Выбрать главу

Margit Sandemo

Ciemność

Saga o Królestwie Światła 15

Z norweskiego przełożyła Iwona Zimnicka

Jest to trzecia i ostatnia część wielotomowej trylogii.

Cześć pierwsza nosi tytuł „Saga o Ludziach Lodu”, druga to „Saga o Czarnoksiężniku”.

Każdą z tych serii można czytać niezależnie od innych.

RODZINA CZARNOKSIĘŻNIKA

***

LUDZIE LODU

***

INNI

Strażnicy: Rok, Tell, Kiro, Goram

Faron, potężny Obcy

Oriana i Thomas

Lilja, młoda dziewczyna

Paula i Helge, Wareg

Misa, Tam, Chor, Tich i mała Kata, Madragowie

Geri i Freki, dwa wilki

Ponadto w Królestwie Światła mieszkają ludzie wywodzący się z rozmaitych epok, tajemniczy Obcy, Lemuryjczycy, duchy Móriego, duchy przodków Ludzi Lodu, elfy wraz z innymi duszkami przyrody, istoty zamieszkujące Starą Twierdzę oraz wiele różnych zwierząt.

Poza tym w południowej części Królestwa Światła żyją Atlantydzi, a w Królestwie Ciemności – znane i nieznane plemiona.

Wnętrze Ziemi

(jedna połowa)

STRESZCZENIE

Królestwo Światła leży w samym centrum Ziemi. Oświetla je Święte Słońce, poza jego granicami rozciąga się Ciemność, nieznana i przerażająca.

Wielkim celem Obcych jest zaprowadzenie trwałego pokoju na Ziemi i uratowanie przed zniszczeniem planety Tellus. Żeby się to mogło udać, ludzie muszą się gruntownie odmienić. Można to osiągnąć jedynie poprzez stworzenie specjalnego eliksiru, który wykorzeni zło z ludzkich umysłów.

Obcy, Lemuryjczycy i Madragowie oraz część zamieszkujących w Królestwie Światła ludzi zdobyli już wszystko, czego potrzeba do stworzenia eliksiru. Cudowny wywar jest gotowy do zaniesienia go mieszkańcom Ziemi. Najpierw jednak trzeba go z wielką ostrożnością wypróbować na nieszczęsnych istotach, zamieszkujących Ciemności. Mroczną krainę rozświetlą Święte Słońca, lecz stanie się to dopiero wtedy, gdy będzie pewność, że eliksir działa. Święte Słońce bowiem wzmacnia nie tylko dobroć u zwykłych dobrych ludzi. Może ono również pogłębić tkwiące w nich zło.

Właśnie dlatego należy działać bardzo ostrożnie.

CZĘŚĆ I

STARA MIŁOŚĆ RDZEWIEJE

1

Pokonali Góry Czarne i ich centralny punkt, samo serce.

Lecz chociaż nikt w Królestwie Światła o tym nie wiedział, ponieważ nikt nigdy nie zapuszczał się w te strony, serce miała także Ciemność. A może raczej należałoby je nazwać Okiem Ciemności? Było tam bowiem nieduże gładkie leśne jezioro, ukryte wśród mrocznych pni i wysokich skał. Oko, a raczej oczko…

Nie ono jednak było najważniejsze.

Otaczała je niezwykle piękna polana. Prawdziwie idylliczny pejzaż z całym morzem intensywności barw. Tak, tak, właśnie barw, niezwykłych jak na Ciemność, w której królowało przecież światło szare niczym o zmierzchu i nieprzyjemnie blada roślinność. W tym miejscu natomiast skupiła się cala uroda uciemiężonej natury, jak gdyby milczący smutek, który panował w Ciemności, odważył się wreszcie ukazać w pełni, a pozwolono drzewom swobodnie wyśpiewywać swój żal w tej niewielkiej, położonej daleko na uboczu dolinie.

Serce Ciemności bowiem było innego rodzaju niż jądro Gór Czarnych. Tu nie czuło się zła, drapieżnej agresywności, jedynie cichą samotność. Prawie…

Bo było tu też coś jeszcze.

Coś, co patrzyło, jak płynie czas, cierpliwie czekało. Tęskniło za czymś, co kiedyś istniało i zniknęło, a może… Może był to jedynie sen?

Do Serca Ciemności nie dotarł nigdy nikt z Królestwa Światła, miejsce to czekało od tysięcy lat, tęskniło tęsknotą niezwykle silną, tragiczną i… niebezpieczną!

– Najdroższa Berengario – mówiła do córki zatroskana Amalie, dokładając do bagażu córki zapasowa parę butów. – Postaraj się zachowywać porządnie w czasie tej wyprawy!

– Porządnie? – powtórzyła dziewczyna z miną niewiniątka, ale w kącikach oczu już czaił się śmiech. – A czy bywa inaczej?

– Owszem! Dostałam list od dyrektora szkoły, niepokoi go twoje zachowanie podczas przerw.

– Kochana mamo, nic przecież nie poradzę na to, że chłopcy tłoczą się wokół mnie całymi stadami.

– To prawda, ale nie musisz ich do tego zachęcać,

– Phi, przecież to zabawne, trochę się z nimi podroczyć!

Jej ojciec, delikatny poeta Rafael, po którym Berengaria odziedziczyła swą frapującą urodę, stwierdził łagodnie:

– Możesz sobie zyskać złą sławę, przecież wiesz.

– E tam, każdy chłopak i dziewczyna w szkole wie, że jestem nieprzekupną dziewicą. To przecież tylko zabawa!

– Może nie wszyscy patrzą na to w taki sam sposób. Proszę cię, Berengario, nie przynieś wstydu Móriemu. Nie wpakuj się w żaden ambaras z chłopcami podczas tej wyprawy! Szczególnie uważaj na Armasa, on jest teraz taki wrażliwy.

– Dobrze, dobrze, będę zachowywać się tak cnotliwie, jak panienka z kościelnego chóru, chociaż wiele bym dała za to, by móc odczytać myśli takich panien. Nie bójcie się, kochani rodzice, w tej wyprawie nie wezmą udziału żadni interesujący chłopcy, skoro nie wolno mi zarzucić sieci na Armasa i jego urażone uczucia. Jori to tylko mały Jori, Goram zaś to Lemuryjczyk. Owszem, bardzo chętnie skradłabym Jaskariego tej niezdecydowanej Elenie, ale on niestety z nami nie jedzie. Dobrze, dobrze, na pewno będę trzymać się w ryzach.

Rodzice nie wyglądali na w pełni przekonanych.

Niewątpliwie jednak byli niezwykle dumni z olśniewająco pięknej córki, chociaż z powodu swego nieokiełznanego temperamentu, gwałtownych zmian nastroju i lekkomyślności Berengaria stanowiła nie wysychające źródło ich zmartwień. Jako nastolatka była całkiem nie do opanowania. Teraz zaś, gdy minął jej już dwudziesty rok życia, dawało się zauważyć w niej ślady pewnej dojrzałości. Dziewczyna jednak z całych sił starała się to ukryć.

Właściwie Amalie i Rafael z ulgą przyjęli fakt, że między ich córką a Okiem Nocy nigdy do niczego nie doszło. Istniała wszak obawa, że różnica kultur, w jakich wyrośli, doprowadzi do poważnych nieporozumień, zwłaszcza że Berengarię trudno by było obdarzyć mianem najlepszego dyplomaty na świecie. Bez zachwytu przyjęli także wiadomość, że córka zakochała się w Armasie, on wszak był w połowie Obcym, a jego ojciec miał w stosunku do syna naprawdę wielkie plany. Teraz jednak Armas bardzo wyraźnie pokazał, że podoba mu się raczej zupełnie inny typ kobiet.

Ach, tak gorąco pragnęli, by znalazła dobrego męża! Kogoś takiego, kto zdołałby nad nią zapanować, aby wreszcie nabrała trochę rozumu i zmieniła się w ustabilizowaną, dojrzale myślącą kobietę. Oni właściwie już zrezygnowali z prób ujarzmienia swojej nieobliczalnej córki.

Oby tylko ta wyprawa się powiodła!

A więc znów postanowiono zapuścić się w Ciemność, odwiedzić wszystkie żyjące tam znane i nieznane plemiona.

Nikt dokładnie nie wiedział, jak wiele stworzeń mieszka w Ciemności, istniały wszak wielkie obszary, o których eksplorację Obcy nigdy się nie zatroszczyli. Postanowili chyba zostawić wszystkie te żywe istoty w spokoju.

Teraz jednak podjęli decyzję, że należy pospieszyć im z pomocą i zanieść światło. A to była już zupełnie inna sprawa.