Выбрать главу

W wieku XX ostatnie takie powstanie miało miejsce w roku 1944. Jeśli istniejący reżim zdoła utrzymać obecny kurs do roku 1985 bez konieczności stawienia czoła gwałtownemu wyzwaniu, zostaną pobite wszelkie dotychczasowe rekordy.

W tym świetle kryzys z roku 1976 można uznać za niewielki wstrząs poprzedzający większy wybuch, który dopiero nastąpi. Bez względu na to, jak potoczą się dalsze wydarzenia, jest jeszcze za wcześnie na podsumowanie jego konsekwencji. Przed partią otwiera się godna pozazdroszczenia perspektywa: może szantażować Moskwę — w sposób jak najbardziej braterski — groźbą własnego upadku.

To zaś może z dużą dozą prawdopodobieństwa skłonić przywódców sowieckich do subsydiowania polskiej drogi do socjalizmu w obawie przed czymś jeszcze gorszym. Będzie to w gruncie rzeczy zwykła sprawiedliwość — zważywszy, że przez długi okres po wojnie ZSRR bezlitośnie eksploatował młodziutką polską gospodarkę, wykorzystując ją do realizacji swoich własnych celów. Ani ZSRR, ani partia, ani Kościół, ani nawet nowo powstała opozycja nie mogą nic zyskać na dalszych zamieszkach i niepokojach w Polsce. Każda ze stron zrobi wiele, żeby uniknąć kłopotów. A jednak brak jakichkolwiek oznak, które mogłyby świadczyć o tym, że robi się cokolwiek dla usunięcia istniejących napięć. Im dłużej będą trwać namysły i wahania, tym groźniejszy może się okazać wybuch.

Bez względu na skutki obecnego kryzysu wydaje się oczywiste, że polski narodowy komunizm ma poważne wady. Górnolotne oświadczenia o „solidarności proletariatu” i „postępie w budowaniu komunizmu” nie są w stanie ukryć kolosalnych kosztów, jakie pociąga za sobą utrzymywanie istniejącego systemu.

Wysoki budżet wydatków na cele wojskowe nie nadaje się dla kraju, który cierpi na chroniczne trudności gospodarcze. Jest mało prawdopodobne, żeby niski poziom produkcji mógł się przyczynić do podniesienia stopy życiowej. Ogrom zagranicznego zadłużenia zaciąży na całej przyszłej polityce. Absolutny brak jakichkolwiek instytucjonalnych form uwzględniania czynnika powszechnej zgody w procesie podejmowania decyzji musi prowadzić do narastania powszechnego niezadowolenia. Inne kraje Europy stają w obliczu trudności, które na swój sposób bywają równie dotkliwe, ale w Polsce kolejne kryzysy da się przewidzieć z niezawodną pewnością.

POSTSCRIPTUM [1][570]

Słyszy się często, że historycy nie powinni się mieszać do teraźniejszości i że nie potrafią przepowiadać przyszłości. Historia może nauczyć nas niewiele — prócz tego, że z historii nie można się zbyt wiele nauczyć. W pewnym sensie jest to pogląd godny polecenia w kraju, w którym nagłe i gwałtowne przemiany losu zawsze były na porządku dziennym i gdzie byłoby głupotą oczekiwać, że przeszłość po prostu powinna się powtórzyć. A jednak teraźniejszość jest wytworem przeszłości, a przyszłość stanie się kontynuacją teraźniejszości. Żaden podróżnik nie może zaplanować dalszej trasy, jeśli nie wie, skąd przybywa. Nikt nie może zacząć rozważać spraw mających nadejść, jeśli żywo nie zachowa w pamięci spraw przeszłych. Nikt nie potrafi wyobrazić sobie losów kraju, dopóki dobrze nie pozna jego genezy i rozwoju. I w tej mierze historia Polski jest żywotnym elementem jej obecnych wydarzeń.

Trzeba stwierdzić, że pod wieloma względami życie dzisiejszych Polaków jest lepsze od życia przeszłych pokoleń. Ludzie, którzy pamiętają okropności II wojny światowej czy też problemy społeczne i nędzę okresu międzywojennego, muszą należycie doceniać względne bezpieczeństwo i dobrobyt życia w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Każdy, kto sięga dalej wstecz, do końca XIX wieku, kiedy wydawało się, że tożsamości narodowej Polaków grozi całkowita zagłada, musi oczywiście uznać i uszanować wiele spośród dzisiejszych osiągnięć Polaków. Nawet w zmieniającej się perspektywie minionego trzydziestolecia jest rzeczą naprawdę godną uwagi, że polscy artyści, pisarze, muzycy, naukowcy i sportowcy potrafią dziś odgrywać na arenie europejskiej o wiele istotniejszą rolę niż kiedykolwiek dotychczas. Zważywszy wszystkie przeciwności, na siłę witalną Polski oraz na jej niezwykłą moc regeneracji patrzy się ze zdumieniem i podziwem.

Natomiast przyglądając się życiu politycznemu w kraju, każdy bezstronny obserwator musi dojść do przekonania, że obecna sytuacja w Polsce nadal zawiera w sobie wszystkie czynniki, które bywały przyczyną j ej dawnych nieszczęść. Skoro polityka stwarza ramy dla wszelkiej działalności społecznej i kulturalnej, naprawdę nie można nie brać pod uwagę wszechobecnego cienia, jaki kładzie się w poprzek drogi Polski bez względu na to, w którym idzie kierunku. Tak czy inaczej, Rzecząpospolitą Ludową stworzyło jedno z niewielu imperialistycznych mocarstw, jakie istnieją na świecie, a jej krokami kieruje się nadal z myślą o obcych priorytetach i cudzych interesach. Takie czy inne ograniczenia suwerenności są dziś oczywiście udziałem większości narodów i nie ma sensu uważać, że kraje bloku sowieckiego spotkał pod tym względem wyjątkowo pechowy los. Nie o to chodzi.

Nieszczęście Polski tkwi nie tyle w tym, że pozostaje pod patronatem jednego z supermócarstw, ile w naturze systemu politycznego, z którym musi się pogodzić. Losy polityczne Polski są związane z losami imperium, którego komunistyczna ideologia jest bankrutem nawet w oczach wielu komunistów świata; którego niereformowalne struktury wewnętrzne są odbiciem nie marksizmu czy socjalizmu, lecz rosyjskiej autokracji i stalinowskiej tyranii; którego polityka zagraniczna opiera się, według słów Kiplinga, na „buchającej smrodliwym dymem rurze i żelaznym czerepie”. Wobec panującego w Europie Środkowej układu sił politycznych w Polsce nie da się zaprowadzić żadnych zmian na lepsze, dopóki nie nastąpi zasadnicza poprawa sytuacji w ZSRR.

Dla polskiego historyka tego rodzaju sytuacja wydaje się przygnębiająco znajoma. Jest to sytuacja, która trwa — z wieloma odmianami, ale z bardzo nielicznymi przerwami — od czasu, gdy na początku XVIII wieku Rosjanie po raz pierwszy ustanowili swój zgubny protektorat nad Polską. Mimo postępu społecznego, technicznego i kulturalnego polityczny rozwój Polski pozostaje w stanie atrofii. Mutatis mutandis, niełatwe współżycie obecnego kierownictwa partii z jej obecnymi sowieckimi patronami bardzo przypomina godną politowania pozycję ostatniego króla Polski w rokowaniach z carycą Katarzyną. Sytuacja ustrojowa Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej po roku 1945 jest bardzo podobna do analogicznej sytuacji Królestwa Kongresowego po roku 1815. Stanowisko taktyczne, jakie zajmuje ustanowiony w 1956 roku narodowy komunistyczny reżim, nie jest niczym więcej, jak tylko unowocześnioną wersją starej śpiewki o „pracy organicznej”. Należy się spodziewać, że dopóki będzie trwać historyczna subordynacja Polski wobec Rosji, dopóty wciąż będą o sobie dawały znać historyczne mechanizmy samozachowawcze, a także utrwalone genetycznie nawyki obłudy i przekory.

вернуться

570

Postscriptum zostało napisane przez wtóra. Bożego igrzyska przed 1981 r., co oczywiście znajduje odbicie w jego treści (przyp. tłum.).