Выбрать главу

Podobnie jak Rosja, Polska była w zasadzie wspólnotą śródlądową. Niezależnie od współczesnej propagandy, która przywiązuje wielką wagę do rzekomych tradycji morskich, związki Polski z Bałtykiem były niezwykle wątłe. Więź z Pomorzem Zachodnim utrzymywała się zaledwie przez kilka lat w X i XII w., a władza nad Prusami Wschodnimi w latach 1525-1657 straciła wszelkie znaczenie praktyczne na długo przed tym, zanim się oficjalnie zakończyła. Okresy panowania Polski nad wybrzeżem Pomorza Zachodniego i Prus Zachodnich, wraz z głównym miastem Danzig (Gdańsk), przed r. 1308 i później w latach 1454-1793, otwierały przed nią jedyne, lecz ważne - chociaż wąskie - okienko strzelnicze wychodzące na morza północne. Ekspansja w kierunku odległego Morza Czarnego była zdecydowanie łatwiejsza do przeprowadzenia niż ekspansja ku pobliskiemu Bałtykowi. Litwa - wielowiekowy partner Polski, miała podobne doświadczenia. Słynna przechwałka Litwy, że będzie się ona rozciągać „od morza do lśniącego morza”, choć w odniesieniu do XV w. uzasadniona w sensie formalnym, brzmi o wiele mniej przekonywająco, jeśli zważyć, że panowanie Litwy nad Bałtykiem obejmowało jedno niewielkie miasto - Falangę (Połągę), podczas gdy jej dominium nad Morzem Czarnym składało się z nie zagospodarowanego pasa dziewiczego wybrzeża między dorzeczami Dniestru i Dniepru. Najdłuższa linia brzegowa Polski - w okresie panowania późnych Jagiellonów - wynosiła zaledwie 193 km w stosunku do 6115 km łącznej długości granic, czyli około 3%; dla Wielkiego Księstwa liczby te wynosiły odpowiednio 265,5 na 4500 km, czyli około 6%. Cała reszta tych olbrzymich obszarów była całkowicie otoczona lądem. W późniejszym okresie połączone wysiłki Polski i Litwy w celu wspólnego opanowania nadmorskich rejonów Inflant w większości kończyły się niepowodzeniem. Na mocy porozumienia z 1660 r. Polsce i Litwie przyznano jedynie niewielką śródlądową część Inflant; na ich bałtyckim wybrzeżu znajdował się tylko jeden port morski Lipawa (Liepaja, Libau). Późniejsze państwa polskie były również państwami lądowymi. Zarówno Księstwo Warszawskie, jak i Królestwo Kongresowe w ogóle nie miało dostępu do morza, a Druga Rzeczpospolita - nawet uwzględniając niezwykły kształt Półwyspu Helskiego - posiadała zaledwie 72,5 km wybrzeża Bałtyku. W świetle tych liczb fakt posiadania przez obecną Rzeczpospolitą Ludową blisko 500 km wybrzeża trzeba traktować jako radykalną zmianę w stosunku do realiów historycznych. Widziane z takiej perspektywy, związki Polski z morzem miały zaledwie uboczne znaczenie. Jak pisał Sebastian Klonowic w 1596 r.:

Lecz miła Polska na zyżnym zagonie

Zasiadła jako u Boga na łonie.

Może nie wiedzieć Polak, co to morze,

Gdy pilnie orze.

Przetoż już nie wiem, czemuś wżdy tak chciwy,

Polaku bracie, mając takie niwy;

Czego wżdy szukasz w dalekim powiecie,

Na nowym świecie[38]

W czasach nowożytnych polscy mężowie stanu uważali odcięcie swego kraju od morza za ważki powód słabości politycznej i gospodarczej. Ale własnym wysiłkiem nigdy nie zdołali tej sytuacji skutecznie naprawić.

Doniosły wzgląd stanowiło bezpieczeństwo terytorialne, a nie była to sprawa prosta. Można je uznać za sumę kilku czynników składowych, w tym atrakcyjność danego terytorium, jego dostępność, obronność oraz możliwości jego utrzymania. (Innymi słowy, dane terytorium jest bezpieczne tylko wtedy, gdy żaden potencjalny agresor ani go nie pragnie, ani też nie jest w stanie dotrzeć do niego, zdobyć je i utrzymać). Polska środkowa z pewnością była terytorium atrakcyjnym, zarówno ze względu na swoje własne walory, jak też jako przejściowy etap ekspansji na tereny położone dalej. Sąsiadom niemieckim oferowała przestrzeń i perspektywy zdobycia nowych obszarów kolonizacji - czyli tak dobrze znane w XX w. Lebensraum. Sąsiadom rosyjskim natomiast mogła dostarczyć cennych regionów-spichlerzy, zwłaszcza na południu i południowym wschodzie, zapewnić od dawna pożądane powiązania z Europą oraz stworzyć strategiczną strefę buforową. Była także niezwykle łatwo dostępna. Wojska i ludy wędrujące na zachód z Azji Środkowej lub na wschód z Europy, nieuchronnie wybierały drogę wiodącą przez obszar Polski, zmuszone do tego ukształtowaniem terenu. Wszyscy - od Gotów, Wandalów, Awarów i Madziarów, po Batu-chana w latach 1241- 42, Napoleona w latach 1807-12 i Hitlera w latach 1939-41, nie mówiąc już o Tatarach krymskich, których coroczne najazdy trwały przez całe stulecia - wjeżdżali do Polski niemal bez żadnych przeszkód. Podobnie jak w Rosji, praktycznie nigdy nie można było powstrzymać wroga przed łatwą wstępną penetracją. Długie linie obrony zawsze pozostawiały nie strzeżone furtki, które można było szybko wykorzystać. Z drugiej strony jednak, utrzymać ten kraj w zależności było niezwykle trudno. Wojska najeźdźców znikały wśród rozległych pustkowi. Siły powstańcze znajdowały łatwe schronienie na odosobnionych bezludziach. Niemal zawsze jedynym skutecznym sposobem ujarzmienia Polski na dłuższy czas po jej zdobyciu okazywało się sprawowanie rządów pośrednich z zachowaniem lokalnej autonomii. Taki właśnie sposób wybrał rząd carski w XVIII w. i w latach 1815-30, Francuzi w latach 1807-13, Niemcy w latach 1915-18 i Związek Radziecki po roku 1944. Liczne próby narzucenia władzy bezpośredniej, podejmowane przez cara po r. 1831, przez bolszewików w latach 1919-20 i przez hitlerowców w latach 1939-45, nieodmiennie wywoływały olbrzymi opór.

W świetle tych wszystkich faktów wydaje się oczywiste, że geopolityka istotnie wywierała wpływ na rozwój Polski, ale tylko w sensie negatywnym. Wobec braku jakichkolwiek wyraźnych cech geograficznych wzrasta znaczenie form organizacji państwa, eksploatacji bogactw naturalnych oraz dynamicznych czynników psychologicznych. Badacz geografii historycznej staje w obliczu pytania, dlaczego Polska nie była w stanie zorganizować swych wielkich zasobów ludzkich i naturalnych równie skutecznie jak jej sąsiedzi; dlaczego w czasie kryzysów XVII i XVIII w. liczba żołnierzy w przeliczeniu na głowę ludności była w Rosji dziesięć razy, a w Prusach trzydzieści razy większa niż w Polsce, czy też dlaczego zarówno Rosja, jak i Prusy miały ów demoniczny pęd do ekspansji, którego Polsce zabrakło.

Jeden z możliwych sposobów szukania odpowiedzi na takie pytania wynika z względnej chronologii: z faktu, że Polska rozwijała się o wiele prędzej niż jej sąsiedzi. Zjednoczone w XIV w. królestwo polskie rozwijało się zbyt szybko na swój wiek; rozszerzało się, obejmując obszary pozostające niegdyś pod władzą dogorywających księstw ruskich, i sprzymierzyło się z nadmiernie rozrośniętym Wielkim Księstwem Litewskim. Na tym etapie dziejów Moskwa była jeszcze nic nie znaczącym, zapóźnionym w rozwoju tworem, usiłującym zrzucić z siebie tatarskie jarzmo. Prusy wciąż jeszcze tkwiły w szponach Zakonu Krzyżackiego. W wiekach XV i XVI Królestwo Polski i Litwy było największym i bez wątpienia najsilniejszym państwem w Europie Wschodniej. W r. 1569, kiedy powstanie zjednoczonej Rzeczypospolitej Polski i Litwy zostało ostatecznie przypieczętowane unią lubelską, więź polityczna książąt z dynastii Hohenzollernów w Prusach z pokrewną dynastią panującą w Brandenburgii ograniczała się do obietnicy objęcia władzy na wypadek braku męskiego potomka. W księstwie moskiewskim Iwan IV, którego barbarzyństwu w niszczeniu Nowogrodu i innych ziem rosyjskich dorównywała jedynie niesłychana przemoc, jaką wykazywał w stosunku do własnych poddanych, jeszcze nie przekroczył Uralu i właśnie walczył o zdobycie punktu oparcia nad Wołgą w Kazaniu i nad Bałtykiem w Narwie. Tak więc ustrój Polski krzepł w okresie, gdy szczytowi dobrobytu wewnętrznego towarzyszyło niewielkie zagrożenie z zewnątrz. Tradycje decentralizacyjne w zakresie systemu obrony, polityki finansowej i władzy wykonawczej rozwijały się odpowiednio do dawnych warunków, nie uwzględniając możliwości zwiększonych nacisków. Można by powiedzieć, że Polska rozwinęła się zbyt wcześnie albo też zbyt łatwo.

вернуться

38

Cytat wg: Sebastian Fabian Klonowic, Flis, Wrocław 1950, w. 181-184,228-232 (przyp. tłum.).