Emma spoglądała na wschód, gdzie na linii horyzontu rysowała się już wąska wstęga ciemności, która za chwilę miała obwiązać planetę jak prezent.
– Gdy mama umarła na raka piersi, miałam siedemnaście lat. Poczułam wtedy, że mój świat się chwieje. Dosłownie wydawało mi się, że stał się mniejszy. Ona była dla mnie taka ważna i gdy umarła, część mojego serca też umarła. Była moją najlepszą przyjaciółką. Tato robił wszystko, żeby mi pomóc, ale niewiele rozumiał, a potem… potem go zabili i wtedy zagubiłam się zupełnie…
Tamtego dnia na lotnisku – w dniu morderstwa – to, co zrobiłam, nie było tym, czym się wydaje, kiedy się ogląda film. Zrozumcie, ja nie tylko broniłam ojca, ale też siebie. Gdy trzymałam go w objęciach na taśmie bagażowej, naprawdę czułam, że bez niego nie będę mogła żyć. A potem pif, paf i okazało się, że zostałam sama. Musiałam znaleźć jakiś sposób, żeby dalej żyć.
Obsesja na moim punkcie, jaka zapanowała wśród ludzi, była dla mnie takim samym zaskoczeniem jak strzały z pistoletu. Może nawet większym. W końcu wiedziałam, że niektórzy nienawidzą mojego ojca za to, w co wierzył. Ale nie byłam przygotowana na to, że każdy będzie chciał kawałek mnie dla siebie.
Tydzień temu powiedziałabym wam, że wiem wszystko o tym, jak to jest, kiedy się straci kontrolę nad swoim życiem. Minęły już dwa lata, odkąd nie mam się gdzie ukryć, odkąd nie zostało mi właściwie nic, co mogłabym nazwać swoim. Nie mam rodziny, prywatności, sekretów. A teraz, gdy zniknął ten głupi dysk, straciłam kontrolę także nad tym, nad czym – wydawać by się mogło – nie można stracić kontroli. Jedna chwila i nie mam już nawet ciała, które mogłabym nazwać własnym. – Emma już od dłuższego czasu nie patrzyła na swoich towarzyszy, teraz nagle odwróciła się do nich. Najpierw spojrzała na Lauren, potem na Alana. – Czy rozumiecie, że stanę się czymś w rodzaju programu komputerowego? Zdalnie sterowana Emma Spire. Seks dla każdego. Alan, ty też możesz się pieprzyć z gwiazdą miesiąca. Ciekawe, ile to będzie kosztować. Ile jest warta moja cnota? Jak myślisz? Dwadzieścia dziewięć dziewięćdziesiąt pięć? Może trochę więcej, czterdzieści dolców jak walka Mike’a Tysona w kablówce? Jak długo będzie warto trzymać mnie w ofercie? – Lauren wzięła Emmę za rękę. – Wygrali. Wszyscy, którzy uważają, że mają do mnie prawo, do każdego kawałka mnie, który mogą wyrwać. A ja straciłam wszystko. To takie proste.
– Odzyskamy dysk – powiedziała Lauren.
Emma milczała. W jej oczach malowała się absolutna rozpacz.
– Nie możesz prosić policji o pomoc, prawda? – spytał Alan.
– Myślisz, że utrzymaliby to w tajemnicy? – zakpiła Emma.
– A jeśliby nazwać to kradzieżą technologii? Ethan jest wystarczająco ważny, żeby policja go wysłuchała nawet w sprawie tak błahej jak kradzież.
– Ethan ma kopie wszystkiego, co robi. Każdy, kto go zna, wie o tym. Miałby się przyznać, że ktoś mu ukradł dane, a on nie ma zapasowej kopii?
– Moglibyśmy uzyskać sądowy zakaz rozpowszechniania dysku.
– To by była doskonała reklama dla łajdaka, który go ukradł. Myślisz, że te cybernetyczne łobuzy z Internetu przejęłyby się tym? Nie trzeba publikować dysku. Można go kopiować na tysiąc rozmaitych sposobów. Z dysku na dysk, z modemu na modem. Zakaz publikacji? Nikogo by to nie powstrzymało.
– A twój przyjaciel Kevin? Mógłby pomóc?
– Dzwoniłam do niego rano. – Powiedziała Emma obojętnie. Mówiła już tylko przez grzeczność, a nie dlatego że spodziewała się, iż z pytań przyjaciół wyniknie jakieś rozwiązanie. – Spotka się z Ethanem. Będzie próbował się dowiedzieć, co się mogło stać, kto zabrał dysk. Kevin to zrobi, bo jest moim przyjacielem. Ale już za późno.
– Emma, może Ethan się myli co do swoich osiągnięć. Może nie uda się odtworzyć zapisu i dysk jest bezużyteczny?
– Alan, gdybyś ty był na moim miejscu, zgodziłbyś się na takie ryzyko?
Milczenie Alana było bardziej wymowne niż słowa.
Lauren próbowała zdobyć się na optymizm.
– Zawsze istnieje jakiś sposób. Coś na pewno wymyślimy – powiedziała. Emma przez długą chwilę siedziała w milczeniu. Potem odezwała się:
– Tak, może masz rację. Wracajmy.
Alan miał wrażenie, że Emma przytaknęła tylko po to, by dać znać, że skończyła mówić. Jednak z drugiej strony może Lauren obudziła w niej nadzieję. Mimo to obawiał się o Emmę. Gdy powiedziała, że chce się zabić, wyczuł, że mówi poważnie.
Kevin zastukał do drzwi. Otworzyła mu Lauren.
Alan zrobił przegląd lodówki i spiżarni Emmy, ale nie znalazł wystarczająco dużo produktów na kolację dla czterech osób, więc zadzwonił po pizzę.
Emma zrzuciła buty i skuliła się na kanapie z kolanami przy piersi. Włączyła telewizor. Szedł akurat program Hard Copy. Zadrżała, słysząc, że prezenter zapowiada reportaż o wakacjach księżnej Diany na Karaibach.
Rozpłakała się.
Kevin podbiegł do niej, zanim Lauren zdążyła się zbliżyć. Chwycił ją w ramiona i wyprowadził z pokoju.
Pizzę przywiozła wysoka szczupła dziewczyna. Wiedziała, że stoi na progu domu Emmy Spire. Alan otworzył drzwi tylko na kilkanaście centymetrów, ale dziewczyna usiłowała zajrzeć do środka w nadziei, że chociaż rzuci okiem na sławę, która tu mieszka.
– Nie ma jej – skłamał Alan.
Ramiona dziewczyny opadły.
– Szkoda. Jest taka cudowna. To znaczy ma klasę. I mieszka tu, w Boulder. Aż trudno w to uwierzyć. Mamy włosy tego samego koloru, prawda? To znaczy Emma i ja. – Dziewczyna przejechała ręką po swoich włosach koloru miodu, odrobinę jaśniejszych od włosów Emmy.
– Tak, dokładnie takie jak jej – przyznał Alan i dał jej dwa dolary napiwku ekstra, żeby sobie już poszła.
– Pan jest jej chłopakiem?
– Nie. Po prostu przyjacielem. – Rozmowa zaczęła być absurdalna. Nastoletnia roznosicielka pizzy zmusiła go, żeby opowiedział jej, co łączy go z Emmą.
– Ale zna ją pan?
– Tak.
– Och! – Dziewczyna spojrzała na rachunek, który trzymała w ręce, i nagle zorientowała się, jak wysoki napiwek dostała. – Super! Nie mogę się doczekać, żeby powiedzieć kumplom. – Z tymi słowami wreszcie poszła.
Alan zamknął drzwi i wrócił do kuchni. Właśnie na tym polegają kłopoty Emmy, myślał. Jeżeli już sam fakt, że dostarczasz pizzę do jej domu, jest wart, żeby opowiedzieć o tym przyjaciółkom, jaką wartość będzie miał ten cholerny dysk?
Kevin Quirk wziął swoją porcję i usiadł na kanapie tak blisko Emmy, że mógłby ją obronić, nawet gdyby niespodziewanie zawalił się dach. Jedząc, opowiadał o rozmowie z Ethanem, z którym spotkał się wcześniej.
– Twój chłopak ma w mieszkaniu wymyślny alarm i przysięga, że wieczorem zawsze go włącza. Chyba że ma gości na kolacji, co zresztą zdarza się rzadko, bo wyłączanie czujników na podczerwień, żeby goście mogli wyjść, to prawdziwy kłopot. Śmieszne, co? To zupełnie tak, jakby astronauta cierpiał na lęk wysokości. Więc kiedy ma gości, po prostu nie włącza alarmu. Emma, czy wczoraj wieczorem mówił, że alarm jest włączony? Emma pokręciła przecząco głową.
– I nie widziałaś, żeby go włączał?
Jeszcze raz zaprzeczyła.
Głos Kevina stał się ostrzejszy.
– I pewnie nie spotkałaś się z ochroniarzem, którego ci poleciłem?
– Wtedy dysk już zniknął. Nie miałam po co się z nim spotykać.
– Mogę go tu zaraz sprowadzić.
– Nie trzeba.
– Ethan Han mówił mi – kontynuował Kevin już spokojnie – że jego zdaniem złodziej musiał wejść przez dach sąsiedniego domu. Takie wielkie dwuspadowe dachy świetnie nadają się do wspinaczki. Poszedłem to sprawdzić. Jeden zatrzask przy oknie jest zadrapany i wygięty. Zdjąłem odciski palców i ktoś z AFIS je dla mnie sprawdzi. Wziąłem też odciski z wózka, na którym stał komputer. Może nic nie znajdziemy. Albo tylko twoje odciski lub pracowników Ethana. On mówi, że przez laboratorium codziennie przewija się sporo osób. Mam też listę gości, którzy byli tamtego dnia na kolacji. Czy któreś z was może mi powiedzieć, kim oni są?