Выбрать главу

– Przykro mi, że Stevie Rae umarła. Nie życzyłam jej śmierci – powiedziała.

– Nie zawracaj dupy, ty pieprzona wiedźmo – warknęła Shaunee. Obie z Erin postąpiły naprzód, co wyglądało, jakby chciały ją pobić.

– Nie, zaczekajcie – zmusiłam się do odezwania, po czym z wahaniem dodałam: – Muszę porozmawiać z Afrodytą.

Przyjaciele popatrzyli na mnie, jakbym postradała zmysły, ale wysunęłam się z ich opiekuńczych objęć i chwiejnym krokiem odeszłam od grupy. Afrodyta po chwili wahania zbliżyła się do mnie.

– Czy widziałaś, co się miało stać ze Stevie Rae? – zapytała przyciszonym głosem. – Czy miałaś jakąś wizję za nią związaną?

Afrodyta wolno pokręciła głową.

– Nie, miałam tylko przeczucie. Wiedziałam, że dziś w nocy stanie się coś strasznego.

– I ja miałam takie przeczucie – powiedziałam cicho.

– Twoje przeczucia dotyczą ludzi i rzeczy?

Skinęłam głową.

– Są trudniejsze niż moje wizje, nie tak dokładne. A ty miałaś jakieś przeczucie dotyczące Stevie Rae? – zapytała Afrodyta.

– Nie, nie miałam pojęcia, chociaż teraz, jak sobie przypominam, były pewne oznaki, ze z nią się dzieje coś niedobrego.

Afrodyta spojrzała mi prosto w oczy.

– Nie mogłaś nic zrobić. Nie mogłaś jej ocalić. Nyks nie chciała, być wiedziała, że to się stanie, ponieważ nie mogłaś temu zapobiec.

– Skąd wiesz? Neferet twierdzi, że Nyks cię opuściła – powiedziałam bez ogródek. Wiedziałam, że mówiąc to, jestem okrutna, ale niewiele mnie to obchodziło. Niech każdy cierpi tak jak ja.

Nadal patrząc mi w oczy, Afrodyta powiedziała:

– Neferet kłamie. – Odwróciła się z zamiarem odejścia, ale rozmyśliła się i wróciła. – Nie pij niczego, co ona ci da – dodała. I dopiero wtedy wyszła z sali.

Erik, Damien i Bliźniaczki natychmiast przypadli do mnie.

– Nie słuchaj niczego, co ta czarownica z piekła rodem ci opowiada – sapnęła Shaunee.

– Jeśli powiedziała coś wrednego o Stevie Rae, dam jej kopa w dupę – zapowiedziała Erin.

– Nie. Nic takiego nie mówiła. Powiedziała tylko, że jest jej przykro. I to wszystko.

– Dlaczego chciałaś z nią rozmawiać? – zapytał Erik.

– Chciałam wiedzieć, czy miała wizję na temat śmierci Stevie Rae – odrzekłam.

– Ale Neferet wyraźnie powiedziała, że Nyks odwróciła się od Afrodyty – przypomniał Damien.

– Mino wszystko wolałam ją zapytać. – Już miałam dodać, że Afrodyta miała rację co do wypadku, w którym omal nie zginęła moja babcia, ale nie mogłam tego powiedzieć w obecności Erika.

Doszliśmy do drzwi mojego pokoju – naszego pokoju, Stevie Rae i mojego – i tam się zatrzymałam. Dopiero kiedy Erik je otworzył, weszliśmy do środka.

– Och, nie! – jęknęłam. – zabrano je rzeczy! Jak tak można?!

Wszystko co należało do Stevie Rae, zostało wyniesione – lampa w kształcie kowbojskiego buta, plakat Kenny’ego Chesneya, zegar z Elvisem Presleyem. Półki nad komputerowym biurkiem zostały opróżnione. Samego komputera też już nie było. Wiedziałam, ze gdy otworzą szafę, nie znajdę tam jej ubrań.

Erik otoczył mnie ramieniem.

– Zawsze tak się robi. Nie martw się, jej rzeczy nie zostały wyrzucone. Zabrano je stąd, żeby cię nie zasmucały. Jeśli chcesz mieć coś po niej, a rodzina się nie sprzeciwi, to ci dadzą.

Nie wiedziałam, co powiedzieć. Nie chciałam rzeczy Stevie Rae. Ja chciałam, żeby ona tu była.

– Zoey, powinnaś zdjąć to ubranie i wziąć gorący prysznic – powiedział Damien tonem łagodnej perswazji.

– Okay – zgodziłam się.

– A kiedy będziesz brała prysznic, my przyniesiemy ci cos do jedzenia – obiecała Shaunee.

– Nie jestem głodna.

– Ale powinnaś coś zjeść. Przyniesiemy ci coś lekkiego, na przykład zupę. Dobrze? – prosiła Erin.

Widać była, ze jest bardzo przygnębiona i że strasznie chciałaby coś dla mnie zrobić, cokolwiek, byleby poprawić nieco mój nastrój, więc w końcu się zgodziłam. Zresztą byłam zbyt zmęczona, by się przeciwstawić.

– Okay.

– Zostałbym tutaj, ale godzina jest późna i czas wizyt już minął, więc nie mogę o tej porze przebywać w żeńskim internacie – powiedział Erik.

– W porządku. Rozumiem.

– Też bym chciał zostać dłużej, ale coś, w końcu nie jestem dziewczyną – przyznał Damien.

Chciał mnie choć trochę rozbawić, więc rozciągnęłam wargi w uśmiechu. Pomyślałam, że muszę wyglądać jak smutny klaun, który aa uśmiech wymalowany na twarzy, ale tez łzy na policzkach.

Erik uścisnął mnie, Damien zrobił to samo. A potem poszli sobie.

– Chcesz, żeby któraś z nas została z tobą, kiedy będziesz brała prysznic? – zapytała Shaunee.

– Nie, nic mi nie będzie.

– Okay. Dobrze. – Widać było po jej minie, ze znów zbiera jej się na płacz.

– Zaraz wrócimy – obiecały obie, po czym wyszły z pokoju.

Poruszała się w zwolnionym tempie, jakby ktoś przekręcił we mnie pstryczek na działanie na wolnych obrotach. Zdjęłam suknię, biustonosz, majtki i włożyła je do kosza na śmieci wyłożonego plastikową torbą, który stał w rogu naszego – przepraszam: mojego – pokoju, po czym torbę wystawiłam przed drzwi. Mogłam się spodziewać, że któraś z Bliźniaczek wyrzuci ją za mnie. Weszłam do łazienki i zamierzałam wejść od razu pod prysznic, ale zobaczyłam swoje odbicie w lustrze, które tak jak kiedyś przypominało mi znajomą nieznajomą. Wyglądałam okropnie. Blada, podkrążone oczy. Tatuaż na mojej twarzy, plecach i ramionach ostro kontrastował z białością skóry pokrytej palmami rdzawej krwi. Oczy miałam ogromne i ciemniejsze niż zazwyczaj. Nie zdjęłam naszyjnika Cór Ciemności. Połyskiwał odbitym w srebrnym łańcuszku i granatach światłem, które lśniło i migotało.

– Dlaczego? – szepnęłam – Dlaczego pozwoliłaś umrzeć Stevie Rae?

Nie spodziewałam się dostać odpowiedzi na swoje pytanie i oczywiście jej nie otrzymała,. Weszłam pod prysznic i długo tam stałam, pozwalając, by łzy spływały mi po policzkach, mieszały się z wodą i krwią, która zmyta z mojej skóry znikała w odpływie.

24.

Kiedy wyszłam spod prysznica, Shaunee i Erin siedziały na łóżku Stevie Rae. Trzymały na kolanach tacę, na której była miseczka zupy, kilka krakersów i puszka piwa – niedietetycznego. Rozmawiały ze sobą przyciszonymi głosami, ale na mój widok umilkły.

Z westchnieniem usiadłam na swoim łóżku.

– Jeżeli i wy zaczniecie zachowywać się nienormalnie w moim towarzystwie, to chyba tego nie zniosę.

– Przepraszam – mruknęły unisono, wymieniając spłoszone spojrzenia.

Shaunee podała mi tacę. Popatrzyłam na jedzenie, jakbym zapomniała, do czego ono służy.

– Musisz coś zjeść, by móc potem wziąć to, co Neferet dała nam dla ciebie – powiedziała Erin.

– Poza tym to ci dobrze zrobi – dodała Shaunee.

– Nie wiem, czy kiedykolwiek lepiej się poczuję – wyznałam.

Oczy Erin wypełniły się łzami, które powoli zaczęły spływać jej po policzkach.

– Nie mów tak, Zoey. Jeśli ty nie poczujesz się lepiej, to co dopiero mówić o nas.

– Zoey, musisz się postarać. Stevie Rae byłaby zawiedziona, gdybyś nie spróbowała – powiedziała Shaunee, pociągając nosem i ocierając łzy.

– To prawda – musiałam przyznać.