Выбрать главу

– Dziękuję. Będę ci bardzo wdzięczna.

– Wiesz, przypominam sobie, że kiedyś czytałem coś w książkach z historii Grecji o duchach wampirów, które nieustannie kręciły się przy starych grobach…

Przestałam słuchać wykładu Damiena zadowolona, że Stevie Rae i Bliźniaczki ochoczo nadstawiły ucha opowieściom o duchach, dalekie od zadawania mi niewygodnych pytań. Nie lubiłam kłamać, zwłaszcza że naprawdę wolałabym im wszystko opowiedzieć. To co widziałam, napełniło mnie przerażeniem. Jak ja teraz spojrzę Neferet w oczy?

Nala otarła się pyszczkiem o moje policzki, po czym wygodnie usadowiła się na moich kolanach. Zwróciłam wzrok w stronę ekranu telewizora, głaszcząc Nalę, podczas gdy Damien ciągnął swoją opowieść o starożytnych wampirzych duchach. Nagle uświadomiwszy sobie, co pokazują w telewizji, sięgnęłam przez zasłuchaną Stevie Rae po pilota, płosząc Nalę, która z wielkim miaukiem zeskoczyła mi z kolan. Nie miałam czasu, by ją uspokajać, tak pilno mi było, by pogłośnić telewizor.

Znów pokazała się Chera Kimiko, była to powtórka wiadomości i głównego tematu dnia.

Ciało drugiego nastolatka z liceum w Union, Brada Higeonsa, zostało znalezione przez ochronę muzeum dziś wieczorem w strumieniu przepływającym przez teren muzeum Philbrook. Jeszcze za wcześnie na oficjalny komunikat o przyczynach jego śmierci, ale nieoficjalnie mówi się, że zmarł na skutek wielu ran szarpanych.

– Nie… – Poczułam, że dygoczę na całym ciele. W uszach mi huczało.

– To ten sam strumień, przez który przechodziliśmy w drodze na uroczystości Samhain miesiąc temu – przypomniała Stevie Rae.

– To niedaleko stąd – zauważyła Shaunee.

– Córy Ciemności wymykały się tam za każdym razem na obchody święta Samhain – uzupełniła Erin.

Wtedy Damien powiedział to, co każdy z nas myślał:

– Ktoś próbuje wywołać wrażenie, że to wampiry zabijają ludzkie nastolatki.

– Może tak jest – powiedziałam. Nie zamierzałam głośno wypowiadać swoich myśli, ale słowa te nieopatrznie mi się wymknęły.

– Dlaczego tak mówisz? – zapytała zdumiona Stevie Rae.

– Sama nie wiem. Właściwie tak nie myślę – bąknęłam, rzeczywiście nie wiedząc, dlaczego to powiedziałam.

– Spanikowałaś, to dlatego – domyśliła się Erin.

– Jasne. Znałaś ich obu – zgodziła się Shaunee. – A ponadto zobaczyłaś dzisiaj tego cholernego ducha.

Damien znów obserwował mnie uważnie.

– Zoey, miałaś jakieś przeczucia co do ich śmierci, zanim się o tym dowiedziałaś? – zapytał cicho.

– Tak. Nie. – Westchnęłam. – Jak tylko się dowiedziałam, że zaginął, pomyślałam, że nie żyje – przyznałam.

– Czy doznałaś jeszcze czegoś poza tym przeczuciem? Może wiesz coś więcej na ten temat? – zapytał Damien.

Pytanie Damiena wydobyło z mojej pamięci urywki słów Neferet: To zbyt niebezpieczne… Nie możesz tego robić… Nie rozumiesz takich rzeczy… Nie wolno ci zadawać mi żadnych pytań. Dreszcz, jaki mnie przeszedł, nie miał nic wspólnego z zamiecią za oknem.

– Nie, żadnych szczegółów myśli ani odczuć poza tym nie miałam. Muszę iść do siebie – powiedziałam, raptem nie mając siły przebywać razem z nimi. Nie znosiłam kłamstwa, a nie byłam pewna, czy powstrzymałabym się przed wyjawieniem im prawdy, jeśli zostanę z nimi trochę dłużej. – Muszę się jeszcze przygotować do jutrzejszej uroczystości – dodałam słabym głosem. – I ostatnio niewiele spałam. Jestem naprawdę zmęczona.

– Nie ma sprawy. Rozumiemy – powiedział Damien.

Byli tak przejęci moim stanem zdrowia, że nie śmiałam im spojrzeć w oczy.

– Dzięki – bąknęłam, wychodząc z Sali. Doszłam już do połowy schodów, gdy dogoniła mnie Stevie Rae.

– Nie masz nic przeciwko temu, żebym z tobą poszła do pokoju? – zapytała. – Boli mnie głowa. Chcę się położyć. Nie będę ci przeszkadzać, jeśli chcesz jeszcze poczytać.

– Pewnie, że nie mam nic przeciwko temu – odpowiedziałam szybko. Popatrzyłam na nią. Była blada. Stevie Rae była bardzo wrażliwa i nawet jeśli nie znała Brada ani Chrisa, ich śmierć nią wstrząsnęła. Do tego jeszcze doszły moje rewelacje o duchach i biedactwo wystraszyło się nie na żarty. Objęłam ją za szyję i uściskałam.

– Nie martw się, wszystko będzie dobrze – pocieszyłam ją.

– Aha, wiem. Po prostu jestem zmęczona. – Uśmiechnęła się do mnie, ale jej zwykła żwawość gdzieś zniknęła.

Przebierając się do snu, prawie nie zamieniłyśmy ze sobą ani słowa. Nala wemknęła się przez kocie drzwi, wskoczyła na łóżko i natychmiast zasnęła, tak samo jak Stevie Rae, co było dla mnie wielką ulgą, bo nie musiałam już udawać, że piszę na jutro mowę, którą miałam wcześniej przygotowaną. Ale musiałam zrobić jeszcze coś innego, czego nie chciałam ujawniać przed nikim, nawet przed swoją najlepszą przyjaciółką.

18.

Podręcznik do socjologii wampirów 415 leżał dokładnie tam, gdzie go zostawiłam, czyli na półce nad stolikiem komputerowym. Był to podręcznik dla klasy najstarszej albo jak tu ją nazywano, szóstego formatowania. Dała mi go Neferet wkrótce po tym, jak tu nastałam, kiedy stało się oczywiste, że moja Przemiana obywa się w innym tempie niż u pozostałych adeptów. Neferet chciała nawet, żebym na lekcje socjologii chodziła razem z szóstym formatowaniem, ale udało mi się ją przekonać, że lepiej będzie, jak zostanę ze swoją klasą, gdyż i tak dostatecznie wiele mnie różni od reszty adeptów, bym jeszcze dodawała i tę odmienność. Ustaliłyśmy kompromisowe rozwiązanie: miałam sama studiować teksty i w razie niejasności przychodzić do niej z pytaniami.

Szczerze zamierzałam tak robić, ale zaabsorbowana ciągle czymś innym (przejęciem Cór Ciemności, umawianiem się z Erikiem, normalnymi zajęciami i różnymi innymi sprawami) ledwie tylko rzucałam okiem na półkę, gdzie stał podręcznik.

Z ciężkim westchnieniem, bo też czułam się rzeczywiście skonana, wzięłam książkę do łóżka i spiętrzyłam poduszki, by czytać w wygodnej pozycji. Mimo dramatycznych wydarzeń tego dnia musiałam walczyć z sennością, kiedy przewracałam kartki podręcznika w poszukiwaniu interesującego mnie rozdziału: o łaknieniu krwi.

W indeksie widniało wiele odniesień po tym haśle, zaznaczyłam więc to miejsce i zaczęłam od pierwszego odesłania. Początkowo było tam to, czego mogłam się spodziewać: że w miarę postępowania procesu Przemiany u adepta rozwija się i potęguje apetyt na krew. Najpierw adept odczuwa wstręt do krwi, a potem się w niej rozsmakowuje. Kiedy Przemiana jest już zaawansowana, adept potrafi wyczuć zapach krwi na odległość. W procesie tym zmienia się także metabolizm, wskutek czego alkohol i narkotyki mają mniejszy wpływ na organizm adepta, a odpowiednio do tego wzrasta łaknienie krwi.

„Coś takiego”, powiedziałam do siebie. Mnie wypicie nawet rozcieńczonej z winem krwi wprawiło w niesamowitą ekstazę. Spróbowanie krwi Heatha wywołało we mnie ognistą i pełną rozkoszy reakcję. Z doświadczenia wiedziałam już, jak smakowita może być krew. Następnie moją uwagę przyciągnął tytuł innego rozdziału.

PRAGNIENIE KRWI A EROTYKA

Mimo, że częstotliwość występowania objawów pożądania krwi różni się w zależności od płci, wieku i ogólnej kondycji wampirów, dorosłe osobniki muszą co jakiś czas pożywić się ludzką krwią, by zachować zdrowie ciała i umysłu. Logiczną tego konsekwencją jest fakt, że nasza ukochana bogini Nyks sprawiła, iż cały ten proces nacechowany jest przyjemnością odczuwaną zarówno przez wampiry, jak i ludzkich dawców. Z naszych obserwacji wynika, że ślina wampirów ma właściwości antykoagulacyjne w zetknięciu z ludzką krwią. Do śliny wampirów przechodzą też wytwarzane podczas picia krwi endorfiny, które stymulują powstawanie w mózgu uczucia przyjemności odczuwania zarówno przez wampira, jak i człowieka, doznania podobnego do orgazmu.