Выбрать главу

Na sali zapadła grobowa cisza. Czekałem, kiedy na ekranie pojawi się krew. Byłem pewien, że ją tam zobaczę.

Kamera przesunęła się jednak ku stopie, o pięknych, proporcjonalnych kształtach. Paznokcie były pomalowane na turkusowo, a skóra miała cudowny odcień bursztynu.

Odniosłem wrażenie, że chodzi o inną kobietę.

Kamera zatrzymała się na chwilę, a potem przesunęła z palców stopy na doskonale uformowaną kostkę, szczupłą łydkę, kształtne kolano i wreszcie zgrabne udo. Poczułem lekkie roztargnienie. Nadal czekałem na krew.

Na ekranie ukazało się jednak koło od wozu. W odróżnieniu od ręki i nogi było stare i zniszczone, z zardzewiałej piasty odchodziły promieniście szprychy. Między nimi, a raczej poza nimi widać było źdźbła złotawej trawy.

Lauren znowu ścisnęła mnie za rękę, zwolniła uścisk i delikatnie pogłaskała mnie po przedramieniu. Tak jakby chciała powiedzieć: cierpliwości, zaraz zobaczysz najważniejsze.

Kamera cofnęła się znowu. Tym razem szybko. Na jednej ze szprych leżała dłoń z ametystowym pierścionkiem, a obok koła wisiała kształtna noga z turkusowymi paznokciami.

Najwyższy czas na krew…

Ciszę przerwał nagrany na taśmę głos Listera.

– Kolorado – usłyszałem. Na ekranie pojawiły się twarze dwóch młodych, roześmianych dziewczyn, mizdrzących się do obiektywu. Pozowały do zdjęcia przy starej czterokołowej bryczce, w tle widać było falujące zbocza gór z kępami osikowych drzew. Jedna z dziewczyn siedziała na bryczce, zwieszając z niej nogi, druga stała na ziemi i opierała się o koło. Ta, której dłoń oglądaliśmy wcześniej, miała jasne, spłowiałe od słońca włosy i radosną twarz. Jej koleżanka z umalowanymi paznokciami u nóg miała azjatyckie rysy. Nie tryskała aż tak wielką radością. W jej uśmiechu dostrzegłem pewien przymus. Nie patrzyła prosto w obiektyw, ale nieco w bok.

– Dolina rzeki Elk koło Steamboat Springs w stanie Kolorado. Steamboat Springs to górskie miasteczko w północnej części gór Kolorado. Zostało założone przez farmerów, ale rozrosło się dzięki narciarzom. Mieszkańcy nazywają je narciarską stolicą Stanów.

Kamera ukazała zbliżenie jasnowłosej dziewczyny.

– Tamara Franklin mieszkała w Steamboat Springs przez całe życie. Wszyscy ją znali i nazywali Tami. – Obiektyw przesunął się na młodą Azjatkę. – Natomiast Mariko Hamamoto mieszkała w Steamboat tylko przez osiem miesięcy. Nowi amerykańscy znajomi nazywali ją Miko, ale jej rodzina nie używała tego zdrobnienia.

Ekran zamienił się nagle w białą plamę. Obraz był tak ostry, że dostrzegałem pojedyncze płatki śniegu i lodowe kryształki. Gdy kamera odsunęła się dalej, zobaczyłem dłoń wystającą ze śnieżnej zaspy, a o niecałe półtora metra dalej – stopę.

Na jednym z palców dłoni widniał srebrny pierścionek z ametystem. Na palcach stopy połyskiwały pomalowane na turkusowy kolor paznokcie.

Przestałem wyczekiwać śladów krwi. Rzuciwszy okiem na scenerię morderstwa, zrozumiałem, że każda jej kropla musiała się zamienić w lód.

Film trwał jeszcze dziesięć czy dwanaście minut.

Tami Franklin i Miko Hamamoto należały do najmłodszych uczennic liceum w Steamboat Springs. Były przyjaciółkami i zamierzały spędzić razem listopadowy wieczór tuż przed Świętem Dziękczynienia w 1988 roku. Późnym popołudniem Tami wyruszyła półciężarówką ojca z farmy hodowlanej rodziców, położonej w pobliżu osady Clark, wysoko w dolinie rzeki Elk, u podnóża Mount Zirkel. Za samochodem jechał na przyczepce skuter śnieżny. Tami powiedziała bratu, że jeśli będzie dość śniegu, zabierze Miko na wieczorną przejażdżkę do jednego z gorących źródeł niedaleko miasta. Joey zeznał potem, iż prawdopodobnie wspomniała o Strawberry Park. Nie był jednak tego pewien.

Rodzice Mariko powiedzieli prowadzącym śledztwo, że ich córka wyszła z domu po odrobieniu lekcji, około szóstej. Nic nie wiedzieli o wycieczce na skuterze śnieżnym.

Tego właśnie wieczoru obie dziewczynki zaginęły. Żaden świadek nie widział ich razem. Nikt nie zauważył półciężarówki. Następnego ranka rozpoczęto intensywne poszukiwania, zwracając szczególną uwagę na ślady, które prowadziły do najczęściej uczęszczanego gorącego źródła w Strawberry Park. Poszukiwania trwały przez cały dzień. Ale wczesnym wieczorem nadeszła z północy pamiętna burza. Narciarze czekający u podnóża góry Werner ucieszyli się. Niedaleką przełęcz Zajęczych Słuchów zasypała przeszło metrowa pokrywa śniegu.

Następnego dnia na parkingu w Mountain Village, koło dolnego krańca kolejki linowej zwanej gondolą, zauważono przyczepkę pod skuter śnieżny. Nie było na niej skutera. Porzucona półciężarówka została odnaleziona prawie miesiąc później w Grand Junction, w odległości wielu godzin jazdy.

Ciała dwu dziewczynek leżały spokojnie aż do wiosennych roztopów roku 1989. Narciarz, który oddalił się od szlaku, zauważył wystającą spod śniegu jedną z płóz skutera Tami w zasypanym parowie powyżej Perłowego Jeziora, wysoko w dolinie rzeki Elk. Miejsce to nie leżało na drodze do gorących źródeł, o których Tami wspomniała bratu. Ani nawet w pobliżu.

Policyjny pies, sprowadzony na miejsce przez szeryfa z Routt County, znalazł oba ciała w sześć godzin później. Leżały w naturalnym zagłębieniu, utworzonym przez spadający chory świerk, który oderwał się od stromego zbocza. Było to niespełna sto metrów od przewróconego skutera, ale ze względu na ukształtowanie terenu z jednego miejsca nie można było dostrzec drugiego.

Wydawało się, że nie próbowano przysypać ciał. Były pokryte tylko grubą warstwą śniegu. Według oficjalnych danych pobliskich ośrodków narciarskich tej zimy na szczycie góry Werner spadło przeszło dziewięć metrów śniegu.

Gdy policyjny pies odnalazł ciała, spod śniegu wystawała tylko stopa Miko i dłoń Tami. Zapewne niedawno ukazały się na powierzchni, bo zwierzęta nie zaczęły nawet skubać odkrytych członków.

Teren, na którym popełniono morderstwo, był trudny i stanowiłby wyzwanie nawet dla doświadczonego oficera śledczego zajmującego się zabójstwami. A tego dnia ani w Routt County, ani w pobliskim Steamboat Springs nie było żadnego doświadczonego oficera. Ci, którzy przybyli na miejsce, nie w pełni uświadamiali sobie, przed jakim stoją wyzwaniem.

Ciało Tami Franklin miało tylko jedną rękę, właśnie tę, która wystawała ze śniegu. Druga została odcięta. Tak jak palce u lewej nogi jej przyjaciółki.

Film Kimbera Listera skupiał się przede wszystkim na ukazaniu niedociągnięć i błędów popełnionych w pierwszej fazie śledztwa. Wymieniono całą listę uchybień: nieumiejętne kierowanie czynnościami na miejscu zdarzenia; nieostrożne wyciągnięcie ze śniegu skutera; możliwe zanieczyszczenie przez niepowołane osoby obu miejsc; nieodpowiednie obchodzenie się z ciałami w miejscu, gdzie zostały znalezione; niekompletne analizy laboratoryjne i niewłaściwe przechowywanie próbek z sekcji zwłok; nieprzesłuchanie osób, które mogły coś wnieść do sprawy; zaniechanie ponownego przesłuchania kilku ważnych świadków.

Wykaz nie kończył się na tym. Wciąż jednak nie wiedziałem, dlaczego właśnie mnie chciano włączyć do zespołu, który miał przeprowadzić powtórne śledztwo w tej sprawie. Zaproszenie Lauren wydawało się dużo bardziej sensowne. Była zastępcą prokuratora w okręgu Boulder i miała szerokie doświadczenie w ściganiu przestępców. Mogła przekazać Locardowi wiele informacji o miejscowych śledztwach, zarówno wcześniejszych, jak i obecnych.

Ale ja, psycholog, prowadzący prywatną praktykę? Nie przeszedłem żadnych szkoleń w zakresie psychologii sądowej, a sprawa zabójstwa Tami Franklin i Miko Hamamoto wymagała sięgnięcia po naukową wiedzę z tej dziedziny. Zdawałem sobie sprawę, że nie będę mógł pomóc.