Выбрать главу

Ten patrol składał się z trzech policjantów o nazwiskach Elofsson, Borglund i Hector.

Elofsson i Borglund byli starym zgranym teamem i wyglądali jak większość policjantów w średnim wieku. Hector był młodszy i przejawiał więcej entuzjazmu. Był z nimi, łagodnie mówiąc, zupełnie niepotrzebnie, dla rozrywki i paru nadgodzin, pyszniąc się wypielęgnowanymi baczkami, które zdawały się teraz normą u młodszych policjantów.

Borglund był grubawy i leniwy, spał teraz z otwartymi ustami na tylnym siedzeniu.

Elofsson pił kawę z termosu w kratkę i apatycznie palił papierosa. Hector nie znosił tytoniu i demonstracyjnie opuścił boczną szybę. Siedział z rękami na kierownicy i patrzył w milczeniu przez przednią szybę z kwaśną i znudzoną miną. Wszyscy trzej mieli na sobie szaroniebieskie mundury typu kombinezon, z pendentem, pistoletem i pałką w białej skórzanej pochwie.

Radiowóz stał na poboczu z zapalonymi światłami postojowymi. Silnik chodził prawidłowo na wolnym biegu, a trujące spaliny przykrywały duszącym, śmiertelnym całunem zmarniałą roślinność na skraju rowu.

Żaden z policjantów od dłuższego czasu się nie odezwał.

Hector siedział i wodził palcem po kartce z kodem radiowym, który przedstawiał się następująco:

01 – Zagrożenie alkoholowe; 02 – Dziecko, zaginięcie; 03 – Dziecko, opieka; 04 – Oszustwo; 05 – Pożar; 06 – Awantura domowa; 07 – Awantura, inna; 08 – Zwierzę, poszkodowane (martwe, opieka); 09 – Zgon; 10 – Poszukiwany; 11 – Pijaństwo; 12 – Prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu; 13 – Agresywne zachowanie; 14 – Zaginięcie osoby; 15 – Naruszenie miru domowego, nieuprawnione wtargnięcie; 16 – Pomoc, działania ratownicze, usługi; 17 – Kontrola, osoba, pojazd; 18 – Alarm; 19 – Przeszukanie mieszkania; 20 – Pobicie, przemoc; 21 – Pojazd mechaniczny, kradzież; 22 – Pojazd mechaniczny, odnaleziony po kradzieży; 23 – Wybryk, dziecko, młodzież; 24 – Groźby karalne; 25 – Chory psychicznie; 26 – Napad, kradzież torebki; 27 – Przestępstwo przeciw moralności; 28 – Choroba, nieszczęśliwy wypadek; 29 – Próba samobójcza; 30 – Wyrządzenie szkody; 31 – Kradzież, włamanie; 32 – Kradzież, inne; 33 – Wykroczenie w ruchu drogowym; 34 – Przeszkoda w ruchu drogowym itp.; 35 – Wypadek drogowy, karetka; 36 – Wypadek drogowy, inne; 37 – Transport, konwój; 38 – Transport, inne; 39 – Przemoc wobec urzędnika państwowego; 40 – Eksmisja; 41 – Alarm, kontrola paszportowa, lotnisko; 42 – Alarm, policja celna, wybrzeże Öresund; 43 – Alarm, policja celna, prom kolejowy; 44 – Alarm, policja celna, Limhamn; 45 – Przestępstwo narkotykowe; 46 – Śledzenie; 47 – Ujęcie niebezpiecznej osoby, chorej psychicznie; 48 – Ściganie osoby śledzonej; 49 – Ostrzeżenie, najwyższa ostrożność; 50 – Osoba z niebezpiecznym narzędziem; 51 – Alarm ogólny; 52 – Zgłoszenie, raport wstępny; 53 – Odprawa, eksmisja; 54 – Pomoc innemu patrolowi; 55 – Brak wyników śledzenia; 56 – Nie podejmować akcji; 57 – Nie podejmować działań; 58 – Wizja lokalna; 59 – Notatka pamięciowa; 60 – Zgłoszenie pokrzywdzonego; 61 – Kara porządkowa; 62 – Kara za parkowanie; 63 – Umorzenie raportu; 64 – Wykonano; 65 – Przekazano; 66 – Inne; 67 – Krótki postój; 68 – Przerwa.

W chwilę później Hector podkręcił radio, ale Elofsson natychmiast je ściszył, jako starszy stażem. Hector wiedział przynajmniej, że nie ma się sensu się upierać i głos z radia był teraz stłumionym mamrotaniem utrzymanym w niepoważnym tonie. Eloffson w ogóle nie słuchał, Borglund chrapliwie oddychał i Hector musiał się bardzo wysilać, by zrozumieć, co mówią.

– „Dzień dobry, dzień dobry, dzień dobry, drodzy koledzy na ulicach i drogach. Mamy trochę tego i owego. Szóstka na Björkgatan w Sofielund. Hałas, chyba impreza alkoholowa. Niech pojedzie tam najbliższy patrol i podejmie działania. Co? Tak, grają i śpiewają. Björkgatan 23. Podejrzenie 31 przed pustą willą w Ljunghusen. Amerykański hot rod: dwukolorowy niebieski chrysler, tablice z A i trzy szóstki w numerze. Niech najbliższy patrol podejmie działania. Adres: Östersjövägen 36. Może mieć związek z podejrzeniem włamania do willi. Zaobserwowano młodego mężczyznę i dwie dziewczyny. Kontrola rutynowa”.

– To przecież tutaj – rzekł Hector.

– Co? – zapytał Elofsson.

Borglund zareagował nieco urażonym chrapnięciem.

– „Koledzy w pobliżu zawsze mogą sprawdzić – powiedział głos. – Podjąć rutynowe działania. Nie ryzykować. Sprawdzić samochód, jeśli się pojawi. Kierunek jazdy nieznany. Starać się nie zwracać na siebie uwagi. Podejść spokojnie do sprawy, jeśli traficie na ślad pojazdu. Rutynowa kontrola. Nic więcej. Dzień dobry, dzień dobry”.

– To przecież tutaj – powtórzył Hector.

Elofsson siorbnął łyk z termosu, ale nie odpowiedział. Borglund poruszył się we śnie.

– Całkiem blisko – rzekł Hector.

– Nie przemęczaj się, chłopcze – odparł Elofsson i sięgnął do torebki z ciastkami.

Zatopił zęby w cynamonowym ślimaku.

– Całkiem blisko – powtórzył Hector. – Jedziemy tam.

– Spokojnie, chłopcze. To na pewno nic takiego. A jeśli coś, są przecież inni policjanci.

Hector poczerwieniał.

– Nie rozumiem, o czym mówisz – powiedział. Elofsson przeżuwał.

Borglund westchnął głęboko i jęknął przez sen. Może przyśnił mu się naczelny komendant policji państwowej.

Stali jakieś dwadzieścia metrów od skrzyżowania, kiedy na drogę wyjechał jasnozielony chevrolet.

– Mamy drani – warknął Hector.

– Tak sądzisz? – zapytał Elofsson.

Mówił niewyraźnie z ustami pełnymi jedzenia.

– Teraz im pokażemy – powiedział Hector. Przełożył bieg i wcisnął pedał gazu.

Radiowóz szarpnął do przodu.

– Co jest? – wymamrotał niewyraźnie Borglund.

– Złodzieje – odparł Hector.

– Tak sądzisz, co? – powiedział Elofsson.

– Jak? – wymamrotał półsennie Borglund. – Co się dzieje?

Młodzieńcy w zielonym aucie zauważyli radiowóz dopiero, gdy się z nim zrównali, a wtedy było już za późno.

Hector przyspieszył, zajechał im drogę w poprzek i zahamował. Radiowóz wpadł w poślizg na zroszonej nawierzchni. Zielony samochód przedarł się w prawo i stanął przednimi kołami o centymetry od brzegu rowu. Kierowca nie miał specjalnego wyboru.

Hector pierwszy wyskoczył na drogę. Zdążył już odpiąć kaburę i wyjąć swojego walthera kaliber 7,65.

Elofsson wyszedł z drugiej strony.

Borglund dołączył ostatni, zasapany i zdezorientowany.

– Co się dzieje? – zapytał.

– Nie ma świateł – rzucił ostro Hector. – Będą konsekwencje. Wysiadać z wozu, wy cholerne śmiecie.

W prawej ręce trzymał pistolet.

– A kiedy mówię „teraz”, nie mam na myśli jutra. Wysiadać!

– Tylko spokojnie – rzekł Elofsson.

– Żadnych sztuczek – powiedział Hector.

Mężczyźni w zielonym samochodzie wysiedli z dwóch stron. Ich twarze były białymi plamami we mgle.

– To tylko rutynowa rozmowa – mówił Elofsson. Był najbliżej, ale jeszcze nie dotknął nawet pistoletu.

– Tylko spokojnie – powtórzył.

Hector stał za nim nieco z boku, z pistoletem w dłoni i palcem na spuście.

– My nic nie zrobiliśmy.

Głos był młody. Mógł równie dobrze należeć do dziewczyny, jak i do chłopaka przechodzącego mutację.