Выбрать главу

– Nie, nie o to chodzi.

– Myślałeś, że ona jest winna?

– Sam, nie wiedziałem, co się stało. Emma naprawdę traciła zmysły. Lauren przyznała mi się, że strzelała. Bałem się najgorszego.

– Aha – mruknął Sam i nad czymś się zastanowił. – Więc w ogóle nie spałeś? Ja przespałem cały dzień. Wstałem dopiero na kolację.

– Twoi koledzy długo mnie przesłuchiwali w sprawie tej ostatniej strzelaniny, ale zdążyłem się trochę zdrzemnąć. Spałem dwie godziny.

– Więc byłeś tak zmęczony, że nie potrafiłeś jasno myśleć?

– Zeszłej nocy? Tak.

– Nie. Chodzi mi o dzisiejszy dzień.

– Nie bardzo rozumiem, co chcesz przez to powiedzieć.

– Dzwoniłeś do mnie? Nie. A wydawało mi się, że jest parę spraw, które powinniśmy omówić.

Alanowi przyszło do głowy, że Sam chce wymusić na nim jeszcze więcej słów podziękowań.

– Panna Emma. Pamiętasz ją? – kontynuował tymczasem Sam. – Po tym, jak Ethan Han został zastrzelony i zanim Casey Sparrow kazała jej milczeć, panna Emma w karetce powiedziała kilka rzeczy.

– Tak?

– O tobie i Lauren. Teraz cię zaciekawiłem, prawda?

– Sam, co powiedziała?

Sam wstał i zrobił dwa kroki, jakby zamierzał odejść. Potem zrobił elegancki zwrot do tyłu, godny wojskowej parady.

– No właśnie. To mi się najbardziej nie podoba. Zadajesz pytania i spodziewasz się szczerych odpowiedzi. Kiedy ja zadaję pytania, otrzymuję w odpowiedzi stek bzdur.

Korytarzem w kierunku stanowiska pielęgniarek biegła jakaś kobieta. Ciągnęła za sobą zakrwawione dziecko. Krzyczała w panice:

– Nie przestaje krwawić! Nie przestaje krwawić. To z nosa. Ciągle krwawi.

Pielęgniarka zachowała się tak spokojnie, jakby miała do czynienia z następnym klientem w sklepie.

Alan chwilę przyglądał się całej scenie. Odwrócił się do przyjaciela i powiedział:

– Sam, co chcesz wiedzieć?

– Niewiele. Tylko co się wydarzyło w nocy.

– Usiądziesz?

– A warto? Jeżeli masz zamiar dalej milczeć, postoję.

– Nie potrafię osądzić, na ile moje informacje ci się przydadzą.

– Wobec tego zacznij od tego faceta z elektroniką pod pachą, który przyszedł dziś rano do izby przyjęć. Tego, którego zawołałeś po imieniu. Ja chyba też go rozpoznałem.

– Dobrze – zgodził się Alan i przełknął ślinę. Sam zdjął płaszcz i usiadł.

– Co on miał ze sobą?

– Dysk optyczny. Nazywają to chyba bernoulli.

– To był…?- Sam strzelił palcami, udając, że próbuje przypomnieć sobie nazwisko, które ma na końcu języka.

– Raoul Estevez. Poznałeś go kilka lat temu. Z jego żoną Dianę mamy wspólny gabinet. Pewnie ją pamiętasz. Napadnięto ją w domu.

– Tak, tak mi się wydawało, że skądś go znam. Pomógł nam znaleźć zgubione klucze, prawda? Sympatyczny facet. Słyszałem, że jest czarodziejem od komputerów.

– Tak, jest bardzo dobry.

– Znał Hana?

– Niedawno zaczął dla niego pracować.

– Emma wspominała o jakimś zaginionym dysku. Czy to mógł być ten bernoulli?

– To możliwe. Nie wiem, co ci powiedziała.

Sam rozpoznał unik.

– Powiedziała, żebyśmy nie obwiniali ciebie ani Lauren za to, co ona zrobiła. Bardzo miło z jej strony, nie sądzisz?

Alan nie wiedział, co odpowiedzieć.

– Dlaczego twój znajomy miał ten dysk? – spytał Sam, wracając do tego, co go interesowało.

– Chyba z powodów zawodowych. Mówił mi, że zabezpiecza niektóre dane.

– Dane?

– Tak.

– No dobrze, dane. Więc po tym, jak zastrzelono Hana, przyniósł dysk do izby przyjęć. Czy tak się zabezpiecza dane?

Alan wzruszył ramionami. Sam westchnął.

– Chyba będę musiał z nim porozmawiać. Z tym twoim znajomym.

– Chyba tak.

– Tylko dlaczego mam takie śmieszne przeczucie, że on już się otoczył adwokatami?

– Bo pewnie tak jest.

– Na górze – Sam wskazał sufit – mamy byłego agenta służb specjalnych nazwiskiem Quirk. Jest w śpiączce. Kilka lat temu chronił pannę Spire na zlecenie rządu. A teraz prawie umarł na progu jej domu. Został postrzelony, a potem przejechano po nim kilka razy samochodem, więc mi nie mów, że to ty miałeś złą noc. Znasz go, prawda?

– Emma zadzwoniła do niego i poprosiła o ochronę. W zeszłym tygodniu w garażu na Spruce ktoś ją napadł. Cudem uniknęła porwania. Potrzebowała pomocy. Lauren i ja poznaliśmy Quirka. Jest bystry.

– W miejskim garażu? Nie można było zaufać w tej sprawie miejscowej policji? – Sarkazm Sama nie był już przyjacielski.

– Sam, Emma tak zdecydowała. Ona się obawia mediów, a nie policji. Bała się, że wiadomość przecieknie.

– Rozumiem. Zatem Emmę Spire prawie porwano. Takiego zwrotu użyłeś, prawda? „Porwanie”. Dzwoni po pomoc. Krótko potem odwiedza ją Lauren i podczas śnieżycy strzela w powietrze z powodów, których nikt nie zna. Zgadza się? – Alan znów wzruszył ramionami. – Potem jej ochroniarz dostaje kulkę i na dodatek jeździ po nim samochód, a gdy tracimy Emmę z oczu, ona przypadkiem zabija swojego chłopaka, próbując chronić policjanta w holu budynku, w którym mieszka Han, na Pearl Street Mail. Czy to już koniec historii? Nie. Jest jeszcze coś. Po pierwsze, jest ten cholerny dysk, są te dane, a ja nic o nich nie wiem. Po drugie, dostajemy anonimową wiadomość, że może Emma miała powody, żeby zabić Hana. Wiesz, że Han był lokalnym działaczem stowarzyszenia ochrony życia poczętego? Sam dopiero się o tym dowiedziałem. Biorąc pod uwagę to, co się stało z ojcem Emmy, przychodzi mi do głowy, że zabicie może było czymś w rodzaju biblijnej zemsty, wiesz, „oko za oko”. Bardzo ładny motyw, nie sądzisz?

– Sam, nie znam Emmy dobrze, ale nie wydaje mi się, żeby była do tego zdolna. Myślę, że naprawdę próbowała ocalić policjanta na schodach.

– Tak ci powiedziała?

– Tak to wyglądało. Przecież tam byłem.

– Tak. Zdaje się, że byłeś wszędzie. – Sam popatrzył z nagłym zainteresowaniem na swoje buty. – Wiesz, ten facet, Morgan, upiera się, że nie strzelał do Quirka. Mówi, że to Quirk zastawił na niego pułapkę w parku. Twierdzi, że kiedy próbował uciec, wpadł na jakiegoś tajemniczego człowieka i musiał z nim się bić. Wtedy zgubił pistolet. Nie chce odpowiadać na pytania, dotyczące przejechania rannego Quirka. Ale upiera się, że do niego nie strzelał. Przyjmijmy, że mu wierzę. Mimo to nadal w całej tej historii pozostają luki. Zeszłej nocy mieliśmy w Boulder już i tak za dużo strzelanin, ale nie tam, gdzie przebywał Quirk. Musiała więc być jeszcze jedna. Może właśnie w parku? I może strzelano z pistoletu, który zgubił Morgan?

– Dzięki tobie wiadomo przynajmniej, że to nie Lauren go zraniła. Sama rozczarowała odpowiedź Alana. Popatrzył przed siebie.

– Tak, dzięki mnie już to wiemy.

– A co z tą drugą strzelaniną w środku nocy w mieszkaniu Hana? Wtedy, gdy chodziło o obronę mienia przed włamywaczem?

– Przypuszczamy, że Han zastawił pułapkę. Podejrzewał któregoś pracownika o kradzieże i zmienił kody alarmu. W ten sposób wpadł Morgan. Gdy zorientował się, co się stało, próbował stworzyć sobie alibi. Strzelił z pistoletu Hana do wyimaginowanego włamywacza. Na razie tyle. Ale reszty też się dowiemy.

– To ciekawe.

– Ciekawe? Ciekawe jest to, że Morgan mówi, że wczoraj wieczorem zostawił walizkę z pewną rzeczą w parku Ebena Fine’a. A teraz nie możemy jej znaleźć. Ślady na śniegu prowadzą prosto w miejsce, gdzie jak twierdzi, położył walizkę, ale walizki tam nie ma. Nie wiem, jakie wnioski z tego wysnuć.

– A wiesz, co było w walizce?

– Może nie zechcesz uwierzyć w taki zbieg okoliczności, ale on twierdzi, że był tam bernoulli. Mówi też, że był tam umówiony z szantażystą. W interesach. Twierdzi, że w grę wchodzą miliardy dolarów. Miliardy! Możesz to sobie wyobrazić? Zastanawiam się, czy twój przyjaciel Raoul nie znalazł przypadkiem tego dysku w parku.