– Przeprowadzić rozpoznanie. Zbiórka w tym miejscu za trzydzieści minut.
Od tej chwili każdy z płetwonurków miał inną trasę w hangarze. Dirk i Summer narysowali z pamięci szczegółowy plan krytego basenu portowego. Na tej podstawie przydzielono zadania. Najbardziej niebezpieczne przypadło McCaslandowi. Musiał dotrzeć do końca hangaru i obejrzeć port od strony lądu. Dwaj jego ludzie mieli sfotografować i sfilmować „Baekje". Czwarty nurek został jako wsparcie w pobliżu wrót basenu.
Blask reflektorów sufitowych w hangarze przenikał pod wodę. Betonowe podpory nabrzeża rzucały cień. Na głębokości pięciu metrów McCasland widział przed sobą ich ciemne zarysy. Z Muggerem przy piersi machał płetwami i płynął szybko naprzód. Kiedy minął kilka tuzinów podpór, wyrosła przed nim betonowa ściana. Dopłynął do końca basenu. Oparł się o podporę, włączył kamerę cyfrową i przygotował się do wynurzenia. Miał niepokojące wrażenie, że poniósł porażkę. Płynąc pod nabrzeżem, miał wrażenie dziwnej pustki. Nie wyczuwał masy metalu, która powinna być w pobliżu, chociaż niewidoczna.
Gdy wychynął na powierzchnię pod krawędzią nabrzeża, jego obawy się potwierdziły. Nie zobaczył przed sobą studwudziestometrowego kablowca. Basen portowy był pusty. McCasland przesunął obiektywem kamery po ogromnym hangarze. W suchym doku stał zniszczony holownik. W pobliżu grupka znudzonych dokerów bawiła się w berka wokół wózka widłowego.
Komandor skończył filmować wnętrze hangaru, zanurzył się i popłynął z powrotem do głównych wrót. Kiedy dotarł do pylonu, uniósł Muggera i zobaczył, że jego trzej ludziejuż czekają.
– Operacja zakończona – powiedział i wypłynął do kanału.
Czterej płetwonurkowie wrócili do sampana i wpełzli cicho do środka. Fałszywi rybacy nagle znaleźli sposób na uruchomienie silnika. Wśród głośnych przekleństw przepłynęli obok kanału portowego Kanga i zagłębili się w noc.
Gdy zniknęli ochroniarzom z widoku, McCasland usiadł prosto i zdjął maskę. Wciągnął głęboko cuchnące portowe powietrze i popatrzył na światła na lądzie. Poczuł na twarzy kroplę deszczu, potem następne. Pokręcił głową. Po chwili na sfrustrowanego komandosa lunęły z nieba strugi wody.
43
Webster, Peterson i Burroughs wrócili do budynku centrali NUMA o osiemnastej. W gabinecie Gunna przywitała ich atmosfera przygnębienia. Właśnie dotarł raport z rozpoznania przeprowadzonego przez drużynę SEAL.
– Złe wieści – powiedział Gunn. – Kablowca tam nie było.
– Jak mógł przypłynąć i odpłynąć niezauważony? – zastanawiał się Webster. – Interpol i celnicy mają na oku wszystkie porty w azjatyckiej części Pacyfiku.
– Może niektórzy z celników są na liście płac Kanga? – podsunęła Summer.
Webster zignorował tę sugestię.
– Drużyna zwiadowcza na pewno niczego nie przeoczyła?
– W hangarze portowym nie było nic do oglądania – odrzekł Gunn. – Właśnie przesyłają nam przez satelitę materiał wideo. Sami będziemy mogli to zobaczyć na monitorze admirała.
Po raz drugi tego dnia zaprowadził ich do dawnego gabinetu Sandeckera. Kiedy zbliżył się do narożnego pokoju, usłyszał znajomy śmiech i zobaczył w otwartych drzwiach chmurę dymu.
Wszedł do środka i oniemiał. Na kanapie siedział Al Giordino. Nowo mianowany dyrektor NUMA do spraw techniki podwodnej opierał nogi na stoliku do kawy, a w zębach trzymał cygaro. W znoszonym kombinezonie NUMA wyglądał, jakby właśnie zszedł z pokładu statku.
– Rudi, chłopie, nie za późno musztrujesz dziś załogę? – zapytał i wypuścił pod sufit kłąb dymu z cygara.
– Ktoś musi pilnować interesu, kiedy ty wylegujesz się na tropikalnej plaży.
Dirk i Summer uśmiechnęli się na widok Giordina, którego traktowali jak ulubionego wujka. Nie od razu zauważyli swojego ojca. Stał w drugim końcu pokoju i patrzył na światła za Potomakiem. Na tle okna odcinała się jego wysoka sylwetka. Był szczupły i muskularny jak za młodu, miał tylko posiwiałe skronie i kilka zmarszczek wokół oczu. Na opalonej, wysmaganej wiatrem twarzy Dirka Pitta, legendarnego dyrektora projektów specjalnych, a obecnie szefa NUMA, pojawił się szeroki uśmiech.
– Dirk, Summer! – powiedział z błyskiem radości w zielonych oczach i uściskał swoje dzieci.
Summer cmoknęła ojca w policzek.
– Myśleliśmy, że ty i Al jesteście jeszcze na Filipinach.
– Żartujesz? – wtrącił się Giordino. – Wasz stary omal nie przepłynął wpław Pacyfiku, kiedy się dowiedział, że zaginęliście.
Pitt senior uśmiechnął się jeszcze szerzej.
– Byłem po prostu zazdrosny, że podróżujecie po północno-wschodniej Azji beze mnie.
– Odwiedziliśmy kilka miejsc, których lepiej unikać – roześmiał się Dirk.
Pitt wyraźnie się ożywił w obecności syna i córki. Doświadczony inżynier morski ze spokojem przyjmował zmiany w otaczającym go świecie. Ale w jego życiu osobistym nastąpił wstrząs, kiedy kilka lat temu odnalazły go dorosłe dzieci, o których istnieniu nie wiedział. Szybko jednak stały się częścią jego codzienności. Towarzyszyły mu w pracy pod wodą i spędzały czas z nim i jego nową żoną. Ojcowskie obowiązki skłoniły Dirka do uporządkowania własnego życia i w końcu ożenił się ze swoją długoletnią miłością, parlamentarzystką z Kolorado, Loren Smith. Wkrótce w jego życiu zawodowym też nastąpił zwrot. Gdy admirał Sandecker nieoczekiwanie objął urząd wiceprezydenta, Pitt został szefem NUMA. Jako dyrektor projektów specjalnych przeżył liczne przygody w wielu zakątkach świata. Przyzwyczaił się do ryzyka i podróży. Nowe obowiązki dyrektora generalnego NUMA często wykraczały poza jego zainteresowania. Ale on i Al nadal spędzali mnóstwo czasu w terenie. Testowali nowy sprzęt, odkrywali morskie tajemnice lub po prostu pokonywali kolejne bariery w głębinach. Pitt wciąż uwielbiał badać nieznane i rozwiązywać zagadki sprzed lat. Nigdy nie stracił staromodnego poczucia przyzwoitości. Porwanie dzieci i zatopienie „Sea Rovera" wzbudziło w nim gniew. Powróciła dawna determinacja, by zaprowadzić porządek na świecie.
– Co z toksycznym japońskim frachtowcem na Filipinach? – zapytał Dirk. – Rozumiem, że rafy niszczył wyciek z broni chemicznej.
– Zgadza się, mieszanka gazu musztardowego i luizytu. Kolejne zagrożenie biochemiczne z czasów II wojny światowej. Zlikwidowaliśmy wyciek. Nie było chętnych do kosztownego wydobycia broni, więc ją zakopaliśmy.
– Mieliśmy szczęście, że dookoła nie brakowało piachu – wtrącił Giordino. – Po prostu odpaliliśmy pompę wodną, wtłoczyliśmy piasek do ładowni i zamknęliśmy ją szczelnie. Dopóki nikt nie zacznie tam grzebać, nie powinno być wycieku, a obumarłe rafy za kilka lat odżyją.
Do gabinetu zajrzał asystent administracyjny.
– Można już obejrzeć materiał wideo z Pentagonu – poinformował Gunna i zniknął.
Gunn przedstawił Pittowi i Giordino wicedyrektora DHS i agentów FBI. Potem skierował wszystkich w stronę dużego płaskiego monitora ukrytego za odsuwanym panelem boazerii. Wpisał na klawiaturze kilka poleceń i na ekranie pojawił się obraz wielkiego hangaru portowego. Obiektyw kamery przesuwał się wolno po pustym basenie. Po niecałej minucie film się skończył i ekran ściemniał.
– Nie ma wątpliwości, że to port Kanga – powiedział Dirk. – Ale ani śladu „Baekje".
– Raport marynarki stwierdza, że na terenie Kanga były tylko mały holownik i motorówka – odrzekł Gunn. – „Baekje" najwyraźniej odpłynął.
Webster odchrząknął.
– Mam potwierdzenie Interpolu i policji koreańskiej, że od chwili uratowania załogi „Sea Rovera" i ogłoszenia alarmu port w Inczhon był pod całodobową obserwacją. Nie zauważono tam żadnego statku, który odpowiadałby opisowi „Baekje".