Выбрать главу

Co gorsza, taka właśnie była prawda.

Do momentu, gdy wypowiedziała te słowa, po¬trafił temu zaprzeczyć. Podchodził do sprawy racjonalnie, doszedł do przekonania, że poślubił Aleksę z zemsty, lecz gdy odkrył prawdę, nie miał wyboru – musiał naprawić zaistniałą sytuację. Po¬zostało mu jedynie podjęcie wysiłków, by ich mał¬żeństwo było udane.

A teraz prawda uderzyła go z podwójną siłą.

Pragnął Aleksy niemal od samego początku. Pło¬nął z pożądania, czuł także coraz większe pożąda¬nie z jej strony. Pociągały go ten jej płomień nie¬winności, jej szczerość i wielki duch. I zapragnął, by została jego żoną.

Co by na to powiedział Petyr, gdyby żył? Jak by się poczuł?

Na samą myśl o tym poczuł nieprzyjemny ucisk w żołądku, poczuł podchodzącą do gardła żółć. Zamierzał pomścić śmierć brata, a tymczasem ha¬niebnie go zdradził. Na krew Chrystusa, co powi¬nien teraz zrobić?

– Twoja introspekcja robi się męcząca, Lee – po¬wiedziała jego matka, przerywając ciszę. – Nie masz w ogóle nic do powiedzenia? Po południu by¬łeś o wiele bardziej rozmowny.

Zmarszczył czoło, nadając głosowi bezbarwny ton. – Miałem nadzieję, że spotkamy się przy tym po¬siłku w atmosferze wzajemnej uprzejmości. Mil¬czenie wydawało mi się najlepszym sposobem, że¬by osiągnąć ten cel.

– Naprawdę? A ja myślałam, że ruszyło cię sumienie.

Uśmiechnął się sardonicznie.

– A od kiedyż to ja mam sumienie, droga matko?

– Mama ma rację – wtrąciła się Melissa, ściskając w dłoni widelec niczym broń. – Twoje uczucia dla Pe¬tera powinny wystarczyć, abyś znienawidził Aleksę Garrick. A ty się z nią ożeniłeś i uczyniłeś ją hrabiną.

Spostrzegł, jak Aleksa pobladła. Z początku miał nadzieję, że dojrzy na jej obliczu rozpacz, modlił się o to, wszystkimi siłami dążył do tego celu. A teraz na ten widok wywracały się w nim wszystkie wnętrz¬ności, miał ochotę uderzyć każdego, kto spróbował¬by ją skrzywdzić. Spojrzał ostro na siostrę

– Możesz nie wierzyć, jeśli nie chcesz, lecz Alek¬sa nie uczyniła niczego złego, była jedynie naiwną, młodą dziewczyną. Ty, siostrzyczko, sama masz tendeq.cję do popełniania wielu podobnych błę¬dów. Zyczę ci, żebyś w takiej sytuacji nie była tak okrutnie oceniana, jak teraz sama oceniasz Aleksę.

– Jak śmiesz jej bronić! – Matka odsunęła krze¬sło od stołu, szurając starymi dębowymi nogami mebla o kamienną podłogę. – Wyjechałeś, żeby się zabawić, Bóg raczy wiedzieć gdzie. Nie widziałeś, jak ona z nim flirtowała, jak go kusiła i próbowała uwieść. Zachowywała się jak portowa nierządnica do czasu, aż twój brat się w niej zakochał. A kiedy się oświadczył, rzuciła go jak zwykłego śmiecia.

– To nieprawda! – Aleksa zerwała się na nogi.

– Zależało mi na Peterze. Melissa to wiedziała, Peter był jednym z moich najbliższych przyjaciół. Ja… po prostu nie byłam w nim zakochana.

– Ale jesteś zakochana w jego bracie.

– Nie! To znaczy… Ja i Damien ledwie się znamy. On… to znaczy my… – Uniosła wyżej głowę. – Okoliczności połączyły nas ze sobą. Damien bar¬dzo kochał brata. Nigdy by go nie zdradził. – Popa¬trzyła na niego ponad stołem. – Ożenił się ze mną dla moich pieniędzy. A poza tym nie miał wyboru.

To nie była prawda. Teraz wiedział to równie dobrze jak to, że ona nigdy by w to nie uwierzyła. Pragnął jej i wtedy, i teraz. Tak jak niegdyś jego brat.

– Zostawcie ją obie w spokoju – powiedział. – Jeśli skończyłyście już posiłek, to proponuję, żebyśmy skończyli tę parodię i udali się na spoczy¬nek. To był długi dzień dla nas wszystkich.

Nie słysząc protestów, wysunął krzesło siostry, aby dołączyła do stojących już pozostałych kobiet. Ruszyły przodem i opuściły jadalnię, a w korytarzu Damien odciągnął Aleksę na bok, pozwalając, by matka z siostrą oddaliły się.

– Przykro mi, że tak się stało. Może z czasem na¬biorą rozsądku.

Aleksa tylko kiwnęła głową.

– Dziękuję, że stanęłaś w mojej obronie. Już dawno nikt tego nie robił.

Zatrzymała wzrok na jego twarzy.

– Bo może nikomu na to nie pozwalałeś.

Minęła dłuższa chwila.

– Może. – Nie powiedział nic więcej, tylko po¬prowadził ją ku schodom. Myślał tylko o tym, że będzie spała w sąsiednim pokoju. W apartamencie przeznaczonym dla hrabiny Falon, kobiety, która zostanie jego żoną. Poślubił Aleksę, należała do niego, a chociaż jego ciało reagowało pożąda¬niem za każdym razem, gdy na nią patrzył, nie mógł się o nią upomnieć. Przecież obiecał, że da jej trochę czasu – i zamierzał dotrzymać słowa.

Lecz obecnie stanęło między nimi coś jeszcze. Pojawił się obraz Petera, oskarżycielski jak ni¬gdy przedtem. Po raz pierwszy od wielu lat matka miała rację. Jak mógłby spać z Aleksą, skoro Peter był w niej tak strasznie zakochany? Jak mógłby wziąć sobie coś, czego zmarły brat nigdy nie mógł mieć, za co gotów był umrzeć?

Ta myśl sprawiała mu ogromny ból, lecz gdy znaleźli się przy drzwiach do pokoju Aleksy, bezwiednie nachylił się ku niej, oparł dłonie na jej bio¬drach i przyciągnął ją do siebie. Przywarł do jej ust, przesuwając językiem po miękkich, drżących war¬gach. Rozchyliła je, by wpuścić go do środka, aż poczuł w lędźwiach ogromne podniecenie. Zapragnął posiąść ją, zanurzyć się w niej, upomnieć o swoje mężowskie prawa. Odsunął się jednak.

– Czas, żebyś poszła do siebie – rzekł szorstko.

Z trudem opanował pożądanie.

Oblała się rumieńcem.

– Dobranoc – odparła cicho. Cofnęła się i po chwili znikła w środku, zamykając za sobą drzwi.

Słuchał, jak szła przez pokój, powiedziała coś do służącej, pótem zaczęła się rozbierać. Walcząc z kolejną falą pożądania, która na niego spłynęła, zaklął pod nosem i wszedł do sąsiedniego pomieszczenia.

Tej nocy wiercił się i kręcił w pościeli. Oczami wyobraźni widział młodą twarz Petera, jego blado¬niebieskie oczy, który spoglądały nań oskarżyciel¬sko i zdawały się mówić: "Ona należy do mnie!".

Powinna była należeć do niego. Tak byłoby le¬piej dla nich wszystkich.

Lecz należało pamiętać o czymś jeszcze. Przez wiele lat chodził pod rękę i sypiał ze śmiercią i za¬grożeniem, nie zaś z piękną, ognistowłosą kobietą, której tak do końca nie uczYnił jeszcze swoją żoną. Praca, którą wykonywał, była jedynym celem jego życia. Dawała mu motywację, jak nic innego na świecie. Teraz miał żonę, lecz niebezpieczeń¬stwo wciąż wisiało w powietrzu. Mogło pojawić się w każdej chwili. Był pewien, że to nastąpi, a wtedy będzie musiał podjąć wyzwanie.

Po raz tysięczny pomyślał, że nie powinien był się z nią żenić. Lecz od razu pojawiała się ta sama odpowiedź: pragnął jej bardziej, niż kiedykolwiek pragnął jakiejkolwiek kobiety. Wiedział, że bez względu na wyrzuty sumienia, na walkę z własnym pożądaniem – kiedyś ją posiądzie.

Zastanawiał się tylko, jak potem będzie mógł żyć w zgodzie z samym sobą.

Rozdzia1 8

Następne trzy dni były dla Aleksy podróżą do piekła. Musiała'stawać do konfrontacji na każ¬dym kroku, wytrzymywać wrogie, pełne nienawiści spojrzenia obu kobiet. Na ich milczące wyzwania reagowała z podniesioną głową. Nie okazywała te¬go, ale była bliska załamania.

Nawet Damien nie był w stanie jej pomóc, gdyż rzadko przebywał w domu.

Po tamtej pierwszej nocy przebywał głównie sam.

Wyjeżdżał z domu o świcie, by sprawdzić, co się dzieje w odległych majątkach, jak się mają nie liczni dzierżawcy; interesował się ich dobrobytem o wiele bardziej, niż Aleksa mogłaby oczekiwać. Wieczora¬mi pracował w gabinecie lub wychodził na długie spacery wzdłuż klifów i niewielkich zatoczek.

Miał tam łódkę. Popołudniami widziała w odda¬li mały żagiel, gdy Damien walczył ze spienionymi falami, a potem wracał ku brzegowi.

Wiedziała, że jej unika. Ciekawiło ją, co on my¬śli i jak długo ta sytuacja jeszcze potrwa. Zastana¬wiała się nad tym w tych nielicznych momentach, kiedy go widziała, 'gdy rzucał jej matowe spojrze¬nia, a także te gorące i zmysłowe. Jednak nie było więcej dotyków, pocałunków, żadnych chwil we dwoje.

Z westchnieniem popatrzyła na spienione mo¬rze. Niegodziwe słowa jego matki spełniły swoją perfidną rolę. Damien miał poczucie winy, czując pożądanie do Aleksy. Obietnice, które jej poczynił, nigdy się nie spełnią. Przynajmniej dopóty, dopóki w zamku będą przebywać jego matka i siostra.

A może nawet i później.

Jeśli chodzi o nią samą, od tamtej rozmowy na łące za tawerną jeszcze raz uporała się z faktem śmierci Petera i zdołała pozostawić to za sobą. Chociaż nieustannie dręczyły ją wyrzuty sumienia, które pewnie nigdy nie znikną, sytuacja wyglądała tak,. jak opisał ją Damien. Nigdy nie chciała skrzywdzić Petera Melforda; po prostu była mło¬da, impulsywna i bezmyślna. Po tym, co się stało, bardzo cierpiała i zmieniła się.