Mimo że sala była pełna młodzieży, panowała w niej kompletna cisza. Wszyscy wpatrywali się w ekran naszego telewizora, skąd Chera Kimiko patrzyła wprost do kamery i mówiła niezwykle poważnie:
…policja apeluje, by nie wpadać w panikę, mimo że właśnie zaginął trzeci nastolatek. Czynności wyjaśniające są w toku, policja zapewnia Fox News, że jest na tropie.
Potwórzmy na zakończenie naszego specjalnego komunikatu: zgłoszono zaginięcie nastolatka z Broken Arrow, następnego zawodnika szkolnej drużyny piłkarskiej, nazywa się Heath Luck.
Kolana się pode mną ugięły, byłabym upadła, gdyby mnie Erik nie podtrzymał i podprowadził do kanapki, na którą bezwładnie upadałam. Nie mogąc złapać tchu, słuchałam dalszych słów Chery.
Ciężarówka Heatha została znaleziona niedaleko Domu Nocy, ale Neferet, tamtejsza starsza kapłanka, zapewnia policję, że nie wszedł na teren szkoły i że nikt go tam nie widział. Oczywiście krąży wiele domysłów na temat zarówno jego zniknięcia, jak i poprzednich chłopców, zwłaszcza że opinia lekarza dokonującego obdukcji dwóch poprzednich ofiar podaje jako przyczynę śmierci liczne ukąszenia i rany zadrapane. I ile prawdziwe jest stwierdzenie, iż wampiry nie wgryzają się w ciało człowieka w celu pobrania krwi, o tyle rany szarpane świadczyłyby o sposobie, w jaki się odżywiają. Rzeczą niezmiernej wagi jest przypomnienie, iż obowiązujące prawo stanowi, że wampiry nie mogą obrać sobie za żywiciela człowieka bez jego zgody. Wrócimy do tego tematu o godzinie dwudziestej drugiej albo wcześniej, jeżeli otrzymamy nowe informacje w tej sprawie…
– Niech ktoś mi poda miednicę, jest mi niedobrze! – zdążyłam zawołać, przekrzykując straszny szum w głowie. Ktoś wcisnął mi do rąk miskę, do której zwymiotowałam.
26.
– Zoey, przepłucz tym usta, to ci dobrze zrobi. – Nie patrząc, co mi daje Erin, wzięłam od niej kubek wypełniony, co z ulgą stwierdziłam, czystą wodą. Wyplułam wodę do miski z wymiocinami.
– Fuj, zabierzcie to – skrzywiłam się, z trudem opanowując mdłości na widok miski. Najchętniej ukryłabym twarz w dłoniach i serdecznie popłakała, wiedziałam jednak, że wszyscy na mnie patrzą, więc powoli się wyprostowałam i zatknęłam wilgotne kosmyki włosów za uszy. Nie mogłam sobie pozwolić na luksus poddania się rozpaczy. W głowie powstawał już plan, co powinnam zrobić, by ratować Heatha. On teraz był najważniejszy, a nie moja potrzeba ulżenia napiętym nerwom. – Muszę zobaczyć się z Neferet – powiedziałam stanowczo i wstałam zaskoczona, jak mocno już trzymam się na nogach.
– Pójdę z tobą – zaofiarował się Erik.
– Dziękuję, ale najpierw muszę umyć zęby i włożyć jakieś buty (miałam na nogach tylko grube skarpety, w których zeszłam na dół, by pooglądać telewizję. Uśmiechnęłam się do niego, w ten sposób wyrażając swoją wdzięczność. – Skoczę do pokoju i zaraz wrócę. – Zobaczyłam, że Bliźniaczki już się szykują, by za mną podążyć. – Nie martwcie się o mnie. Zaraz wracam. – Odwróciłam się i pobiegłam na górę.
Nie zatrzymałam się przy swoim pokoju, tylko pobiegałam dalej przez hol, skręciłam w prawo i stanęłam przed pokojem numer sto dwadzieścia trzy. Już miałam zapukać, gdy drzwi się otworzyły.
– Pomyślałam, że to ty. – Afrodyta spojrzała na mnie chłodno, ale cofnęła się. – Wejdź.
Weszłam do środka zdziwiona stonowanymi kolorami, w jakich wnętrze zostało urządzone. Chyba spodziewałam się, że będzie dominowała w nim czerń i że prędzej zobaczę zwieszającą się pajęczynę czarnej wdowy.
– Masz może jakiś płyn do ust? – zapytałam. – Właśnie wymiotowałam, strasznie się pochorowałam.
Ruchem głowy wskazał na apteczkę umieszczoną nad umywalką.
– Tam go znajdziesz. Szklaneczka na umywalce jest czysta.
Popłukałam usta, starając się przez ten czas zebrać myśli. Potem spojrzałam jej prosto w oczy. Nie tracąc czasu na dyrdymały, przeszłam od razu do sedna.
– Jak odróżnić wizję od snu?
Usiadła na jednym z łóżek i odrzuciła do tyłu swoje jasne, wspaniałe włosy.
– Czujesz to w środku. Wizja nie jest ani łatwa, ani przyjemna, nie ukazuje się w girlandzie kwiatów, jak to nieraz można zobaczyć na kretyńskich filmach. Czujesz się do dupy. Ogólnie mówiąc, jeśli czujesz się sponiewierana, najprawdopodobniej przeżywasz wizję. – Spojrzała na mnie uważnie. – A więc masz wizje?
– Zeszłej nocy miałam sen, właściwie był to koszmar senny, dziś jednak wydaje mi się, że to była wizja.
Kąciki jej ust lekko się uniosły.
– W takim razie czujesz się do dupy.
Zmieniłam temat.
– Co się właściwie dzieje z Neferet?
Twarz Afrodyty przybrała obojętny wyraz.
– O co konkretnie ci chodzi?
– Myślę, że dobrze wiesz, o co mi chodzi. Coś z nią jest nie tak. I chciałbym wiedzieć co.
– Jesteś jej adeptką. Jej pupilką. Jej złotą dziewczynką. Co ty sobie wyobrażasz, że przy tobie obrzucą ją błotem? Jestem wprawdzie blondynką, ale nie idiotką.
– Jeżeli rzeczywiście tak uważasz, to dlaczego ostrzegłaś mnie, żebym nie brała jej lekarstwa?
Afrodyta odwróciła wzrok.
– Moja pierwsza współmieszkanka umarła sześć miesięcy po tym, jak tu nastała. Wzięłam wtedy lekarstwo. I trwale na mnie podziałało.
– Jak to? W jaki sposób?
– Zaczęłam dziwnie się czuć. Jakby lekko oderwana od rzeczywistości. Przestałam też mieć wizje. Nie na zawsze, ale na kilka tygodni. A potem nawet nie pamiętałam dobrze, jak ona wyglądała. – Przerwała na chwilę. – Wenus. Nazywała się Wenus Davis. – Nasze spojrzenia znów się spotkały. – To przez nią nazwałam się Afrodytą. Byłyśmy bliskimi przyjaciółkami i wydawało nam się, że tak będzie fajnie. – W jej oczach malował się smutek. – Nie chciałam zapominać o Wenus, domyślam się, że ty też pragniesz zachować w pamięci Stevie Rae.
– Tak. Chcę o niej pamiętać. Jestem ci wdzięczna.
– Powinnaś już iść. Dla żadnej z nas nie będzie dobrze, jeśli ktoś zobaczy, jak rozmawiamy – powiedziała Afrodyta. Pomyślałam sobie, że ma rację, toteż zaczęłam zmierzać do wyjścia, ale Afrodyta chciała jeszcze coś powiedzieć więc się zatrzymałam.
– Ona chce, żebyś myślała, że jest dobra. Ale nie jest dobra. Nie zawsze to co jasne jest dobre i nie wszystko co ciemne jest złe.
Ciemność nie zawsze oznacza zło, tak jak światłość nie zawsze niesie dobro. Słowa wypowiedziane przez Nyks tego dnia, w którym zostałam Naznaczona, odbiły się echem w ostrzeżeniu Afrodyty.
– Innymi słowy, mam uważać na Neferet i nie ufać jej – skonstatowałam.
– Tak, ale ja tego nie powiedziałam.
– Czego? Przecież nawet ze sobą nie rozmawiałyśmy.
Zamknęłam za sobą drzwi i pobiegłam do swojego pokoju, gdzie umyłam twarz, żeby, ciągnęłam buty, po czym wróciłam do świetlicy.
– Jesteś gotowa? – zapytał Erik.
– My też z tobą pójdziemy – zaoferował się Damien, wskazując na Bliźniaczki, Jacka i Drew.
Już chciałam im odmówić, ale nie mogłam wydobyć z siebie głosu. Prawdę mówiąc, ucieszyłam się, że stoją przy mnie i odczuwają potrzebę połączenia sił i czuwania nad moim bezpieczeństwem. Przez długi czas obawiałam się, że nadzwyczajne zdolności, jakimi obdarzyła mnie Nyks wraz z odmiennym Znakiem, będą mnie wyróżniały na tle reszty, sprawią, że będę traktowana jako odmieniec, co mi nie przysporzy przyjaciół. Tymczasem wyglądało na to, że jest akurat odwrotnie.
– Dobra. Idziemy.
Skierowaliśmy się w stronę wyjścia. Nie wiedziałam dokładnie, co powiem Neferet, wiedziała jednak na pewno, że nie chcę dalej milczeć i że mój koszmar senny najprawdopodobniej był wizją oraz że bardziej objawił mi się duch niż duchy. A najbardziej bałam się, że zabiorą za sobą Heatha. Obecność wśród nich i rola Stevie Rae przeraziły mnie, nie zmienił to jednak faktu, że Heath zniknął, przy czym wydawało mi się, że wiem, kto (lub co) go porwał.