Выбрать главу

Zła, sfrustrowana, zrzuciła sandały z nóg i wbiegła do wody. Uderzała o fale, jakby walczyła z wrogiem. Zanim wróciła na brzeg, napięcie częściowo ustąpiło.

Niemal niewidocznym gestem wyprostowała ramiona. Moss chciał, żeby włożyła muumuu, więc włoży muumuu. Stanie na głowie, a zdobędzie szatę. Chłodny wiatr sprawił, że przeszył ją dreszcz. Uśmiechnęła się, widząc, jak Phillip drzemie na lanai. Wytarła się szybko i pobiegła szukać gospodyni Zapukała do drzwi. Nikt nie odpowiadał, więc weszła do środka. Ponownie wyprostowała ramiona. Na to, co chciała zrobić, potrzebna jej była bezczelność Colemanów. Delikatnie potrząsnęła pulchną kobietą.

– Obudź się, Rosa. Musisz mi pomóc. Wielkie nieba – szepnęła. – Musisz mi pomóc. Wstawaj. Wiem, jeszcze wcześnie, ale mamy dzisiaj dużo roboty.

Kobieta uśmiechnęła się, ale w oczach miała złość.

– Proszę, Rosa – błagała Billie.

Rosa przekręciła się na drugi bok, aż sprężyny zatrzeszczały pod jej ciężarem.

– Pani mnie obudzić, kiedy słońce wysoko – mruknęła i naciągnęła prześcieradło na głowę.

– Rosa, nie rozumiesz. Musisz wstać, wikiwiki. Zaraz. Potrzebne mi muumuu. To bardzo ważne. Spróbuję je uszyć. Czy macie tu maszynę do szycia? – Billie chciała wyć i jęczeć jak płaczka. Jak ta kobieta może spać? Jak może odmawiać jej pomocy? Przecież Billie szczęście zależy od zwykłego muumuu.

Phillip. Może on pomoże. Billie pobiegła na lanai, żeby zbudzić męża Rosy. Miała wyrzuty sumienia, że wyrywa staruszka ze snu po tym, jak całą noc pracował z Mossem, jednak nie miała innego wyjścia. Po bitym kwadransie szarpania i potrząsania Phillip trochę oprzytomniał. W każdym razie otworzył oczy. Szybko wytłumaczyła mu, o co chodzi. Staruszek prychnął głośno i poradził:

– Pani jej powie, że wygląda jak królowa Kamamalu. Wtedy ona wstać i wszystko zrobić. To jedyny sposób. Pani nie mówić o tatuaż. Ona chcieć. Pani rozumieć?

– Tak, tak, rozumiem. Mam nic nie wspominać o tatuażu i powiedzieć jej, że wygląda jak królowa Kamamalu. To wszystko? Nic więcej? – Nie otrzymała jednak żadnej odpowiedzi, bo Phillip już chrapał w najlepsze.

Billie powtarzała w kółko imię królowej. Musi poszukać czegoś na temat tej damy w bibliotece panny Kamali. Królowa Kamamalu, królowa Kamamalu, mamrotała w drodze do prawego skrzydła domu, gdzie sypiała Rosa.

– Rosa, chciałam ci coś powiedzieć – szepnęła cichutko. – Nie mogłam czekać do rana, żeby ci powiedzieć, że moim zdaniem wyglądasz jak królowa… królowa Kamamalu. Jesteś do niej podobna jak dwie krople wody. – Delikatnym gestem skrzyżowała palce, wypowiadając niewinne kłamstewko. A może to prawda? Szybko rozplatała dłoń.

Rosa usiadła.

– Pani tak myśli, panienko Billie? Nikt mi nie wierzy, tylko Phillip. Potrzebny tatuaż tu, i tu, i tu. – Rosa stukała się palcem. – Królowa Kamamalu miała dużo tatuaż. Phillip mówi „nie”.

Billie skrzywiła się.

– Mężowie, Phillip, wariaci – postukała się w czoło. Zrobiłaby wszystko, tyle skłonić gospodynię do wstania.

– Ty mądra wahine. Mądra haole wahine - Rosa z uśmiechem zaczęła siekać się z posłania.

– Posłuchaj, mam kłopot. Potrzebne mi muumuu. - Billie bardzo wyraźnie wymawiała każde słowo. – Czy mogłybyśmy je uszyć? – Widząc zdumienie w oczach Rosy, wytłumaczyła na migi, o co chodzi. Gospodyni pokręciła głową:

– Nie. Nie ma. Nie ma szycia rach-ciach.

Billie miała łzy w oczach.

– Rosa, muszę mieć muumuu. Inaczej mój kane, mój ipo mnie nie zechce. – Czuła się głupio, mlaskając ustami, by uzmysłowić Rosie powagę sytuacji. Nigdy nie miała się dowiedzieć, czy przekonały ją łzy, czy hawajskie słowa oznaczające „mężczyzna” i „ukochany”. Dość, że gospodyni wstała.

– Chodź. – Billie ruszyła za nią. Stanęły przed innym pomieszczeniem, gdzie prawdopodobnie mieściła się dawna sypialnia Ester Kamali. Rosa się wahała, ale wystarczyło jedno spojrzenie na zapłakaną Billie, by otworzyła drzwi. Młoda kobieta zatrzymała się w progu i ujrzała najpiękniejszy pokój, jaki można sobie wyobrazić. Całe wnętrze utrzymane było w perłowej bieli i zieleni mchu, a dodatki w kolorze słońca rozjaśniały i ogrzewały wnętrze. Billie wstrzymała oddech. Oto sypialnia kobiety. Nie miała pojęcia skąd, ale wiedziała, że żaden mężczyzna nie przestąpił jej progu. Ten pokój był na to zbyt doskonały. Pachniał nowością, jakby nigdy go nie używano. Rozłożyła ręce na znak, że nie rozumie.

– Ipo panienki Ester umarł. Nigdy nie wiszła za innego, nigdy.

Ukochany Ester Kamali zmarł. Jakie to smutne. Billie miała wrażenie, że narusza cudzą prywatność. Uczucie było tak silne, że chciała odejść. Proszę, ona wypłakuje sobie oczy przez takie głupstwo jak muumuu, a jej dobra, nieznana gospodyni straciła ukochanego. Rosa nie pozwoliła jej odejść.

– Panienka Ester odjechać. Nie wracała tu długo lat. Nie chciała innego. Ty chodź.

Billie otarła łzy z oczu i za Rosą weszła do małej garderoby. Gospodyni wspięła się na palce i wyjęła mały mosiężny kluczyk z porcelanowej wazy.

– Zobaczysz, wikiwiki.

Rosa się przeżegnała i opadła na kolana przy dużej komodzie. Dłonie koloru miodu ostrożnie macały kłęby bibułki, badały zawartość szuflad. Rozpostarła przed Billie szatę z barwnego jedwabiu:

– Dla ciebie, panienka Billie. Nie nosiła inna wahine. Panienka Ester mówi, że w poziądku.

Billie zabrakło słów. Już wyciągała po nią ręce, ale jako kobieta domyślała się, jak wiele ta szata znaczyła dla Ester Kamali. Znowu jej oczy przepełniały łzy. Potrząsnęła głową i zrobiła krok do tyłu.

– Weź. Noś. Panienka Ester chcieć, żeby twój kane zobaczyć cię w tej sukni. Weź. W poziądku. Bardzo w poziądku. Weź.

Niemal wbrew sobie Billie przyjęła jedwabne cudo. Właśnie czegoś takiego życzył sobie Moss. Przyłożyła szatę do siebie. Rosa promieniała z dumy.

– Rosa, czy naprawdę mogę? – Billie chyba niczego na świecie nie pragnęła bardziej niż tej sukienki. Oddałaby za nią życie. Zapłaci każdą cenę, byleby tylko Moss był z niej zadowolony. – Będę bardzo ostrożna, obiecuję. Nie ubrudzę jej jedzeniem, nie będę nawet piła.

Rosa zmarszczyła czoło. Co wahine plecie? Dopiero uśmiech Billie poprawił jej humor:

– Panienka Ester szczęśliwa, że ty, wahine, szczęśliwa w jej sukience.

Billie zaniosła szatę do swego pokoju i położyła na łóżku. Moss będzie zachwycony. Jeśli go dobrze znała, nie zada żadnych pytań i uzna za oczywisty fakt, że znalazła sposób, by spełnić jego życzenie.

Wzięła prysznic i umyła włosy. Nie zakręciła wody, pozwalając, by łazienkę wypełniła gorąca para. Następnie powiesiła tam muumuu. W ten sposób odejdą wszelkie zagniecenia. Nie śmiałaby przecież dotknąć tego cuda żelazkiem.

W kuchni Rosa, Phillip i ich liczni kuzynowie, siostrzeńcy i bratanice szykowali jedzenie. Produkty, które przywieziono samolotem, zajmowały część stołu. Rosa, z pomocą pulchnej krewniaczki, przygotowywała tradycyjne hawajskie potrawy. Na wielkich półmiskach piętrzyły się lau lau, zawiniątka z liści ti nadziewanych wieprzowiną, rybą i liśćmi kolokasji. Billie zjadła jedno, mlasnęła językiem na znak uznania i sięgnęła po drugie. Całą kuchnię wypełniał zapach ulu i opitli, które piekły się w piecu. Tego dnia Billie po raz pierwszy skosztuje owoców drzewa chlebowego i tutejszych mięczaków. W małych miseczkach czerwieniło się poi, przyrządzane z miażdżonych korzeni kolokasji. Billie skrzywiła się, widząc, jak dziewczęta ze śmiechem maczają w papce palce i oblizująje. Tradycyjne danie czy nie, Billie obejdzie się smakiem. Spojrzała na wielkie butle z pikantnym sosem do wołowiny i kukurydzy. Zdaje się, że sama będzie czyściła kolby. Phillip na migi oznajmił, że beczki z piwem obłożono lodem. To dobrze. Dwie skrzynki burbona trzeba będzie wystawić na taras, gdzie Moss urządzi bar. Phillip podejrzliwie przyglądał się dwóm workom ziemniaków z Idaho. Zgodnie z poleceniem miał je upiec na plaży, obok wołu.