Выбрать главу

Nadal nie posiadała się z radości, kiedy szła do pokoju dziecinnego. Lekko zapukała i zajrzała do środka. Niańka w białym wykrochmalonym fartuchu uniosła palec do ust. Billie skinęła głową i na palcach podeszła do kołyski, w której kiedyś leżeli Moss i Amelia. Maggie spała. Ssała kciuk.

Nagle matka zapragnęła przytulić ją do siebie:

– Pani Coleman, zna pani zasady – szepnęła surowo niańka. – Nie budzimy małej. Chce pani, żeby dostała kolki albo rozwolnienia? – Choć sroga, nie była opryskliwa. W głębi duszy współczuła młodym bogatym matkom. Nawet nie wiedzą, ile tracą, powierzając dzieci opiece innych.

– Czy mogłybyśmy porozmawiać, pani Jenkins? – poprosiła Billie szeptem. Siwowłosa kobieta wyszła z nią na korytarz. Jako dobra niańka, zostawiła drzwi otwarte.

Billie szybko wytłumaczyła całą sytuację. Niańka nie wahała się z odpowiedzią:

– Pani Coleman, proszę jechać do męża. Jemu jest pani bardziej potrzebna niż Maggie. Temu maluszkowi wystarczy ciepło, troskliwa opieka i miłość i to wszystko dostaje ode mnie. A mąż potrzebuje pani. Maggie nic się nie stanie. Niańczę dzieci od trzydziestu lat. Wychowałam Amelię i pani męża. Moss na pewno chce, żeby pani przyjechała.

– Chodzi o to, że jestem jej mamą, pani Jenkins. Powinnam przy niej być karmić ją i zmieniać pieluszki, kołysać do snu. Proszę mnie źle nie zrozumieć: chcę jechać, ale jestem w rozterce. Moje miejsce jest przy moim mężu. Pani ma rację, Maggie nie sprawia różnicy, kto ją tuli i karmi, ale mnie tak.

Niania podeszła z nią do drzwi jej pokoju i pocieszająco poklepała po ramieniu:

– Proszę mi zaufać, pani Coleman. Będę się troszczyła o Maggie jakby była moim dzieckiem.

Billie bez słowa odprowadzała ją wzrokiem.

Zanim poszła do łóżka, zajrzała jeszcze do teściowej. Jessica spała smacznie, choć paliło się światło. Billie zdjęła jej okulary i położyła na nocnym stoliku, obok powieści kryminalnej. Zgasiła lampę i na palcach wyszła z pokoju. Jutro przywiezie Jessice nowe książki. I może kupi jej cukierki? Teściowa uwielbiała słodycze. Szkoda, że nie może podzielić się z nią dobrą nowiną. Ostatnimi czasy dawna pani na Sunbridge dowiadywała się o wszystkim ostatnia.

Mimo to, jednak Jessica jest szczęśliwa, stwierdziła Billie. Niczego jej nie brakuje. Wystarczą jej kryminały, modlitwy, słodycze i listy. I oczywiście codzienne wizyty w pokoju dziecinnym, gdzie pozwalano jej potrzymać wnuczkę przez kilka minut. Pewnego dnia Billie spróbuje zrozumieć, dlaczego teściowa jest tak uległa i tak ochoczo zgadza się na ograniczanie swojego świata do drugiego piętra. Pewnego dnia zapyta, lecz nie dziś. Billie celowo odpychała od siebie smutne przypuszczenia, że odpowiedź mogłaby jej się nie spodobać.

W swoim pokoju dokończy list do Mossa. Kochany, cudowny Moss. Jakże się zdziwi na jej widok. Podczas świąt Bożego Narodzenia była taka brzydka. Teraz zaprze mu dech w piersiach, kiedy ją zobaczy. Hawaje. Miesiąc miodowy godny księżniczki.

Zakleiła kopertę i położyła się do łóżka. Prawdopodobnie list dotrze do Mossa później niż ona! Wyrzuty sumienia na myśl, że zostawia Maggie, i ból, kiedy patrzyła na córeczkę, zniknęły bez śladu. Wyobrażała sobie Mossa i czas, który spędzą razem.

* * *

Thad Kingsley wpadł do pokoju oficerskiego jak burza.

– Hej, przystojniaku, telefon do ciebie! Twój ojciec! Kapitan wyraził zgodę na tę rozmowę, więc rusz się, Coleman!

Moss gwałtownie uniósł głowę. Thad nigdy nie podnosił głosu. Telefon z domu? Coś z mamą? Na Boga, dopiero co weszli do portu, oficjalnie byli jeszcze na morzu. Tak, to na pewno mama. W mgnieniu oka był już w kajucie radiotelegrafisty i sięgnął po telefon.

– Tato? Co się stało? – krzyknął w słuchawkę.

– Moss! To ty, synu?

Młody mężczyzna odetchnął z ulgą. Ojciec mówił pogodnym tonem.

– Na Boga, tato, jeśli dzwonisz, żeby zapytać, jaką mamy tu pogodę, zastrzelę starą Nessie zaraz po powrocie!

– Spróbuj tylko tknąć ją palcem, a sam posmakujesz prochu! – odciął się jowialnie Seth. – U nas wszystko w porządku. Słuchaj, za kilka dni wyślę do ciebie tę twoją Jankeskę. Jest zdrowa jak koń i nie może się doczekać spotkania z tobą. Uważaj na siebie, chłopcze.

Operator posłał Mossowi szeroki uśmiech. Niektórzy to mają szczęście.

– Tato? Tato, jesteś tam?

Spojrzał na radiotelegrafistę. Mężczyzna wzruszył ramionami:

– Mam nadzieję, sir, że skończył pan już rozmowę. Połączenie przerwano.

To w stylu taty, rzucić bombę i uciec, stwierdził Moss. Kiedy stary przestanie wtrącać się do jego życia? Zdrowa jak koń. Billie przyjeżdża! Ogarnęło go podniecenie. Jak ojciec to załatwił? Napłynęły wspomnienia. Zdrowa jak koń. Tak, pisała mu o tym w listach. A potem, nagle zaświtała mu pewna myśl i wszystko stało się jasne. Jeśli Mahomet nie może iść do góry, tata znalazł sposób, żeby przysłać górę do Mahometa. I niech Mahomet nie śmie odsyłać góry, zanim jej nie zapłodni. Tym razem ma urodzić syna.

– Stary sukinsyn!

– Słucham, sir? – operator nie ukrywał zdziwienia.

– Nie, nic. Wojna też miewa czasem swoje dobre strony. Moja żona przyjeżdża na Hawaje! – Moss przesunął czapkę na tył głowy. Wrócił do swojej kwatery. Choć był to pomysł Setha, cieszył się już na spotkanie z Billie.

Wszedł do pomieszczenia, wydał z siebie nieartykułowany okrzyk radości, podskoczył, okręcił się i walnął głową w ścianę.

– Oto, drodzy panowie – skomentował jego występ Thad – sekretna broń marynarki wojennej. Wyraz nieziemskiej błogości na twarzy naszego przystojniaka może oznaczać tylko jedno – obejmuje stanowisko admirała Halseya!! Dalej, Coleman, wypluj to z siebie, żebyśmy i my mieli trochę uciechy!

– Billie… moja żona przyjeżdża! – wyjaśnił. Kajutę wypełniły okrzyki podziwu i pomruki zazdrości.

Thad poklepał go po plecach:

– Szczęściarz z ciebie! Powiedz, jak twój stary to robi?

Moss uśmiechnął się złośliwie:

– Niedaleko pada jabłko od jabłoni.

Ani Thad, ani inni oficerowie nie czuli zawiści. Jak można zazdrościć komuś z tego tylko powodu, że przyjeżdża do niego żona? Poza tym, jako pilot Moss Coleman nie miał sobie równych.

– Szybka robota, nawet jak na twojego ojca – stwierdził Thad. – Kiedy Billie przyjeżdża? Gdzie zamieszkacie?

– Nie mam pojęcia. Tata na pewno wszystko załatwi. Rozmawialiśmy bardzo krótko. Obiecał, że się jeszcze odezwie. Znając go, podejrzewam, że Billie przywiezie listę instrukcji długości co najmniej mili. Poczekamy, zobaczymy. Thad, Billie przyjeżdża tu, na Hawaje, na drugi koniec świata! – Roześmiał się. – Kiedy ją poznałem, nie wytknęła nosa z Filadelfii, a teraz dla mnie przyjedzie aż tutaj! Zdaje się, że „Enterprise” postoi w porcie co najmniej miesiąc!

– Billie spodoba się na Hawajach. Zgłoś się na dyżury dzienne. Nie schrzań tego, Coleman.

– A co to ma znaczyć? – zainteresował się Moss.

– Tłumacz to sobie, jak chcesz. Byłem z tobą, kiedy ostatnio staliśmy na Hawajach, i wiem, gdzie spędzałeś noce i weekendy. Powściągnij apetyt. Aha, na twoim miejscu nie zabierałbym też Billie na dłuższe wycieczki – mogłaby się natknąć na tę ślicznotkę, którą ukrywasz po drugiej stronie wyspy.