Выбрать главу

Widok Alana Gregory’ego, który szedł do niej przez śnieg, po prostu ją wzruszył. Mimo że śnieżyca powoli opuszczała Boulder, kierując się na Denver, temperatura spadła jeszcze o kilka stopni. Erin spojrzała na zegarek. Jeszcze dwadzieścia minut i opiekunka do dziecka zacznie obgryzać paznokcie.

– Cześć – powiedział Alan. – Wróciłem, żeby cię zabrać do domu.

– Wspaniale – zawołała i Alan poczuł zapach wędzonego pstrąga. – Nie sądziłam, że Cozy będzie o tym pamiętał.

– Muszę coś robić. Lauren została już przewieziona do więzienia i nie chcą mnie do niej dopuścić. Są z nią Cozy i Casey. – Mówiąc to, wskazał na chodnik. – Zostawiłem samochód tam – machnął ręką. – Chodź, odwiozę cię.

– Nie jesteś ciekaw, co odkryłam?

Alan nie spodziewał się, że mogła coś odkryć. Przez chwilę zastanawiał się, czy Lauren uznałaby to za przejaw seksizmu. Pewnie tak. Tak chciałby móc z nią się teraz o to posprzeczać!

– Jasne. Opowiedz mi o wszystkim.

– To… podniecające. Pewna kobieta powiedziała mi, że słyszała strzał. Ale nie stamtąd, skąd podejrzewa policja. To może ważne. Opowiem ci po drodze. Może to nam się przyda. Szkoda, że nie wiem, czego dowiedziała się policja. Cozy powiedział coś ci?

– Nie – odparł z żalem Alan. – Gdzie mieszkasz?

– W pobliżu Valmont i Folsom.

Wsiedli do landcruisera. Erin opowiedziała o wideokasecie, którą nagrała sąsiadka Emmy po tym, jak usłyszała strzał. Alan słuchał z zainteresowaniem, ale co innego przykuło jego uwagę.

– Erin, paliłaś haszysz?

Erin roześmiała się i powąchała swoje ubranie.

– Musisz poznać Lois – powiedziała. – To wariatka, autentyczna wariatka.

Purdy i Malloy uwolnili Lauren z kajdanek i zaczekali, aż zostanie przeniesiona na inne łóżko. Zamierzali zbadać to, na którym została porwana. Odgrodzili też taśmą gabinet, z którego uprowadzono Lauren, i pracownię ultrasonograficzną. Na razie mogli zrobić tylko tyle, bo dyspozytor powiedział im, że technicy nie mogą przyjechać natychmiast. Na razie są zajęci gdzie indziej.

Teraz nerwowo spacerowali po korytarzu, podczas gdy doktor Arbuthnot, Adrienne i lekarz dyżurny z izby przyjęć badali Lauren tak starannie, jakby była prezydentem Stanów Zjednoczonych, a szpital miejski wojskową kliniką imienia Waltera Reeda.

Sam Purdy i Scott Malloy dyskutowali o tym, co robić dalej, ze sobą i z tymi swoimi zwierzchnikami, których udało im się dopaść przez telefon w środku tej śnieżnej nocy. Jednak nikt nie wiedział, czy zasada Edwarda, na którą powoływała się Lauren, oznacza również, że nie wolno jej przesłuchać w sprawie dotyczącej porwania.

Sfrustrowany Malloy zadzwonił wreszcie do policyjnego radcy prawnego, Lewisa Skilesa.

Casey Sparrow i Cozy Maitlin już poinformowali detektywów, że ich klientka nie będzie odpowiadała na pytania, dopóki lekarze nie uznają jej stan się ustabilizował. Wtedy zaś zgodzą się na rozmowę tylko pod warunkiem, że będą przy niej obecni. Casey Sparrow i Cozy Maitlin nie przejmowali się opinią Lewisa Skilesa na temat Lauren i zasady Edwarda. Poinstruowali Lauren, że ma milczeć.

Alan przyjechał do szpitala niemal nieprzytomny z niepokoju. Podbiegł do Casey, ale zanim zdążył otworzyć usta, uspokoiła go, że z Lauren nic się nie stało. Gdy trochę się uspokoił, opowiedziała mu, co zaszło.

– Jesteś pewna, że porywacz nie wyrządził jej żadnej krzywdy?

– Jest przerażona, ale poza tym nic jej nie jest.

– Czy ktoś teraz przy niej siedzi? – Alanowi trudno było sobie nawet wyobrazić, przez co przechodzi Lauren, a przecież każde zdenerwowanie tylko zaostrzało jej chorobę. Tymczasem dzisiejszej nocy zwaliła się na nią cała lawina stresów.

– Lekarze i policjanci są tam, przy drzwiach – powiedziała Casey.

– Chcę ją zobaczyć. Natychmiast.

– Przykro mi, naprawdę mi przykro, ale to niemożliwe. Mimo że przewieziono Lauren do szpitala, nadal jest aresztowana. Potrzebuję twojej pomocy. Możesz się skupić? Muszę wiedzieć, jaki jest stan Lauren z medycznego punktu widzenia.

Alan spróbował opanować się na tyle, by móc odpowiedzieć.

– Zakładając, że kłopoty ze wzrokiem oznaczają to, co przypuszczam, że oznaczają Arbuthnot, neurolog Lauren, zastosuje agresywne leczenie. Nie może zwlekać, gdy chodzi o oczy. Pewnie zacznie jej podawać sterydy, żeby zminimalizować uszkodzenie nerwu wzrokowego. Ale po solumedrolu – tak się nazywa ten lek – Lauren może bardzo wzrosnąć ciśnienie. Dlatego będzie musiała być przez jakiś czas pod obserwacją. Przez kilka godzin. Potem przez pięć dni raz na dobę będzie dostawała dużą dawkę sterydów w kroplówce, a później przez kilka tygodni będzie je zażywała doustnie. Oddałaś jej lekarstwa, które ci zostawiłem?

– Tak, dałam wszystko lekarzom w izbie przyjęć. Alan nadal był niespokojny.

– Nic nie wiedziałem o kłopotach z pęcherzem. To coś nowego.

– To był tylko pretekst, żeby sprowadzić tu jej przyjaciółkę – urologa – wyjaśniła Casey. – Całkiem niezły podstęp, prawda? Świadczy o tym, że Lauren jasno myśli. Jeżeli dobrze cię zrozumiałam, musi zostać w szpitalu pięć dni?

– Nie. Można ją leczyć ambulatoryjnie. Przypuszczam, że będzie tu musiała przyjeżdżać. Będzie dostawała lekarstwo w kroplówce, a po paru godzinach wróci do domu.

– Chyba jednak poproszę lekarzy, żeby ją zatrzymali – mruknęła Casey pod nosem. – Nie chcę, żeby zamknęli ją w więzieniu.

Wyrwany ze snu Cozy powoli zaczął przytomnieć. Na brodzie pojawił mu się gęsty zarost. Wyglądał dość niechlujnie.

– Czy moja była żona wykryła coś w tej zamieci? – spytał.

– Tak. Świadek, którego wskazał jej Sam, sądzi, że widział, jak ktoś strzela. Wiemy już więc mniej więcej, gdzie stała Lauren, kiedy to się wydarzyło. Dobre piętnaście metrów od miejsca, gdzie znaleźli rannego.

– Można polegać na tym świadku?

– Wprawdzie ta kobieta jest filarem swojej społeczności, ale, niestety, pali tyle haszyszu, że mogłaby zaopatrzyć festiwal reggae w Kingston.

– Fatalnie.

– Nagrała film zaraz po tym, jak usłyszała strzał. Przysięga, że widać na nim samochód, który jedzie środkiem jezdni, zatrzymuje się, cofa, znów jedzie do przodu i się cofa, aż wreszcie odjeżdża. Erin mówi, że gdy oglądała film, widziała przede wszystkim zadymkę i może, ale tylko może, zbliżające się i oddalające światła samochodu. Ma jednak nadzieję, że gdyby oddać taśmę do obróbki jakiemuś specowi, może mógłby coś z tym zrobić.

– Mamy ten film?

– Nie. Kobieta nie chciała się z nim rozstać. Erin wróci tam rano z własnym magnetowidem i zrobi kopię.

– Jak znam Erin, pewnie marzy, żeby jeszcze raz się sztachnąć – powiedział rozmarzony Cozy.

Scott Malloy skończył rozmawiać przez telefon wiszący w pobliżu pokoju Lauren.

– Scott, ktoś chce skrzywdzić Lauren – stwierdził Sam Purdy, który stał obok.

– Jasne. Tylko dlaczego jej nie zabił, kiedy miał okazję? Nie potrafię tego zrozumieć.

– Może byłoby to zbyt ryzykowne? Albo ona ma jakieś informacje, które musi z niej wydobyć?

– Co takiego ona może wiedzieć?

– Jeżeli teraz ktoś ją prześladuje, to może prześladował ją też wcześniej, kiedy strzelała? A jeżeli powoła się na obronę konieczną?

– Sam, ona się nie powoła na nic. Już przedtem powiedziała, że strzelała do ulicznych świateł. Zachowuje się jak doświadczony przestępca. Nie powie nam, kto ją prześladuje. Nie powie nam też, kto ją teraz uprowadził. Nie powie nam, czego ten facet od niej chciał. Sam, koniecznie musimy z nią porozmawiać o tym, co się przed chwilą stało. Gdzie są ci jej przeklęci prawnicy? To czyste szaleństwo. Daję słowo, że przez tych adwokatów i lekarzy w końcu sam się zabiję. Boże, za co mnie tak każesz?