Magda tymczasem, jak to bywa w demokratycznym państwie, została oskarżona o udział w nielegalnej demonstracji. Błąd Magdy polegał na tym, że tej demonstracji wcześniej nikomu nie zgłosiła. Nie zgłosiła, bowiem była to spontaniczna demonstracja zrozpaczonej matki przeciwko „złu i niesprawiedliwości, jakie spotkały jej córkę”. Wielu znanych prawników z całej Republiki natychmiast wyczuło powiew medialnej koniunktury i zgłosiło się, aby jej (oczywiście bezpłatnie) bronić. Wystarczy im w zupełności, gdy wysokonakładowe gazety wymienią ich nazwiska. Dopiero na samym końcu publikacji podano najważniejszą informację: przeciwko czemu w zimnie i w deszczu w centrum miasta protestowała Magda. Protestowała przeciwko niesprawiedliwości. Okazało się, że Magda wcale nie jest oryginalna. Większość demonstracji jest wymierzona przeciwko jakiejś niesprawiedliwości. Niesprawiedliwość w tym konkretnym przypadku polega na tym, że Marks obiecał Magdzie i jej córce Katharinie, że jako szef agencji doprowadzi do tego, że Katharina stanie się wkrótce sławną i powszechnie znaną modelką. Katharina – za przyzwoleniem Magdy -przerwała więc naukę w szkole (co jest nielegalne) i pojechała z Marksem w podróż po Niemczech. Mama Kathariny bez wahania się zgodziła na tę eskapadę, bowiem było to „spełnieniem marzenia jej córki”.
Zatrzymywali się w miastach, gdzie są ważni fotografowie w ważnych agencjach modelek i wielogwiazdkowe hotele. Aby nie „nadwerężać budżetu agencji”, spali w pokojach z jednym łóżkiem. We troje. Natasha, Katharina i Marks.
Magda uważa, że jest dobrą i troskliwą matką. Codziennie przecież dzwoniła najpierw do córki, potem do Marksa. W weekendy nawet dwa razy dziennie. Za każdym razem i Katharina, i Marks uspokajali ją zgodnym chórem, że wszystko przebiega według planu. I przebiegało. Oczywiście według planu Marksa.
Rewolucja, którą przygotował Marks, wybuchła dopiero w Monachium Okazało się bowiem że kontrakt z włoską agencją modelek otrzymała Natasha, a nie Katharina. Niektórzy znawcy tematu twierdzą, że wiedzieli to od początku. Marks słynie bowiem z tego, że woli młodsze kobiety Natasha ma lat 14, a Katharina 15, więc od początku było jasne, kogo wybierze. Ale to nieprawda. Marks jest zbyt „małą rybką”, aby podejmować takie decyzje. To nie on wybiera. Marks tak naprawdę jest nikim To zwykły naganiacz, a po godzinach kierowca. W nagrodę za swoje usługi wolno mu „opiekować się małymi”. Decyzję o tym, które z dzieci otrzyma kontrakt, podejmują znacznie ważniejsi od Marksa. Większość z nich mieszka albo przynajmniej spędza noce w Monachium. Aby do nich dotrzeć, Natasha zdecydowała się spać w jednym łóżku z Katharina i Marksem. Podobnie zdecydowała Katharina. Tyle tylko, że Katharinie wydawało się, że w ten sposób dociera na szczyt. Natasha wiedziała, że to nie żaden szczyt, a najwyżej szczytowanie. Marksa oczywiście. Ale bez tego nie można wspiąć się wyżej.
Wszystko to, w interesujących szczegółach, opowiedziała do mikrofonu pewnego dziennikarza Natasha. Mieszka w Monachium, więc wie najlepiej, co trzeba robić.
Najpierw trzeba zaistnieć. Trzeba także wiedzieć gdzie. Można zaistnieć głównie w dyskotece P1 mieszczącej się w nobliwym Domu Sztuki w centrum Monachium. To kultowe miejsce. Ale nie kulturalne. Można tam wejść w soboty wieczorem, jeśli ma się nazwisko. Teoretycznie powinno się oprócz nazwiska mieć więcej niż 18 lat, ale nikt na to nie zwraca uwagi. Gdy nazwiska się nie ma, to trzeba je sobie stworzyć. Najlepiej samym sobą. 14 lat to duży kapitał już na wejściu, a przede wszystkim przy wejściu (do P1). Ponad 20 już nie. To już za dużo. Ale sam wiek nie wystarczy. Młodych, które chcą wejść do P1 jest cały rój. Trzeba się jakoś wyróżnić. Do tego Natasha potrzebowała właśnie Marksa. Jego wizytówka to rodzaj przepustki. Ona i Katharina po hotelowym tournee wzdłuż Republiki miały takie wizytówki. Gdy się nie ma, trzeba liczyć tylko na siebie. Po pierwsze, trzeba być ładną i „zrobioną”. I to tak, aby wyglądać na „więcej niż 18”. To jest jednak oczywiste i dlatego wszystkie, które roją się przed drzwiami do P1, są ładne, zrobione i wyglądają na „więcej niż 18”. Pomaga makijaż, pomagają szpilki, pomagają silikonowe wkładki w stanikach. Najbardziej pomaga przyjście do P1 charakterystycznie ubraną lub jeszcze lepiej rozebraną. Najlepiej działa, gdy ma się na sobie rozpiętą kurtkę dżinsową, koronkowy stanik, świecące odblaskowe majtki i szpilki. I nic więcej. Ostatnio pomaga też naklejenie w widocznym miejscu okrągłego plastra antykoncepcyjnego z hormonami. W Monachium sprzedają jego luminescencyjne wersje. Gdy się tańczy w dyskotece, to plaster świeci i zwraca uwagę. Szczególnie gdy takim plastrem świecą nastoletnie dziewczynki. Nie jest to wprawdzie żadna gwarancja, że plaster podziała antykoncepcyjnie, ale jednoznacznie świadczy o tym, że dziewczyna w ogóle interesuje się antykoncepcją i daje temu publicznie wyraz. Zainteresowanie antykoncepcją w klubie P1 jest dobrą koncepcją każdej z tych dziewczynek.