Выбрать главу

– Nie, nie królewskiego, ale prawie.

– Sądzę, że powinniśmy to wyjaśnić – spokojnie powiedział Móri. – Czy możemy usiąść?

– Ocli, oczywiście – odparła staruszka, lecz wyraźnie się zaniepokoiła. – Ale mam obowiązek dochowania tajemnicy.

– Rozumiemy. – Erling wreszcie zdołał dojść do siebie. – Chodzi jednak o życie Tiril. Ścigają ją źli ludzie.

– Tak was dużo…

– Móri i ja jesteśmy jej jedynymi przyjaciółmi na świecie. Baronówna natomiast raczej powinna wyjść.

– O, nie! – gwałtownie zaprotestowała Catherine. – Pomogłam wam się tu dostać. I posiadam odpowiednie koneksje, możecie potrzebować mego wsparcia.

Przyjrzeli jej się uważnie. Nie pozwólcie jej zostać, niemo prosiła Tiril. Nie ufam jej. Potrafi być otwarta, wesoła i miła, czasami nawet okazywała mi życzliwość, ale nie można na niej polegać! Pragnie zagarnąć wszystko dla siebie. Niszczy coś we mnie, a ja nie umiem się przed tym bronić!

– Rzeczywiście być może przydadzą nam się twoje kontakty, Catherine – zdecydował w końcu Erling. – Cóż, wobec tego zostaniemy wszyscy.

Akuszerka wciąż się wahała.

– Złamię dane słowo.

– Tu chodzi o życie – powtórzył Móri cicho, ale dobitnie.

Staruszka spojrzała mu w oczy i już nie miała odwrotu.

– Jak sobie chcecie.

Znaleźli miejsca do siedzenia. Gospodyni nerwowo przebierała w palcach frędzle od obrusa. Nero ciężko ułożył się pod stołem.

Kobieta znów westchnęła.

– Czy muszę wymienić nazwiska?

– Owszem – nie ustępował Erling.

Atmosfera w niedużym pokoiku bardzo się zagęściła. Troje przyjaciół ścisnęło się na kanapie, pozostałe dwie kobiety przycupnęły na niewygodnych krzesłach.

– Pamiętam tę noc, jakby to było wczoraj – zaczęła opowieść akuszerka. Podświadomie zniżyła głos. – Ktoś zapukał do mego domu. Nieobce mi to, zawsze kładę się do łóżka, gotowa w każdej chwili spieszyć z pomocą rodzącym. Wstałam i lekko uchyliłam drzwi. W wielkim mieście ostrożności nigdy za wiele.

– Rozumiemy – zapewnił ją Erling.

– W progu stała służąca w czarnej sukni z białymi mankietami, kołnierzykiem i fartuszkiem. Od razu było widać, że służy u wielkich państwa. Poprosiła, bym natychmiast z nią poszła. Sprawiała wrażenie ogromnie tajemniczej.

Tiril czuła. dotyk ramienia i biodra Móriego. Przypomniała sobie, jak bardzo się do siebie zbliżyli poprzedniego wieczoru, i bezwiednie się zarumieniła. Miała wielką ochotę ująć go za rękę, poszukać u niego wsparcia, lecz zabrakło jej śmiałości. Catherine czujnie śledziła jej ruchy, jak opętana pilnowała obu mężczyzn. Zostaw moich chłopców w spokoju, prosiła Tiril w myślach.

Akuszerka, raz po raz spoglądając przez ramię, jak gdyby obawiała się innych jeszcze słuchaczy, podjęła opowieść:

– Zaprowadzono mnie na… na… – zniżyła głos do szeptu – aż na zamek Akershus. Służąca, pewnie wysokiego rodu, powiodła mnie przez korytarze i… Ach, zapomniałam powiedzieć, że przyjechała po mnie kareta! Ze stangretem! Nie wiem dokładnie, w której części Akershus się znalazłam, lecz jasne było, że to odległe boczne skrzydło. Wszystko odbywało się w najgłębszej tajemnicy.

– Rozumiemy. – Erling poruszył się niespokojnie, Tiril wyczuła jego napięcie.

– W wielkim łożu z baldachimem leżała kobieta, poród już się rozpoczął. Biedaczka cierpiała, a wiecie zapewne, że im bardziej wydelikacona jest matka, tym trudniejsze rozwiązanie.

– Jak ona wyglądała? – ośmieliła się spytać Tiril.

Akuszerka spojrzała na nią uważnie.

– Była podobna do waszej wysokości, tylko nos miała inny, dłuższy, i twarz bardziej pociągłą.

– No tak, Tiril jest przecież dość potężna, mocno zbudowana – natychmiast wtrąciła Catherine i poczuła na sobie niezgłębiony wzrok Móriego. Odniosła wrażenie, że ją karci.

– Niewiele się dowiedziałam – podjęła starowinka. – Przede wszystkim powtarzano mi, że należy dochować tajemnicy. Pokojówka przez cały czas była z nami, pilnowała, by drzwi pozostawały zamknięte. Powiedziała mi, że jej wysokość przybyła tego samego wieczoru. Ponieważ wiedziała, że namiestnik wyjechał, w tajemnicy schroniła się tutaj. Podróż jednak okazała się bardzo męcząca i poród rozpoczął się wcześniej niż oczekiwano. To jednak było tylko zaletą, bo nikt nie zdążył się zorientować, w czym rzecz.

– Ale przecież w Norwegii niewiele jest arystokracji – znów wtrąciła Catherine. – Skąd ona przyjechała?

– Och, czy naprawdę muszę to wyjawić?

– Obawiam się, że tak – życzliwie, ale stanowczo powiedział Erling. – Rozumiem i szanuję pani chęć dochowania tajemnicy, lecz musimy dowiedzieć się czegoś więcej. Błądzimy po omacku, a w tym czasie źli ludzie czyhają na życie naszej kochanej Tiril Wspomniała pani rozmowę z pokojówką. Czy ona była Norweżką?

– Nie, mówiła z dziwacznym duńsko-niemieckim akcentem, ale ją rozumiałam.

– Możemy, więc chyba umieścić rodzącą na mapie – stwierdziła Catherine. – Zgadujemy? Może Holstein-Gottorp? Ale to przecież księstwo! Czy to znaczy, że Tiril jest córką księżny?

– Tak – szepnęła akuszerka. – Jednak nie księżny Holstein-Gottorp. Jej matka poślubiła tamtejszego księcia, lecz on nie mógł spłodzić dzieci, wszyscy o tym wiedzieli. Ona była księżniczką austriacką.

– Która popełniła fatalny błąd – uzupełnił Erling. – Z kim?

– Tego nie wiem.

– No cóż, to właściwie nieistotne – uznał Erling. – Chodzi nam o odnalezienie matki. Ona musi mieć tu w Norwegii zaufaną osobę, wszak przez tyle lat przesyłała pieniądze na utrzymanie Tiril. Pieniądze przekazywano konsulowi Dahlowi, który adoptował dziewczynkę.

– Tak – westchnęła akuszerka. – Ta nieszczęsna kobieta prosiła, bym zabrała dziecko i zatroszczyła się o jego los. Obiecywała dobrze płacić za wychowanie córeczki. Zamierzałam już sama zająć się noworodkiem, lecz wezwano mnie do pani Dahl. Wydała na świat martwe dziecko i postanowiła wziąć panienkę, panno Tiril.

Nie wtajemniczali akuszerki w problemy Tiril z jej przybranymi rodzicami.

– Ach, pamiętam tę nieszczęsną matkę – mówiła dalej stara kobieta. – Płakała rozpaczliwie i mocno tuliła swą nowo narodzoną córeczkę, jakby nigdy nie chciała się z nią rozstać. Nie mogła jednak wrócić z maleństwem do bezpłodnego męża. Chodziły słuchy, że bywał czasami bardzo brutalny.

Austriacka księżniczka? Tiril w myślach smakowała te słowa.

Wcale się nią nie czuła, ale nie dało się zaprzeczyć, że przeniknął ją dreszczyk emocji.

– Czy pani wie, gdzie teraz przebywa matka Tiril? – pytał Erling. – Czy wciąż jest w Holsteinie-Gottorpie? Czy też wróciła do Austrii?

– Nigdy więcej nie miałam już od nich żadnych wiadomości. Nikt też nie dowiedział się o mojej bytności na Akershus. Odwieziono mnie do domu. Cały czas trzymałam dziecko w ramionach i zastanawiałam się, jak zdołam je wykarmić, potrzebowało wszak mleka matki. Pani Dahl zjawiła się, jakby ją niebiosa zesłały.

– Czy ostatnio nikt pani nie szukał? – ostrożnie dowiadywał się Móri. – Dwaj mężczyźni?

– Nie. Dawno już przestałam wykonywać swój zawód.

– Ale my zdołaliśmy panią odnaleźć – zauważył Móri.

– Chwileczkę… – zastanowiła się akuszerka. – Chwileczkę, coś mi przychodzi na myśl! Była tu kiedyś moja siostrzenica, podczas gdy ja wybrałam się w odwiedziny do brata. Mówiła, że ktoś o mnie pytał. Chciał wiedzieć, czy… Że też mogłam o tym zapomnieć! Zrozumcie, wszystko, co wydarzyło się przed laty, stoi mi przed oczami jak żywe. Ale niedawne wydarzenia giną w pamięci.