Выбрать главу

– Trzy, na początek. Jezu Chryste, wyglądasz jak psu z gardła wyciągnięta. Nie mów, że to najnowsza londyńska moda.

– Masz na myśli moje ubrania? Nie, nie są najmodniejsze, ale też trudno się tego spodziewać po wdowich szatach.

Seth napił się whisky, podszedł do biurka i ciężko opadł na fotel.

– Więc ten człowiek, który się z tobą ożenił, oberwał, tak? Zaginiony w akcji czy zabity?

– Zabity. Widzieli, jak spada i płonie. To się stało nad Francją.

– Mam nadzieję, że nie zostawił cię bez grosza. W dniu, w którym za niego wyszłaś, skończyła się moja odpowiedzialność. Jess zapisała ci okrągłą sumkę. O ile oczywiście uda ci się położyć na niej rękę.

– Nie przyjechałam po to, co mama mi zostawiła, i ty dobrze o tym wiesz, tato. Pierwszy lepszy prawnik mógłby załatwić, żebym dostała, co mi się należy.

– Tylko Bóg może załatwić, że dostaniesz, co ci się należy, Amelio. Nie powiem, że cieszę się, że wróciłaś, bo to nieprawda, a nie jestem hipokrytą. Już mnie rozbolał żołądek. Co zrobiłaś z tym twoim pasierbem? Mam nadzieję, że zostawiłaś go tam, gdzie jego miejsce?

– Rand jest na górze, śpi. O właśnie, przypomniałeś mi, że miałam do niego zajrzeć. Biedaczek, ledwo żyje – ostatnie zdanie skierowała do Billie, która przysłuchiwała się ich rozmowie z rosnącym zdumieniem.

– Amelio! – zawołał Seth, gdy była już w drzwiach. – Właściwie to dobrze, że twój mąż zginął! Oszczędził ci wstydu zostania porzuconą żoną!

Przez chwilę wydawało się, że tego ciosu Amelia nie zniesie, jednak oparła się o framugę drzwi i zebrała resztki sił.

– No tak, ty doskonale o tym wiesz, tato. Wszak mama zrobiła ci tę samą przysługę.

Wyszła. Billie nie mogła otrząsnąć się ze zdumienia. W końcu spojrzała na Setha. Popijał spokojnie drinka, uśmiechał się szeroko.

– Na co się gapisz, dziewczyno? Co, przeżyłaś szok, widząc rodzinną scenkę? Niepotrzebnie. Wiedziałaś, że między mną a Amelią nie ma miejsca na uczucia. Teraz, po śmierci Jess, nie musimy niczego udawać. Nie musimy się nawet silić na uprzejmość, co robiliśmy ze względu na nią.

I jeszcze coś, dziewczyno. Ciągle się zastanawiam, o czym myślał facet Amelii, kiedy dał się zestrzelić! O kłopotach w domu? Odpowiedzialności? Złych nowinach? Ostrzegam cię, jeśli coś złego spotka mojego chłopaka, dlatego że zawiadomiłaś go o śmierci Jessiki, pożałujesz, że się w ogóle urodziłaś. To, co widziałaś, będzie niewinną rodzinną sielanką w porównaniu z tym, co ciebie czeka. Rozumiesz? Nie lubię, gdy mi się krzyżuje plany. Nieważne, kto to robi. A ty, dziewczyno, będziesz nikim, jeśli Mossa spotka coś złego.

Rozdział szesnasty

W ślad za Sethem, Agnes praktycznie ignorowała Amelię. Jednak Billie zauważyła, że imponował jej arystokratyczny tytuł Nelsonów.

– Czy fakt, że twój mąż był lordem, oznacza, że nosisz tytuł „lady”?

– Proszę zapytać mojego ojca, pani Ames; powie pani, że nic na świecie nie zrobiłoby ze mnie damy.

Agnes udała, że nie słyszy, do tego stopnia pochłonęło ją obserwowanie Randa. Akurat w tej chwili chłopiec upuścił widelec i porcja zielonego groszku wylądowała mu na kolanach.

– Doprawdy, Amelio, czy dziecko musi jadać z nami? Jest za mały, nie umie się odpowiednio zachować.

– Kiedy tylko Maggie skończy trzy latka, będzie jadała z całą rodziną – wtrąciła Billie. – Wiesz, mamo, można by pomyśleć, że nigdy nie mieszkałyśmy w Filadelfii i nie jadałyśmy w kuchni każdego dnia z wyjątkiem niedziel. Naprawdę skazałabyś małego Randa na kolacje w towarzystwie tej starej jędzy Jenkins?

– Słuchaj, dziewczyno, chyba nie nauczyłaś się tak mówić od Amelii, co? Mossowi się to nie spodoba, zapewniam cię. Mój chłopak się wścieknie, jak wół w rowie.

Widząc pytające spojrzenie Billie, Amelia wyjaśniła:

– To „kłopoty” po teksasku, moja droga.

Agnes bawiła się perłami. Nie mogła się doczekać dnia, w którym Amelia wróci do Anglii. Seth był ostatnio drażliwy i kapryśny, co gorsza, podejrzewał wszystkich i wszystko. Cały czas musiała bardzo uważać, jak ma traktować jego córkę. Gdyby okazała się zbyt przyjazna, zraziłaby Setha do siebie, z drugiej jednak strony ostentacyjne lekceważenie mogłoby obudzić w nim rodzinną solidarność. Zresztą, to nie koniec jej zmartwień: kiedy Billie oznajmi, że jest w ciąży? Na co czeka? A może chce najpierw powiedzieć Mossowi?

– Billie, moja droga – zwróciła się do córki – czy mogłabyś podać mi numer telefonu do doktora Warda? Powinnam się przebadać

– Jest w książce telefonicznej, obok aparatu, mamo. – Billie grzebała widelcem w talerzu. Instynktownie wyczuła, że nie takiej odpowiedzi oczekiwała matka.

– Ach, tak, rzeczywiście, ależ ze mnie gapa.

– Źle się czujesz, Aggie? – Seth się zaniepokoił.

– Nie, skąd, po prostu czas na badanie kontrolne. Billie, byłaś może u doktora Warda w ostatnim czasie? Czy nie pora na to? Maggie ma już pół roku, a doktor Ward bardzo się interesuje twoim stanem zdrowia.

– Zwłaszcza odkąd Colemanowie zafundowali mu nowe skrzydło szpitala – przerwał jej Seth.

– Tak, zwłaszcza od tego czasu. No więc, Billie? – Agnes czekała. Obserwowała córkę, wypatrując kłamstwa i modląc się o prawdę.

– Tak, byłam u niego niedawno, wszystko w porządku.

Agnes znowu bawiła się perłami. Billie nie skłamała, ale też i nie powiedziała prawdy.

– Billie, jutro jadę do miasta. Wybierzesz się ze mną? – Amelia zakończyła przedłużającą się ciszę. Agnes przypominała jej głodnego sępa. Zajęła miejsce Jessiki, panoszyła się w Sunbridge jakby to był jej dom, jakby miała do tego prawo.

– Tak, chętnie. Nie ruszałam się stąd od twojego przyjazdu. Pojedziemy po zakupy. Zabierzemy Randa?

– Nie, nie tym razem. Zostanie z panią Jenkins.

Kiedy padło to nazwisko, Rand odłożył widelec i ryknął na całe gardło.

– To reakcja na osobę pani Jenkins – odgadła Billie. – Dobrze mówię, Rand?

– Jędza! – krzyknął chłopczyk i roześmiał się głośno.

– Zostaniesz z panią Jenkins, a ja i ciocia Billie pojedziemy do miasta, dobrze? Grzeczny chłopczyk. Mamusia przywiezie ci coś ładnego.

Rand kiwał główką tak energicznie, aż jasne loki niesfornie opadły na czoło: – I dla Maggie też. Maggie dużo płacze, mamo. Przywieź dla niej prezent. Amelia i Billie parsknęły śmiechem. Agnes tymczasem z dezaprobatą kręciła głową:

– Nie tak się uczy dzieci dobrych manier. Jędza, też coś! To oznaka braku szacunku. Uważaj, Billie, żeby Maggie taka się nie stała.

– Pani Ames, Rand i niania rozumieją się doskonale. On po prostu nazywa rzeczy po imieniu. Nawet tacie by się spodobało! – Amelia pochyliła się, żeby pocałować chłopca w policzek. Na tle jej ciemnych loków jego złote włosy wydawały się jeszcze jaśniejsze. – No, Rand, kończ mleko. Zaraz pójdziemy we trójkę: ty, ja i ciocia Billie na naradę, co będziemy robić jutro i jakie prezenty dostaniecie, ty i Maggie.

W pokoju Billie Amelia ułożyła się wygodnie na szezlongu i popijała kawę, którą przyniosła ze sobą. Rand bawił się z Maggie w pokoju dziecinnym.

– Naprawdę chcę jutro jechać do Austin, Billie. Pojedziesz ze mną?

– Bardzo chętnie. Na pewno prezentują już nowe jesienne kolekcje, no i chciałam kupić trochę wełnianych tkanin. Od dawna nie szyłam na maszynie i ostatnio zauważyłam, że mi tego bardzo brakuje. Jessica zawsze mówiła, że mogę jej używać, kiedy tylko zechcę.

– Ja nie jadę po zakupy, Billie – przerwała jej Amelia z naciskiem. Cały czas patrzyła jej w oczy. – Skontaktowałam się ze starymi znajomymi. Wszystko załatwili. Usunę ciążę. Carlos zawiezie nas do Austin, z centrum weźmiemy taksówkę. Podjęłam ostateczną decyzję. To jedyne wyjście, dla mnie i dla Randa.