Выбрать главу

– Zawołaj mnie na obiad. Mam dużo pracy, jeśli moja sukienka ma być gotowa na bal. – Pocałowała Agnes w policzek i poszła do swojego pokoju.

Billie zamknęła za sobą drzwi, zła, że nie ma w nich klucza. Za cztery godziny znowu będzie z Mossem. Admirał wyjechał i Moss miał dużo wolnego czasu. Wieczorem pojadą do parku. Nigdy więcej nie poszli do USO. Moss naprawdę nie chciał się nią z nikim dzielić. Pochlebiała jej ta zaborczość. Później, zanim odwiezie ją do domu, obejmie ją i będzie całował, raz po raz! Zadrżała, przypomniawszy sobie jego przyśpieszony oddech i twarde mięśnie. Gdyby w ciemności widział jej twarz, wyczytałby z jej oczu, że jest gotowa przekroczyć wszelkie granice, które ustanowił.

Co zrobi, kiedy on wyjedzie? Przyszłość zapowiadała się ponuro. Nie powiedziała mu, że już się za niego nie modli. W każdym razie nie o to, by go przeniesiono. Teraz w modlitwach prosiła o coś innego: o to, żeby ją kochał, żeby nigdy o niej nie zapomniał.

Moss obiecał towarzyszyć jej na bal. Będzie w białym mundurze i wszystkie dziewczyny umrą z zazdrości. Kiedyś to było ważne, teraz wydawało się dziecinne i głupie. Teraz chciała mieć go tylko dla siebie, być z nim sam na sam. Kochała go, jednak jego uczucia były dla niej tajemnicą. Owszem, lubił ją. Lubił z nią przebywać, tańczyć, lubił ją całować. Sam to powiedział. Ale czy myślał o niej tak samo jak ona, kiedy nie byli razem?

* * *

Telefon zadzwonił koło dziewiątej wieczorem. Agnes odłożyła robótkę i podniosła słuchawkę po trzecim dzwonku.

– Och, ojciec Donovan, jak to miło, że ojciec zadzwonił – umilkła. Bała się, co też usłyszy.

– Pani Ames, zrobiłem to, o co pani mnie prosiła. Zatelefonowałem do kapelana Franklina. Zapewne pani mówiłem, że to mój stary znajomy. Kapelan Franklin zapewnił mnie, że podporucznik Coleman to bardzo przyzwoity młody człowiek z porządnej teksaskiej rodziny. Tak się składa, że kapelan dobrze zna żonę admirała. Potwierdziła ona to, co znalazłem w aktach porucznika: jest kawalerem.

Agnes słuchała uważnie, gdy ojciec Donovan opowiadał o Colemanach z Texasu, zwłaszcza gdy usłyszała, że Seth, ojciec Mossa, zajmuje się wieloma dochodowymi przedsięwzięciami: ropa, wołowina i elektronika.

– Podporucznik cieszy się nieskazitelną opinią, pani Ames. Jednym słowem, nie powinna się pani martwić o Billie. Mam nadzieję, że panią uspokoiłem. Szkoda, że tak niewiele rodziców równie gorliwie dba o swoje dzieci. Kilka dyskretnych pytań oszczędziłoby im wielu łez.

– Proszę ojca, doceniam to, co ojciec dla mnie zrobił. Mam nadzieję, że wkrótce zobaczymy ojca na obiedzie.

– Zawsze chętnie pomogę, proszę tylko do mnie zadzwonić. Po to tu jestem. Dobranoc, pani Ames.

Oczy Agnes lśniły jak dwa świeżo wypolerowane brylanty, kiedy sięgała po robótkę. Wołowina. Ropa. Elektronika. Pieniądze… Dużo pieniędzy. Zaraz następnego dnia pójdzie do biblioteki i przeczyta wszystko, co znajdzie o Austin i, prawdopodobnie, jednej z najbardziej znanych rodzin tego miasta. Na myśl o Nealu Foxie i banku jego ojca pogardliwie wydęła usta, jakby nie była prawdziwą damą.

Wyszywając jasnym kordonkiem zawiły ścieg, dumała o tym, jak dobrze się stało, że spalił na panewce jej plan wypłoszenia kowboja. Słuchała audycji muzycznej w radio i cieszyła się, że zawsze kładła na stół najlepszy koronkowy obrus, chińską zastawę i kryształy. Dzięki temu zobaczył, że Amesowie to żadne wieśniaki, lecz porządna rodzina, mogąca dorównać Colemanom z Austin w Teksasie.

Czy ojciec Donovan powiedział, że nie powinna martwić się o Billie? To dlatego, że nie widział, jakim wzrokiem jej córka patrzy na podporucznika. Agnes wystarczało to spojrzenie. Jeśli Moss skinie palcem, Billie pobiegnie. Mógłby ją z łatwością wykorzystać. A jeśli to zrobi, w jakiej sytuacji będzie jej córka? Pozbawiona dziewictwa w wieku siedemnastu lat. Mogłaby też zajść w ciążę, i co wtedy? Mimo to Agnes była przekonana, że Moss nie straci głowy. Wiedział, że ona jest zaniepokojona. Wiedział także, że, jeśli chodzi o Billie, ma wszystkie atuty w ręku. Jednak z jego spojrzenia Agnes wyczytała, że będzie grał uczciwie.

Zapięć dziesiąta Billie i Moss weszli frontowymi drzwiami. Agnes zbierała swoje przybory do szycia.

– Dobranoc wam – powiedziała cicho. Tego wieczora za żadne skarby świata nie spojrzałaby Mossowi w oczy. – Strasznie boli mnie głowa. Billie, zgaś wszystkie światła i pozamykaj drzwi, zanim pójdziesz spać. – Nie patrząc na nich, weszła na górę.

Moss był trochę rozczarowany. Ostatnio zaczęły go bawić wzrokowe pojedynki z Agnes. Coś wisiało w powietrzu. Tego dnia wyczuł w niej podniecenie i niepokój. Zaintrygowało go to.

– Co za szkoda, że mamę boli głowa – stwierdziła Billie. – Ale za to mamy cały salon dla siebie. Możemy posłuchać radia albo po prostu usiąść i porozmawiać. Nie musisz jeszcze wracać, prawda?

Moss zastanawiał się szybko. Tak, może trochę zostać, tamci na niego poczekają. Nigdy nie powiedział Billie, że kiedy się rozstają, nie wraca do bazy. Zaczynał służbę dopiero o siódmej rano, więc zazwyczaj chodził z kolegami do nocnych klubów.

– Tak, zostanę, ale nie na długo.

Billie usiadła na kanapie. Ku jej rozczarowaniu, Moss przycupnął na drugim końcu. Czyżby się obawiał, że Agnes ich szpieguje? W radio nadawano wiadomości. Słuchali w milczeniu. Moss znieruchomiał, kiedy H.V. Kaltenborn wymienił nazwę USS „Enterprise” na Pacyfiku:

– Dzisiaj mamy ósmego czerwca. Niecały tydzień temu nasza marynarka wojenna i wojska powietrzne odniosły zwycięstwo u wybrzeży malutkiej wysepki Midway. Był to ponury dzień dla cesarstwa Japonii. Wrogowie doświadczyli na własnej skórze waleczności załóg amerykańskich lotniskowców „Hornet”, „Yorktown” i „Enterprise”. Zatopiono cztery japońskie krążowniki. „Soryu”, „Hiryu”, „Kaga” i „Akagi” nie powrócą do tokijskiego portu.

Moss słuchał uważnie. Billie już dawno nauczyła się, że wiadomości pochłaniają go całkowicie, zwłaszcza gdy była mowa o wojnie. Tracił poczucie czasu, ilekroć sam mówił na ten temat. Była wdzięczną słuchaczką do momentu, w którym opowiadał, jak to nie może się doczekać przydziału do innej jednostki. Wtedy zagryzała wargi, żeby nie zapytać: „a co będzie ze mną?”

Moss spojrzał na zegarek. Był wyraźnie zdenerwowany.

– Muszę już iść, Billie. Przekaż twojej mamie, że mam nadzieję, iż głowa ją mniej boli.

– Moss, czy to nie na „Enterprise” odbywałeś szkolenie zeszłej jesieni? Gdzie jest Midway? Co to wszystko znaczy?

Pogłaskał ją po ramieniu.

– To znaczy, że jeśli się nie pośpieszę, będzie po wszystkim. – Przesunął dłonią po włosach. – Nie wiem, co robić, Billie. Nie chcę się sprzeciwiać ojcu, ale przecież muszę walczyć. – Nagle się uśmiechnął. Ponure zmarszczki na jego czole zniknęły od razu. – Nie mogę nie brać udziału w zabawie, prawda?

Przyciągnął ją do siebie i pocałował. Przestał myśleć, usiłował się odprężyć. Billie była taka miękka, taka kobieca, miała takie delikatne, wrażliwe usta.

Jej pocałunki obiecywały mu wszystko, co zechce wziąć. Nie chciał jej skrzywdzić. Nie chciał jej również wykorzystać. Lubił ją, był nią oczarowany, ale jej nie kochał. Tak przynajmniej sądził. Nie chciał nikogo kochać, nawet dziewczyny tak wspaniałej jak Billie. Miłość staje na przeszkodzie marzeniom, miłość to zbyt wielkie wymagania. Seth go kochał; ta miłość sprawiała, że Moss nie mógł dostać tego, czego najbardziej pragnął. Nie chciał żadnych dodatkowych więzów z nikim, nawet z Billie.