Выбрать главу

– Emma, rozmowa cię nie zrani. Może nawet ci pomoże. Spróbuj. Znów szła kilka kroków w milczeniu.

– Chciałabym, żeby mama żyła – powiedziała wreszcie.

Po takim wstępie Alan wiedział, że słowa, które Emma teraz powie, będą tak ciężkie jak ostatnie uderzenia umierającego serca.

– A gdyby tu była, to co byś jej powiedziała? – spytał.

– Chyba nic. Po prostu chciałabym, żeby mnie przytuliła. Powiedziałabym jej, żeby nie umierała. Tatuś zawsze myślał, że jestem twarda jak skała. Mama wiedziała, że to tylko pozory.

Zwolnili tak bardzo, że Alan musiał bardzo się starać, żeby dostosować się do jej kroków. Przy tym tempie zielony pas otaczający Boulder mógł wydać się równie wielki jak Yellowstone. Ale i on, i Lauren rozumieli, że muszą okazać Emmie wielką cierpliwość, zarówno jeśli chodzi o tempo marszu, jak i rozmowy.

Po jakimś czasie dotarli na szczyt niewysokiego wzniesienia i Emma wreszcie znów się odezwała.

– Moglibyśmy tu usiąść? – spytała znużonym głosem, siadając tak, by oprzeć się plecami o skałę poprzecinaną atramentowymi żyłkami granitu. Podciągnęła nogi pod brodę. Jej sportowe buty były znoszone, na kolanie miała dziurę wielkości ćwierćdolarówki. Wsunęła do niej wskazujący palec i skubała brzeg, szybkimi ruchami, jak fretka zmiatająca jedzenie z miski.

Alan i Lauren usiedli nieopodal. Widzieli jej profil na tle wzgórz, nad którymi zapadał zmierzch.

– Pamiętacie, jak zeszłej niedzieli wasza przyjaciółka Dianę posłużyła Ethanowi za model w jego pokazie? Po kolacji, z komputerem i…

– Tak – potwierdzili jednocześnie, równie cicho.

– I jak Ethan zarejestrował ruchy Dianę dzięki tej obręczy, którą wynalazł?

– Tak – znów powiedzieli jednocześnie.

– Więc wczoraj w nocy… – Emma zerwała kilka źdźbeł trawy i rzuciła na wiatr, narysowała coś na piachu. – Zeszłej nocy nagrał mnie… gdy… gdy się kochaliśmy. Wykorzystał to samo urządzenie.

Lauren poczuła ulgę. Była przygotowana na coś gorszego. Popatrzyła na Alana i znów spojrzała na Emmę.

– Nie rozumiem. Miałaś na sobie obrożę, kiedy się kochaliście? – spytała.

Emma spojrzała gdzieś w bok, żeby nie napotkać wzroku Lauren. Nie była przygotowana, by omawiać z nimi swoje życie erotyczne. Była straszliwie zmęczona. Nie wiedziała, czy ma dość sił, by im wytłumaczyć, co się wydarzyło.

– Nie, on miał obręcz.

– Czyli nagrał to, co sam robił, a nie to, co ty robiłaś, prawda? – powiedziała Lauren głosem, w którym słychać było ogromną ulgę. Wprawdzie komputerowa parodia Emmy w chwili, gdy się z kimś kocha, mogła spowodować zamieszanie, którego przyjaciółka w żadnym wypadku nie potrzebowała.

Lauren jednak nie wyobrażała sobie, jak Ethan mógłby stworzyć parodię, skoro nagrał wyłącznie siebie, nie Emmę.

– Chciałabym, żeby to było takie proste – powiedziała Emma. – Boże, jakbym tego chciała! Tamtego wieczoru podczas przyjęcia Ethan niewiele wyjaśnił. Urządzenia, które nam pokazał, rejestrują znacznie więcej niż tylko ruch. Podczas przyjęcia zademonstrował zaledwie niewielką część możliwości swoich komputerów. Ale wczoraj włączył wszystko i zarejestrował swoje odczucia, gdy się ze mną kochał. Nagrało się wszystko, co czuł.

Zerwał się wiatr. Lauren i Alan z trudem słyszeli słowa Emmy. Patrząc w ziemię, kontynuowała swoją opowieść.

– Zarejestrowało się to, co czuł, gdy go całowałam. I gdy ssałam jego palce u stóp. I gdy go miałam w ustach. I gdy był we mnie… Wszystko, każda chwila.

Nagły podmuch wiatru pochylił wysokie trawy i zagwizdał wśród powykręcanych sosen. Lauren zebrała pod szyją kołnierz swetra. Nie chciała słuchać takich szczegółów i przypuszczała, że Emma wcale nie chce o nich mówić.

Emma nie zwracała uwagi na zimny powiew. Cicho, pochłonięta myślą o jakimś osobistym koszmarze, powiedziała raczej do siebie niż do swoich towarzyszy:

– Boże, zastanawiam się, czy nagrały się ruchy jego ust i języka. O Boże! – Wyobraźnia otwierała przed nią otchłanie wstydu.

Lauren spojrzała na męża. Na jego twarzy malował się taki sam brak zrozumienia jak na jej.

– Przepraszam, ale nie znam się na tym – zwróciła się do Emmy. – Czy on nagrywał wszystko? Używał kamery?

– Gorzej. Nie, nie miał kamery. Och, to jest o wiele gorsze niż nagranie wideo. – Emma westchnęła tak, jak wielki pies wzdycha przez sen. – Spróbuję wam wytłumaczyć, na czym polega wynalazek Ethana i co naprawdę nagrał wczoraj w nocy.

Zmrok zapadał tak szybko, że wzrok Alana i Lauren nie zdążył się do niego przystosować. Sylwetka Emmy rozpłynęła się w brązowych cieniach.

Emma czuła, jak otacza ją bezpieczna ciemność. Tak bardzo chciała zniknąć…

Alan miał niewielkie pojęcie o technice komputerowej, ale wreszcie zrozumiał powagę sytuacji.

– Na pewno poprosiłaś go, żeby wykasował dane z dysku – powiedział.

Emma skinęła głową.

– Tak, nalegałam, żeby to zrobił. Zgodził się, niechętnie, ale w końcu się zgodził.

– Więc w czym problem? – zdziwiła się Lauren, już jednak zaczęła się domyślać, w czym tkwi problem.

Dziura na kolanie Emmy nabrała już rozmiarów monety dolarowej.

– Komuś… udało się… włamać do mieszkania Ethana w nocy, gdy spaliśmy, i ukraść ten cholerny dysk.

Lauren pochyliła się i łagodnie dotknęła ręki Emmy.

– Nie wiem, co powiedzieć. Na pewno przeżywasz koszmar. To byłoby okropne dla każdej kobiety, ale dla ciebie wyjątkowo. Jeżeli dysk zostanie rozpowszechniony…

Alan też rozumiał, co by się stało, gdyby kopie dysku znalazły się w sprzedaży. Byłoby to nieustanne obsceniczne pogwałcanie prywatności Emmy. Tak jak większość Amerykanów przez ostatnie dwa lata ciągle czytał o niej i oglądał w telewizji audycje na jej temat, ale dopiero kilka miesięcy temu zaczął zdawać sobie sprawę, jakie konsekwencje ma dla Emmy ta niechciana sława. Gdyby nagranie, o którym opowiedziała im Emma, było publicznie dostępne, zniszczyłby ją. Wzdrygnął się na myśl o takiej możliwości.

Emma zaczekała, aż oboje znów na nią spojrzą.

– Nie wiem, co robić. Jeżeli ten dysk zostanie rozpowszechniony, a nawet jeżeli tylko ludzie się dowiedzą, że istnieje, zabiję się. Po prostu się zabiję.

Gdy pacjenci mówili takie rzeczy, Alan wiedział, że chodzi o groźbę, szantaż albo wołanie o pomoc. Ale nie w wypadku Emmy. Słuchając jej, słyszał tylko jasno wyrażony zamiar. Musi się zastanowić, jak jej pomóc.

Lauren usłyszała bezradność i tym zajęła się najpierw.

– Nie mów tak. Coś wymyślimy.

– Nie. Nie rozumiecie, o co naprawdę chodzi – szepnęła Emma z rozpaczą. – Nie możecie. Ja też do pewnego czasu tego nie rozumiałam. Gdy byłam mała, rodzice znali wielu polityków, którym wydawało się, że uwielbiają swoją popularność. Gdy zaręczyłam się z Pikiem, widziałam, że on też kocha swoją sławę. Różnica polega na tym, że to był ich wybór. Chcieli tego. A ja nie. Nigdy nie chciałam. Czuję się tak… jakby porwano moją duszę. Zaręczyny z Pikiem tylko jeszcze wszystko pogorszyły. Popełniłam wielki błąd, wyjeżdżając do Kalifornii. – Zaczęła rysować butem kółka na piasku. – Uwielbiam wodę. Wychowałam się w Delaware, blisko plaży. A teraz nie jeżdżę nad morze nawet na wakacje, bo nie mogłabym znieść, żeby moje zdjęcia w kostiumie sprzedawano w supermarketach. Odkąd rozstałam się z Pikiem, trzymam się z dala od mężczyzn, bo nie chcę dostarczać tematu kolumnom plotkarskim. Nie popieram spraw, na których mi zależy, uważam na to, co czytam, z kim rozmawiam i o czym. Książki, które chciałabym przeczytać, i filmy, które chciałabym zobaczyć, kupują mi znajomi. W ten sposób przynajmniej mój gust pozostaje moją prywatną sprawą. I każdego wieczoru, gdy idę spać, zastanawiam się, kto okaże się fałszywym przyjacielem i sprzeda mnie.