Выбрать главу

Jedyna korzyść, jaka z tego wynika, jest taka, że światy widziane z różnych punktów są różnymi światami. Więc mogę żyć w tylu światach, ile z nich jestem w stanie zobaczyć.

Psalm Nożowników

Daremność na całej ziemi

błogosławione puste łona

uświęcona wszelka jałowość

święty rozkład upragniony upadek

cudowna bezowocność zimy

puste łupiny orzechów

spopielone polana, które zachowują kształt drzewa

nasiona, które spadły na kamień

potępione noże

wyschnięte strumienie

zwierzę, które zjada potomstwo innego

ptak, który żywi się jajami innego ptaka

wojna, od której zawsze zaczyna się pokój

głód, który jest początkiem nasycenia

Święta starości, brzasku śmierci,

czasie uchwycony w ciele,

śmierci nagła, niespodziana,

śmierci wydeptana jak ścieżka wśród trawy

Czynić, a nie mieć rezultatów

działać, a nic nie poruszać

starać się, a nic nie zmieniać

wyruszać, a nigdzie nie dochodzić

mówić, a nie wydawać głosu

Skarby

Z czasem domy chętniej oddawały to, co miały w sobie. Garnki, talerze, kubki z uchem, pościel, nawet ubrania, prawie nowe, niektóre całkiem eleganckie. Czasem znajdowali proste drewniane zabawki, które zaraz dawali swoim dzieciom – po latach wojny był to skarb. Piwnice pełne były słoików z dżemami, z przecierami, z jabłkowym winem. Albo: jagody zasypane cukrem w soku gęstym jak atrament, plamiącym nieostrożne palce; żółte kawałki dyni w occie, to im nie smakowało; marynowane grzyby z kulkami ziela angielskiego. Stary Bobol, coraz bardziej ponury, znalazł w piwnicy nową, ledwie skończoną trumnę.

Niemcy zostawili w kredensach przyprawy, solniczki, resztki oleju na dnie butelek, porcelitowe pojemniki z kaszą cukrem i zbożową kawą. Zostawili firanki w oknach, żelazka na blasze kuchni, obrazki na ścianach.

W szufladach poniewierały się stare rachunki, umowy najmu i kupna, zdjęcia z chrzcin i listy. W niektórych domach zostały książki, ale straciły dar przekonywania – świat przeszedł na inny język.

Na strychu stały dziecinne wózki, leżały sterty pożółkłych gazet, spękane walizki z bombkami na choinkę.

W kuchniach, sypialniach wciąż tkwił obcy zapach. Dobywał się zwłaszcza z szaf i szuflad bieliźniarek.

Kobiety otwierały je nieśmiało i wyciągały sztuki bielizny, jedna po drugiej, dziwiąc się, bo była to bielizna obca, śmieszna, dziwaczna. W końcu odważały się przymierzyć sukienki i żakiety. Często nie znały nawet nazw materiałów, z których były uszyte. Stojąc w nich przed lustrem, odruchowo wsadzały dłonie w kieszenie i zaskoczone znajdowały tam zgniecione chustki do nosa, papierki od cukierków, unieważnione już monety. Kobiety mają szczególny talent odkrywania nie zauważonych schowków, przeoczonych szuflad, zakamuflowanych pudełek po butach, z których wysypywały się nagle mleczne zęby dzieci albo obcięte kosmyki włosów. Wodziły potem palcem po wzorach na talerzach i dziwiły się ich odmiennemu, niebieskiemu porządkowi. Nie wiedziały, do czego służy wiszące na ścianie urządzenie z korbką ani co znaczą napisy na fajansowych szufladkach w kredensie.