Выбрать главу

– Nikt im nie uwierzy – odparł Jimmy. – Musimy te ghule trzymać w tajemnicy. FBI ma wystarczająco dużo problemów bez rozgłaszania, że widzieliśmy jakieś zawieszone w powietrzu stożki, które towarzyszyły dwójce psychopatów. O ile pamiętam, ghul to zły duch, demon, który pożera ludzi.

Przygotowując swój raport dla Jimmy'ego Maitlanda, Savich zdał sobie nagle sprawę, że pisze „Ghule” dużą literą, jakby miały własną, niezależną egzystencję.

Pół godziny później Sherlock poszła za Savichem do męskiej toalety. Kiedy tam wchodzili, Ollie Hamish, agent najwyższy po Savichu w hierarchii służbowej, właśnie mył ręce.

– Cześć – powiedział. – Gratulacje, Savich. Wspaniała robota. Żałuję, że nie mogłem tam z tobą być.

– Lubię patrzeć, jak mężczyzna myje ręce. – Sherlock szturchnęła go w ramię. – Za parę minut ja też będę mylą ręce, ale najpierw muszę wbić trochę rozsądku do głowy mojego męża, tego bezmyślnego stwora. Idź sobie, Ollie. Wiem, że będziesz go bronił, a ja nie chciałabym zrobić krzywdy także i tobie.

– Sherlock, przecież on jest bohaterem. Chcesz zrobić krzywdę bohaterowi, który uratował tych małych chłopców przed demonami zła i przed ghulami?

– Po tym, co ci już o nich powiedziałem, czy myślisz o ghulach przez duże G? – zapytał Savich.

– Aha, mówiłeś, że były tam dwa. Savich, jesteś pewien, że czegoś nie paliłeś? A może nawdychałeś się zapachu stęchłego siana?

– Chciałbym móc przyznać ci rację.

– Wynoś się, Ollie.

Kiedy zostali sami, Sherlock podeszła do męża i otoczyła go ramieniem.

– Byliśmy już w bardzo niebezpiecznych sytuacjach. – Przytuliła się do niego i pocałowała go w szyję. – Jednak dzisiaj, w tej przeklętej stodole, igrałeś ze śmiercią, a ja byłam zmartwiała z przerażema. Twoi przyjaciele zresztą tez.

– Nie było czasu, żeby was wezwać – powiedział. – Jezu, a jak ja się bałem, ale nie miałem wyboru. A na dodatek te zjawy. Nie potrafię powiedzieć, co mnie bardziej przeraziło – Tammy Tuttle czy to coś, co ona nazywała ghulami.

– Nie rozumiem tego. – Sherlock odsunęła się nieco. – Tak to wyraziście opisałeś, że prawie widziałam, jak wirują we wrotach stodoły. Ale dlaczego ghule?

– Tak je nazywało rodzeństwo Tuttles. Byli jak gdyby ich pomocnikami. Chciałbym móc przyznać, że doznałem jakichś halucynacji, że tylko ja się tego przestraszyłem, ale chłopcy również to widzieli. Wiem, że to dziwnie brzmi, szczególnie że nikt z was niczego nie zauważył.

Trzymała go w ramionach, a on opisywał jej dokładnie to, co widział.

– Wiesz, Sherlock, nie sądzę, żeby dato się to jakoś wytłumaczyć – powiedział wreszcie. – Ale to było naprawdę przerażające.

Do toalety wszedł Jimmy Maitland.

– Hej, gdzie mam się wysikać?

– Och, sir. Ja tylko chciałam sprawdzić, czy z Dillonem jest wszystko OK.

– I co?

– W porządku.

– Kiedy szedłem do biura, Ollie zatrzymał mnie w holu i powiedział, że jesteś w niebezpiecznej sytuacji w męskiej toalecie. Mamy teraz wszystkie media na karku. – Jimmy Maitland uśmiechnął się szeroko. – Wiecie co? Tym razem nikt nie będzie się mógł do nas przyczepić. Mamy tylko dobre wiadomości, dzięki Bogu. Wspaniałe wiadomości. Savich, ty byłeś w samym środku akcji, więc chcemy cię wysunąć na pierwszy plan. Oczywiście, będzie tam Louis Freeh i weźmie na siebie całe gadanie. Musisz tylko stać i wyglądać jak bohater.

– Żadnej wzmianki o tym, co widzieliśmy?

– Nie, ani słowa o ghulach, żadnych domysłów na temat wirującego kurzu. Media nie dałyby nam spokoju, gdybyśmy powiedzieli, że zaatakowały nas jakieś dziwne stożki kurzu, wezwane do stodoły przez dwójkę psychopatów. A jeśli chodzi o chłopców, to mogą sobie mówić, co im się podoba. Gdy media będą nas o to pytać, to będziemy tylko kręcić głowami i robić współczujące miny. To będzie sensacja na dwadzieścia cztery godziny i na tym koniec. A ludzie z FBI będą bohaterami. To naprawdę miłe.

– Ale tam było coś naprawdę dziwnego, sir – powiedział Savich. – Coś takiego, że włos się jeżył na głowie.

– Zapomnij o tym, Savich. Mamy braci Tuttle, a dokładnie jednego nieżywego brata i jedną siostrę, której właśnie amputowano rękę. Nie będziemy się wdawać w żadne nadprzyrodzone historie – powiedział, wychodząc z toalety.

Sherlock i Savich poszli za swoim szefem.

Chłopcy przysięgali, że widzieli ghule, nie potrafili mówić o niczym innym. Opowiadali, jak agent Savich przestrzelił jednego na wylot i w ten sposób zmusił je do opuszczenia stodoły. Ale chłopcy byli roztrzęsieni, a ich opowieść wydawała się tak mało przekonująca, że nikt im nie wierzył, nawet rodzice.

Jeden z reporterów spytał Savicha, czy widział jakieś ghule.

– Przepraszam, o co pan pytał? – zdziwił się Savich. Jimmy Maitland miał rację. Na tym się skończyło.

Tego wieczoru Savich i Sherlock tak długo bawili się ze swoim synkiem Seanem, że mały usnął w trakcie zabawy. O drugiej w nocy zadzwonił telefon.

– Przyjedziemy najszybciej, jak zdołamy – powiedział Savich.

Powoli odłożył słuchawkę i spojrzał na podpartą na łokciu żonę.

– Moj a siostra Lily jest w szpitalu. To poważna sprawa.

2

Hemlock Boy, Kalifornia

Promienie słońca wpadały przez wąskie okna. Dziwne… przecież okna w jej sypialni były o wiele szersze i na pewno nie takie brudne. Nie, to nie była jej sypialnia. Przestraszyła się, lecz to uczucie szybko ustąpiło. Była tylko trochę zdezorientowana i odczuwała lekki ból lewej ręki, przy igle kroplówki.

Kroplówka?

To oznaczało, że jest w szpitalu. Oddychała swobodnie. Podawano jej tlen. A więc żyła. A dlaczego miałaby nie żyć? Dlaczego ją to dziwiło?

Jej umysł nie funkcjonował prawidłowo, była oszołomiona. A może umiera i dlatego zostawili ją samą. Gdzie Tennyson? Ach, prawda, dwa dni temu pojechał do Chicago. Była zadowolona, że wyjechał, że nie musi słuchać jego łagodnego, pokrzepiającego głosu, który doprowadzał ją do szału.

Do pokoju wszedł jakiś łysy mężczyzna w białym fartuchu, z lekarskimi słuchawkami na szyi. Pochylił się nad nią.

– Pani Frasier, czy mnie pani słyszy?

– Oczywiście.

– Jak się pani czuje? Coś boli?

– Nie, jestem tylko otumaniona.

– To efekt morfiny. Jestem chirurgiem, nazywam się Ted Larch. Musiałem usunąć pani śledzionę. To poważna operacja, więc aż do wieczora będziemy podawać pani odpowiednie dawki morfiny, a potem stopniowo je zmniejszać. Postaramy się, żeby pani organizm wkrótce zaczął normalnie funkcjonować.

– Co mi jeszcze dolega?

, – Najpierw chciałbym panią zapewnić, że wszystko będzie dobrze. Brak śledziony nie jest żadnym problemem dla dorosłej osoby. Po operacji, jeszcze przez kilka dni, będzie panią wszystko bolało. Będzie pani musiała stosować dietę i, tak jak już mówiłem, wkrótce doprowadzimy pani organizm do porządku.

Poza tym ma pani dwa stłuczone żebra, trochę skaleczeń i siniaków, ale nie ma się czym martwić. Świetnie sobie pani radzi, biorąc pod uwagę to, co się wydarzyło.

– A co się wydarzyło?

Doktor Larch zamilkł na chwilę; jego łysina błyszczała w słońcu.

– Nie pamięta pani? – spytał, uważnie się jej przyglądając. Długo się zastanawiała. Wreszcie lekarz dotknął lekko jej ręki.

– Proszę sobie nie przypominać niczego na siłę. Rozboli panią tylko głowa. A ostatnia rzecz, jaką sobie pani przypomina, pani Frasier?

– Pamiętam, jak wyjeżdżałam ze swojego domu w Hemlock Bay powiedziała z namysłem. Mieszkam na Crocodile Bayou Avenue, Akwen Krokodyli, w miasteczku, które nazwano Zatoką Cykuty. – Uśmiechnęła się słabo. – Pamiętam, że miałam jechać do Ferndale, żeby zawieźć doktorowi Bakerowi jakieś medyczne slajdy mojego męża. Nigdy nie lubiłam jeździć po ciemku szosą 211. To przerażająca droga. Sekwoje pochylają się nad tobą, otaczają cię ze wszystkich stron. Ma się uczucie, że jest się żywcem pogrzebanym.