Выбрать главу

Natasza niechętnie opadła na taboret, mocno ściskając leżącą na kolanach torebkę. Spróbowała przejąć inicjatywę:

– Tak się złożyło. Nie mogę z powodu dziecka niszczyć sobie kariery.

– Też prawda. – Wróżka nie spierała się. – Twoja wola… – Potarła twarz dłońmi. – A teraz chcesz, żeby do ciebie wrócił? A wiesz, czemu odszedł? Czarnobrewa już nosi jego dziecko… Postarała się, oj, postarała… I wysłuchała, i pocieszyła, i w łóżku się uwijała… Chłopa miałaś dobrego, niejedna o takim marzy… Chcesz, żeby wrócił? Dalej chcesz?

Natasza zacisnęła usta.

– Tak.

Wróżka westchnęła.

– Można sprawić, żeby wrócił… Można.

Jej ton zmienił się nagle. Teraz głos wróżki przytłaczał.

– Ale to będzie trudne. Wrócić wróci, trudniej go będzie zatrzymać.

– I tak chcę.

– W każdej z nas, córciu, jest magia. – Daria pochyliła się nad stołem. Jej oczy świdrowały Nataszę. – Prosta, pierwotna, kobieca. Ty przez swoje ambicje zupełnie o niej zapomniałaś, a to niedobrze. Ale to nic. Pomogę ci. Wszystko trzeba będzie podzielić na trzy etapy.

Lekko uderzyła pięścią w stół.

– Po pierwsze, dam ci napar. To nieduży grzech. On wróci chłopa do domu. Sprawi, że wróci, ale go nie zatrzyma.

Natasza niepewnie skinęła głową. Dzielenie wróżby na trzy etapy wydało jej się nie na miejscu – szczególnie w tym mieszkaniu…

– Po drugie, dziecko czarnobrewej nie może się urodzić… Jeśli się urodzi, nie zatrzymasz swojego mężczyzny. Trzeba będzie dokonać wielkiego grzechu, zabić niewinny płód…

– O czym pani mówi! – Natasza wzdrygnęła się. – Nie mam zamiaru trafić do więzienia!

– Nie o takie zabijanie chodzi, Nataszko. Ja rozsunę ręce – wróżka rzeczywiście rozsunęła dłonie – a potem klasnę. Ot, i cała praca, ot, i cały grzech. Jakie więzienie?

Natasza milczała.

– Ale tego grzechu nie wezmę na siebie. – Daria przeżegnała się. – Jak chcesz, to ci pomogę, ale ty będziesz odpowiadać przed Bogiem!

Biorąc milczenie Nataszy za zgodę, ciągnęła:

– Po trzecie, urodzisz dziecko. Pomogę ci. Będzie córeczka, śliczna i mądra, tobie pomocnica, mężowi radość. Wtedy skończą się wszystkie twoje nieszczęścia.

– Mówi pani poważnie? – spytała cicho Natasza. – To wszystko mówi pani…

– Poważnie. – Daria wstała. – Powiesz „tak” i wszystko się dokona. Jutro twój mąż wróci, a pojutrze tamta poroni. Pieniędzy od ciebie nie wezmę, dopóki sama nie zajdziesz w ciążę. Ale potem wezmę – i to dużo. Od razu uprzedzam i na Chrystusa przysięgam…

Natasza uśmiechnęła się krzywo.

– A jeśli oszukam i nie przyniosę pieniędzy? Przecież i tak już będzie po wszystkim…

Ugryzła się w język. Wróżka popatrzyła na nią surowo, z lekkim wyrzutem, jak na niemądrą córkę.

– Nie oszukasz, Nataszko. Sama pomysł i zrozumiesz, dlaczego nie oszukasz…

Natasza przełknęła kulę w gardle. Próbowała zażartować:

– Czyli zapłata po fakcie?

– Biznesmenko ty moja – powiedziała z ironią Daria. – Kto ciebie taką pokocha, mądrą bizneswomen? W babie powinno być trochę głupoty… Ech… Tak, po fakcie. Po trzech faktach.

– Ile?

– Pięć.

– Pięć czego? – zaczęła Natasza i urwała. – Myślałam, że będzie znacznie taniej.

– Jeśli chcesz tylko, żeby mąż wrócił – będzie taniej. Ale minie trochę czasu i on znowu odejdzie. A ja proponuję ci prawdziwą pomoc. Sprawdzony środek.

– Chcę – Natasza skinęła głową. Wszystko się wydawało takie nierealne. Więc wystarczy jedno klaśnięcie w dłonie i nie będzie już nienarodzonego dziecka? Drugie klaśnięcie i ona urodzi córeczkę ukochanemu idiocie?

– Bierzesz na siebie grzech? – spytała ostro wróżka.

– Jaki tam grzech… – powiedziała z nagłym rozdrażnieniem Natasza. – Taki grzech prawie każda kobieta choć raz popełniła! Może tam nawet nic nie ma!

Wróżka zamyśliła się, jakby nasłuchując, i pokręciła głową.

– Jest… i chyba naprawdę dziewczynka.

– Biorę – powiedziała ze złością Natasza. – Wszystkie grzechy, jakie tylko chcesz. Umowa stoi?

Wróżka popatrzyła na nią surowo, z niezadowoleniem.

– Tak nie można, córciu… Wszystkie grzechy… Mogłabym ci różne rzeczy przyczepić… I twoje, i cudze… A potem będziesz musiała przed Bogiem odpowiadać.

– Bóg się rozezna. Daria westchnęła.

– Ech, młode to i płoche… Czy to on ma czas grzebać się w ludzkich grzechach? Każdy grzech zostawia siad i po tych śladach będą sądzić… Dobrze, nie bój się. Nie dopiszę ci nic cudzego.

– Nie boję się.

Wróżka jakby nie słyszała. Siedziała, wsłuchując się w coś czujnie. Wzruszyła ramionami.

– Dobrze… Zrób, co masz zrobić. Rękę!

Natasza niepewnie wyciągnęła prawą rękę, z niepokojem patrząc na swój brylantowy pierścionek. Wprawdzie ciężko schodzi z palca…

– A!

Wróżka ukłuła ją w palec tak szybko i zręcznie, że Natasza nawet nie zdążyła wyrwać dłoni. Zamarła, w osłupieniu wpatrując się w pęczniejącą czerwoną kroplę. Daria rzuciła na talerz ze skrzepłymi resztkami barszczu małą igłę lekarską. Takimi igłami pobiera się krew w laboratoriach.

– Nie bój się, wszystko jest sterylne, to jednorazówki.

– Na co pani sobie pozwala! – Natasza próbowała wyszarpnąć rękę, ale Daria przytrzymała ją niespodziewanie silnym i precyzyjnym chwytem.

– Stój, głupia! Bo znowu trzeba będzie kłuć!

Wyjęła z kieszeni buteleczkę z ciemnobrązowego szkła. Etykietka była częściowo zmyta, ale można było odczytać pierwsze litery – „Na…” Wróżka zręcznie odkręciła korek, podsunęła butelkę pod palec Nataszy, potrząsnęła i kropla wpadła do buteleczki.

– Niektórzy uważają – powiedziała zadowolona – że im więcej krwi w naparze, tym silniejszy środek. Nic podobnego. Krew jest niezbędna, to prawda, ale jej ilość już nie ma znaczenia.

Wróżka otworzyła lodówkę, wyjęła pięćdziesięciogramową buteleczkę wódki „Priwiet” *. Natasza przypomniała sobie, że jej szofer nazywał takie „reanimatorami”…

Kilka kropli wódki spadło na kawałek waty, który Natasza posłusznie przycisnęła do palca. Buteleczkę z resztą alkoholu Daria podsunęła Nataszy.

– Napijesz się?

Natasza oczyma wyobraźni ujrzała swoje przebudzenie nazajutrz – na drugim końcu miasta, okradziona, zgwałcona, z kompletnie urwanym filmem. Pokręciła głową.

– A ja owszem. – Daria podniosła „reanimator” do ust i „zażyła” jednym haustem. – Tak się lepiej… pracuje. Niepotrzebnie się mnie boisz. Nie żyję z rozboju.

Kilka kropli, które pozostały w butelce, powędrowało do buteleczki z eliksirem. Następnie, nie krępując się ciekawskiego spojrzenia Nataszy, wróżka dodała sól, cukier, wlała wrzątek z czajnika i wsypała jakiś proszek o silnym zapachu wanilii.

– Co to? – spytała Natasza.

– A co, masz katar? Wanilia.

Daria podała jej buteleczkę.

– Trzymaj.

– I to wszystko?

– Wszystko. Dasz to mężowi. Będziesz umiała? Można dolać do herbaty, można i do wódki, ale lepiej nie.

– A gdzie czary?

– Jakie czary?

Natasza znowu poczuła się jak idiotka. Niemal krzyknęła:

– Tam jest kropla mojej krwi, kropla wódki, cukier, sól i wanilia!

– I woda – uzupełniła Daria. Wsparła się pod boki i popatrzyła ironicznie na Nataszę. – A co byś chciała? Suszone oko żaby? Jaja ważki? A może mam tu nasmarkać? Na czym ci zależy – na składnikach czy efekcie?

вернуться

* „Priwiet” – ros.: cześć, witam.