Выбрать главу

– Ojej – speszyła się Shaunee.

Zagryzłam wargi, by się nie roześmiać, i zraz przeszłam znów na prawo, gdzie stała Erin, trzymając przed sobą kurczowo niebieską świecę, jakby to był ptak gotów w każdej chwili odlecieć.

– Przywołuję wodę do naszego kręgu i proszę, by nas strzegła swoim morzem tajemnicy i majestatu, karmiła nas tak, jak zsyłany przez nią deszcz karmi drzewa i trawy. Przybądź do mnie, wodo!

Zapaliłam niebieską świecę Erin, co wywołało najdziwniejszy efekt. Wydało mi się, że nagle zostałam przeniesiona gdzieś nad brzeg jeziora. Czułam zapach wody, na skórze jej chłód, mino że stałam przecież pośrodku Sali i na pewno nigdzie w pobliżu nie było żadnej wody.

– Chyba powinnam trochę stonować ten efekt – zaproponowała Erin.

– Nie – odpowiedziałam półgłosem. Następnie podeszłam do Stevie Rae. Wyglądała trochę blado, ale uśmiechała się szeroko, kiedy do niej podchodziłam.

– Jestem gotowa – powiedziała na tyle głośno, że parę osób stojących bliżej zachichotało.

– To dobrze – odpowiedziałam. Po czym przywołałam ziemię i poprosiłam, by nas strzegła swą kamienną mocą i bogactwem pszenicznych pół. – Przybądź do mnie, ziemio! – Zapaliłam zieloną świecę i natychmiast owionął mnie zapach łąk i kwiatów, usłyszałam śpiew ptaków.

– Niesamowite! – cieszyła się Stevie Rae.

– Tak jest – niespodziewanie usłyszałam głos Erika.

Zdziwiona podniosłam głowę, a on wskazał na krąg. Patrząc w tym kierunku, zobaczyłam srebrną nić, która łączyła całą czwórkę, cztery personifikacje żywiołów, zaznaczając w ten sposób granice potęgi wewnątrz kręgu oświetlanego na obwodzie przez świece. Będę musiała potem dowiedzieć się czegoś więcej o tym niezwykłym zjawisku, ale na razie nie chciałam się tym kłopotać.

Wróciłam szybko do stołu Nyks, który stał w samym środku, by dopełnić tworzenie kręgu. Przed sobą miałam teraz fioletową świecę.

– Na koniec przywołuję ducha, niech przybędzie do naszego kręgu i natchnie nas prawdą i szczerością, by Córy i Synowie Ciemności zintegrowali się ze sobą. Duchu, przybywaj! – Zapaliłam świecę.

Niezwykła jasność ogarnęła cały krąg, a powietrze wokół mnie wypełniło się zapachem i odgłosami wszystkich pozostałych żywiołów. We mnie również wniknęły, sprawiając, że poczułam się zarówno silna, jak i uspokojona, mino że napełniły mnie także energią. Pewnym ruchem wzięłam do rąk wiązkę splecionego eukaliptusa z szałwią. Zapaliłam ją od świecy ducha, pozwoliłam jej chwilkę płonąć, po czym zdmuchnęłam płomień, a wtedy owiał mnie aromatyczny dym. Zwróciłam się twarzą do osób stojących w kręgu i zaczęłam mówić. Od wystąpienia Neferet, która dosłownie ukradła dużą część tego, co zamierzałam powiedzieć, martwiłam się, co zawrę w swojej przemowie. Teraz jednak, stojąc w środku kręgu, napełniona mocą daną mi przez wszystkie żywioły, szybko odzyskałam wiarę w siebie, a gotowe zdanie jak na zamówienie powstawały w mojej głowie.

Okadziłam się dymiącą wiązką ziół, wracając na środek kręgu i patrząc wszystkim w oczy, by każdy czuł się mile widziany.

– Chcę dziś wiele zmienić, począwszy od rodzaju palonych ziół, a skończywszy na wykorzystywaniu naszych koleżanek i kolegów. – Mówiłam powoli, czekając, aż moje słowa i dym ziół wnikną do serc i uszu słuchaczy. Wszystkim było wiadomo, że za kadencji Afrodyty podczas rytuału używano sporo marihuany, jak też że sprowadzano młodszych adeptów do roli „lodówek”, jak ich nazywano, by ich krew dodawać do wina, którego każdy wypijał po łyku. I to się więcej nie powtórzy, w każdym razie dopóki będę miała coś do powiedzenia na ten temat. – Wybrałam eukaliptus i szałwię jako wonne zioła, które będziemy palić ze względu na ich właściwości. Od wieków Indianie używali eukaliptusa jako rośliny leczniczej, zapobiegającej chorobom i oczyszczającej, w podobnych też celach stosowali szałwię, która odciągała złe duchy, złą energię i złe wpływy. Dziś proszę pięć żywiołów, by jeszcze wzmocniły działanie tych ziół.

Nagle powietrze wokół mnie zawirowało, jakby przemieszała je ręka olbrzyma, wciągnęło dym z ziół i rozprowadziło go po całym kręgu. Rozległ się szmer zadziwionych adeptów siedzących w pierwszych rzędach, a ja zmówiłam po cichu dziękczynną modlitwę do Nyks za to, że mogłam okazać tak wyraźnie otrzymaną od niej moc władania żywiołami.

Kiedy w kręgu zapanował spokój, mówiłam dalej:

– Pełnia księżyca jest czasem magicznym, kiedy zasłona dzieląca znane od niezbędnego staje się wyjątkowo cienka i może nawet być uniesiona. To cudowna tajemnica, dziś jednak chciałabym się skupić na innym aspekcie tego zjawiska, mianowicie że to bardzo stosowna pora na kończenie czegoś i zaczynanie nowego. Dziś chciałabym, aby nastał koniec złej sławy Cór i Synów Ciemności. Niech więc wraz z pełnią księżyca nastanie tego kres, a nowe niech zostanie zapoczątkowane.

Przez cały czas przechadzałam się po obrzeżach kręgu, poruszając się w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara. Starannie dobierając słowa, powiedziałam:

– Od tej chwili Córy i Synowie Ciemności będą grupą kierującą się prawdomównością w działaniu i dążącą do osiągania wytyczonych celów. Wierzę, że wybrani przez Nyks adepci obdarzeni zdolnością kontaktowania się z żywiołami dobrze reprezentują ideały naszej odnowionej grupy. – Mój przyjaciel Damien jest najbardziej wiarygodną osobą, jaką znam, nawet jeśli wierność sobie była trudna do osiągnięcia. Dobrze reprezentuje żywioł powietrza. – Wiatr zawirował wokół jego głowy, gdy Damien uśmiechnął się do mnie lekko zawstydzony.

Następnie zwróciłam się do Shaunee.

– Moja przyjaciółka Shaunee jest osobą najbardziej godną zaufania, jaką znam. Jeśli stoi przy tobie, to bez względu na to, czy działasz słusznie czy nie. Jeśli działasz niesłusznie, na pewno ci o tym powie, ale cię nie opuści. Dobrze reprezentuje żywioł ognia.

Czekoladowa buzia Shaunee pojaśniała z zadowolenia, a jej cała sylwetka promieniowała.

Podeszłam do Erin.

– Uroda mojej przyjaciółki Erin może czasem wprowadzać w błąd tych, którym się wydaje, że pod pięknymi włosami nie może być wiele rozumu. Ale to nieprawda. To jedna z najmądrzejszych osób, jakie znam. Nyks swoim wyborem dowiodła, że patrzy w głąb duszy, a nie na powierzchowność. Erin dobrze reprezentuje wodę. – Kiedy ją mijałam, usłyszałam szelest fal rozbijających się o brzeg.

Stanęłam przed Stevie Rae. Wyglądała na zmęczoną, miała ciemne podkówki pod oczami. Zanadto się ostatnio o mnie martwiła, to pewne.

– Moja przyjaciółka Stevie Rae zawsze wie, kiedy jestem szczęśliwa, a kiedy smutna, zestresowana czy odprężona. Martwi się o mnie, martwi się o wszystkich swoich przyjaciół, czasem zbyt wiele myśli o innych, więc cieszę się, że teraz ma ziemię, z której może czerpać siły. Dobrze reprezentuje żywioł ziemi.

Uśmiechnęłam się do Stevie Rae, która odpowiedziała mi szerokim uśmiechem, przy czym podejrzanie często mrugała powiekami, najwyraźniej nie chcąc się rozpłakać. Wtedy podeszłam na środek kręgu, gdzie odłożyłam splecione zioła i podniosłam fioletową świecę.

– Nie jestem doskonała i wcale nie udają, ze jest inaczej. Ale przysięgam, że szczerze życzę Córom i Synom Ciemności tego co dla nich najlepsze, podobnie jak wszystkim adeptom Domu Nocy. – Już chciałam powiedzieć, że mam nadzieję, iż będę dobrze reprezentować ducha, kiedy rozległ się głos Erika:

– Zoey dobrze reprezentuje ducha.

Czwórka moich przyjaciół głośno przytaknęła oraz ku mojej radości (i trochę więcej niż lekkiemu zdziwieniu) do ich głosów przyłączyło się też kilkoro adeptów z sali.