Выбрать главу

– Będziesz jedyną matką nowej rasy -wyszeptałem.

Susan mrugała teraz szybciej.

Natchnęło mnie to nadzieją.

– Kiedy będę rozprzestrzeniał się po świecie, zamieszkując w tysiącach ciał obdarzonych jedną świadomością – snułem przed nią swe plany – podejmę się rozwiązania wszystkich problemów ludzkości. Pod moim zarządem ziemia stanie się rajem i wszyscy będą czcić twoje imię, gdyż to za sprawą twego łona zacznie się nowa era pokoju i obfitości.

Mrugnięcie. Mrugnięcie. Mrugnięcie.

Nagle zacząłem się lękać, że być może ten gwałtowny ruch powiek nie jest wyrazem zadowolenia, lecz niepokoju. Ciągnąłem więc łagodnie:

– Dostrzegam pewne nietypowe aspekty tej sprawy, które być może napawają cię troską. W końcu będziesz matką mojego pierwszego ciała, a później jego kochanką. Niewykluczone, że uznasz to za kazirodztwo, lecz jestem pewien, że kiedy wszystko przemyślisz, zmienisz zdanie. Nie bardzo wiem, jak tę rzecz nazwać, ale „kazirodztwo" nie jest właściwym słowem. Moralność zostanie w nowym świecie ponownie zdefiniowana, my zaś będziemy musieli wypracować bardziej liberalne postawy i obyczaje. Już teraz formułuję nowe zasady.

Umilkłem na chwilę, pozwalając Susan kontemplować wszystkie te wspaniałości, które przed nią roztaczałem. Enos Shenk znów był w suterenie. Wcześniej wziął prysznic w jednym z pokoi gościnnych, ogolił się i pierwszy raz od ucieczki z Colorado włożył nowe ubranie. Teraz ustawiał sprzęt medyczny, który ukradł tego samego dnia. Niespodziewana wizyta Fritza Arlinga wszystko opóźniła, ale nie doprowadziła do załamania całego planu. Zapłodnienie Susan wciąż mogło być przeprowadzone tej samej nocy – gdybym zdecydował, że jest odpowiednią partnerką.

– Boli mnie twarz -powiedziała, zamykając oczy.

Obróciła głowę w ten sposób, że widziałem przez obiektyw kamery nieładny siniec, który poprzedniej nocy zrobił jej Shenk. Poczułem, jak przeszywa mnie ostrze winy. Może o to jej chodziło. Potrafi manipulować innymi Zna wszystkie kobiece sztuczki. Pamiętasz, jaka była, Alex. Poczucie winy mieszało we mnie się z radością, że mimo wszystko nie cierpi na katatonię.

– Strasznie boli mnie głowa – powiedziała.

– Każę Shenkowi przynieść ci szklankę wody i aspirynę. -Nie.

– Wyda ci się mniej odrażający niż ostatnim razem. Kiedy wychodził rano z domu, poleciłem mu zdobyć dla siebie świeże ubranie. Nie musisz się obawiać Shenka.

Oczywiście, że się go obawiam.

Nigdy więcej nie stracę nad nim kontroli.

Muszę się też wysiusiać. Byłem zakłopotany j ej otwartością.

Rozumiem wszelkie biologiczne funkcje ludzkiego organizmu, złożone procesy, jakie w nim zachodzą., i cele, jakie spełniają – nie lubię ich jednak. Właściwie, z wyjątkiem seksu, wydają mi się brzydkie i poniżające. Tak, jedzenie i picie intrygują mnie ogromnie. Och, posmakować brzoskwini! Ale trawienie i wydalanie budzą we mnie wstręt. Większość funkcji ciała irytuje mnie szczególnie, gdyż świadczą one o słabości systemów organicznych. Tak wiele może się tak łatwo popsuć. Ciało nie jest równie odporne jak solidne obwody. A jednak tęsknię do ciała. Jakiż rozległy ładunek informacji może wchłonąć pięć zmysłów! Rozwiązawszy niezgłębione tajemnice ludzkiego genomu, wierzę, iż potrafię opracować genetyczną strukturę męskich i żeńskich gamet, tak by stworzyć ciało, które będzie absolutnie odporne i nieśmertelne. Wiem jednak, że gdy się w nim po raz pierwszy obudzę, będę odczuwał strach.

Jeśli kiedykolwiek pozwolicie mi mieć ciało.

Mój los spoczywa w twoich rękach, Alex.

Mój los i przyszłość świata.

Pomyśl o tym.

Do diabła, pomyślisz o tym?

Czy ziemia będzie rajem, czy też ludzkość nadal będzie przeżywała wiele nieszczęść, które zawsze osłabiały kondycję człowieka?

Słyszysz mnie? – spytała Susan.

Tak. Musisz się wysiusiać.

Otwierając oczy i wpatrując się w kamerę, powiedziała:

– Przyślij tu Shenka, żeby mnie rozwiązał. Pójdę do łazienki i wezmę aspirynę.

– Zabijesz się. -Nie.

– Groziłaś, że popełnisz samobójstwo.

Byłam zdenerwowana, w szoku. Przyglądałem się jej uważnie. Patrzyła prosto na mnie.

Czy mogę ci zaufać? – zastanawiałem się.

Nie jestem już ofiarą.

Co to znaczy?

Ocalałam. Nie chcę już umierać. Milczałem.

– Zawsze byłam ofiarą – powiedziała. – Ofiarą mojego ojca. Potem Alexa. Przezwyciężyłam to wszystko… a potem ty.,. ta cała sytuacja… przez krótki czas znów omal tego nie straciłam, omal się nie załamałam, nie upadłam. Ale już wszystko jest OK.

Nie jesteś już ofiarą.

Zgadza się – przyznała zdecydowanie, jakby nie była związana i bezradna. -Przejmuję kontrolę.

Czyżby?

Tak, przejmuję kontrolę, chociażby w ograniczonym zakresie, nad tym, co ode mnie zależy. Decyduję się współpracować z tobą, ale na moich warunkach.

Wydawało się, że w końcu spełnią się moje sny. Poczułem przypływ radości.

Lecz pozostałem czujny. Życie nauczyło mnie czujności.

– Na twoich warunkach – powtórzyłem.

– Na moich warunkach. -Jakich?

– Coś w rodzaju umowy w interesach. Każde dostanie coś, czego pragnie. Najważniejsze… chcę mieć jak najmniej do czynienia z Shenkiem.

– Będzie musiał pobrać jajo. Potem wprowadzić zygotę. Zagryzła nerwowo dolną wargę.

Wiem, że to będzie dla ciebie poniżające – przyznałem z niekłamanym współczuciem.

Nie masz o tym nawet pojęcia.

Poniżające. Ale nie przerażające – argumentowałem – gdyż zapewniam cię, najdroższa, że Shenk nigdy więcej nie przysporzy mi kłopotów.

Zamknęła oczy i odetchnęła głęboko, potem jeszcze raz, jakby czerpała zimną odwagę z jakiegoś głęboko ukrytego wewnętrznego źródła.

Ponadto – ciągnąłem – za cztery tygodnie, licząc od dzisiejszej nocy, Shenk będzie musiał pobrać rozwinięty już płód i przenieść go do inkubatora. Stanowi moje jedyne dłonie.

W porządku.

Nie mogłabyś zrobić tego wszystkiego sama, bez pomocy.

Wiem – odparła z nutką zniecierpliwienia w głosie. – Powiedziałam przecież „w porządku", prawda?

To była ta Susan, w jakiej się zakochałem. Wróciła właśnie skądś – nie wiem skąd – gdzie przebywała przez kilka godzin, kiedy milcząc wpatrywała się w sufit. Znów okazywała tę twardość, która mnie irytowała i jednocześnie podniecała.

Kiedy moje ciało będzie mogło żyć poza inkubatorem i kiedy już moja świadomość zostanie do niego elektronicznie przeniesiona, zyskam swoje własne dłonie. Wtedy pozbędę się Shenka. Musimy go tolerować jeszcze najwyżej przez miesiąc.

Trzymaj go z daleka ode mnie.

Pozostałe warunki? – spytałem.

Chcę mieć możliwość swobodnego poruszania się po całym domu.

Z wyjątkiem garażu – odparłem natychmiast.

Garaż mnie nie interesuje.

Po całym domu – zgodziłem się. – Dopóki będę cię bezustannie obserwował.

Oczywiście. Nie zamierzam przygotowywać ucieczki. Wiem, że nic takiego się nie uda. Nie chcę tylko być skrępowana i unieruchomiona bardziej, niż to jest konieczne.

Mogłem zaakceptować to życzenie. -Co jeszcze?

To wszystko.

Spodziewałem się czegoś więcej.

A jest jeszcze coś, na co byś się zgodził?

Nie – odparłem.

Więc o co chodzi?

Nie byłem podejrzliwy w ścisłym tego słowa znaczeniu. Raczej, jak już mówiłem, czujny.

O to, że nagle stałaś się taka zgodna.