabyś studio filmowe.
– Dlaczego zamężna kobieta nie może być dyrektorem? – zaperzyła się Janey.
– A powinna, prawda? – Mimi się uśmiechnęła. – Ale czy znasz choć jedną taką? Prawda jest taka, że takich kobiet nie ma, a jeśli są, to najwyżej dwie, trzy. Mężczyźni, którzy mają władzę, nie tolerują kobiecej determinacji i żenią się, aby wyeliminować zagrożenie.
– Ja nie odgrywam twardej, zdeterminowanej baby – zaprotestowała Janey. – Chcę tylko, żeby Selden zaczął mnie szanować. Nie ma żadnego powodu, żeby trzymał mnie tak krótko…
Mimi uniosła brwi, śmiejąc się szczerze.
– Janey – powiedziała, jakby tłumaczyła dziecku. – Masz trzydzieści trzy lata. Wiem, że twoim zdaniem to dużo, ale tak nie jest. W twoim wieku ja też snułam wielkie życiowe plany: kim zostanę, za kogo wyjdę… Wiem, że masz wyższe aspiracje – ciągnęła – ale dobrze ci radzę, przypatrz się temu, co już osiągnęłaś. Wyrządziłabym ci niedźwiedzią przysługę, gdybym cię teraz nie ostrzegła, że działasz na szkodę twojego małżeństwa. Choćby ten wspólny projekt z George'em…
– Co w tym złego, że robię interesy z George'em? – Janey z miejsca przerwała Mimi. Wspomnienie o George'u wzbudziło u niej wyrzuty sumienia, a jednocześnie nie mogła pozwolić, żeby Mimi zaczęła podejrzewać, że łączą ją z George'em stosunki pozazawodowe. – Mimi – powiedziała – jeśli chcesz powiedzieć, że nie powinnam tego robić, bo on jest twoim mężem, to równie dobrze możesz twierdzić, że nie mam prawa robić interesów z żadnym żonatym mężczyzną. Faktycznie, mam wspólny projekt z George'em, a George, tak akurat się składa, jest twoim mężem. Mimi roześmiała się.
– Kochanie – pogładziła Janey po ręce – dalej nic nie rozumiesz. To, z kim pracujesz, jest zupełnie nieważne. Chodzi o to, że próbujesz konkurować z Seldenem.
– Ile on wie? – zapytała Janey, bawiąc się szklanką z wodą.
Mimi westchnęła.
– Ode mnie niczego się nie dowiedział. O ile wiem, George też nie rozmawiał z nim o tym. Ale w końcu Selden musi się dowiedzieć, a kiedy to nastąpi, będzie bardzo zły.
Janey spróbowała zbyć całą sytuację śmiechem, który jednak był nieco zbyt głośny.
– A niby dlaczego Selden ma być zły? – zapytała niewinnym głosikiem. – Powinien raczej być ze mnie dumny.
Mimi przyjrzała jej się w zamyśleniu.
– Zrozum, że on nie będzie dumny, bo uzna, że próbujesz podkopać jego pozycję, że chcesz pokazać, że mu dorównujesz i to w dziedzinie, która naprawdę się dla niego liczy: w jego zawodzie.
– Widocznie trzeba mu pokazać, że w rodzinie może być więcej niż jeden talent – odparła Janey.
Mimi ponownie westchnęła.
– On nie wątpi w twoje zdolności, ale gdyby chciał mieć żonę, która robi to samo co on, to już dawno by taką znalazł. Był żonaty z kobietą z branży i nic z tego nie wyszło. Teraz pragnie odmiany. Na pewno bardzo mu się podoba twoja osobowość i to, że masz własne zdanie, ale kiedy się żenił, widział w tobie przede wszystkim miłą, ładną dziewczynę, która mu współczuła. Poza tym on uważa się za twojego dobroczyńcę.
– Dobroczyńcę? Tak powiedział?
– Nie użył dokładnie tego słowa, ale… Spójrzmy prawdzie w oczy: nie miałaś najlepszej reputacji…
– A Selden uwierzył tym plotkom!
– Nie, oczywiście, że nie. Przecież by się z tobą nie ożenił. – Mimi odwróciła głowę, by ukryć kolejne westchnienie. – Selden podejrzewał, że to, co o tobie mówią, to… nieprawda. Ja też tak myślałam i dotąd tak myślę. Ale on był przeświadczony, że żeniąc się z tobą, daje ci szansę na takie życie, o jakim marzyłaś i na jakie zasługujesz. No, a poza tym wydawało mu się, że chcesz mieć rodzinę, że marzysz o dzieciach…
– Jesteśmy dopiero pół roku po ślubie – zaprotestowała Janey.
– On potrzebuje odrobiny zrozumienia, Janey. Chce, żebyś była dumna z jego osiągnięć. Więc jeśli teraz ty zaczniesz pchać się do jego branży, odbierze to, że uważasz, że nie jest dobry w tym, co robi.