Выбрать главу

Zacznijmy od początku.

W ostatnim czasie Dzienny Patrol poważnie umocnił swoje pozycje, zadając Jasnym kilka bolesnych ciosów – tym bardziej że ich następstw nie da się tak od razu naprawić. Na to potrzeba czasu – całych dziesięcioleci. Aż się prosi, by właśnie teraz, nim Jaśni okrzepną, zadać im ostateczny cios i wykorzystując oszołomienie przeciwnika, pomknąć ku zwycięstwu…

Co mogłoby definitywnie osłabić Jasnych i umocnić Ciemnych? Po tym, jak Nocny Patrol został pozbawiony bardzo silnej czarodziejki? Próba wyrzucenia z siodła kogoś jeszcze?

Edgar zamyślił się, żałował, że nie wziął notebooka. Można było szybko ocenić warianty, przejrzeć wszystkich zdolnych magów Światła i spróbować odnaleźć ich słabe punkty… Istniał nawet specjalny program – „Richelieu”. Dzienny Patrol nigdy nie narzekał na brak wykwalifikowanych programistów.

Ale teraz musiał polegać na własnym naturalnym komputerze – potężnym i zarazem tak niedoskonałym.

Heser? Odpada w przedbiegach, dawno przekroczył tę granicę, poza którą Inni stają się niemal nietykalni dla wrogów.

Jeszcze niedawno numerem drugim w Nocnym Patrolu byłaby Swietłana Nazarowa, ale zwierciadło na długo wykluczyło ją z gry. Teraz na zaszczytnym drugim miejscu Edgar postawiłby albo intrygantkę Olgę, starą wyjadaczkę i speca od akcji siłowych, która niedawno wróciła do gry, albo Ilję, maga pierwszego stopnia. Edgar podejrzewał, że to wcale nie była granica umiejętności Ilji. W przyszłości Ilja mógłby nawet osiągnąć poziom Wielkiego, ale taka przemiana wymaga czasu i kolosalnych wysiłków, przede wszystkim samego maga. A z drugiej strony, Ilja jest jeszcze zbyt miody, by rezygnować z wielu prostych, niemal ludzkich radości życia.

Olga czy Ilja? Które z nich jest teraz na celowniku?

Niczym Stirlitz z kultowego filmu lat siedemdziesiątych *, Edgar odchylił stoliczek i niespiesznie nakreślił na serwetkach umowne portrety – kobieca sylwetka i wąska twarz w okularach. Olga czy Ilja?

Olga. Mądra i doświadczona, przenikliwa i cyniczna. Edgar nie znał jej prawdziwego wieku, ale podejrzewał, że Olga jest znacznie starsza od niego. Nie znał jej rzeczywistej siły – nie było okazji, by sprawdzić i przekonać się. Zresztą, jeśli miał być szczery, wcale nie miał na to ochoty… Ponowne pozbawienie jej zdolności byłoby na pewno bardzo trudne. Ci, którzy niedawno wyszli z więzienia, zazwyczaj szalenie cenią sobie wolność. Olga tysiąc razy się zastanowi, nim znowu zaryzykuje i stanie przed trybunałem. Poza tym to stara miłość Hesera i szef Nocnego Patrolu na pewno broniłby jej ze szczególnym zapałem. Na miejscu Zawulona Edgar zostawiłby Olgę w spokoju – rozgniewany Heser to znacznie groźniejszy przeciwnik niż zwykły Heser.

W zadumie drapiąc się w nos końcem flamastra, Edgar przekreślił kobiecą sylwetkę na serwetce.

Ilja. Bardzo silny mag o twarzy inteligenta, nosi okulary, choć bez problemu mógłby skorygować wadę wzroku. Obecnie nie ma go w Moskwie, ani, najprawdopodobniej, w Europie. Chyba jest na Cejlonie… Właśnie… W ciągu ostatnich pięciu lat Jaśni z Nocnego Patrolu Moskwy podejrzanie często jeżdżą na Cejlon. Co oni tam knują?

Edgar pomyślał, że po powrocie trzeba będzie tę informację podrzucić działowi analiz, niech pogłówkują… Niewykluczone wprawdzie, że analitycy od dawna wiedzą o Cejlonie i mają go na oku. Ale Edgar wolał zrobić z siebie głupka i dmuchać na zimne, niż się potem sparzyć, jeśli o Cejlonie nikt nie pomyślał…

Dobrze. Jeśli nawet Zawulon planuje coś przeciwko Ilji, to raczej nie będzie wprowadzał swoich planów w życie w przedświątecznej Pradze. Chyba że ma nadzieję zwabić tam Ilję…

Edgar odsunął serwetkę, nie przekreślając sylwetki okularnika, i wziął czystą. Ostatnią. Przedzielił ją dwoma liniami na cztery sektory i w każdym z nich narysował jeden portret. Oszczędnymi kreskami, ale z zachowaniem niezwykłego podobieństwa.

Być może, w Edgarze nadal żył utalentowany karykaturzysta…

Ilja, Siemion… Igor. Oskarżony. Liczyć go? Chyba tak, w końcu jest najbardziej wystawiony na ciosy.

Po chwili zastanowienia w czwartym sektorze Edgar narysował Antoniego Gorodeckiego. Jedynego, który ciągle jeszcze używa swojego nazwiska, chociaż osiągnął drugi poziom, co znaczyło, że choć mniej doświadczony, dorównał Edgarowi.

Które z nich? Oczywiście, najprościej byłoby pokonać Igora. On i tak jest jedną nogą wśród cieni Zmroku.

Gorodecki natomiast leci do Pragi. Ale to tylko najprostszy z wariantów. Ile ich jest w sumie?

Na samą myśl o liczbie teoretycznie możliwych wariantów i układów Edgara rozbolały zęby. Ech, dajcie mi notebooka i „Richelieu”…

Stop, powiedział sobie Edgar. Stajesz się nużąco monotematyczny, Ciemny!

Myśl, która teraz przyszła mu do głowy, była prosta i niespodziewana.

Wzmocnić Ciemnych można nie tylko wysadzając z siodła któregoś z przeciwników. Może dobrym wariantem byłoby wprowadzenie do walki silnego Ciemnego?

Ale kto miałby wejść w niezbyt liczne szeregi magów Dziennego Patrolu? Witalij Rogoża, z którego przyjazdu Edgar cieszył się jak dziecko, był jedynie zwierciadłem. Zrobił wszystko, w imię czego został zrodzony przez Zmrok, i przepadł na wieki. Szukać wśród młodzieży? Szukamy, szukamy i nawet znajdujemy… Ale młody Inny nie będzie od razu Wielkim Innym, takie klejnoty jak Świetlana Nazarowa nie trafiają się codziennie.

Niemniej, myślał Edgar, najwyraźniej jestem na dobrej drodze. Lecę do Pragi, stolicy europejskiej nekromancji. I to w dodatku przed Bożym Narodzeniem, w przededniu dwutysięcznego roku. W czasie, gdy niezliczeni prorocy i jasnowidze straszą świat różnorodnymi koszmarami, z końcem świata włącznie…

Otóż to! Czy przypadkiem Zawulon nie planuje wskrzeszenia któregoś z magów przeszłości? Praga! I to w takim okresie! Na Ciemność! Zawulon jak zawsze umiejętnie ukrył to, co leżało na samym wierzchu!

Edgar wziął głęboki oddech, zgniótł serwetki i wcisnął do kieszeni.

A więc w mieście nekromantów, w czasie energetycznej destabilizacji, Zawulon miałby doskonałą okazję, by spróbować wyciągnąć z niebytu… kogo?

Myśl, Edgarze, myśl! Odpowiedź też powinna leżeć na wierzchu…

Zobaczmy, co my tu mamy… Praga, trybunał, sprawa pojedynku Ciepłowa i Donnikowej, oddelegowani Gorodecki i Edgar… Być może, przyleci Alita. Kto jeszcze? Ach tak, Bracia Regina…

Stop, stop i jeszcze raz stop! Cała wstecz!

Bracia Regina! Słudzy Fafnira! „Będę ich potrzebował” – mówił Zawulon – „wiążę z tą trójką pewne plany…”

Fafnir!

Edgar, siląc się na spokój, złożył stoliczek i usiadł wygodniej w fotelu.

Fafnir. Oto, kto byłby tu bardzo na miejscu. Potężny Fafnir, Wielki Mag, zmrokowy smok…

Echo jego siły, wchłonięte przez zwierciadło – Rogozę, pozwoliło osłabić tak silną czarodziejkę jak Swietłana…

„Jeśli Zawulon naprawdę ma zamiar ożywić Fafnira, to lepszego miejsca i czasu nie mógłby wybrać” – myślał Edgar, błądząc wzrokiem po obiciach ścian. – „Po prostu nie mógł…”

Posłuszny spojrzeniu stewardesy, zapiął pas. Samolot schodził do lądowania.

Witaj, Prago…

Zatkane uszy nie przeszkadzały Edgarowi myśleć.

Czyli wskrzeszenie. Akcja, której Ciemni nie przeprowadzali od pięćdziesięciu lat – od czasów Stalina. Zresztą, nie było takiej możliwości – ostatnie wystarczająco potężne zaburzenia energetyczne wystąpiły w trzydziestym trzecim, a potem czterdziestym siódmym roku.

Dlaczego w takim razie Zawulon nic Edgarowi nie powiedział? Jeszcze nie czas? Jak w takim razie traktować ostrzeżenie Jury? Jak z tym wszystkim wiąże się letnia historia w Arteku? Bo przecież się wiąże! Zawulon poświęcił pionka, a teraz przyszła kolej na wyższą figurę. Laufra albo konia. Kim był Edgar? Dwie wieże to na pewno Jurij i Kola, hetman to sam Zawulon, a król to nic innego niż sprawa Ciemności.

вернуться

* Mowa o filmie Siedemnaście mgnień wiosny, nakręconym na podstawie powieści Juliana Siemionowa.