– Tu nie chodzi o poczucie winy. Oni próbowali zabić mojego ojca. Do diabła, próbowali zabić mnie.
DJ potrząsnął głową.
– Ty nie rozumiesz.
– Czego?
– Jeśli się ujawnimy, będziemy załatwieni. Zapewne skończymy w więzieniu. Możemy zapomnieć o studiach. Myślisz, że komu Carson i Rosemary sprzedają te prochy – Armii Zbawienia? Jest w to zamieszana mafia, nie rozumiesz? Carson jest śmiertelnie przerażony.
Adam nic nie powiedział.
– Mój stary mówi, żebyśmy siedzieli cicho, to wszystko będzie dobrze.
– Naprawdę w to wierzysz?
– To ja cię tam wprowadziłem, ale to wszystko, co na mnie mają. Recepty są twojego ojca. Możemy po prostu powiedzieć, że kończymy z tym.
– A jeśli nam nie pozwolą?
– Mój ojciec może ich przycisnąć. Mówi, że wszystko będzie dobrze. W najgorszym razie wynajmiemy adwokata i nie piśniemy słowa.
Adam spoglądał na niego.
– Ta decyzja wywrze wpływ na nas wszystkich – rzekł DJ. – Chcesz spieprzyć nie tylko swoją przyszłość. Moją także. I Clarka. I Olivii.
– Nie zamierzam znów tego słuchać.
– Jednak to prawda, Adamie. Może nie są tak bezpośrednio wmieszani jak ty i ja, ale oni też ucierpią.
– Nie.
– Co nie?
Popatrzył na przyjaciela.
– Tak robisz przez całe życie, DJ.
– O czym ty mówisz?
– Wpadasz w tarapaty, a ojciec cię z nich wyciąga.
– Wydaje ci się, że do kogo mówisz, do diabła?
– Nie możemy tak po prostu o tym zapomnieć.
– Spencer sam się zabił. My nic mu nie zrobiliśmy.
Adam spojrzał w dół, między pniami drzew. Na boisku było pusto, ale ludzie wciąż biegali wokół płyty. Obrócił głowę w lewo. Próbował odszukać ten kawałek dachu, gdzie znaleziono Spencera, ale zasłaniała go frontowa wieżyczka budynku. DJ podszedł i stanął obok niego.
– Mój ojciec przesiadywał tutaj, kiedy chodził do liceum – powiedział DJ. – Był jednym z tych niedobrych chłopaków, wiesz? Palił trawkę i pił piwo. Wdawał się w bójki.
– Co chcesz powiedzieć?
– Właśnie to. Wtedy można było popełnić błąd i wyjść z tego. Ludzie odwracali głowy. Byłeś dzieciakiem i powinieneś się wyszaleć. Kiedy ojciec był w naszym wieku, ukradł samochód. Złapali go, ale udało się zawrzeć ugodę. Teraz jest jednym z najbardziej praworządnych obywateli w okolicy. Jednak gdyby dorastał dzisiaj, byłby skończony. To śmieszne. Nie możesz zagwizdać na dziewczynę w szkole, bo pójdziesz do więzienia. Jeśli wpadniesz na kogoś na korytarzu, możesz zostać oskarżony o napaść z pobiciem. Jeden błąd i jesteś skończony. Ojciec mówi, że to idiotyzm. Jak masz znaleźć właściwą drogę?
– To nas nie usprawiedliwia.
– Adamie, za parę lat pójdziemy na studia. To wszystko będzie za nami. Nie jesteśmy przestępcami. Nie możemy pozwolić, żeby to zaważyło na całym naszym życiu.
– Zniszczyło życie Spencera.
– To nie nasza wina.
– Tamci faceci o mało nie zabili mojego ojca. Wylądował w szpitalu.
– Wiem. I wiem, jak bym się czuł, gdyby to był mój stary. Jednak nie możesz tak szaleć z tego powodu. Musisz ochłonąć i przemyśleć to. Rozmawiałem z Carsonem. Chce, żebyśmy przyszli i z nim pogadali.
Adam zmarszczył brwi.
– Akurat.
– Nie, naprawdę.
– On jest stuknięty, DJ. Wiesz o tym. Sam powiedziałeś, że uważa, że próbowałem go wrobić.
Adam usiłował uporządkować to wszystko, ale czuł się potwornie zmęczony. Przez całą noc nie zmrużył oka. Był obolały, zmęczony i zdezorientowany. Zastanawiał się przez całą noc i nadal nie miał pojęcia, co robić.
Powinien powiedzieć rodzicom prawdę.
Jednak nie mógł. Zaplątał się i za często był na haju, a wtedy zaczyna się uważać, że jedyni ludzie na świecie, którzy kochają cię bezwarunkowo, jedyni ludzie na świecie, którzy zawsze będą cię kochać bez względu na to, jak spieprzysz sprawy, są twoimi wrogami.
Jednak szpiegowali go.
Tyle teraz wiedział. Nie ufali mu. To doprowadzało go do szału, lecz prawdę mówiąc, kiedy się nad tym zastanowić, czy zasłużył sobie na ich zaufanie?
Dlatego po zeszłej nocy wpadł w panikę. Uciekł i zaczął się ukrywać. Po prostu potrzebował czasu do namysłu.
– Muszę porozmawiać z rodzicami – rzekł.
– Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł.
Adam spojrzał na niego.
– Daj mi swój telefon.
DJ pokręcił głową. Adam zrobił krok naprzód i zacisnął pięść.
– Nie zmuszaj mnie, żebym ci go zabrał.
DJ miał łzy w oczach. Podniósł rękę, wyjął komórkę i oddał ją Adamowi. Ten zadzwonił do domu. Nikt nie odebrał. Zadzwonił na komórkę swojego ojca. Brak odpowiedzi. Spróbował połączyć się z matką. To samo.
– Adam? – powiedział DJ.
Zastanawiał się, czy do niej zadzwonić. Już raz dzwonił i rozmawiał dostatecznie długo, żeby dać jej znać, że u niego wszystko w porządku. Kazał jej przysiąc, że nie powie rodzicom.
Zadzwonił do Jill.
– Halo?
– To ja.
– Adam? Proszę, wróć do domu. Tak się boję.
– Czy wiesz, gdzie są mama i tata?
– Mama ma odebrać mnie od Yasmin. Tata pojechał cię szukać.
– Wiesz, dokąd pojechał?
– Chyba do Bronksu albo gdzieś. Słyszałam, jak mama coś o tym mówiła. O jakimś klubie Jaguar.
Adam zamknął oczy. Niech to szlag. Wiedzieli.
– Słuchaj, muszę już iść.
– Dokąd?
– Nic mi nie będzie. Nie martw się. Kiedy zobaczysz mamę, powiedz jej, że dzwoniłem. Powiedz, że nic mi nie jest i wkrótce wrócę do domu. Niech zadzwoni do ojca i powie mu, żeby wrócił do domu, dobrze?
– Adamie?
– Po prostu jej to powiedz.
– Naprawdę się boję.
– Nie martw się, Jill, dobrze? Tylko rób, co mówię. Już prawie po wszystkim.
Rozłączył się i spojrzał na DJ.
– Masz tu samochód?
– Taak.
– Musimy się pospieszyć.
■ ■ ■
Nash zobaczył nieoznakowany samochód podjeżdżający pod dom.
Z wozu wysiadł Guy Novak. Policjant po cywilnemu też zaczął wysiadać, lecz Novak odprawił go machnięciem ręki. Potem wetknął rękę przez otwarte okno, uścisnął dłoń policjanta i powlókł się jak w transie do drzwi frontowych.
Nash poczuł wibrowanie swojego telefonu. Nie musiał już sprawdzać numeru dzwoniącego. Wiedział, że to znów Joe Lewiston. Przed kilkoma minutami wysłuchał jego pierwszej, rozpaczliwej wiadomości.
– O Boże, Nash, co się dzieje? Nie chciałem tego. Proszę, nie rób już nikomu krzywdy, dobrze? Ja tylko… Myślałem, że z nią porozmawiasz albo zdobędziesz tę taśmę wideo czy coś. A jeśli wiesz coś o tej drugiej kobiecie, to proszę, nie rób jej krzywdy. O Boże, o Boże…
I tak dalej.
Guy Novak wszedł do domu. Nash podszedł bliżej. Trzy minuty później drzwi frontowe otworzyły się znowu. Wyszła jakaś kobieta. Przyjaciółka Guya Novaka. Pocałował ją w policzek. Zamknął za nią drzwi. Jego dziewczyna ruszyła ścieżką. Kiedy dotarła do końca, obejrzała się i potrząsnęła głową. Może płakała, ale z daleka trudno było ocenić.
Pół minuty później odjechała.
Nash miał niewiele czasu. Coś sknocił. Dowiedzieli się, kim była Marianne. Trąbiły o tym media. Policja przesłuchiwała jej męża. Ludzie myślą, że policjanci są głupi. Nie są. Mają ogromną przewagę. Nash szanował to. Między innymi z tego powodu tak starał się ukryć tożsamość Marianne.
Instynkt samozachowawczy kazał mu uciekać, ukryć się, opuścić kraj. Jednak nie mógł tego zrobić. Nadal mógł pomóc Joemu Lewistonowi, nawet jeśli ten sam nie potrafił sobie pomóc. Później zadzwoni do niego i przekona go, żeby siedział cicho. A może Joe sam przejrzy na oczy. Teraz wpadł w panikę, ale przecież to on zwrócił się do Nasha z prośbą o pomoc. Może w końcu zrobi coś mądrego.