Выбрать главу

Jasne, lecz fałszywe podziały. Tymczasem w świecie grzybów nic nie jest na pewno.

Od sierpnia prawie codziennie skacowani mężczyźni błądzili o świcie po brzozowych zagajnikach, a potem przynosili mi na schody torby grzybów. Chcieli je zamienić na butelkę swojskiego wina. „Proszę bardzo”, mówiłam najczęściej, lecz byłam rozczarowana – oni zbierali tylko kozaki i prawdziwki.

A ja jadłam wszystkie grzyby. Gdy znalazłam coś, czego nie znałam, ułamywałam kawałek i kładłam na język. Nawilżałam śliną rozcierałam językiem o podniebienie, smakowałam i połykałam. I nigdy nie umarłam, nigdy nie zdarzyło mi się umierać od grzyba. Może z powodu innych rzeczy tak, ale nie od grzyba.

Tak nauczyłam się jeść gołąbki grynszpanowe, których nikt nie zbiera i od których w lesie robi się w sierpniu żółto. Tak nauczyłam się jeść piestrzycę, o kształtach wystarczająco egzotycznych, że mogłaby służyć architektom jako przykład konstrukcji doskonałej. I muchomory, cudne amanity – smażyłam ich kapelusze i posypywałam pietruszką. Były zbyt smaczne, żeby mogły być trujące. Czekałam całą noc, nawet dwie, trzy noce, bo objawy zatrucia mogły nastąpić bardzo późno. Nad ranem patrzyłam w jaśniejszą plamę okna z krzyżem pośrodku. Na stole leżał kluczyk od samochodu. Grzyb nie chciał mnie zabić. R. mówił spokojnie, że gdyby pojawiły się objawy zatrucia, byłoby już z pewnością za późno. Na darmo płukaliby mi żołądek, dawali kroplówki -jad byłby i tak już we krwi.

– Dlaczego coś miałoby chcieć mojej śmierci? – pytałam go. – Czy jestem aż tak ważna, żeby cokolwiek chciało mnie zabić?

Gdy byłam mała, najadłam się młodych purchawek. Wydały mi się tak piękne, tak doskonałe w chaosie traw.

Łykałam je wzruszona, wciąż pamiętam ich pudrowy smak. Przyniosłam ich trochę do domu i mama kazała mi je wyrzucić. Nie powiedziałam, że noszę je w brzuchu. Odtąd jadam je podsmażone na maśle i posypane cukrem.

Pierwsze znalezione purchawki zaniosłam Marcie. Zrobiłyśmy z nich od razu słodki deser i zjadłyśmy je wszystkie.

Słodki deser z purchawek młode białe purchawki

masło do smażenia

cukier puder

Pokroić purchawki w plasterki grubości monety. Nie trzeba grzybów obierać ze skórki, wystarczyć zetrzeć z nich ostre brodawki. Na patelni rozgrzać masło i smażyć purchawki na złoty kolor. Podawać do herbaty, posypane cukrem pudrem.

Kto napisał historię świętej i skąd to wiedział

Noszenie sukienki przypominało noszenie habitu. Sukienka różniła się od habitu dopasowaniem w talii, na początku nawet trochę nieprzyjemnym, bo ciasnym, i dekoltem, który trzeba było czymś zakrywać. Kątka znalazła wełnianą, spraną chustkę i zawiązała ją na szczupłych ramionach Paschalisa.

Nie wychodził z tej izby kilka dni. Kątka przynosiła mu jedzenie, głównie chleb i mleko. Mówiła: „Pij mleko, to ci urosną piersi”. I on pił. Rano, a właściwie gdzieś koło południa, gdy wstali, robiła mu misterne fryzury, uplatała warkocze na czubku głowy, kręciła na palcu loki. Za zarobione pieniądze kupiła mu karminową wstążkę. Mówiła do niego mową pełną czeskich słów, nie zawsze wszystko rozumiał. Znikała na całe popołudnie i wieczór, a on wyciągał z torby pisma świętej i czytał uważnie, słowo po słowie, szukając tego, co przeoczył.

Kummernis pisała rzeczy sprzeczne ze sobą i to najbardziej zniechęcało Paschalisa. „Bóg to ogromne zwierzę, które jest czystym oddychaniem, czystym trawieniem, czystym starzeniem się i czystym umieraniem. Wszystko znajduje się w Bogu, ale zwielokrotnione, natężone, dlatego doskonałe i ułomne zarazem”. Albo: „Bóg jest doskonałą ciemnością”. Albo: „Bóg jest kobietą, która nieustannie rodzi. Istnienia wysypują się z niej bez przerwy. Nie ma odpoczynku w tym nieskończonym rodzeniu. To jest istota Boga”.

„No to kim w końcu jest Bóg?”, pytała Kątka sennie, gdy jej to czytał.

Właściwie nie umiał jej odpowiedzieć.

„Czy zastanawiałaś się kiedyś, że w środku twojego ciała jest całkiem ciemno”, zapytał ją kiedyś, gdy leżeli przytuleni na materacu. „Przez skórę nie prześwieca żadne światło. Tam, gdzie wchodzą w ciebie mężczyźni, też musi być ciemno. Twoje serce pracuje w ciemnościach, tak samo jak wszystkie twoje narządy”.