Выбрать главу

– Powiedział pan, że szuka informacji o ekspedycji Grummana, Lordzie Asrielu – odezwał się Kapelan. – Czy doktor Grumman również badał to zjawisko?

– Sądzę, że tak, i zdaje mi się, że posiadał sporo informacji na ten temat. Nie będzie nam jednak w stanie niczego powiedzieć, ponieważ nie żyje.

– Nie! – wyrwało się Kapelanowi.

– Obawiam się, że tak, i mam tu dowód.

Po Sali Seniorów przebiegł szmer podniecenia i lęku, kiedy kilku młodszych Uczonych pod nadzorem Lorda Asriela przeniosło drewnianą skrzynię przed audytorium. Wuj Lyry wyjął ostatni slajd z ramki, ale zostawił włączony projektor i w ostrym, oślepiającym blasku jaskrawego światła pochylił się, aby podważyć wieko skrzyni. Lyra usłyszała skrzypienie wilgotnego drewna. Rektor wstał, aby spojrzeć, i w ten sposób zasłonił widok Lyrze. Jej wuj natomiast kontynuował:

– Jeśli pamiętacie, ekspedycja Grummana zaginęła przed osiemnastoma miesiącami. Na Północ wysłała go Niemiecka Akademia. Miał dojść aż do bieguna i poczynić rozmaite obserwacje nieba. Podczas wyprawy dostrzegł ciekawe zjawisko, które już widzieliśmy. Krótko potem zniknął. Przypuszczano, że przydarzył mu się jakiś wypadek i że jego ciało leży gdzieś w szczelinie lodowcowej. W rzeczywistości nie było żadnego wypadku.

– Co pan tam ma? – spytał Dziekan. – Czy to pojemnik próżniowy?

Początkowo Lord Asriel nie odpowiedział. Lyra usłyszała trzask metalowych zacisków i syk, kiedy do skrzyni dostało się powietrze, potem zapadła cisza. Nie trwała jednak długo; po sekundzie czy dwóch do uszu Lyry dotarły podniesione głosy, okrzyki przerażenia i głośne protesty.

– A co…

– Wprost nieludzkie…

– To jest…

– Co się z nią stało?!

Głos Rektora uciszył zebranych.

– Lordzie Asrielu, na Boga, co pan tam ma?

– Oto głowa Stanislausa Grummana odparł pytany.

Lyra usłyszała, że ktoś, potykając się, idzie do drzwi i opuszcza pomieszczenie. Mężczyzna wydawał z siebie nieartykułowane dźwięki. Żałowała, że nie widzi tego, co pozostali.

– Znalazłem jego ciało zachowane w lodzie opodal Svalbardu. A w ten właśnie sposób zabójcy potraktowali jego głowę. Zauważcie charakterystyczny wzór skalpowania. Sądzę, że być może nie jest on panu nieznany, Prorektorze.

– Widziałem, jak robili tak Tatarzy – odparł starzec stanowczo. – Jest to technika, którą stosuje pierwotna ludność Syberii i Tunguzji. Stamtąd rozprzestrzeniła się na ziemie Skraelingów, chociaż skądinąd wiem, że obecnie jest zakazana w Nowej Danii. Mogę się przyjrzeć bliżej, Lordzie Asrielu?

Po krótkim milczeniu Prorektor odezwał się znowu:

– Moje oczy nie widzą już zbyt dobrze, a lód nie jest zupełnie przezroczysty, ale wydaje mi się, że dostrzegam otwór na szczycie czaszki. Mam rację?

– Tak.

– Wywiercony?

– Właśnie.

Po sali przebiegł szmer podniecenia. Rektor odsunął się i Lyra znowu wszystko widziała. Stary Prorektor, stojąc w kręgu światła z rzutnika, trzymał duży blok lodu tuż przy oczach i Lyra dostrzegła wewnątrz lodu jakiś obiekt: krwawą bryłę, której niemal nie sposób było nazwać ludzką głową. Pantalaimon fruwał wokół Lyry. Jego złe samopoczucie zaczęło się udzielać dziewczynce.

– Cicho – szepnęła. – Słuchaj.

– Doktor Grumman był kiedyś Uczonym tego Kolegium – powiedział Dziekan z przejęciem.

– Aż wpadł w ręce Tatarów…

– Ale Tatarzy tak daleko na północy?

– Musieli się wedrzeć głębiej, niż ktokolwiek sobie wyobrażał!

– Powiedział pan, że znalazł ją w pobliżu Svalbardu? – spytał Dziekan.

– Zgadza się.

– Czy mamy rozumieć, że mają z tym coś wspólnego panserbjorne?

Lyra nigdy nie słyszała tego słowa, ale Uczeni najwyraźniej je znali.

– Niemożliwe – odrzekł z przekonaniem Uczony z Cassington. – Nigdy nie postępują w taki sposób.

– Skoro tak mówisz, to znaczy, że nie znasz Iofura Raknisona – oświadczył Profesor Palmeru, który również odbył wiele ekspedycji na tereny arktyczne. – Nie byłbym zbyt zaskoczony, gdyby mi powiedziano, że zabrał się do skalpowania ludzi na tatarską modłę.

Lyra spojrzała ponownie na swego wuja, który obserwował Uczonych bez słowa, za to z błyskiem sardonicznego rozbawienia.

– Kim jest Iofur Raknison? – ktoś spytał.

– Królem Svalbardu – odparł Profesor Palmeru. – Tak, zgadza się, to jeden z panserbjorne. Jest uzurpatorem, w pewnym sensie… nieuczciwie zasiada na tronie… Przynajmniej takie jest moje zdanie. To osobnik potężny i z pewnością nie głupiec, mimo swoich niedorzecznych słabostek. Posiada na przykład pałac zbudowany z importowanego marmuru, zamierza zorganizować coś, co nazywa uniwersytetem…

– Dla kogo? Dla niedźwiedzi?! – spytał ktoś inny i wszyscy się roześmiali.

Profesor Palmeru mówił jednak dalej:

– Próbuję wam tylko uświadomić, że Iofur Raknison byłby zdolny zrobić coś takiego Grummanowi. Równocześnie, gdy zajdzie potrzeba, można go skłonić do zupełnie innego postępowania.

– I ty wiesz, jak go do tego nakłonić, co, Trelawney? – spytał drwiąco Dziekan.

– Oczywiście. Wiecie, czego Iofur pragnie ponad wszystko w świecie? Nawet bardziej niż honorowego doktoratu? Dajmona! Znajdź sposób, aby dać mu dajmona, a zrobi dla ciebie wszystko. Uczeni roześmiali się serdecznie.

Lyra słuchała słów Profesora Palmeru bardzo zaintrygowana; to, co powiedział, zupełnie nie miało dla niej sensu. Poza tym chciała usłyszeć więcej o skalpowaniu, Zorzy i tajemniczym Pyle. Niestety, rozczarowała się, ponieważ Lord Asriel skończył swój pokaz i wkrótce rozmowa zmieniła się w kolegialną kłótnię dotyczącą kwestii finansowych. Uczeni spierali się, czy dać mu pieniądze na kolejną ekspedycję. Bez końca wymieniali argumenty i dziewczynka poczuła, że zamykają jej się oczy. Wkrótce zasnęła z owiniętym wokół szyi Pantalaimonem, który przybrał do spania ulubioną postać gronostaja.

Obudziła się zaskoczona. Ktoś potrząsał jej ramieniem.

– Cicho – powiedział wuj. Drzwi szafy były otwarte, a mężczyzna przykucnął w smudze światła. – Wszyscy wyszli, ale w pobliżu jest jeszcze kilku służących. Idź teraz do swojej sypialni i ani słowa nikomu o tym, co tu widziałaś i słyszałaś.

– Przyznali ci pieniądze? – wymamrotała sennie.

– Tak.

– Czym jest Pył? – spytała. Starała się wstać, ale po tak długim siedzeniu bez ruchu zupełnie zdrętwiała.

– Nie ma z tobą nic wspólnego.

– Ależ ma – zaprzeczyła. – Jeśli chciałeś, żebym siedziała dla ciebie w szafie i szpiegowała, powinieneś mi powiedzieć, z jakiego powodu to robiłam. Mogę zobaczyć tamtą głowę?

Białe futerko gronostaja-Pantalaimona zjeżyło się i Lyra poczuła na szyi łaskotanie. Lord Asriel roześmiał się krótko.

– Jesteś wstrętna – powiedział, po czym zaczął pakować slajdy i skrzynię z okazami. – Obserwowałaś Rektora?

– Tak. Zauważyłam, że od razu po wejściu rozglądał się za winem.

– W porządku. Chwilowo jest nieszkodliwy. Zrób, jak ci każę, i idź do łóżka.

– A ty dokąd jedziesz?

– Wracam na Północ. Wyjeżdżam za dziesięć minut.

– Mogę jechać z tobą?

Przerwał pakowanie i popatrzył na nią w taki sposób, jak gdyby zobaczył ją po raz pierwszy. Jego dajmona także zwróciła na dziewczynkę wielkie, zielone, kocie oczy i pod uporczywym spojrzeniem obojga Lyra zarumieniła się. Jednak śmiało patrzyła im w oczy.

– Twoje miejsce jest tutaj – odezwał się w końcu wuj.

– Ale dlaczego? Dlaczego tu jest moje miejsce? Dlaczego nie mogę pojechać z tobą na Północ? Pragnę zobaczyć Zorzę, niedźwiedzie, góry lodowe i wszystko inne. Chcę się dowiedzieć o Pyle. I to miasto w powietrzu… Czy to jest inny świat?