Выбрать главу

Spytałam ją, czy wie, gdzie Kotka mieszka w Nankinie; odpowiedziała twierdząco.

– W takim razie nie pojedzie do domu – orzekłam. – Ma jakiegoś chłopaka w Nankinie?

– Tak, i szaleje za nim. Przyjechała tu tylko po to, żeby dla niego zarobić.

– Czy on czasem wychodzi z domu?

– Pewnie.

– Ma jakiś ulubiony lokal?

– Tak. Wiem, gdzie to jest.

– Świetnie. Jedziemy do Nankinu!

Zdecydowałam się pojechać do Nankinu i odszukać Kotkę, z Kociakiem jako przewodniczką. Przemyślałam wszystko i doszłam do wniosku, że byłoby rozsądnie wziąć ze sobą jakiegoś faceta. Smok zgodził się pojechać z nami. „Trzeba załatwić tę sprawę” – powiedział. „Musimy odzyskać amulet Ji. Jedźmy jutro!”

Gdy tylko dotarliśmy do Nankinu, Smok poszedł kupić nóż. Powiedział, że powinniśmy podejść do sprawy poważnie i pokazać ludziom, że nie żartujemy; w przeciwnym razie nikt nie weźmie nas serio.

– Nie musisz kupować noża – powstrzymywała go Kociak. – U mnie jest mnóstwo noży.

Smok jednak poszedł się rozejrzeć i kupił mi ładny pistolet straszak w kolorze węgla drzewnego.

– Dziewczynę trzeba ukarać – oznajmiłam – i zrobimy wszystko, żeby sprawiedliwości stało się zadość, ale nie będziemy nikogo zabijać. To przerażające.

Znalezienie właściwej restauracji nie zajęło nam wiele czasu. Przy barze pił starszy facet po trzydziestce. Kociak powiedziała, że to chłopak Kotki. Podeszłam do niego.

– Gdzie jest twoja dziewczyna? – zapytałam.

Nie odpowiedział.

Smok przyniósł mi stołek. Usiadłam i powtórzyłam pytanie, ale mężczyzna dalej milczał.

Smok miał na sobie nowiutkie ubrania, które mu dałam, ale na nim nawet nowe rzeczy w okamgnieniu robiły się brudne. Miał wielkie oczy i gęste brwi, lecz był bardzo szczupły, wręcz wychudzony, i mówił bardzo cicho. Można go określić jako wrażliwego i totalnie pozbawionego wiary w siebie. Od czasu do czasu mężczyzna rzucał mu pogardliwe spojrzenie. Smok był urażony, a ja wściekła.

Na szczęście mężczyzna był sam. Ośmielona, wyciągnęłam pistolet z torebki, którą trzymałam w cieniu kontuaru.

– Popatrz no tu – powiedziałam. – Przyjrzyj się dobrze.

Zaczęłam dygotać. Zawsze gdy się zdenerwuję, wpadam w silne wzburzenie i zaczynam się trząść. A kiedy się trzęsę, robi się niebezpiecznie.

Starszy facet odwrócił się i spojrzał w dół.

– Dobrze celujesz? – spytał.

W ułamku sekundy wcisnęłam mu pistolet między nogi, celując prosto w jądra.

– Nigdy nie chybiam – oznajmiłam.

W tym momencie Kociak i Smok wyciągnęli noże. Twarz miałam rozpaloną. Noże nie robiły wrażenia na mężczyźnie – być może miał przy sobie własny – lecz lufa wycelowana w genitalia przeraziła go nie na żarty. Rzecz jasna, gdyby pistolet był prawdziwy, Kociak i Smok wymachujący majchrami nie byliby mi do niczego potrzebni. To jednak nie przyszło mu do głowy. Wzięliśmy starego pierdołę z zaskoczenia; był wciąż oszołomiony. Sama czułam się nieco wytrącona z równowagi i gdy usłyszałam własny głos, mówiący, że nigdy nie chybiam, przeraziłam się nie na żarty. Ręce zaczęły mi słabnąć, lecz mężczyzna nawet nie drgnął, co mnie cieszyło – nie miałabym pojęcia, co począć, gdyby się poruszył.

Poprosił kierownika restauracji, żeby zatelefonował w jego imieniu. Trzymałam mu pistolet między nogami przez całe dwadzieścia minut, starając się ze wszystkich sił zachować trzeźwość umysłu. Mężczyzna, Smok i Kociak mieli śmiertelnie poważne miny, a ja czułam straszną ochotę, żeby się roześmiać, ale wiedziałam, że jeśli tylko spróbuję się uśmiechnąć, Smok od razu się wyszczerzy i wszystko weźmie w łeb. A przecież ten facet jest zaprawionym w bojach przestępcą i nigdy by nam nie darował.

Przyszła Kotka. Oddała nam zegarek i amulet Ji. Przy amulecie nie było łańcuszka; pieniędzy też nie było. Nie śmiałam spojrzeć jej w oczy. Byłam straszliwie zakłopotana, mimo że to ona przecież powinna się wstydzić, i z sekundy na sekundę czułam się coraz bardziej nieswojo. Zauważyłam, że zaczynam jej współczuć. Nagle to wszystko zaczęło mnie nużyć. Chciałam dać sobie spokój, zapomnieć o całej sprawie.

– Niech to diabli wezmą – powiedział Smok. – Kotka jest głupią cipą, ale ma naprawdę gówniane życie. Lepiej zapomnijmy o wszystkim.

Dopiero wtedy dowiedziałam się, że Kotka jest samotną matką z czteroletnim synem, i że ten facet zawsze jej pomagał.

Kociak nie odezwała się do Kotki, lecz zwróciła się do nas:

– Kotka zawsze wplątuje się w najgorsze afery.

Chcieliśmy wszyscy iść do Kociaka, ale Kociak odmówiła zabrania nas do siebie. Pochodziła z rozbitej rodziny, jej starszy brat był w więzieniu.

– Mój dom jest pusty – powiedziała.

Kociak zaczęła pracę w firmie Ji i przeprowadziła się do nowego mieszkania. Nie spodziewałam się, że wytrwa na biurowej posadzie, ale ona rzeczywiście co dzień chodziła do pracy i siedziała tam od dziewiątej do siedemnastej. Zaprzyjaźniła się ze Smokiem; często spotykaliśmy się we trójkę u mnie. Smok gotował dla nas, a potem gadaliśmy do rana, zwykle wymieniając opowieści o tym, co się ostatnio zdarzyło na naszej ulicy.

Wtedy dowiedziałam się, że Smok nigdy nie przekroczył progu żadnej szkoły. Pochodził z najbiedniejszej okolicy Szanghaju – byłam zdumiona, że wciąż jeszcze istnieją ludzie, którzy nie mają dość pieniędzy by posyłać swoje dzieci do szkoły. Powiedział, że z przyjemnością spędza ze mną tyle czasu właśnie dlatego, że jestem kulturalną i wykształconą osobą.

Smok lubił czytać gazety i zawsze zjawiał się w drzwiach ze zwiniętą w rulon gazetą w ręku.

Kociak lubiła książki o antykach. Odkąd była dzieckiem, starszy brat zabierał ją ze sobą, gdy szedł kupować antyki. Wsadzili go do więzienia za handel antykami. Kociak mówiła, że jest bardzo podobny do Lesliego Cheunga [6].

Odkąd wróciłam z Pekinu, codziennie dzwoniłam do Saininga, ale ani razu nie udało mi się z nim porozmawiać. W końcu spytałam Sanmao:

– Słuchaj, powiedz mi prawdę: czy Saining ma nową dziewczynę? Czemu do mnie nie dzwoni? Już całkiem o mnie zapomniał?

– Nie wiem, dlaczego nie dzwoni – odparł Sanmao. – Ale wszyscy jesteśmy ostatnio zajęci robieniem performance'ów.

– Chyba pojechaliście do Pekinu grać muzykę?

– Jedno nie przeszkadza drugiemu – odrzekł Sanmao.

Ilekroć myślałam o Sainingu, nie mogłam wyłączyć tego głosu w mojej głowie, który paplał ciągle o tym, że zniknęła jego ulubiona gitara, że ukradła ją ta banda sukinsynów. Bałam się, że będzie mu przykro. Ale cóż mogłam na to poradzić?

Pewnego ranka, mniej więcej dwa tygodnie po napadzie, zadzwonili do mnie z lokalnego komisariatu. Policjant oznajmił, że złapano jednego ze złodziei.

Okazało się, że Kociak wynajęła paru kolesi z Xinjiangu, żeby szukali w całym mieście hunańczyków i osobiście zlustrowali wszystkie ulubione spelunki hunańskich gangsterów. Wkrótce udało im się trafić na ślad jednego z członków gangu w pewnym trzeciorzędnym klubie nocnym. Kiedy go złapali i związali, Kociak poszła tam, biła go i kopała, wrzeszcząc bez przerwy.

Biuro okręgowe wezwało nas do złożenia zeznań i zidentyfikowania podejrzanego.

Zobaczyłam przerośniętego chłopaka w kajdankach i rozpoznałam w nim tego, który bił Rzodkiewkę. Wyglądał fatalnie. Miał mętne spojrzenie, był umorusany i śmierdział. Paznokcie miał wyjątkowo brudne. Obejrzałam go przez żelazne kraty w drzwiach celi, a potem ze sterty dokumentów ze zdjęciami wybrałam pozostałych. Wiedziałam, że dwóch już wcześniej aresztowano. Policjanci zbesztali mnie i powiedzieli, że nie zgłaszając popełnienia przestępstwa, postępujemy tak, jakbyśmy je akceptowali. Zapytałam, jaka kara czeka tych złodziejaszków. Gliniarze poinformowali mnie, że chłopaki dopuścili się najróżniejszych podłych uczynków i prawdopodobnie czeka ich egzekucja – kulka w łeb.

вернуться

[6] Leslie Cheung (1956 – 2003), znany hongkoński piosenkarz i aktor filmowy (role w Żegnaj, moja konkubino, Happy Together).