Выбрать главу

– Będziesz mnie uczyć? – Anna niemal osłupiała.

– Tak.

– Przecież wiesz, że prędzej czy później zostanę ranna.

– Biorąc pod uwagę moją biegłość w tej sztuce, raczej dużo, dużo później. Będę uważał.

– Ale bez przesady, mam nadzieję. Bo wtedy nie miałabym szansy niczego się nauczyć.

Morvan wybuchnął śmiechem.

– Masz zamiar się przebrać czy wracamy do zamku?

Natychmiast zaczęła zdejmować suknię. Zerknęła przez ramię.

– Ogrodzenie jest wysokie – uspokoił ją Morvan. – Nikt cię nie zobaczy. Ascanio pomógł mi sprawdzić pole widzenia, kiedy zaczęliśmy wznosić pierwszą ścianę.

A więc konsultował się w tej sprawie z Ascaniem, podobnie jak z Catherine i Carlosem. Wszyscy, którzy byli dla niej najważniejsi, pomogli mu przygotować dla niej tę niespodziankę.

Suknia opadła na ziemię, Anna wyszła z niej i odłożyła ją na bok. Po chwili dołączyła do niej koszula dziewczyny. Była naga, jeśli nie liczyć pończoch i butów. Sięgnęła po koszulę, lale zatrzymała się.

– Szukasz tego? – Morvan wyjął z zanadrza długą jedwabną szarfę. Pomógł Annie owinąć nią piersi. – Ale potem znów ją muszę zabrać – powiedział spokojnie.

Wsunęła ręce w rękawy koszuli. Sięgała jej do kolan, ale została uszyta na jej miarę.

Morvan cieszył się z jej zaskoczenia i radości. Anna podskoczyła i objęła męża.

– Dlaczego to robisz? – spytała.

Wplątał palce w jej włosy.

– Kiedy siedziałem w lochach Haarolda, miałem mnóstwo czasu na myślenie, kochanie. To wszystko wydaje się teraz takie mało ważne. Dwukrotnie wyrwałaś mnie z paszczy śmierci i dwukrotnie ofiarowywałaś mi potem wspaniały dar. Pierwszym byłaś ty sama, drugim dziecko. To, co ja chcę ci dać, to w porównaniu z tym drobnostki.

– Dla mnie to nie są drobnostki, Morvanie. Podejrzewam, że nigdy nie kochałam cię tak bardzo jak w tej chwili.

– Ani ja ciebie. Ale źle by się stało, gdyby moja miłość sprawiła, że przestałabyś być tą kobietą, w której się zakochałem. Prawdę mówiąc, twój widok w męskim stroju i z bronią w ręku zawsze wydawał mi się niezwykle podniecający. Taki właśnie obraz nosiłem w sercu tej nocy, kiedy czekałem na śmierć z ręki Gurwanta. – Morvan wskazał ręką miecz. – Zaczynajmy. Spraw, Boże, byś nigdy nie musiała używać tego w celach innych niż rozrywka, ale w dzisiejszym świecie nie możemy być niczego pewni. Gdyby kiedyś zabrakło mojej ochrony, nie chciałbym, byście ty czy dziecko stali się ofiarami jakiegoś mężczyzny.

– Jeśli podejdziemy do tego poważnie, to te ćwiczenia będą przypominały udział w bitwie. Spodziewam się, że będzie mnie po nich dręczyć bezsenność.

Błysk w czarnych oczach męża, który pojawił się w reakcji na jej słowa, sprawił, że serce Anny podskoczyło.

– Liczę na to.

Dziewczyna podniosła miecz i tarczę. Idealnie pasowały do jej rąk, czuła się z nimi znakomicie.

Rozkoszując się swą siłą i miłością, stanęła naprzeciw Morvana.

Madeline Hunter

***