Выбрать главу

Katy czekała, nadal trzymając matkę za rękę.

– Możesz starać się zignorować ból. Możesz próbować zapomnieć i żyć dalej. Jednak dla twojego ojca i dla mnie… Lucille Miller zamknęła oczy i stanowczo potrząsnęła głową -

…byłoby to zbyt okropne. Nie potrafiliśmy w ten sposób zdradzić twojej siostry. Cierpienie było przerażające, ale czy moglibyśmy dalej żyć, gdybyśmy zapomnieli o Julie? Ona istniała. Żyła naprawdę. Wiem, że to nie ma sensu.

Może jednak ma, pomyślała Katy.

Siedziały w milczeniu. W końcu Lucille Miller puściła rękę córki. Klepnęła dłonią w udo i wstała.

– Teraz zostawię cię samą.

Katy nasłuchiwała cichnących kroków. Potem wróciła do kufra. Przejrzała jego zawartość. Zabrało jej to prawie pół godziny, ale znalazła to, czego szukała.

I to zmieniło wszystko.

29

Kiedy wróciliśmy do furgonetki, zapytałem Squaresa, co robimy dalej.

– Mam różne źródła – odparł. – Przepuścimy nazwisko Donna White przez komputery linii lotniczych i zobaczymy, czy da się stwierdzić, kiedy odleciała lub gdzie się zatrzymała. Zamilkliśmy.

– Ktoś musi to powiedzieć – zaczął Squares. Spojrzałem na moje dłonie.

– No to mów.

– Co właściwie próbujesz zrobić, Will?

– Znaleźć Carly – odpowiedziałem zbyt szybko.

– A potem? Wychować ją jak własne dziecko?

– Nie wiem.

– Oczywiście zdajesz sobie sprawę z tego, że w ten sposób próbujesz zapomnieć.

– Ty też.

Spojrzałem przez szybę. Wokół ciągnęły się gruzy. Przejechaliśmy przez blokowiska, w których głównym lokatorem była nędza. Szukałem jakiegoś przyjemnego widoku. Na próżno.

– Miałem ci coś zaproponować – powiedziałem. Squares nie spojrzał na mnie, ale nagle zesztywniał.

– Kupiłem pierścionek. Pokazałem go matce. Czekałem tylko na odpowiednią chwilę. No wiesz, po śmierci mojej matki i w ogóle…

Stanęliśmy na czerwonym świetle. Squares nadal na mnie nie patrzył.

– Muszę szukać – kontynuowałem. – W przeciwnym razie… Nie wiem, co się stanie. Nie mam samobójczych myśli, ale jeżeli przestanę się ruszać… – urwałem, usiłując znaleźć właściwe sformułowanie, i poprzestałem na najprostszym: To mnie dopadnie.

– W końcu dopadnie cię i tak – rzekł Squares.

– Wiem. Jednak do tego czasu może zrobię coś pożytecznego. Może uratuję jej córkę. Może w ten sposób uda mi się jej pomóc, chociaż po śmierci.

– Albo – skontrował Squares – przekonasz się, że ona nie była taką kobietą, za jaką ją uważałeś. Że oszukała nas wszystkich.

– Trudno – odparłem. – Jesteś ze mną?

– Do końca, Kemosabi.

– To dobrze, bo chyba mam pomysł.

Jego kamienną twarz rozjaśnił szeroki uśmiech.

– No to ruszamy w tany, frajerze. Możesz na mnie liczyć.

– Zapomnieliśmy o czymś.

– O czym?

– Nowy Meksyk. Odciski palców Sheili znaleziono na miejscu zbrodni w Nowym Meksyku. Skinął głową.

– Myślisz, że to morderstwo ma coś wspólnego z Carly?

– Możliwe.

– Przecież nawet nie wiemy, kto tam został zabity. Nie mamy pojęcia, gdzie się to zdarzyło.

– Właśnie na tym polega mój plan – odparłem. – Podrzuć mnie do domu. Chyba powinienem trochę posurfować po sieci.

Owszem, miałem plan.

Wydawało się logiczne, że to nie FBI odkryła tamte zwłoki. Zapewne zrobił to miejscowy policjant, a może sąsiad lub krewny. Ponieważ podwójne morderstwo miało miejsce w miasteczku jeszcze niezobojętniałym na tego rodzaju zbrodnie, zapewne wszystko opisano w lokalnej gazecie.

Wszedłem na refdesk.com i kliknąłem na prasę krajową. W Nowym Meksyku wychodziły trzydzieści trzy tytuły. Zacząłem sprawdzać te w rejonie Albuquerque. Usiadłem wygodnie i załadowałem stronę. Znalazłem tę, której szukałem. Doskonale. Kliknąłem na archiwa i zacząłem je przeszukiwać. Wprowadziłem „morderstwo”. Za długa lista. Spróbowałem „podwójne morderstwo”. Też nic z tego. Sprawdziłem następny tytuł. I kolejny. Zajęło mi to prawie godzinę, ale w końcu znalazłem.

ZNALEZIONO CIAŁA DWÓCH ZAMORDOWANYCH MĘŻCZYZN

Wstrząsająca zbrodnia na przedmieściach, Yvonne Sterno Zeszłej nocy Stonepointe, spokojnym przedmieściem Albuquerque, wstrząsnęła wieść, że w jednym z tamtejszych domów znaleziono ciała dwóch mężczyzn, zabitych strzałami w głowę, zapewne w biały dzień.

„Nic nie słyszałem” – powiedział Fred Davison, sąsiad. „Wprost nie mogę uwierzyć, że coś takiego zdarzyło się w naszym osiedlu”. Dotychczas nie ustalono tożsamości zabitych. Policja nie ma na ten temat nic do powiedzenia poza tym, że dochodzenie jest w toku.

„Śledztwo trwa. Sprawdzamy kilka tropów”. Właścicielem domu jest niejaki Owen. Enfield. Sekcja zwłok zostanie przeprowadzona dziś rano.

To było właściwie wszystko. Sprawdziłem wydanie z następnego dnia. Nic. Dzień później. Wciąż nic. Odszukałem inne teksty napisane przez Yvonne Sterno. Głównie były to sprawozdania z lokalnych wesel i imprez charytatywnych. Nic, ani słowa o morderstwach. Usiadłem wygodnie.

Dlaczego nie było następnych artykułów?

Tylko w jeden sposób mogłem się dowiedzieć. Podniosłem telefon i wybrałem numer New Mexico Star – Beacon. Może dopisze mi szczęście i złapię Yvonne Sterno. Być może ona mi coś wyjaśni.

Mieli tam jedną z tych automatycznych centralek, które dopytują się o nazwisko rozmówcy. Wprowadziłem STER, zanim maszyna przerwała mi i kazała nacisnąć gwiazdkę, jeśli chcę rozmawiać z Yvonne Sterno. Usłuchałem. Po dwóch dzwonkach odezwała się automatyczna sekretarka.

– Tu Yvonne Sterno ze Star – Beacon. Albo jestem pod telefonem domowym, albo odeszłam na chwilę od biurka.

Rozłączyłem się. Byłem jeszcze w sieci, więc wywołałem switchboard.com. Wystukałem nazwisko Sterno i obszar Albuquerque. Bingo. Podawano, że „Y i M Sterno” mieszkają przy Canterbury Drive 25 w Albuquerque. Wybrałem numer. Odezwał się kobiecy głos.

– Halo? – I zaraz potem krzyk: – Cicho tam, mama rozmawia przez telefon! Pisk małych dzieci nie cichł.

– Yvonne Sterno?

– Sprzedaje pan coś?

– Nie.

– Zatem tak, to ja.

– Nazywam się Will Klein…

– To brzmi tak, jakby pan coś sprzedawał.

– Niczego nie sprzedaję – powiedziałem. – Czy pani jest tą Yvonne Sterno, która pisze do Star – Beacona?

– Mówił pan, że jak się nazywa? – Zanim zdążyłem odpowiedzieć, krzyknęła: – Hej, wy dwaj, powiedziałam, żebyście przestali. Tommy, oddaj mu Gameboya. Nie, teraz! – Znowu zwróciła się do mnie: – Halo?

– Nazywam się Will Klein. Chciałem porozmawiać z panią o podwójnym morderstwie, o którym pisała pani niedawno.