Выбрать главу

Brak uporządkowania tematycznego czynił listy trudnymi do porównania. Zadaniem Jacka było odnalezienie, czym lista kontrolna różni się od pozostałych. Piętnaście minut bezskutecznie przebiegał wzrokiem poszczególne pozycje wykazu, a potem postanowił użyć komputera.

Po pierwsze stworzył osobne pliki dla każdego z pacjentów. Następnie do każdego z plików wprowadził dane z odpowiedniej listy. Nie mógł powiedzieć o sobie, że jest najlepszy na świecie w pisaniu na maszynie, więc praca zabrała mu mnóstwo czasu.

Upłynęło kilka godzin. Kiedy był w połowie pracy, ponownie zapukała Laurie. Chciała powiedzieć "dobranoc" i zapytać, czy nie mogłaby w czymś pomóc. Pochłonięty pracą Jack zapewnił ją, że ma się dobrze i da sobie radę.

Kiedy wszystkie dane zostały wpisane, Jack zadał pytanie, czy listy osób zmarłych różnią się czymś od kontrolnego wykazu. Odpowiedź była zniechęcająca – kolejna długa lista! Przeglądając ją, zrozumiał, w czym rzecz. W odróżnieniu od przypadku kontrolnego, wszyscy pozostali pacjenci znaleźli się na oddziale intensywnej opieki medycznej. A poza tym pięć zainfekowanych osób zmarło, a pacjent, którego dane służyły za przypadek kontrolny, żył.

Przez kilka minut Jack żałował straconego czasu i bezproduktywnego wysiłku, gdy nagle do głowy przyszedł mu kolejny pomysł. Skoro wpisał pozycje z wykazu w tej samej kolejności, w jakiej znajdowały się na listach, mógł zadać pytanie, jakie wyposażenie trafiło do pacjentów tuż przed skierowaniem ich na oddział intensywnej terapii.

Gdy nacisnął odpowiedni przycisk, na ekranie niemal natychmiast pojawiła się odpowiedź: "nawilżacz". Zamyślił się. Wyraźnie we wszystkich przypadkach infekcji zastosowano nawilżacze powietrza, natomiast w przypadku kontrolnym tego nie zrobiono. Ale czy było to ważne? Z dzieciństwa pamiętał, że matka przynosiła do jego pokoju nawilżacz zawsze, gdy miał kaszel. Przypominał sobie małe urządzenie, właściwie kociołek z wrzącą wodą, z którego unosiła się para wodna. Nie potrafił jednak wyobrazić sobie, co takie urządzenie mogłoby mieć wspólnego z rozsiewaniem bakterii. W stu stopniach Celsjusza bakterie zostają przecież zabite.

No tak, przypomniał sobie, obecnie produkuje się nawilżacze niskotemperaturowe, ultradźwiękowe, a to może być zupełnie inna historia.

Jack złapał za słuchawkę telefonu i zadzwonił do Manhattan General. Poprosił o połączenie z działem zaopatrzenia. Pani Zarelli skończyła już pracę, więc poprosił o rozmowę z kierownikiem zmiany. Nazywała się Darlene Springborn. Jack przedstawił się i wyjaśnił, kim jest, a następnie zapytał, czy zaopatrzenie wydaje także nawilżacze.

– Oczywiście, że wydajemy, szczególnie w czasie miesięcy zimowych – odpowiedziała Darlene.

– Jakiego rodzaju nawilżaczy używacie w szpitalu? Parowych czy zimnych?

– Prawie wyłącznie zimnych.

– Co się dzieje z urządzeniem, kiedy wraca z pokoju pacjenta?

– Przygotowujemy je do następnego użycia.

– Czy jest czyszczone?

– Oczywiście. Włączamy na krótko, żeby sprawdzić jego sprawność, a następnie dokładnie szorujemy. Dlaczego?

– Czy czyste nawilżacze przechowywane są zawsze w tym samym miejscu?

– Tak. Trzymamy je w małym magazynie, w którym jest bieżąca woda. Czy coś się stało? Jakiś problem z nawilżaczami?

– Nie jestem pewien, ale gdy się upewnię, dam znać pani lub pani Zarelli.

– Będziemy wdzięczni.

Jack pożegnał się i rozłączył rozmowę, nie odkładał jednak słuchawki. Odszukał numer telefonu do Glorii Hernandez i zadzwonił do niej. Odebrał mężczyzna, który mówił tylko po hiszpańsku. Po kilku zdaniach wypowiedzianych przez Jacka łamanym hiszpańskim, mężczyzna kazał mu poczekać.

Po chwili usłyszał młody głos. Domyślił się, że rozmawia z Juanem. Zapytał chłopca, czy mógłby porozmawiać z mamą.

– Jest bardzo chora. Ma silny kaszel i trudno się jej oddycha.

– Czy zadzwoniła do szpitala, jak radziłem?

– Nie, nie chciała nikogo w szpitalu niepotrzebnie niepokoić.

– Zadzwonię po karetkę pogotowia – zdecydował bez wahania Jack. – Powiedz mamie, żeby się trzymała, dobra?

– Dobra – odparł chłopiec.

– Tymczasem zadaj jej jedno pytanie. Zapytaj, czy ostatniej nocy czyściła jakiś nawilżacz? Wiesz, co to takiego nawilżacz, prawda?

– Tak, wiem. Niech pan poczeka.

Jack czekał, niecierpliwie bębniąc palcami w kartę Kevina Carpentera. Do i tak już silnego poczucia winy dołączyła się myśl, że powinien był osobiście zrealizować swoją sugestię i zadzwonić w sprawie Glorii Hernandez do doktor Zimmerman. Do telefonu podszedł Juan.

– I co z tym nawilżaczem?

– Tak. Mówi, że czyściła dwa albo trzy, ale nie pamięta dokładnie.

Jack zadzwonił po karetkę, podając adres mieszkania państwa Hernandezów. Poinformował dyspozytora, że pojadą po zakaźnie chorą, obsługa karetki powinna więc nosić przynajmniej maski ochronne. Powiedział także, aby chorą zawieźć do Manhattan General Hospital.

Z rosnącym podnieceniem zadzwonił do Kathy McBane. Było już późno i nie spodziewał się, że ją zastanie. Był więc zaskoczony, gdy usłyszał głos Kathy w słuchawce. Ciągle siedziała w biurze. Kiedy Jack zauważył ze zdziwieniem, że dawno po osiemnastej, a ona ciągle w pracy, odpowiedziała, że jeszcze trochę pewnie pobędzie.

– A co się dzieje? – zapytał.

– Wiele rzeczy. Na oddział intensywnej opieki medycznej przyjęto Kim Spensor z zespołem ostrego wyczerpania oddechowego. W szpitalu jest także George Haselton. Jego stan ulega pogorszeniu. Obawiam się, że pańskie złe przeczucia nie były bezpodstawne.

Jack dodał, że wkrótce w izbie przyjęć zjawi się także Gloria Hernandez. Ponadto stwierdził, że wszystkie osoby mające kontakt z chorymi powinny natychmiast zacząć zażywać rymantadynę.

– Wątpię, czy doktor Zimmerman zdecyduje się zaaplikować rymantadynę osobom z kontaktu z chorymi. Udało mi się ją jednak namówić do izolacji tych pacjentów. Wydzieliliśmy specjalny oddział w szpitalu.

– To może pomóc, więc na pewno warto spróbować. Co z laborantką z mikrobiologii?

– Już po nią pojechali.

– Mam nadzieję, że karetką, a nie taksówką – zauważył Jack.

– Tak zaleciłam, ale doktor Zimmerman nie przyjęła tej propozycji z entuzjazmem. Nie wiem, co ostatecznie zdecydowano.

– Wydruk, który pani przysłała, okazał się pomocny -powiedział Jack, przypominając sobie w końcu, po co zadzwonił. Pamięta pani, że mówiła mi pani, iż jakieś trzy miesiące temu mieliście w szpitalu kłopoty z rozpylaczami, które skaziły powietrze? Myślę, że podobny problem dotyczy teraz nawilżaczy.

Jack opowiedział, w jaki sposób doszedł do takiej konkluzji, podkreślając szczególnie fakt, że Gloria Hernandez poprzedniego wieczoru czyściła jakieś nawilżacze.

– Co powinnam zrobić? – zapytała zaniepokojona Kathy.

– W tej chwili nie powinna pani nic robić.

– Ale powinnam przynajmniej wycofać z użycia nawilżacze i sprawdzić je, upewnić się, że nie zagrażają pacjentom.

– Nie chcę, żeby mieszała się pani do tego. Obawiam się, że robienie podobnych rzeczy mogłoby okazać się niezwykle niebezpieczne.

– O czym pan mówi? – zapytała poirytowana Kathy. – Już jestem w to zamieszana.

– Proszę się nie denerwować. Przepraszam. Zdaje się, że źle się wyraziłem. – Jack absolutnie nie chciał następnej osoby wplątywać w pajęczynę swych podejrzeń, bojąc się o jej bezpieczeństwo. Jednak w tej sytuacji chyba nie miał wyboru. Kathy miała rację – nawilżacze powinny zostać wycofane.

– Kathy, niech pani posłucha – zaczął Jack i najzwięźlej, jak to było możliwe, wyjaśnił, na czym polega jego teoria o celowym zarażaniu śmiertelnymi chorobami. Powiedział także, że Beth Holderness mogła zostać zabita dlatego, że prosił ją o poszukanie w laboratorium podejrzanych wirusów.

– To raczej dość niezwykła opowieść – zauważyła Kathy z pewnym wahaniem w głosie. Po chwili zastanowienia dodała: – Trudno to wszystko przełknąć naraz.

– Nie zamierzam pani prosić o włączenie się w sprawę. Moją intencją jest jedynie zapewnić pani bezpieczeństwo. Informacje otrzymane ode mnie proszę zachować wyłącznie dla siebie. I na miłość boską, niech pani nikomu nie powtarza mojej teorii. Nawet jeśli mam rację, ciągle nie wiem, kto za tym stoi.