Выбрать главу

Słuchajcie, wszyscy rodzice w jakiś sposób szpiegują swoje dzieci, prawda? Rozmawiacie z jego nauczycielem o tym, co on robi w szkole. Decydujecie, co ma jeść, gdzie mieszkać, o wszystkim. To po prostu jest następny krok. Tia kiwała głową.

– Macie je wychowywać, nie rozpieszczać. Każdy rodzic decyduje, na ile samodzielności pozwala swojemu dziecku. Wy sprawujecie kontrolę. Powinniście wiedzieć o wszystkim. To nie republika. To rodzina. Nie musicie stosować mikro – zarządzania, ale powinniście mieć możliwość interweniowania. Wiedza to władza. Rząd może tego zabraniać, ponieważ nie myśli o tym, co leży w waszym interesie. Wy nie powinniście się tak ograniczać. Oboje jesteście mądrzy. Co to szkodzi?

Mike tylko na niego patrzył.

– Mo? – powiedziała Tia.

– Tak?

– Czy to jedna z tych wiekopomnych chwil?

– Boże, mam nadzieję, że nie. – Mo opadł na stołek przy kuchennym blacie. – No więc co odkryłaś?

– Nie zrozum tego źle – powiedziała Tia – ale sądzę, że powinieneś iść do domu.

– To mój chrześniak. Mnie też leży jego dobro na sercu.

– On nie jest twoim chrześniakiem. A jego dobro nikomu bardziej nie leży na sercu niż jego rodzicom. I choćbyś nie wiem jak bardzo się o niego troszczył, nie zaliczasz się do tej kategorii.

Tylko na nią spojrzał.

– No co?

– Nienawidzę, kiedy masz rację.

– A myślisz, że jak ja się czuję? – odparła Tia. – Byłam pewna, że w szpiegowaniu go nie ma nic złego, dopóki ty tego nie powiedziałeś.

Mike obserwował ją. Tia skubała sobie dolną wargę. Wiedział, że robiła to tylko wtedy, kiedy była przestraszona. Te żarty były zasłoną.

– Mo – powiedział Mike.

– Tak, tak, rozumiem aluzję. Już mnie nie ma. Jeszcze tylko jedno.

– Co?

– Mogę zobaczyć twój telefon komórkowy?

Mike skrzywił się.

– Po co? Twój nie działa?

– Pozwól mi go zobaczyć, dobrze?

Mike wzruszył ramionami. Wręczył Mo aparat.

– Kto jest twoim operatorem? – zapytał Mo.

Mike powiedział mu.

– I wszyscy macie taki sam telefon? Adam również?

– Tak.

Mo jeszcze przez chwilę spoglądał na aparat. Mike spojrzał na Tię. Wzruszyła ramionami. Mo obrócił w dłoni aparat, a potem oddał go Mike'owi.

– O co ci chodziło?

– Powiem ci później – odparł Mo. – Teraz zajmijcie się lepiej synem.

5

– No i co zobaczyłaś w komputerze Adama? – zapytał Mike.

Siedzieli przy kuchennym stole. Tia zrobiła już kawę. Piła bezkofeinową Breakfast Blend. Mike zwykłą czarną espresso. Pewien jego pacjent pracował w firmie produkującej ciśnieniowe ekspresy do kawy. Podarował jeden Mike'owi po udanym przeszczepie. Urządzenie było bardzo proste: bierzesz ziarna, wsypujesz, a ono robi kawę.

– Dwie rzeczy – odparła Tia.

– Mów.

– Po pierwsze, jest zaproszony na prywatkę do Huffów jutro wieczorem – powiedziała.

– I co?

– To, że Huffowie wyjeżdżają na weekend. Z treści listu wynika, że młodzież zamierza dać sobie czadu.

– Wódą, prochami, czym?

– Z listu nie wynika. Chcą wymyślić coś, żeby zostać tam na noc i – cytuję – „kompletnie się zaprawić”.

Huffowie. Daniel Huff, ojciec, był kapitanem policji w mieście. Jego syn – nazywany przez wszystkich DJ – był chyba największym rozrabiaką w klasie.

– Co? – zapytała.

– Zastanawiam się.

Tia przełknęła ślinę.

– Kogo my wychowujemy, Mike?

Nic nie odpowiedział.

– Wiem, że nie chcesz patrzeć na te raporty komputerowe, ale…

Zamknęła oczy.

– No co?

– Adam ogląda pornografię na żywo. Wiedziałeś o tym?

Milczał.

– Mike?

– I co chcesz z tym zrobić? – zapytał.

– Nie uważasz, że to jest złe?

– Kiedy miałem szesnaście lat, ukradkiem podczytywałem „Playboya”.

– To co innego.

– Tak? Tylko to wtedy było. Nie mieliśmy Internetu. Gdybyśmy mieli, na pewno bym z niego korzystał – wszystko byle zobaczyć gołą babę. Dzisiaj są wszędzie. Gdziekolwiek spojrzysz, zobaczysz i napatrzysz się do syta. Gdyby szesnastolatek nie interesował się nagimi kobietami, to dopiero byłoby dziwne.

– Zatem aprobujesz to?

– Nie, oczywiście, że nie. Po prostu nie wiem, co z tym robić.

– Porozmawiaj z nim – powiedziała.

– Rozmawiałem – rzekł Mike. – Mówiłem o ptaszkach i pszczółkach. Wyjaśniłem, że seks jest najlepszy, kiedy idzie w parze z miłością. Próbowałem nauczyć go szanować kobiety, a nie widzieć w nich tylko obiekty pożądania.

– To ostatnie do niego nie dotarło – zauważyła Tia.

– Jak do każdego nastoletniego chłopca. Do diabła, nie jestem pewien, czy to dociera do dorosłych mężczyzn.

Tia upiła łyk kawy. Pozwoliła, by niezadane pytanie zawisło w powietrzu.

Zobaczył kurze łapki w kącikach jej oczu. Często przyglądała im się w lustrze. Każda kobieta ma zastrzeżenia do swojego ciała, ale Tia zawsze była zadowolona ze swojego wyglądu. Ostatnio jednak zauważył, że już nie patrzy z satysfakcją na swoje odbicie. Zaczęła siwieć. Dostrzegała zmarszczki, zwiotczenia, i to ją niepokoiło.

– Z dorosłymi mężczyznami jest inaczej – rzuciła.

Chciał powiedzieć coś pocieszającego, ale się rozmyślił.

– Otworzyliśmy puszkę Pandory – kontynuowała Tia.

Miał nadzieję, że nadal mówiła o Adamie.

– Istotnie.

– Chcę wiedzieć. A jednocześnie wzdragam się przed tym.

Wyciągnął rękę i ujął jej dłoń.

– Co zrobimy z tą prywatką?

– A co proponujesz?

– Nie możemy go puścić.

– Mamy zatrzymać go w domu?

– Chyba tak.

– Powiedział mi, że on i Clark zamierzają pójść do Olivii Burchell. Jeżeli teraz mu zabronimy, będzie wiedział, że coś jest nie tak.

Mike wzruszył ramionami.

– Trudno. Jesteśmy rodzicami. Możemy być irracjonalni.

– W porządku. Zatem powiemy mu, że chcemy, żeby jutro wieczorem był w domu?

– Dobrze.

Przygryzła dolną wargę.

– Przez cały tydzień był grzeczny, odrobił wszystkie zadania domowe. Zwykle w piątkowy wieczór miał wolne.

Czekała ich bitwa. Oboje o tym wiedzieli. Mike był na nią przygotowany, ale czy naprawdę jej chciał? Trzeba mieć dobry powód. Jeśli nie pozwolą mu pójść do domu Olivii Burchell, Adam zacznie coś podejrzewać.

– A może wyznaczymy mu godzinę powrotu? – zapytał.

– I co zrobimy, kiedy nie wróci? Pojedziemy do Huffów?

Miała rację.

– Hester wezwała mnie do swojego gabinetu – powiedziała Tia. – Chce, żebym jutro pojechała do Bostonu na przesłuchanie wstępne.

Mike wiedział, ile to dla niej znaczy. Od kiedy wróciła do pracy, przeważnie przydzielano jej mało ważne zadania.

– To wspaniale.

– Owszem. Jednak to oznacza, że nie będzie mnie w domu.

– Żaden problem, poradzę sobie z tym – rzekł Mike.

– Jill zostaje na noc u Yasmin. Nie będzie jej.

– W porządku.

– Masz jakiś pomysł, jak powstrzymać Adama od pójścia na tę prywatkę?

– Niech pomyślę. Chyba mam.

– Dobrze.

Zauważył wyraz jej twarzy i przypomniał sobie.

– Mówiłaś, że zaniepokoiły cię dwie rzeczy.

Skinęła głową i coś się stało z jej twarzą. Ledwie dostrzegalna zmiana. Ktoś, kto gra w pokera, nazwałby to wymownym sygnałem. Tak to jest ze starymi małżeństwami. Z łatwością odczytują takie sygnały – a może nie starają się ich już ukrywać. Tak czy inaczej, Mike wiedział, że to nie będzie dobra wiadomość.

– Wymiana wiadomości na czacie – powiedziała Tia. – Sprzed dwóch dni.