Выбрать главу

Dobra rada, tato. Dzięki za dobre maniery samobójcy.

– Wiem, jak to jest – ciągnął Cordova. – Mąż jest zawsze głównym podejrzanym, prawda?

Muse nie odpowiedziała.

– I myślicie, że Reba miała romans, ponieważ jej samochód stał zaparkowany przed tym motelem, ale przysięgam, to nieprawda. Musicie mi uwierzyć.

– Niczego nie zakładamy ani nie wykluczamy – odparła z kamienną twarzą Muse.

– Poddam się badaniu na poligrafie, nie wezmę adwokata, zrobię wszystko, co zechcecie. Nie chcę, żebyście tracili czas, podążając złym tropem. Reba nie uciekła, ja to wiem. I nie miałem nic wspólnego z tym, co się z nią stało.

Nikomu nie wierzyć, pomyślała Muse. Taka jest zasada. Przesłuchiwała podejrzanych, których zdolności aktorskie posłałyby Roberta DeNiro na bezrobocie. Na razie jednak dowody podtrzymywały wersję Cordovy, a instynkt podpowiadał jej, że on mówi prawdę. Poza tym obecnie nie miało to znaczenia.

Muse sprowadziła Cordovę, żeby zidentyfikował ciało NN. Był przyjacielem czy wrogiem, obojętnie – rozpaczliwie tego potrzebowała. Jego współpracy. Dlatego uspokoiła go.

– Panie Cordova, nie sądzę, żeby skrzywdził pan swoją żonę.

Na jego twarzy pojawiła się ulga, ale natychmiast znikła. Muse zrozumiała, że nie martwił się o siebie. Bał się o tę piękną kobietę z tych fotografii.

– Czy coś niepokoiło ostatnio pańską żonę?

– Nie, naprawdę nie. Sarah – to nasza ośmioletnia córka… – Na moment zamilkł, włożył pięść do ust, zamknął oczy i zacisnął zęby. – Sarah ma kłopoty z czytaniem. Mówiłem o tym policji z Livingston, kiedy pytali mnie o to samo. Reba martwiła się z tego powodu.

To w niczym im nie pomoże, ale dobrze, że coś mówił.

– Pozwoli pan, że zadam pytanie, które może wydać się panu trochę dziwne.

Kiwnął głową i nachylił się do niej, rozpaczliwie pragnąc pomóc.

– Czy Reba wspominała panu o kimś z jej przyjaciół, kto miał jakieś kłopoty?

– Nie jestem pewien, co rozumie pani przez kłopoty.

– Zacznę inaczej. Zakładam, że nikt z waszych znajomych nie zaginął.

– Tak jak moja żona?

– Obojętnie jak. Ujmijmy to inaczej. Czy ktoś z waszych znajomych wyjechał na dłużej, na przykład na wakacje?

– Friedmanowie są w tym tygodniu w Buenos Aires. Ona jest bardzo zżyta z Rebą.

– Dobrze, doskonale. – Wiedziała, że Clarence to zapisuje. Sprawdzi, czy pani Friedman jest tam, gdzie powinna być. – Jeszcze ktoś?

Neil zastanawiał się, przygryzając policzek.

– Usiłują sobie przypomnieć – rzekł.

– Spokojnie, w porządku. Może komuś z waszych znajomych przydarzyło się coś dziwnego, jakieś kłopoty, cokolwiek.

– Reba mówiła mi, że Colderowie mają problemy małżeńskie.

– Dobrze. Jeszcze coś?

– Toni Eastman ostatnio wyszedł zły wynik badania mammograficznego, ale jeszcze nie powiedziała o tym mężowi. Boi się, że ją zostawi. Tak powiedziała mi Reba. Mam mówić o takich rzeczach?

– Tak, proszę mówić.

Podał jeszcze kilka takich plotek. Clarence je zanotował. Kiedy Neil Cordova zdawał się tracić zapał, Muse przeszła do sedna sprawy.

– Panie Cordova?

Napotkał jej spojrzenie.

– Chcę, żeby pan coś dla mnie zrobił. Naprawdę nie chcę wdawać się w długie wyjaśnienia, dlaczego ani co to może oznaczać…

Przerwał jej.

– Inspektor Muse?

– Tak?

– Proszę nie tracić czasu na trzymanie mnie za rękę. Czego pani chce?

– Mamy tu ciało. To z całą pewnością nie jest pańska żona. Rozumie pan? To nie jest pana żona. Ta kobieta została znaleziona martwa poprzedniej nocy. Nie wiemy, kim ona jest.

– I sądzicie, że ja mogę wiedzieć?

– Chcę, żeby spojrzał pan na nią i sprawdził, czy ją zna.

Dłonie miał złożone na podołku i siedział nieco zbyt sztywno wyprostowany.

– W porządku – rzekł. – Chodźmy.

Muse rozważała pokazanie mu fotografii i oszczędzenia koszmaru oglądania zwłok. Jednak zdjęcia by nie wystarczyły. Gdyby miała dobrą fotografię twarzy, to może, ale twarz tej kobiety wyglądała tak, jakby ktoś długo jeździł po niej kosiarką do trawników. Nie zostało z niej nic prócz kawałków kości i ścięgien. Muse mogła pokazać mu zdjęcie torsu oraz podać wzrost i wagę, lecz z doświadczenia wiedziała, że w ten sposób rzadko uzyskuje się jakiś rezultat.

Neil Cordova nie dziwił się kierunkowi, jaki przybrało to przesłuchanie, ale to było zrozumiałe. Znajdowali się przy Norfolk Street w Newark – w kostnicy miejskiej. Muse zorganizowała to tak, żeby nie tracić czasu na przejazd. Otworzyła drzwi. Cordova starał się trzymać podniesioną głowę.

Szedł pewnym krokiem, lecz jego okryte blezerem ramiona opowiadały inną historię – Muse zauważyła, jak się zgarbił. Ciało było przygotowane. Tara O'Neill, lekarz sądowy, owinęła twarz ofiary gazą. To było pierwsze, co rzuciło się Neilowi Cordovie w oczy – te bandaże jak z jakiegoś filmu o mumii. Zapytał, po co to.

– Jej twarz została poważnie uszkodzona – wyjaśniła Muse.

– Jak więc mam ją rozpoznać?

– Mieliśmy nadzieję, że może po budowie ciała, wzroście, czymkolwiek.

– Sądzę, że pomogłoby mi, gdybym zobaczył jej twarz.

– Nie pomogłoby, panie Cordova.

Przełknął ślinę i spojrzał jeszcze raz.

– Co jej się stało?

– Została brutalnie pobita.

Odwrócił się do Muse.

– Sądzi pani, że coś takiego przydarzyło się mojej żonie?

– Nie wiem.

Cordova na moment zamknął oczy, wziął się w garść, znów je otworzył i kiwnął głową.

– Dobrze. – Znów pokiwał głową. – Dobrze, rozumiem.

– Wiem, że to nie jest łatwe.

– To nic.

Widziała łzy w jego oczach. Otarł je rękawem. Robiąc to, wyglądał jak mały chłopiec i Muse miała ochotę go przytulić. Patrzyła, jak odwraca się z powrotem do zwłok.

– Zna ją pan?

– Nie sądzę.

– Proszę się nie spieszyć.

– Chodzi o to, że jest naga. – Nie odrywał oczu od zabandażowanej twarzy, jakby zawstydzony. – No wie pani, jeśli ona jest kimś, kogo znam, to nigdy nie widziałem jej w taki sposób, rozumie pani, co mam na myśli?

– Rozumiem. Pomogłoby panu, gdybyśmy ją ubrali?

– Nie, nie trzeba. Tylko że… Zmarszczył brwi.

– Co takiego?

Neil Cordova patrzył na szyję ofiary. Teraz przeniósł wzrok na jej nogi.

– Możecie ją odwrócić?

– Na brzuch?

– Tak. Chcę zobaczyć spodnią część jej nóg. Tak.

Muse zerknęła na Tarę O'Neill, która natychmiast wezwała laboranta. We dwoje ostrożnie ułożyli NN na brzuchu. Cordova zrobił krok naprzód. Muse nie ruszyła się, nie chcąc go rozpraszać. Tara O'Neill i laborant odsunęli się na bok. Neil Cordova przeniósł wzrok na nogi ofiary. Zatrzymał go na jej prawej kostce.

Miała tam znamię.

Mijały sekundy. Muse w końcu przerwała ciszę.

– Panie Cordova?

– Wiem, kto to jest.

Muse czekała. Zaczął się trząść. Przycisnął dłoń do ust. Zamknął oczy.

– Panie Cordova?

– To Marianne – powiedział. – Dobry Boże, to Marianne.

27

Doktor Ilene Goldfarb usiadła przy restauracyjnym stoliku naprzeciw Susan Loriman.

– Dziękuję, że zechciała pani przyjść – powiedziała Susan.

Zastanawiały się nad spotkaniem poza miastem, ale w końcu Ilene odrzuciła ten pomysł. Każdy, kto by je zobaczył, uznałby, że to dwie panie spotkały się na lunchu, na co Ilene nigdy nie miała czasu ani ochoty, ponieważ spędzała zbyt wiele godzin w szpitalu i bała się, że stanie się… no cóż, jedną z pań bywających w restauracjach.