– Robisz błąd.
– Nie lubię go.
– Bardzo poważny błąd.
– Nie przekonasz mnie.
Przez chwilę gawędziliśmy o tym i owym, a potem zmieniłam temat.
– Powiedz mi coś o tych dwóch sprawach. Dlaczego Pitre i Gautier?
– Patineau polecił mi wyciągnąć wszystkie nie rozwiązane sprawy prowadzone przez SQ, które są w jakiś sposób podobne do naszych. Do 85 roku. Właściwie to chodziło o zbieżności w metodzie popełniania zbrodni, na które zwracałaś uwagę. Kobiety, bestialstwo, okaleczanie. Claudel przeszukał sprawy prowadzone przez CUM. Miejscowe komisariaty poproszono o to samo. Jak na razie, mamy te dwa.
– Szukamy tylko w granicach prowincji?
– Niezupełnie…
Musieliśmy przewrać, bo przyszła kelnerka. Pokroiła i podała nam pizze. Ryan zamówił jeszcze jedno piwo. Ja nic, trochę z żalem. Twoja wina, Brennan.
– Nawet nie waż się myśleć o spróbowaniu mojej połowy.
– Nie lubię tego sera. – Napił się. – Wiesz, co jedzą kozy?
Wiedziałam, ale siedziałam cicho.
– Co masz na myśli mówiąc “niezupełnie"?
– Na początku Patineau zlecił wyszukanie spraw z samego Montrealu i okolic. Kiedy przyszedł profil z Quantico, rozesłał opis naszych spraw do Kanadyjskiej Królewskiej Policji Konnej, żeby sprawdzić, czy mają podobne przypadki w swoich kartotekach.
– I?
– Zero. Wygląda na to, że nasz miejscowy klient.
Przez chwilę jedliśmy w milczeniu. W końcu spytał:
– A co ty o tym myślisz?
Zastanawiałam się przez chwilę.
– Przeglądałam te nowe dokumenty tylko przez trzy godziny, ale wydaje mi się, że te kobiety jakoś nie pasują.
– Bo są dziwkami?
– To też, ale coś jeszcze. Morderstwa były brutalne, nie ma dwóch zdań, ale są zbyt…
Przez całe popołudnie starałam się znaleźć słowo odpowiadające moim odczuciom, ale nie udało mi się.
Upuściłam kawałek pizzy na talerz i przyglądałam się, jak pomidor i karczoch spływają z wilgotnego ciasta.
– …niechlujne.
– Niechlujne?
– Niechlujne.
– Jezu, Brennan, czego ty chcesz? Widziałaś mieszkanie Adkins? Albo Morisette-Champoux? Wyglądało w nich tak, jak po bitwie pod Wounded Tree.
– Knee.
– Co?
– Knee. To było Wounded Knee.
– Ta z Indianami?
Kiwnęłam głową.
– Nie chodzi mi o krew. Miejsca, gdzie zamordowano Pitre i Gautier wyglądały, jak… – Znowu szukałam odpowiedniego słowa. – Jakoś chaotycznie. Jakby niczego nie planowano. W innych przypadkach ma się wrażenie, że gościu dokładnie wiedział, co robi. Wszedł do ich mieszkań. Przyniósł własną broń. Zabrał ją ze sobą. Nigdzie nie znaleziono narzędzia zbrodni, prawda?
Pokiwał głową.
– W przypadku Gautier znaleźli nóż.
– Ale żadnych odcisków. To może sugerować planowanie.
– Była zima. Facet pewnie miał rękawiczki.
Zakręciłam colą w szklance.
– Ciała wyglądają tak, jakby je po prostu porzucono. W pośpiechu. Gautier leżała twarzą do ziemi. Pitre leżała na boku, jej ubrania były porwane, spodnie na kostkach. Zerknij jeszcze raz na zdjęcia Morisette-Champoux i Adkins. Ciała wyglądają prawie tak, jakby pozowały. Obie leżały na plecach z rozłożonymi nogami i ułożonymi rękoma. Jak lalki. Albo baleriny. Chryste, Adkins wyglądała, jakby ją ścięto z nóg, kiedy robiła piruet. Ich ubrania nie były porwane, tylko starannie rozpięte. Tak jakby chciał pokazać, co im zrobił…
Ryan milczał.
Zjawiła się kelnerka, chcąc usłyszeć, że nam smakowało. Coś jeszcze? Tylko rachunek.
– Po prostu jakoś mi te dwie sprawy nie pasują do innych. Oczywiście mogę się śmiertelnie mylić.
– Tego właśnie mamy się dowiedzieć.
Ryan wziął rachunek, podnosząc rękę w geście “nie dyskutuj".
– Ja płacę. Ty postawisz następnym razem.
Uciszył moje protesty wyciągając rękę. Dotknął mojej górnej wargi. Potem powoli powiódł palcem wskazującym wokół kącika moich ust i pogroził mi nim.
– Uparta kozo – powiedział.
Czerwone mrówki nie zdołałyby tak rozpalić mojej twarzy.
Wróciłam do pustego mieszkania. Nie zdziwiłam się. Ale zaczynałam się martwić o Gabby i miałam nadzieję, że się pojawi. Przede wszystkim po to, żeby usłyszeć ode mnie, że ma się spakować.
Położyłam się na kanapie i włączyłam grę Expos. Martinez właśnie trafił piłką w uderzającego. Sprawozdawca szalał. Następcy trafionego zrzedła mina.
Oglądałam tak długo, aż głos sprawozdawcy stał się tylko szumem, który zagłuszyły kłębiące się w mojej głowie myśli. Czy Pitre i Gautier mają cos wspólnego z pozostałymi morderstwami? Co znaczy Khanawake? Pitre była Indianką z plemienia Mohawków. Wszystkie inne były białe. Cztery lata temu Indianie zablokowali Mercier Bridge, zamieniając życie dojeżdżających do pracy w piekło. Relacje między rezerwatem a jego sąsiadami ochłodziły się. Czy ma to jakieś znaczenie?
Gautier i Pitre były prostytutkami. Pitre była zatrzymywana kilkakrotnie Żadna z innych ofiar nie była notowana. Czy to coś znaczy? Jeśli ofiary wybierano na chybił trafił, jakie byłoby prawdopodobieństwo, że dwie z nich są prostytutkami?
Czy miejsca, w których zamordowano Morisette-Champoux i Adkins, zdradzały ślady świadczące o premedytacji? Może staranne ułożenie ciał tak naprawdę tylko wytwór mojej wyobraźni? Może to był czysty przypadek?
Czy było też tło religijne? Akurat nad tym w ogóle się nie zastanawiałam Jeśli tak, jakie to ma znaczenie?
W końcu pogrążyłam się w niespokojnym śnie.
Byłam w Main. Gabby przywoływała mnie gestem z górnego okna jakiegoś opuszczonego hotelu. Pokój za nią był słabo oświetlony i widziałam ruszające się w nim sylwetki. Chciałam przejść przez ulicę i pójść do niej, ale kiedy się tylko ruszałam, kobiety stojące przed hotelem rzucały we mnie kamieniami. Były wściekłe. Koło twarzy Gabby pojawiła się jakaś inna, podświetlona od tyłu. Była to Constance Pitre. Starała się założyć coś na głowę Gabby, swego rodzaju szlafrok. Gabby opierała się i zaczęła gwałtowniej do mnie gestykulować.
Dostałam kamieniem w brzuch, co natychmiast sprowadziło mnie do teraźniejszości. Birdie stał na moim brzuchu, ogon miał w pozycji do lądowania. a oczy wlepione w moją twarz.
– Dzięki.
Zepchnęłam go i usiadłam.
– Co to miało znaczyć, Bird?
Moje sny nie są specjalnie wymyślne. Moja podświadomość karmi się wydarzeniami ostatnich dni i zwraca mi je, czasami w formie łamigłówek. Niekiedy czuję się jak Król Artur, sfrustrowany tajemniczymi odpowiedziami Merlina. Po prostu mi powiedz! Pomyśl, Arturze. Pomyśl!
Rzucanie kamieniami. Oczywiste: Piłka Martineza. Gabby. Oczywiste: Często o niej myślę. Main. Prostytutki. Pitre. Pitre usiłująca ubrać Gabby. Gabby przywołująca mnie na pomoc… Poczułam narastający strach.
Prostytutki. Pitre i Gautier były prostytutkami. Pitre i Gautier nie żyją. Gabby pracuje z prostytutkami. Gabby naprzykrzał się jakiś facet. Gabby zniknęła. Może tu jest jakiś związek? Może jest w tarapatach?
Nie. Ona ciebie wykorzystała, Brennan. Często to robi. Zawsze dajesz się nabrać.
Strach nie malał.
A co z facetem, który jej depcze po piętach? Wyglądała na szczerze przerażoną.
Zniknęła. Nawet nie zostawiła kartki. Dzięki. Muszę iść. A tu nic.
To chyba przesada, nawet w przypadku Gabby? Strach narastał.
– No dobrze, doktor Macaulay, sprawdźmy to.
Poszłam do pokoju gościnnego i rozejrzałam się. Od czego zacząć? Już wcześniej zebrałam jej rzeczy i rzuciłam je na stos na dnie szafy. Odrzucało mnie od szperania w nich.
Śmieci. To wydawało się mniej naruszać jej prywatność. Postawiłam kosz na papiery na biurku. Chusteczki. Papierki od cukierków. Folia aluminiowa. Paragon z Limite. Wydruk z bankomatu. Trzy kulki zgniecionego papieru.
Rozprostowałam żółtą kulkę. Pismo Gabby na papierze w linie. “Przykro mi, ale nie mogę się tym zająć. Nigdy bym sobie nie wybaczyła, gdyby…"
Urywało się w tym miejscu. Czy to wiadomość dla mnie?
Rozprostowałam drugą żółtą kulkę: