Выбрать главу

Ktokolwiek to zrobił, nagłośnienie sprawy w mediach i śledztwo w sprawie kryminalnej musiały go spłoszyć i na pewno gdzieś się zaszył. Choć zagrożenie nadal było poważne, czułem się już na tyle pewnie, że znów skupiłem się na swoich obowiązkach.

Do głosowania w senacie pozostało zaledwie kilka dni. Wprawdzie nie mogłem być w Waszyngtonie, aby zobaczyć to na własne oczy, ale wybierałem się do Stanów Zjednoczonych, gdzie czekało mnie wystąpienie na Uniwersytecie Harvarda i kilka spotkań biznesowych w Nowym Jorku.

W niedzielę 2 grudnia przyleciałem do Bostonu i kiedy opuszczając pokład samolotu, włączyłem komórkę, odebrałem wiadomość od Kyle’a. Zadzwoniłem do niego, idąc w stronę stanowiska odprawy.

— Cześć, Bill — odezwał się Kyle swobodnym jak zwykle tonem. — Co słychać?

— Dostałem wiadomość od ciebie. Są jakieś problemy?

— Możliwe. Kilku senatorów upiera się, żeby Ustawa Magnitskiego miała zasięg ogólnoświatowy, a nie ograniczała się tylko do Rosji.

— Jakie to ma konsekwencje dla nas?

— Cóż, teraz nie chodzi już tylko o Cardina. Wersję globalną forsuje rosnąca grupa senatorów, na której czele stoją Kyl i Levin.

— Ale myślałem, że cały senat jest po naszej stronie.

— Bez wątpienia mamy poparcie, Bill. Ale jeśli nie będzie zgodnego stanowiska co do zakresu oddziaływania ustawy, Harry Reid nie zarządzi głosowania — wyjaśnił Kyle, mając na myśli przywódcę większości w senacie. — A czas ucieka.

— Czy mogę coś na to zaradzić?

— Tak. Spróbuj dotrzeć do członków frakcji Kyla i Levina i przedstaw im swoje argumenty na to, że powinna przejść wersja ograniczona do Rosji. Ja spróbuję tego samego z Cardinem.

— Dobrze. Przez kilka najbliższych dni muszę być w Bostonie i Nowym Jorku, ale potem się tym zajmę.

Zatrzymałem się w korytarzu przed bramką kontroli paszportowej i zadzwoniłem do Juleanny. Nie była tak bardzo zaniepokojona jak Kyle, ale obiecała w poniedziałek z samego rana skontaktować się z doradcami senatorów do spraw polityki zagranicznej.

Przeszedłem odprawę i pojechałem do hotelu. Następnego dnia rano udałem się do Harvard Business School, gdzie miałem wziąć udział w studium analitycznym poświęconym moim doświadczeniom w Rosji. Przez pierwszą połowę zajęć studenci po kolei mówili profesorowi, co by zrobili, znalazłszy się na moim miejscu. Siedziałem cicho w ostatnim rzędzie, przysłuchując się, jak niektórzy podsuwają całkiem niezłe pomysły, i żałowałem, że sam na nie kiedyś nie wpadłem. Studium obejmowało okres do momentu nalotów milicji na nasze biura w 2007 roku, więc uczestnicy analizowali jedynie zarządzanie portfelem akcji i aktywność udziałowców, bez żadnych zagadnień z zakresu prawa karnego. Gdyby studenci nie śledzili wiadomości, nie mieliby pojęcia, co wydarzyło się później.

W drugiej połowie zajęć stanąłem na podium i opowiedziałem całą historię o oszustwie podatkowym oraz aresztowaniu, męczarniach i śmierci Siergieja. Wśród słuchaczy zapanował posępny nastrój. Pod koniec mojego wystąpienia zauważyłem, że kilkoro studentów płacze.

Kiedy studium dobiegło końca, profesor, Aldo Musacchio, odprowadzając mnie do wyjścia z budynku, powiedział, że po raz pierwszy w swojej karierze w Harvard Business School widział studentów wzruszonych do łez.

Po skończonej wizycie w Harvardzie udałem się do Nowego Jorku. Następnego dnia wieczorem dowiedziałem się, że pomimo wysiłków Kyle’a i Juleanny w Waszyngtonie nic się nie zmieniło. Levin twardo obstawał przy swoim, a Cardin nie zamierzał zdradzać swoich intencji.

Wieczorem 4 grudnia poszedłem spać wcześnie, ale obudziłem się o drugiej w nocy na skutek rozstroju wywołanego zmianą strefy czasowej i gnębiącego mnie od jedenastu godzin poczucia niepewności w związku z sytuacją w senacie. Wiedziałem, że nie zdołam już zasnąć, więc wziąłem prysznic, włożyłem hotelowy szlafrok, po czym włączyłem laptop i wpisałem w okno wyszukiwarki słowo „Magnitski”.

Pierwszą rzeczą, jaka pojawiła się na monitorze, było oświadczenie prasowe wydane przez biuro senatora Cardina. Zostało opublikowane zeszłego wieczoru. Kliknąłem w link i przeczytałem oświadczenie. Cardin ustąpił. Zrezygnował z żądań o ogólnoświatowy zasięg ustawy, a to oznaczało, że dojdzie do głosowania.

W czwartek, 6 grudnia, odwołałem wszystkie zaplanowane spotkania i ustawiłem przeglądarkę na kanale C-SPAN. W pełnym napięcia oczekiwaniu przechadzałem się nerwowo po hotelowym pokoju. W końcu około południa senat rozpoczął głosowanie nad Ustawą Magnitskiego. Wszystko rozegrało się bardzo szybko. W połowie głosowania było już jasne, że projekt ustawy przejdzie. Ostatecznie poparło go dziewięćdziesięciu dwóch senatorów i tylko Levin oraz trzej jego poplecznicy głosowali przeciw.

Wydarzenie to miało niemal bezduszny charakter. Żadnych fajerwerków ani orkiestry, tylko liczenie głosów, a potem następny punkt programu. Niemniej jego znaczenie było ogromne. Od 2009 roku przedłożono 13 195 projektów ustaw, a tylko 389 zyskało aprobatę komisji i stało się obowiązującym prawem. Pokonaliśmy wszystkie przeciwności. Dokonaliśmy tego dzięki odwadze Siergieja i niezłomności Natalii, dzięki zaangażowaniu Kyle’a, autorytetowi Cardina, prawości McCaina i przezorności McGoverna, dzięki błyskotliwości Wadima, mądrości Władimira, obyciu Juleanny i miłości Eleny. Osiągnęliśmy nasz cel dzięki Iwanowi, Jonathanowi, Jamiemu, Eduardowi i Pierieplicznemu oraz wielu innym, którzy wnieśli swój wkład. Nasza skromna koncepcja, by ukarać tych, którzy zamordowali Siergieja, padła na podatny grunt i rozrosła się do niebagatelnych rozmiarów. W historii Siergieja było coś niemalże biblijnego i chociaż nie jestem religijny, obserwując rozwój wydarzeń, nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że chyba Bóg sprzyjał naszej sprawie. Nie brakuje cierpienia na tym świecie, ale jakimś cudem tragedia Siergieja odbiła się szerokim echem i zyskała niespotykany rozgłos.

Ale i tak najbardziej chciałbym, aby żadna z tych rzeczy nigdy się nie wydarzyła. Najbardziej chciałbym, aby Siergiej wciąż żył. Niestety stało się inaczej i nic nie mogło go wskrzesić. Niemniej jego ofiara nie poszła na marne. Zburzyła mit bezkarności, który pokutuje we współczesnej Rosji, i pozostawiła po sobie dziedzictwo przynoszące chlubę jemu i jego rodzinie.

Rozdział 40

Upokorzenie

Byłem oszołomiony, kiedy w końcu Ustawa Magnitskiego stała się obowiązującym prawem. Ale ktoś jeszcze przeżył nie mniejszy wstrząs — Władimir Władimirowicz Putin.

Przez kilka ostatnich lat Putin urzędował spokojnie na Kremlu przekonany, że cokolwiek wydarzy się w amerykańskim Kongresie, prezydent Obama sprzeciwi się naszej kampanii. W jego dyktatorskim mniemaniu stanowiło to żelazną gwarancję, że Ustawa Magnitskiego nigdy nie zostanie zatwierdzona. Jednak Putin przeoczył fakt, że Stany Zjednoczone nie są Rosją.

Ujmując rzecz najprościej, w odpowiedzi na Ustawę Magnitskiego Rosja powinna zastosować środki odwetowe przypominające wymianę szpiegów w okresie zimnej wojny. Kiedy Amerykanie wprowadzają sankcje wymierzone w kilku rosyjskich urzędników, Rosjanie odwzajemniają się tym samym. I na tym koniec.

Ale Putin postanowił rozegrać to inaczej. Kiedy tylko projekt ustawy pomyślnie przeszedł głosowanie w senacie, Putin zaczął szukać sposobów, by urządzić nagonkę na Amerykanów i zadać im naprawdę dotkliwy cios.