Zdarzyło się to we wsi Schonau, która leży u podnóża gór. Góry zasłaniają północne wiatry, więc jest tam ciepło, a na południowych zboczach czasem rośnie jeszcze winorośl jako znak, że kiedyś te ziemie bliższe były Bogu i cieplejsze. Na zachodzie wyrasta majestat innych gór, o płaskich szczytach, jakby służyły za stoły olbrzymom, ze wschodu zaś otaczają Schonau wzniesienia ponure i zarośnięte lasami. Na południe rozciąga się stamtąd wielka panorama czeskiej równiny, która zaprasza do podróży w świat. Dlatego ojciec Wilgi nigdy długo nie zagrzewał miejsca w domu. Cały rok polował, a z każdą wiosną wyprawiał się na dalsze wyprawy. Był silnej postury, gwałtowny i skory do gniewu. Córkom swym zapewnił piastunki i niańki -właściwie to wszystko, co mógł dla nich zrobić. Kilka miesięcy po przyjściu na świat Wilgi wyruszył do Pragi na miejsce zbiórki wszelakiego rycerstwa. Stamtąd wszyscy wyprawili się do Ziemi Świętej.
Dzieciństwo Kummernis
III. Wilga spędziła pierwsze lata swojego życia wśród kobiet: sióstr swoich, piastunek i służących. Dom był gwarny, rodzeństwa wiele. Pewnego razu ojciec, chcąc ją do siebie przywołać, zapomniał jej imienia, miał bowiem tyle dzieci, tyle spraw na głowie, tyle wojen stoczył w swoim życiu, tylu miał poddanych, że imię córki wypadło mu z pamięci. Którejś zimy ojciec jej wrócił i przywiózł z wyprawy następną żonę. Mała dziewczynka pokochała tę swoją macochę nad życie. Podziwiała jej urodę, jej piękny głos i jej jasne dłonie, które wydobywały z instrumentów cudowne dźwięki. Kiedy na nią patrzyła, myślała, że kiedyś też taka będzie – zwiewna, piękna i delikatna jak puch.
Ciało Wilgi kierowało się tym samym planem co jej marzenia – dziewczynka rosła i stawała się piękna, tak że ten, kto ją widział, w milczeniu podziwiał ten cud stworzenia. Dlatego wielu panów i rycerzy z niecierpliwością czekało na powrót ojca i pana dziewczyny, żeby ją sobie zamówić i przed innymi zdążyć się oświadczyć.
IV. Raz, gdy wszystkie od dwóch lat czekały na powrót ojca, męża i pana, zjawił się jakiś strudzony drogą młody rycerz i oświadczył, że jakoby widział jego ciało wśród innych poległych ciał w wypalonej słońcem krainie. Ów człowiek pobył u nich całe lato, pocieszał macochę słodkimi pieśniami, spacerami po ogrodzie i opowieściami o lazurowych morzach i złotych bramach Jerozolimy. Lecz potem zniknął na zawsze. Macocha płakała, jej instrument leżał na podłodze z popękanymi strunami.
Ojciec wrócił niedługo potem, którejś ciemnej nocy. Zapalono pochodnie i wszyscy wyszli go powitać. Był zarośnięty i brudny, cuchnął krwią z daleka. Jego koń padł zaraz ze zmęczenia, lecz baron ani spojrzał na niego. Jego wzrok przesuwał się po twarzy córek i spoczął na urodzie Wilgi, wszakże jej wydało się, że widzi obcego człowieka.
Kilka dni potem ukochana macocha Wilgi umarła w krwotoku, a ojciec, nie bacząc na żałobę wydał jednego dnia pięć córek za swoich najlepszych rycerzy. Wilga, jako jedyna za młoda do małżeństwa, przeznaczona została do klasztoru.
Pierwszy pobyt w klasztorze benedyktynek
V. Za Broumowem, w osadzie Kloster, był klasztor ufundowany przez dziada barona. Tam powiózł swoją najmłodszą córkę. I gdy tak jechali przez góry, baron odwracać musiał od niej twarz, tak bolesne wydało mu się jej piękno. I rozpaczał w duchu, że najpiękniejsze, najbardziej pożądane, najumiłowańsze przez to się takie staje, że dalekie i nieosiągalne.
Siostry przyjęły dziewczynkę z radością szybko bowiem okazało się, że pięknu cielesnemu odpowiada piękno duchowe, a nawet je przewyższa. Nauczyły dziecko wielu rzeczy, a że reguła stawia nowicjuszce duże wymagania, Kummernis wkrótce była zdolna czytać, pisać, pięknie śpiewać i na inne sposoby oddawać chwałę Panu Naszemu. A gdy stawało się przy niej, biło od niej wielkie miłe sercu ciepło i nawet ciemna izba wydawała się jasna, a w jej mowie była niespotykana na ten wiek mądrość i dojrzałe były jej sądy. Jej wątłe ciało wydzielało balsamiczny zapach, a w jej pościeli znajdowano róże, choć była zima. Kiedyś, gdy postawiono ją przed lustrem, na jego powierzchni pokazał się wizerunek twarzy Syna Bożego i utrzymywał się tam do następnego dnia.