Выбрать главу

Yasmin miała w swoim pokoju telewizor plazmowy. Ojciec pozwolił im oglądać tyle filmów, ile zechcą.

– Jest weekend – powiedział. – Korzystajcie.

Tak więc zrobiły sobie prażoną kukurydzę w mikrofalówce, a nawet oglądały filmy dozwolone od lat trzynastu za zgodą rodziców, a nawet jeden tylko dla dorosłych, który wzburzyłby rodziców Jill.

Jill wstała z łóżka. Chciało jej się siusiu, ale w tym momencie myślała o minionej nocy, o tym, co się wydarzyło, i czy ojciec odnalazł Adama. Martwiła się. Sama też dzwoniła do Adama. Jeśli nie chciał rozmawiać z mamą i tatą, dobrze, to miało sens. Jednak nigdy nie sądziła, że może nie odpowiedzieć na telefony i SMS – y swojej młodszej siostry. Adam zawsze odpowiadał.

Jednak nie tym razem.

To sprawiło, że Jill zaniepokoiła się jeszcze bardziej.

Sprawdziła swój telefon komórkowy.

– Co robisz? – spytała Yasmin.

– Sprawdzam, czy Adam oddzwonił.

– I co?

– Nie. Nic.

Yasmin zamilkła.

Usłyszały delikatne pukanie i pan Novak otworzył drzwi.

– Hej, ludzie, nie śpicie? – szepnął, wetknąwszy głowę w szparę.

– Obudził nas telefon – wyjaśniła Yasmin.

– Kto dzwonił? – zapytała Jill.

Pan Novak spojrzał na nią.

– Twoja mama.

Jill zesztywniała.

– Co się stało?

– Nic złego, kochanie – powiedział pan Novak i Jill wiedziała, że skłamał. – Zapytała, czy możesz zostać u nas przez cały dzień. Pomyślałem, że moglibyśmy później pojechać do centrum handlowego lub do kina. Co wy na to?

– Dlaczego chce, żebym tu została? – zapytała Jill.

– Nie wiem, skarbie. Powiedziała, że coś jej wypadło i poprosiła mnie o przysługę. Kazała ci powiedzieć, że cię kocha i wszystko jest w porządku.

Jill była przekonana, że kłamał. Yasmin też to wiedziała. Jill zerknęła na przyjaciółkę. Nie było sensu naciskać. I tak nic by im nie powiedział. Próbował je chronić, ponieważ ich jedenastoletnie umysły nie poradziłyby sobie z prawdą albo z innego bzdurnego powodu, jakim dorośli usprawiedliwiają swoje kłamstwa.

– Wyjdę na kilka minut – powiedział pan Novak.

– Dokąd? – zapytała Yasmin.

– Do biura. Muszę coś wziąć. Jednak akurat wpadła do mnie Beth. Jest na dole i ogląda telewizję, gdybyście czegoś chciały.

Yasmin uśmiechnęła się drwiąco.

– Akurat wpadła?

– Tak.

– Jakby nie spała tutaj? No, tato. Jak myślisz, ile my mamy lat?

Zmarszczył brwi.

– Dość tego, młoda damo.

– Skoro tak mówisz.

Zamknął drzwi. Jill usiadła na łóżku.

Yasmin przysunęła się do niej.

– Jak sądzisz, co się stało? – zapytała.

Jill nie odpowiedziała, ale nie podobało jej się to, co podejrzewała.

■ ■ ■

Cope wszedł do gabinetu Muse. Pomyślała, że wygląda schludnie w tym nowym granatowym garniturze.

– Masz dziś konferencję prasową? – zapytała.

– Skąd wiesz?

– Masz schludny garnitur.

– Ludzie jeszcze używają tego słowa?

– Powinni.

– Racja. Jestem uosobieniem schludności. Jestem schludniutki. Pan Schludny. Schludman.

Loren Muse pokazała mu kartkę.

– Spójrz, co właśnie otrzymałam.

– Ty mi powiedz.

– Wypowiedzenie Franka Tremonta. Odchodzi na emeryturę.

– Co za strata.

– Tak.

Muse spojrzała na niego.

– No co?

– Ten twój wczorajszy numer z tym reporterem.

– Co z nim?

– To było odrobinkę protekcjonalne – odparła Muse. – Nie musisz mnie ratować.

– Wcale nie ratowałem. Jeśli już, to cię sprawdzałem.

– Jak to?

– Albo miałaś argumenty, żeby zmieść Tremonta z powierzchni ziemi, albo nie. Jedno z was musiało wyjść na głupka.

– On albo ja, tak?

– Właśnie. Sęk w tym, że Tremont to donosiciel i zakała tego biura. Chciałem się go pozbyć dla świętego spokoju.

– A gdybym nie miała argumentów?

Cope wzruszył ramionami.

– Wtedy to może ty pisałabyś wypowiedzenie.

– Byłeś gotów podjąć to ryzyko?

– Jakie ryzyko? Tremont to leniwy idiota. Gdybyś nie potrafiła myśleć lepiej od niego, nie zasługiwałabyś na to, żeby być głównym inspektorem.

– Celna uwaga.

– Dość tego. Nie dzwoniłaś po mnie, żeby rozmawiać o Franku Tremoncie. O co więc chodzi?

Powiedziała mu wszystko o zniknięciu Reby Cordovy – o świadku przed sklepem Target, furgonetce, parkingu hotelu Ramada w East Hanover. Cope siedział na fotelu i patrzył na nią. Miał piękne szare oczy, które zmieniały barwę w zależności od oświetlenia. Loren Muse miała słabość do Paula Copelanda, ale miała także słabość do jego poprzednika, który był od niego o wiele starszy i wyglądał zupełnie inaczej. Może pociągała ją władza.

Ta słabość była niewinnym uczuciem, bardziej podziwem niż rzeczywistym pociągiem fizycznym. Nie spędzała przez niego bezsennych nocy, nie cierpiała i nie czyniła go obiektem swoich fantazji seksualnych. Paul Copeland podobał się jej jako atrakcyjny mężczyzna, nic poza tym. Szukała takich cech w mężczyznach, z którymi się umawiała, chociaż Bóg wie, że nigdy ich nie znalazła.

Muse znała historię szefa, wiedziała, przez co przeszedł i co niedawno przeżył. Nawet pomogła mu się z tego wykaraskać. Jak wielu ludzi, których znała, Paul Copeland też był poturbowany przez życie, ale to tylko wyszło mu na dobre. Wielu polityków – a jego stanowisko było polityczną nominacją – ma ambicje, ale nie wie, czym jest cierpienie. Cope wiedział. Dzięki temu jako prokurator był bardziej współczujący i mniej podamy na wymówki obrony.

Muse przekazała mu wszystkie fakty dotyczące zniknięcia Reby Cordovy, nie wyjawiając swoich teorii. Obserwował jej twarz i powoli skinął głową.

– Niech zgadnę – powiedział. – Sądzisz, że ta Reba Cordova jest w jakiś sposób powiązana z twoją NN.

– Tak.

– Co podejrzewasz, robotę seryjnego zabójcy?

– Możliwe, chociaż seryjni zabójcy zwykle działają samotnie. A w tę sprawę jest zamieszana jakaś kobieta.

– No dobrze, posłuchajmy, dlaczego myślisz, że te dwie sprawy się łączą.

– Po pierwsze, modus operandi.

– Dwie białe kobiety w zbliżonym wieku – powiedział Cope. – Jedna znaleziona w stroju dziwki w Newark. Druga… no cóż, nie wiemy, gdzie jest.

– Owszem, ale jest coś, co zwróciło moją uwagę. Mylenie i zacieranie śladów.

– Nie nadążam.

– Mamy dwie dobrze sytuowane białe kobiety po czterdziestce znikające w odstępie około dwudziestu czterech godzin. To dość dziwna prawidłowość. Jednak co więcej, przy pierwszej, naszej NN, wiemy, że zabójca zadał sobie sporo trudu, żeby nas zmylić, prawda?

– Prawda.

– No cóż, to samo zrobił z Rebą Cordova.

– Zostawiając samochód na hotelowym parkingu?

Skinęła głową.

– W obu wypadkach bardzo starał się naprowadzić nas na fałszywy trop. Zabił NN i upozorował wszystko tak, żebyśmy uznali ją za dziwkę. Zniknięcie Reby Cordovy usiłował przedstawić jako ucieczkę niewiernej żony z kochankiem.

– Hm. – Cope się skrzywił. – To za słabe poszlaki.

– Owszem. Jednak jest jeszcze coś. Nie chcę być rasistką, ale jak często się zdarza, że ładna mężatka z takiego przedmieścia jak Livingston ucieka z kochankiem?

– To się zdarza.

– Może, ale chyba lepiej to planuje, nieprawdaż? Raczej nie jedzie do centrum handlowego, w którym jej córka uczy się jazdy na łyżwach, żeby kupić dzieciom bieliznę, a potem rzuca wszystko i biegnie do kochanka. Ponadto mamy świadka, niejakiego Stephena Errica, który widział, jak wsiadała do furgonetki przed Target. Zauważył też, że inna kobieta odjechała jej samochodem.