Выбрать главу

— Bobby…

Lecz on sięgnął rękami do obręczy.

Kolacja była trudna.

Cała trójka siedziała pod szczytem kopuły rezydencji Hirama. W przerwach między rzadko sunącymi chmurami ukazywały się gwiazdy i jaskrawy księżyc. Niebo nie mogło być bardziej spektakularne, lecz przyszło jej do głowy, że z powodu tunelów DataPipe Hirama wkrótce stanie się o wiele mniej ciekawe, kiedy ostatnie z satelitów komunikacyjnych na niskich orbitach spłoną w atmosferze.

Dania przygotowano znakomicie, jak się tego spodziewała, a podawały je milczące roboty. Jednak były to proste potrawy z owoców morza; mogłaby takich kosztować w dowolnej z tuzina restauracji w Seattle. Z win podano zwykłe kalifornijskie chardonnay. Nie dostrzegła nawet śladu złożonych korzeni Hirama, żadnej oryginalności czy rysu charakteru.

Tymczasem gospodzarz obserwował ją w skupieniu i bezustannie. Zasypywał ją gradem pytań i sugestii co do jej pochodzenia, rodziny, kariery; raz po raz odkrywała, że zdradza więcej, niż powinna.

Pod zasłoną jego uprzejmości tkwiła jednak wyraźna niechęć. Wie, do czego zmierzam, uświadomiła sobie.

Bobby siedział spokojnie i jadł niewiele. Chociaż nadal przejawiał irytujący zwyczaj unikania kontaktu wzrokowego, jednak zdawało się, że poświęca jej więcej uwagi niż przedtem. Wyczuwała pociąg — nietrudno było go dostrzec — lecz i pewną fascynację. Może zdoła jakoś przebić tę jego gładką zbroję samozadowolenia, a przynajmniej taką miała nadzieję. Albo, co bardzo prawdopodobne, był po prostu zdziwiony własną reakcją na jej obecność.

Lecz wszystko to było tylko fantazją z jej strony i powinna powstrzymać się od grzebania w umysłach ludzi, skoro tak gwałtownie potępiała to u innych.

— Nie rozumiem — mówił właśnie Hiram — dlaczego odkrycie Wormwoodu udało się dopiero w 2033? Przecież ma czterysta kilometrów średnicy. Wiem, że jest za Uranem, ale mimo wszystko…

— Jest bardzo ciemny i wolno się porusza — wyjaśniła Kate. — Wydaje się, że to kometa, ale jest większy od wszystkich znanych komet. Nie wiemy, skąd się wziął; może gdzieś za Neptunem jest całe skupisko takich obiektów. A poza tym nikt szczególnie tam nie szukał. Nawet Spaceguard koncentruje swoje obserwacje na przestrzeni okołoziemskiej, na obiektach, które mogłyby trafić w Ziemię w bliskiej przyszłości. Wormwood odnalazła sieć astronomów amatorów.

— Aha — odparł Hiram. — A teraz leci w naszą stronę. Tak. Dotrze za pięćset lat.

Bobby machnął silną, zadbaną dłonią.

To jeszcze tak długo. Muszą być jakieś plany awaryjne.

— Jakie plany? Bobby, Wormwood jest gigantem. Nie znamy sposobu, żeby go odepchnąć. Nawet w teorii. A kiedy ten kamień spadnie, nie będzie się gdzie ukryć.

— „My” nie znamy sposobu? — zapytał oschle Bobby. To znaczy astronomowie…

— Z tego, jak mówisz, niemal wyobrażałem sobie, że sama go odkryłaś. — Drażnił jaj reagował na jej wcześniejsze ataki. — Tak łatwo jest pomylić własne osiągnięcia z osiągnięciami ludzi, na których się polega, prawda?

Hiram roześmiał się głośno.

— Widzę, że świetnie się ze sobą zgadzacie, moje dzieci. Skoro zależy wam na sobie tak bardzo, żeby się kłócić… A pani myśli, że ludzie mają prawo wiedzieć, że świat się skończy za pięćset lat?

— Pan się z tym nie zgadza?

— Zapominasz o konsekwencjach — wtrącił Bobby. — Samobójstwa, aborcje, przerwanie różnych projektów ochrony środowiska…

— Przyniosłam tylko złe wieści — odparła z napięciem. — To nie ja sprowadziłam Wormwood. Przecież jeśli nie mamy informacji, nie możemy działać; nie możemy przyjąć odpowiedzialności za siebie w czasie, który nam pozostał. Co nie znaczy, że możliwości są obiecujące. Prawdopodobnie najlepsze, co możemy zrobić, to wysłać garstkę ludzi w jakieś bezpieczne miejsce: na Księżyc, na Marsa czy na jakąś asteroidę. Nawet to nie gwarantuje ocalenia gatunku, chyba że uda nam się umieścić tam populację dostatecznie liczną. W dodatku — westchnęła ciężko — ci, którzy uciekną, z pewnością będą tymi, którzy nami rządzą, i ich potomstwem. Chyba że otrząśniemy się z tej elektronicznej narkozy.

Hiram odsunął krzesło i ryknął śmiechem.

— Elektroniczna narkoza. Jakież to prawdziwe. Dopóki to ja sprzedaję środki znieczulające, ma się rozumieć. — Spojrzał wprost na nią. — Lubię panią, pani Manzoni.

Kłamca.

— Dziękuję bardzo.

— Dlaczego pani dziś przyszła? Milczała przez chwilę.

— Zaprosił mnie pan.

— Sześć miesięcy i siedem dni temu. Dlaczego teraz? Pracuje pani dla moich konkurentów?

— Nie. — Zjeżyła się cała. — Jestem wolnym strzelcem. Skinął głową.

— Mimo tego jest coś, czego pani tu szuka. Tematu, oczywiście. Wormwood oddala się już w przeszłość; potrzebuje pani świeżych tryumfów, nowych zdobyczy. Tym żyjątacy ludzie jak pani, prawda, pani Manzoni? Ale cóż to może być? Z pewnością nic osobistego. Prawie wszystko na mój temat jest powszechnie znane.

— Mam wrażenie, że pozostało kilka elementów — odparła ostrożnie. Nabrała tchu. — Prawda jest taka, że słyszałam o pańskim nowym projekcie. O nowym zastosowaniu tuneli podprzestrzennych, przekraczających możliwościami proste DataPipe’y, które…

— Przyszła pani wygrzebać jakieś fakty — podsumował Hiram.

— Niech pan da spokój. Cały świat poprzetykany jest pańskimi tunelami. Gdybym mogła znaleźć coś nowego…

— Ale niczego pani nie wie. Przygryzła wargi. Pokażę ci, co wiem.

— Urodził się pan jako Hirdamani Patel. Jeszcze przed pańskim urodzeniem rodzina ojca została zmuszona do wyjazdu z Ugandy. Czystki etniczne, prawda?

Hiram spojrzał na nią gniewnie.

— To wiadomo powszechnie. Mój ojciec był w Ugandzie dyrektorem banku. W Norfolk został kierowcą autobusu, gdyż nikt nie dostrzegł jego kwalifikacji.

— Nie był pan szczęśliwy w Anglii — brnęła dalej Kate. — Nie potrafił pan pokonać bariery rasy i urodzenia. Dlatego wyjechał pan do Ameryki. Zrezygnował pan z nazwiska i przyjął jego zanglicyzowaną wersję. Stał się pan wzorem dla Azjatów w Ameryce. A jednak odciął się pan od swoich etnicznych korzeni. Każda z pańskich żon była biała.

Bobby drgnął zaskoczony.

— Żon? Tato…

— Rodzina jest dla pana wszystkim — Kate mówiła spokojnie dalej, zmuszając ich do słuchania. — Zdaje się, że poprzez obecnego tu Bobby’ego chce pan stworzyć dynastię. Może to dlatego, że porzucił pan własną rodzinę, własnego ojca, w Anglii.

— Aha. — Hiram klasnął w ręce i uśmiechnął się wymuszenie. — Zastanawiałem się, ile potrwa, zanim stary papa Sigmund przyłączy się do nas przy stole. Więc to jest pani historia. Hiram Patterson buduje OurWorld, ponieważ czuje się winny wobec ojca!

Bobby zmarszczył brwi.

— Kate, o jakim projekcie mówiłaś?

Czy to możliwe, że Bobby naprawdę nie wie? Wytrzymała spojrzenie Hirama, rozkoszując się nagłym poczuciem władzy.

— Na tyle istotnym, że wezwał z Francji twojego brata.

— Brata…

— Na tyle znaczącym, że przyjął inwestycyjnego partnera, Billyboba Meeksa, założyciela Krainy Objawienia. Słyszałeś o nim, Bobby? To najnowsza rozmiękczająca umysł i wysysająca pieniądze perwersja religijna, która zaatakowała smętną populację naiwnych w Ameryce…

To nieważne — warknął Hiram. — Tak, pracuję z Meeksem. Pracowałbym z każdym. Jeśli ludzie chcą kupować mój sprzęt VR, żeby widzieć Jezusa i jego stepujących apostołów, to będę im sprzedawał. Kim jestem, aby mnie osądzać? Nie wszyscy jesteśmy tacy świętoszkowaci jak pani. Nie stać nas na takie luksusy. Lecz Bobby wciąż wpatrywał się w ojca.