I nie żałowała żadnej z tych burzliwych emocji.
Przyszłość była niewiadomą, jeżyła się niebezpieczeństwami, zapowiadała potępienie. Ale Julie ogarnęło uczucie spokoju, harmonii z całym światem.
Położyła mu dłoń na policzku, potem opiekuńczo przygarnęła do piersi, wargami musnęła ciemną czuprynę.
– Kocham cię – wyszeptała – kocham…
ROZDZIAŁ 40
Siedziała na podłodze, nogi podwinęła pod siebie. Przed nią, na stoliku, leżał ołówek i plik znalezionych w biurku karteluszków. Patrzyła na sporządzoną przez Zacka listę osób obecnych na planie „Przeznaczenia” w dniu zabójstwa jego żony. Obok nazwisk odnotował pełnioną w ekipie funkcję. Julie zapisywała każde na oddzielnej kartce, by potem, jak Zack zacznie opowiadać, robić stosowne zapiski.
Siedział tuż obok na kanapie i obserwował jej daremne – o czym był przekonany – wysiłki. No bo jak tu się nie roześmiać? Julie ma się powieść tam, gdzie nie dał rady zespół doświadczonych, nieprawdopodobnie drogich prawników i zawodowych detektywów? Ubrana w wiśniowe, wełniane spodnie i dobrany kolorem, obszerny, robiony na drutach sweter, z włosami zebranymi na karku i związanymi jaskrawą, czerwono-żółtą wstążką, bardziej przypominała pełną wdzięku uczennicę szkoły średniej niż nauczycielkę, tym bardziej nie detektywa, ani prawdziwego, ani wziętego z książki czy filmu. Przez szybę za jej plecami wpadały promienie słońca, dodając połyskującym włosom barwy rdzy i złota, rozświetlały lśniącą cerę i żywe kolory policzków. Zack nie potrafił się powstrzymać od podziwiania jej profilu. Ale nie dała mu wiele czasu. Uniosła swe szafirowe oczy i odezwała się zaskoczona:
– Widziałam „Przeznaczenie” – ostatnią scenę nakręcili z dublerami. Sądziłam, że przy takim filmie jak ten musi pracować o wiele więcej osób, niż podałeś.
– Masz rację, ale wtedy nie było ich w Dallas – przyznał Zack. Z niechęcią wracał do tamtej sprawy. – Gdy kręci się na wielu obiektach, bardziej opłaca się podzielić ekipę na kilka mniejszych zespołów, z każdym pracować w jednym miejscu. W ten sposób miejsce już czeka na aktorów i stałą ekipę. Osoby z tej listy należały do grupy przypisanej do Dallas. Pozostałych, gdy zrobili swoje, odesłałem do domu.
– Dlaczego tak postąpiłeś?
– Bo film przekroczył budżet o miliony dolarów i starałem się oszczędzać, na czym się dało. Zdjęcia dobiegały końca i nie przewidywałem, bym jeszcze kogoś potrzebował, więc zatrzymałem tylko stałą ekipę.
Na widok zafascynowania na twarzy Julie uśmiechnął się.
– Jeszcze jakieś wprowadzające pytania, zanim opowiem, co wydarzyło się tamtego dnia?
– Kilka – odparła trochę zdezorientowana. Patrzyła na funkcje podane przy każdym nazwisku. – Kto to taki „Best boy”? Zawsze się nad tym zastanawiałam, czytając czołówkę filmu.
– Pierwszy pomocnik mistrza oświetlenia.
Puściła do niego oko. Próbowała sprawić, by się rozluźnił, uczynić łatwiejszą rozmowę o morderstwie, jak wiedziała, wyjątkowo dla niego nieprzyjemną. Musi pytać o wszystko, pomyślała, o każdy szczegół, nawet pozornie nieistotny.
– Bardzo pouczająca rozmowa, panie Benedict. A mistrz oświetlenia?
Sztuczka podziałała, roześmiał się na widok jej miny.
– Mistrz oświetlenia to prawa ręka operatora obrazu, i to we wszystkim. Kieruje pracą elektryków na planie, dyryguje ustawianiem świateł, od niego zależy soczystość barw.
– A dyżurni planu?
– Ci zajmują się rekwizytami i każdą zmianą w dekoracji. Główny dyżurny jest zarazem pierwszym pomocnikiem mistrza oświetlenia.
– Chyba mi nie powiesz, że główny dyżurny jest odpowiedzialny za przenoszenie kluczy *?
Zack uśmiechnął się. Widok subtelnego rysunku jej ust, uroczo unoszących się w kącikach, wysiłki, zresztą udane, utrzymania lekkiego tonu rozmowy, choć na chwilę pozwalały zapomnieć, w jakiej znajduje się sytuacji.
– Główny pomocnik kieruje innymi.
– A czym zajmuje się asystent kierownika produkcji?
– To przede wszystkim goniec, wykonuje różne polecenia. Podlega asystentom reżysera.
Skinęła ze zrozumieniem głową.
– A producent?
– To prawdziwy wrzód na tyłku.
Jej perlisty śmiech zabrzmiał niczym dzwoneczki. Przy następnym pytaniu z trudem zachował powagę.
– Czy operator obrazu to to samo co kamerzysta, czy tylko nadzoruje pracę tamtego?
– Poradzi sobie z jednym i drugim. Dobry operator obrazu bierze udział we wszystkich elementach przygotowania planu. On i rekwizytor urzeczywistniają pomysły reżysera, a często się zdarza, że proponują własne.
Julie zajrzała do swoich zapisków. Czas na dokładniejsze informacje, pomyślała. Wybrała człowieka, którego Zack określił jako operatora obrazu.
– Czy Sam Hudgins jest dobrym specjalistą?
– Jednym z najlepszych. Pracowaliśmy razem przy kilku filmach, do współpracy przy „Przeznaczeniu” zaprosiłem go osobiście. Zmontowałem ekipę z osób, które już znałem. – Jej gładkie czoło zmarszczyło się. – Co się stało? – zapytał zaniepokojony.
– Zastanawiałam się, czy ktoś, z kim pracowałeś w przeszłości, mógł mieć do ciebie aż taki żal, by wrobić cię w morderstwo.
– Mało prawdopodobne – odrzekł zaskoczony. Był pod wrażeniem, że Julie doszła, z taką łatwością, do tego samego wniosku co jego prawnicy i wynajęci detektywi.
– Czy możliwe, byś tuż przed morderstwem powiedział lub zrobił coś, co mogłoby wywołać czyjąś nienawiść?
– A co takiego, twoim zdaniem, trzeba by zrobić, by zasłużyć na podobną zemstę? – zapytał chłodno.
– Rzeczywiście – kiwnęła głową – trudno sobie wyobrazić.
– Nie zapominaj, że celem nie byłem ja, lecz Austin lub Rachel, ja tylko okazałem się tym durniem, który dał się zamknąć.
Julie wzięła głęboki oddech i spokojnie powiedziała:
– Teraz chcę usłyszeć dokładną relację z przebiegu tamtego dnia. Albo lepiej zacznij od dnia, gdy zastałeś… – Zawahała się – przecież chciała być delikatna… – Jak ci mówiłam, w czasie gdy wydarzyło się morderstwo, przebywałam w Europie, ale widziałam nagłówki gazet na stoiskach i z nich wynikało…
Urwała i zmieszana zamilkła. Zack bez ogródek dokończył:
– …że moja żona pieprzyła się z grającym z nami aktorem, i że zjawiłem się, jak już figlowali na całego.
Julie aż wzdrygnęła się, ale nie odwracała wzroku.
– Opowiedz mi wszystko, co zapamiętałeś. Powoli, będę robić notatki.
Opierając się na poprzednich doświadczeniach, Zack spodziewał się rozmowy trudnej, nieprzyjemnej, momentami poniżającej, prowokującej wybuchy furii – w przeszłości zawsze przesłuchiwali go ludzie powodowani wątpliwościami lub ciekawością. Opisywanie szczegółów morderstwa Julie, która wierzyła w każde jego słowo, okazało się czymś całkiem odmiennym, i gdy skończył, poczuł się niezwykle lekko.