Выбрать главу

– Nie przypominam sobie takiej śnieżycy od czasu, kiedy miałam może sześć czy siedem lat. Było to podczas ferii bożonarodzeniowych i pamiętam, jak żałowaliśmy, że nie możemy mieć odwołanych zajęć szkolnych z tego powodu.

Erik, jak to chłopak, burknął coś zdawkowego w odpowiedzi, dalej szliśmy już w milczeniu. Zazwyczaj milczenie między nami nie wydawało się niezręczne czy krępujące, tym razem jednak było inaczej. Nie wiedziałam, co powiedzieć, bo poprawić nastrój.

Erik odkrzyknął.

– Nadal ci na nim zależy, prawda? – zapytał. – To znaczy, on jest dla ciebie czymś więcej niż tylko byłą sympatią.

– Tak – odpowiedziałam. Erik zasługiwał na moją szczerość. Poza tym dość już miałam kłamstw.

Doszliśmy do stajni i zatrzymaliśmy się w żółtym świetle latarni gazowej. Wejście osłaniało nas od zadymki, staliśmy więc tam jak w kloszu znajdującym się wewnątrz śnieżnego globu.

– A ja? – zapytał Erik.

Spojrzałam na niego.

– Ty też mnie obchodzisz. Chciałabym jakoś to ułatwić, sprawić, by to co złe minęło, ale nie mogę. I nie chcę cię okłamywać co do Heatha. Wydaje mi się, że jestem z nim Skojarzona.

Dostrzegłam zdziwienie w oczach Erika.

– Od tego jednego razu na murze? Z, byłem tam, przecież ledwie spróbowałaś jego krwi. On po prostu nie chce z ciebie zrezygnować, stąd ta jego obsesja. Nawet mu się specjalnie nie dziwię – dodał, uśmiechając się kwaśno.

– Spotkaliśmy się jeszcze raz.

– Co?

– Kilka dni temu. Nie mogłam spać, więc poszłam sama do Starbucksa na Utica Square. Tam go zobaczyłam, jak rozlepiał ogłoszenia o zaginięciu Brada. Nie zamierzałam się z nim spotykać i gdybym wiedziała, że tam będzie, w ogóle bym stąd nie wychodziła. Naprawdę.

– Ale się z nim spotkałaś.

Skinęłam głową.

– I piłaś jego krew?

– Tak. Jakoś tak wyszło. Nie chciałam, ale sam się skaleczył. Celowo. A ja nie mogłam się powstrzymać. – Patrzyłam mu w oczy, w myślach błagając go, by mnie zrozumiał. Teraz, kiedy istniała obawa, że zerwiemy ze sobą, uświadomiłam sobie, jak bardzo bym tego nie chciała, co tylko jeszcze bardziej pogłębiło mój stres i zamęt, jaki miałam w głowie, bo Heath mnie nadal obchodził. – Erik, bardzo mi przykro z tego powodu, nie chciałam, by tak się stało, ale się stało, coś zaszło między mną i Heathem i nawet nie wiem, co mam z tym zrobić.

Westchnął ciężko i strzepnął trochę śniegu z moich włosów.

– Okay, w porządku, ale między tobą a mną też coś się wydarzyło. I kiedyś, jeżeli uda nam się przejść Przemianę, będziemy podobni do siebie. Nie stanę się pomarszczonym staruszkiem, który umrze na wiele lat przed tobą. Jeżeli zostaniesz ze mną, inne wampiry nie będą o tym szeptać pa kątach, a ludzie nie zaczną cię za to nienawidzić. Nasz związek będzie czymś naturalnym. Całkiem w normie.

Otoczył mnie ramieniem, przyciągnął i mocno pocałował. Jego pocałunek miał zimny, ale i słodki smak. Objęłam go i też pocałowałam. Początkowo chciałam wynagrodzić mu przykrość, jaką mu wyrządziłam, ale wkrótce zaczęliśmy się całować coraz mocniej, przywarliśmy do siebie. Nie ogarnęło mnie gwałtowne pożądanie jego krwi, tak jak było to z Heathem, ale zrobiło mi się przyjemnie ciepło i trochę beztrosko. Do diabła, nie da się zaprzeczyć, że on mi się podoba. Do tego miał rację, mówiąc, że stanowilibyśmy normalną parę, nie budzącą żadnych kontrowersji, podczas gdy z Heathem tak by nie było.

Gdy przestaliśmy się całować, obydwojgu nam brakowało tchu. Ujęłam w dłonie jego policzki i powiedziałam:

– Jest mi naprawdę bardzo przykro.

Erik odwrócił moją dłoń i pocałował jej wnętrze.

– Coś wymyślimy – obiecał.

– Mam nadzieję – szepnęłam bardziej do siebie niż do niego. I już z ręką na antycznej żelaznej klamce dodałam: – Dziękuję, żeś mnie odprowadził. Nie wiem, kiedy stąd wyjdę, więc nie czekaj na mnie. – Zaczęłam otwierać drzwi.

– Z, jeśli rzeczywiście Skojarzyłaś się z Heathem, powinnaś móc go znaleźć – powiedział Erik. Odwróciłam się do niego. Rysy miał napięte, minę nieszczęśliwą, ale nie wahał się, by mi wszystko wytłumaczyć. – Kiedy będziesz czyścić klacz, myśl o nim przez cały czas. Wołaj go. Jeśli będzie mógł, to przyjdzie. Jeśli nie, a twoje Skojarzenie z nim jest wystarczająco mocne, domyślisz się, gdzie on może być.

– Dziękuję ci bardzo.

Uśmiechnął się, ale nie miał zadowolonej miny.

– Tymczasem, Z.

Odszedł i wkrótce straciłam go z oczu.

Wnętrze ciepłej stajni, pachnącej przyjemnie sianem, stanowiło duży kontrast wobec zimna i zamieci panującej na zewnątrz. W stajni oświetlonej mdłym światłem kilku lamp gazowych słychać było monotonny odgłos końskiego przeżuwania. Niektóre konie posapywały przez nos, lekko chrapiąc. Poszukałam wzrokiem Leonobii, otrzepując ze śniegu bluzkę i włosy, a gdy jej nie zobaczyłam, poszłam w stronę siodlarni, choć wydawało się mało prawdopodobne, by oprócz koni jeszcze ktoś tu się znajdował.

Dobrze. Potrzebna mi siła chwila samotności, bym w niezakłóconej niczym ciszy mogła spokojnie zebrać myśli, a nie tłumaczyć się, skąd się tu wzięłam w środku nocnej zamieci.

No więc tak: powiedziałam Erikowi prawdę na temat Heatha, a on nie zerwał ze mną. Oczywiście może jeszcze to zrobić, zależy, co się stanie z Heathem. Jak niektóre dziewczyny mogą się umawiać naraz z wieloma chłopakami? Umawianie się z dwoma jest już niesłychanie męczące. Przez głowę przemknęło mi wspomnienie seksownego uśmiechu Lorena i jego niesamowitego głosu. Odezwało się we mnie poczucie winy. Złapałam zgrzebło i zagryzając wargi, wzięłam się do oporządzania klaczy. W pewnym sensie flirtowałam z trzema facetami, co było absurdalnym wariactwem. Wtedy powzięłam postanowienie, że nie będę mnożyła kłopotów i przestanę sobie zawracać głowę problematycznymi flirtami z Lorenem. Ciarki mnie przechodziły na samą myśl o tym, że Erik mógłby się dowiedzieć, jak się obnażyłam przed Lorenem, pokazując mu swój tatuaż. Gotowa byłam się biczować z tego powodu. Postanowiłam, że od tej pory zacznę traktować Lorena jak swojego profesora, czyli: koniec z flirtami. Teraz musze tylko wymyślić, co zrobić z Erikiem i Heathem.

Otworzyłam boks Persefony i powiedziałam jej, że śliczna z niej dziewczynka, na co klacz prychnęła trochę zdziwiona, po czym polizała mnie po twarzy, a ja odwzajemniłam się całując ją w nozdrza. Westchnęła i o oparta na trzech kopytach pozwoliła, bym ją wyczesała.

No cóż, jeśli chodzi o umawianie się z Erikiem i Heathem, to nie mogłam powziąć żadnej decyzji, dopóki Heath się nie odnajdzie. (Nie chciałam nawet myśleć o tym, że mógłby nigdy się nie odnaleźć żywy). Zaczęłam więc przerabiać ten temat na wszystkie strony. Prawdę mówiąc, Erik nie musiał mi mówić, że mogę odnaleźć Heatha. Przecież to właśnie zaprzątało moje myśli przez całą noc. Niemiła prawda natomiast była taka, że bałam się – tego, co mogę znaleźć, jak i tego, czego nie będę mogła znaleźć, oraz że nie będę w stanie znieść jednego czy drugiego. Śmierć Stevie Rae podłamała mnie, nie byłam pewna, czy po tym doświadczeniu potrafię ocalić kogokolwiek.

A jednak nie miałam wyboru.

Bezwiednie zaczęłam wspominać Heatha… Pamiętam, jaki fajny był z niego chłopaczek w szkole podstawowej. W trzeciej klasie miał jaśniejsze włosy niż teraz, niesforne kosmyki sterczały mu we wszystkie strony jak kacze piórka. Właśnie w trzeciej klasie po raz pierwszy powiedział, że mnie kocha i że kiedyś się ze mną ożeni.

Ja wtedy chodziłam do drugiej klasy, więc nie traktowałam go poważnie. Mimo że byłam od niego dwa lata młodsza, przewyższałam go chyba o trzydzieści centymetrów. Wprawdzie fajny, był jednak chłopakiem, czyli mógł być dokuczliwy.