Выбрать главу

Człowiek St. Owena zabrał ich drogą na północ od Paryża, jego umiejętności i spryt pozwoliły im bezpiecznie dotrzeć aż tutaj.

– Zawiadomi nas w razie jakichś kłopotów. Damien miał nadzieję, że jego słowa uspokoją Aleksę W rzeczywistości sam bał się za nich obo¬je bez przerwy od trzech dni, czyli przez całą wy¬czerpującą podróż. Nie wyszła im ona na dobre, a teraz, gdy tylko zapadną ciemności i jeśli szcz꬜cie się od nich nie odwróci, udadzą się z Hawru do małej wioski Etretat, gdzie ma czekać niewiel¬ka łódź żaglowa.

Aleksa stanęła obok łóżka.

– Jak się czujesz?

Bolały go głowa i żebra, od czubka głowy po po¬deszwy stóp był pokryty fioletowymi sińcami. Jed¬nak wystarczyło jedno spojrzenie w jej duże zielo¬ne oczy, na wydatne różowe usta, czubki piersi wy¬raźnie widoczne pod cienkim materiałem, aby jego ciało zareagowało pożądaniem.

Uśmiechnął się do niej ciepło.

– W tym momencie czuję się bardzo osamotnio¬ny. – Przesunął palcem po gładkiej, jasnej skórze wewnętrznej strony jej ramienia. – Chodź do mnie. – Pod pościelą był zupełnie nagi, jego nabrzmiała męskość wyraźnie odznaczała się na kołdrze.

– Nie jestem śpiąca.

– Ani ja – uśmiechnął się łobuzersko.

Otworzyła szeroko oczy.

– Chyba nie chcesz… – Zarumieniła się. – Na Boga, Damien, przecież jesteś ranny. Twoje żebra na pewno nie wytrzymają takiego… wysiłku. – Czerwone policzki zapiekły ją jeszcze bardziej. Odwróciła wzrok.

Zaśmiał się cicho.

– Z pewnością to nie będzie łatwe. Może wystar¬czą same pocałunki.

Wahała się tylko chwilę. Pochyliła się, pocało¬wała go delikatnie w usta, z jej świeżo umytych włosów rozchodził się różany aromat. Chwycił ją za szyję i przyciągnął ku sobie, wyciskając na jej wargach znacznie mniej delikatny pocałunek. Przeciągnął językiem po dolnej wardze Aleksy, drażnił kąciki ust, aż otworzyła je dla niego, a wte¬dy zaczął smakować całą jej słodycz. Nie uszedł je¬go uwadze cichy jęk, jaki z siebie wydała.

– Myślę, kochana, że czujesz się równie samot¬na jak ja. – Ujął jej twarz w dłonie i jeszcze głębiej wniknął kolejnym pocałunkiem, tym razem wcią¬gając jej język, jego ręce tymczasem powędrowały ku piersiom Aleksy. Ujął je, zaczął drażnić sutki, aż obudziły się i zesztywniały, poczuł jej drżenie, wreszcie obniżył głowę i wziął jeden z nich w usta.

– Damien… – Wsunęła palce w jego włosy, wy¬prężyła plecy, aby miał jej jak najwięcej.

Halka zwilgotniała od jego pieszczot, stała się przezroczysta i jeszcze bardziej kusząca, kiedy przy¬kleiła się do jej ponętnych kształtów. Podjął więc swoje zabiegi z jeszcze większą gorliwością, a nim sięgnął po brzeg halki i ściągnął ją przez głowę, Aleksa już wiła się na łóżku ogarnięta namiętnością.

Na widok jej nagich piersi z małymi różowymi aureolkami z jego gardła wydobył się zduszony po¬mruk. Sięgnął po jedną z nich i wziął do ust, powo¬dując drżenie jej całego ciała.

– Nie możemy… tego zrobić. – Odsunęła się nieco. – Twoje obite żebra…

– Może coś wymyślę. – Nachylił się, obwiódł ję¬zykiem jej sutek i delikatnie ugryzł czubek. – Gdy¬bym został na miejscu, a ty weszłabyś na mnie… – Ściągnął pościel, odsłaniając swoją erekcję. Usły¬szał, jak Aleksa gwałtownie nabiera powietrza.

– A jeśli… coś ci zrobię?

– Zaryzykuję

Spojrzała na niego z góry, na jego mocne ciało, muskularne barki, owłosioną pierś, płaski brzuch i wąskie biodra.

– Mam lepszy pomysł – powiedziała.

Uniosła się nieco, po czym pochyliła i pocałowa¬ła w usta – jednak nie łagodnie, jak się spodziewał, lecz mocno i ogniście, od czego poczuł jeszcze większe podniecenie. Potem przeniosła pocałunki na jego szczękę, szyję, ramiona i pierś. Przez chwi¬lę zatrzymała się na miedzianej barwy sutkach, sy¬cąc się ich szorstkim, twardym dotykiem na swoim języku, wreszcie minęła pępek, który po drodze też musnęła ustami, i cały czas schodziła coraz niżej.

– Aleksa, co ty, na litość boską…? – Jednak nie musiał pytać, gdyż właśnie wtedy objęła dłonią je¬go fallusa, przesuwając językiem po całej długości.

Usłyszała cichy charkot rozkoszy, gdy zaczęła go pieścić. Długie uda Damiena napięły się, dając jej dreszcz dodatkowej emocji. Od tamtej nocy w bi¬bliotece zastanawiała się, czy mogłaby zrobić mu to, co on jej wtedy zrobił. Tego wieczoru chciała dać mu tę przyjemność.

W ciąż groziło im niebezpieczeństwo, o czym oboje doskonale wiedzieli. Gdyby coś miało się wydarzyć, gdyby – nie daj Boże – zostali ujęci lub nawet mieli zginąć, chciała zapamiętać te ostatnie chwile, zabrać je ze sobą do końca życiowej drogi, a nawet jeszcze dalej.

Lizała go powoli, w końcu otworzyła usta i wziꬳa go tak głęboko, jak tylko mogła, drażniąc języ¬kiem gorącą, napiętą skórę. Miała wrażenie, że do¬tyka twardej stali przyobleczonej w satynę, piżmo¬wy męski smak spowodował, że zrobiła się mokra między nogami.

– Słodki Jezu – wyszeptał schrypniętym, nierów¬nym głosem. – Już nie mogę… nie dam rady… Aleksa, już dłużej nie wytrzymam.

Mimo to nie przestawała, cały czas pieszcząc go ustami i językiem. Chciała, żeby doszedł, chciała dać mu rozkosz pozbawioną bólu, chciała mu po¬kazać, jak bardzo go kocha, w sposób, którego szybko nie zapomni. Lecz gdy klęcząc, pochylała się nad nim, poruszył się lekko, ułożywszy się pod nią, przesunął i rozchylił jej uda, opierając głowę wyżej na poduszce.

– W to można grać we dwoje – powiedział cicho, zanim powiódł językiem po jej udzie i zaczął całować.

Co on wyprawia? Zrozumiała jego intencje, gdy chwycił jej biodra i objął ustami pulsujący, roz¬ogniony koralik. Rozpalony z nieoczekiwaną siłą nowy płomień wyrwał z jej ust cichy okrzyk. Pogrążyła się w nieznanym dotąd erotycznym doznaniu. ~tarała się pieszczotą doprowadzić go do rozkoszy, zignorować bezwstydne rzeczy, jakie z nią robił, poskromić żar ogarniający jej ciało, lecz gdy jego gorący język zaczął ją pieścić tak bosko, gdy wsu¬nięte do środka palce niepowstrzymanie gładziły ją w takim samym rytmie jak jego usta, rozgrza¬na do białości krew zaszumiała jej w głowie.

Płomienie ognia przeniknęły na wskroś całe jej ciało, napinając całe wnętrze, ukłucia naj słodszej rozkoszy pojawiły się z siłą eksplozji, która roze¬rwała Aleksę na tysiąc drobnych części.

– Damien! – Wygięła plecy, poddając się błogie¬mu doznaniu, skurczom niewymownej przyjemno¬ści, jaka otuliła całe jej ciało, migoczącym czerwo¬nym i złotym iskrom, które pojawiły się nie wiado¬mo skąd, słodyczy spływającej na wszystkie koń¬czyny. Kiedy to minęło, poczuła się zmęczona, drżąca, ledwie mogła się ruszyć. W końcu zsunęła się z niego, lecz nie odeszła.

Pocałowała go miękko w usta.

– Nie wyszło to dokładnie tak, jak zaplanowa¬łam. – Kolejny czuły pocałunek, okraszony uśmie¬chem. – Teraz twoja kolej.

– Ale…

– Obiecaj mi, że się nie p,oruszysz. Nie chcę urazić ci żeber.

Spojrzał na nią niebieskimi oczami.

– Moja naj droższa, to jest o wiele łatwiejsze, niż się wydaje.

Jeszcze raz go pocałowała, a on odpowiedział tym samym, po raz kolejny doprowadzając jej cia¬ło do drżenia. Opanowała się jednak, przyklękła ponad jego biodrami i z delikatną determinacją ostrożnie usiadła na jego nabrzmiałym członku.

Damien syknął, nabierając powietrza, ale nie po¬ruszył się.

Powoli uniosła się, wysuwając go z siebie, i znowu usiadła. Klęcząc, powtarzała te ruchy i czuła, jak jego ciało sztywnieje, zaczyna drżeć. W jego oczach płonęła dzika żądza, gdy na nią patrzył. Po¬czuła ogromny przypływ miłości, równy gwałtow¬nością ogarniającemu ją znowu pożądaniu.

Pochyliwszy się do przodu, zwiększyła tempo.

Aleksa…, kochana… – wyszeptał. Zacisnął zę¬by, zamknął oczy, spinając całe ciało. W pewnym momencie wyprężył się do góry i jęknął porażony przeszywającym bólem żeber.

Aleksa zamarła.

– Nie przestawaj!

Ale jesteś ranny. Wiedziałam, że nie powinniśmy…

Teraz cierpię znacznie gorzej i to nie z powodu pękniętych żeber.

Zaśmiała się cicho i wznowiła rytmiczne ruchy.

Wyginała plecy, żeby wchodził w nią jak najgłębiej, wypinała piersi i drżała, gdy ściskał i pieścił je w dłoniach.

Tym razem prawie dotrzymał obietnicy i nie ruszał się. Dopiero pod sam koniec chwycił ją za biodra, wbijając się w nią coraz mocniej i mocniej. Napięte muskuły na piersi pokrywała mu cienka warstwa potu, gdy wchodził w nią raz po raz.

Nie oczekiwała, że podniecenie znowu pochwy¬ci ją w swoje szpony tak gwałtownie, lecz przenik¬nęło jej ciało i po chwili połączyła się zDamienem w drżącej rozkoszy aż do utraty tchu, aż do wyczerpania i nasycenia.