Выбрать главу

– Kto mógł podpalić dom, a potem strzelać do Ebby? Mają państwo jakiś pomysł? – spytał Patrik.

Berit i Sture skamienieli.

– Ebba nic państwu nie powiedziała? – Patrik spójrzał na Paulę. Do głowy mu nie przyszło, że mogą nic wiedzieć, co się przydarzyło ich córce. Postarałby się formułować pytania delikatniej.

– Nie. Powiedziała tylko o krwi pod podłogą – odpai Sture.

Patrik zaczął szukać właściwych słów, żeby opowiedzieć o tym, co się stało na Valö. Paula go uprzedziła Spokojnie i rzeczowo opowiedziała o pożarze i strzałach.

Berit chwyciła za blat stołu. Mocno, aż jej zbielały kostki.

– Nie rozumiem, dlaczego nic nam nie powiedziała

– Pewnie nie chciała nas niepokoić – powiedział Sture. Było widać, że on też jest poruszony.

– Ale dlaczego oni się upierają, żeby tam zostać. Przecież to szaleństwo! Powinni się natychmiast wynieść. Sture, jedźmy do nich. Trzeba z nimi porozmawiać.

– Wydają się zdecydowani zostać – powiedział Patrik. – Ale Ebba jest w tej chwili u nas. Przyjechała wczoraj z moją żoną i nocowała u nas. Mårten odmówił i nadal jest na wyspie.

– Czy on oszalał? – powiedziała Berit. – Jedźmy tam od razu, w tej chwili. – Wstała, ale mąż ją zatrzymał i posadził z powrotem na krześle.

– Nie róbmy nic pochopnie. Zadzwonimy do Ebby i zobaczymy, co powie. Przecież wiesz, jacy są uparci. Nie ma sensu się z nimi kłócić.

Berit pokręciła głową, ale przestała się rwać m wyjazdu.

– Czy ktoś mógłby chcieć im zrobić krzywdę? Przychodzi państwu ktoś do głowy? – Paula poruszyła się. Choć fotel był naprawdę wygodny, rozbolały ją stawy.

– Absolutnie nikt – odparła zdecydowanie Berit. – Żyli bardzo zwyczajnie. Zresztą dlaczego ktoś miałby ich krzywdzić po tym, co już przeszli?

– Może to ma coś wspólnego z tym, co się stało z rodziną Ebby? – powiedział Sture. – Może ktoś się boi, że coś wyjdzie na jaw?

– Bierzemy to pod uwagę, ale wciąż wiemy za mało, Więc jesteśmy ostrożni w formułowaniu sądów – powiedział Patrik. – Zastanawia nas jednak jedna rzecz. Kartki, które Ebba dostawała od kogoś, kto się podpisywał G.

– Rzeczywiście, dziwna historia – odparł Sture. – Przychodziły na każde jej urodziny. Myśleliśmy, że przysyła je jakiś jej daleki krewny. Niewinne życzenia, więc daliśmy sobie spokój.

– Wczoraj dostała kolejną. Wcale nie była niewinna.

Rodzice Ebby zdziwili się.

– Co napisano tym razem? – Sture wstał i zaciągnął zasłony. Słońce za mocno oświetlało stół.

– Powiem tylko tyle, że jej grożono.

– W takim razie to pierwsza taka kartka. Sądzicie, że przysłał ją ten ktoś, kto podpalił ich dom i strzelał?

– Nie wiemy. Byłoby dobrze porównać ją z jakąś inną kartką, jeśli się zachowała.

Sture z ubolewaniem pokręcił głową.

Niestety nie. Pokazywaliśmy je Ebbie, a potem wyrzucaliśmy. W treści nie było nic osobistego. Tylko „Najlepsze życzenia urodzinowe”, a pod spodem G. Nic więcej. Nie było powodu, żeby je zbierać.

– Oczywiście. I nie było na nich nic, co pozwoliłoby zgadnąć, kim jest nadawca? Co ze stemplem pocztowym?

– Z Göteborga, to żadna wskazówka. – Sture umilkł. Nagle drgnął i spojrzał na żonę. – Pieniądze.

Berit otworzyła szeroko oczy

– Że też o tym nie pomyśleliśmy! Odkąd Ebba z nami zamieszkała, aż do jej osiemnastych urodzin ktoś anonimowo wpłacał na jej konto pewną sumę. Dostaliśmy z banku zawiadomienie o otwarciu konta na jej nazwisko. Nie ruszaliśmy tych pieniędzy. Wzięła je, kiedy kupowali z Mårtenem dom.

– I nie wiedzą państwo, kto je wpłacał? Nie próbowaliście się dowiedzieć?

– Próbowaliśmy, kilka razy. To oczywiste, że byliśmy ciekawi. Bank odpowiedział, że ofiarodawca chce pozostać anonimowy. Musieliśmy się tym zadowolić. Pomyśleliśmy, że to pewnie ten ktoś, kto przysyła kartki, jakiś życzliwy daleki krewny.

– Z którego banku przyszedł list?

– Z oddziału Handelsbanken przy Norrmalmstorg w Sztokholmie.

– Sprawdzimy. Dobrze, że państwo sobie przypomnieli.

Patrik spojrzał pytająco na Paulę, Paula skinęła głową.

– Dziękujemy, że poświęcili nam państwo czas. Proszę się odezwać, gdyby się państwu coś jeszcze przypomniało.

– Oczywiście. Będziemy się starali pomóc, ze wszystkich sił. – Sture uśmiechnął się blado.

Patrik domyślał się, że jak tylko wyjdą, rzuci się do telefonu, żeby zadzwonić do córki.

Wyjazd do Göteborga okazał się bardziej owocny, niż się spodziewał. Follow the money [23], jak mawiają w amerykańskich filmach. Może ten trop przyniesie postęp w dochodzeniu.

Wsiedli do samochodu i Patrik włączył komórkę. Dwadzieścia pięć nieodebranych połączeń. Westchnął.

– Coś mi mówi, że media się dowiedziały – powiedział. – Uruchomił silnik i ruszyli z powrotem drogą do Tanumshede. To będzie ciężki dzień.

„Expressen” jako pierwsza podała wiadomość o tym, co się stało na Valö. Szef Kjella dowiedział się pocztą panloflową, że mogli być pierwsi. Mocno mu to zepsuło humor. Kiedy już przestał wrzeszczeć, posłał na miejsce Kjella. Chciał, żeby „Bohusläningen” przebiła wielkomiejskiego molocha. Jak mawiał: „Jesteśmy małą lokalną gazetą, ale to nie znaczy, że jesteśmy gorsi”.

Kjell wertował notatki. Rezygnowanie z pierwszeństwa kłóciło się z zasadami dziennikarstwa, ale górę wziął głęboki sprzeciw wobec organizacji wrogich cudzoziemcom. Jeśli ceną za pomoc w zdemaskowaniu Johna Holma i Przyjaciół Szwecji miało być oddanie newsa, gotów był zaplłacić.

Musiał się pohamować, żeby od razu nie zadzwonić do Svena Niklassona i nie zapytać, jak mu poszło. Pewnie nie dowie się za wiele, dopóki nie przeczyta o tym w gazecie. Ale wciąż się zastanawiał, o co chodzi z tym Gimle. Był pewien, że kiedy opowiedział mu o kartce, którą Erika znalazła w domu Holma, usłyszał zmianę w jego głosie. Jakby już coś o Gimle słyszał.

Otworzył „Expressen”. Chciał przeczytać, co napisali o znalezisku. Całe cztery strony. W najbliższych dniach będzie więcej. Policja z Tanum zwołała na popołudnie konferencję prasową. Oby powiedzieli coś, z czego da się zrobić ciekawy materiał. Zostało jeszcze kilka godzin. Ale nie chodzi o to, żeby się dowiedzieć tego samego co wszyscy. Trzeba znaleźć coś, czego nikt inny nie wie. Wychylił się na krześle. Rozmyślał. Wiedział, że ludzi zawsze ciekawili chłopcy, którzy zostali wtedy w internacie. Spekulowano, co mogli wiedzieć, a czego nie wiedzieć i czy mieli coś wspólnego z zaginięciem Elvanderów. Gdyby mu się udało dowiedzieć o nich czegoś nowego, mógłby z tego wyjść artykuł, którego żadna inna gazeta by nie przebiła.

Wyprostował się na krześle i zaczął szukać w sieci. Znalazł co nieco na ogólnie dostępnych stronach. Zawsze dobrze zacząć od tego. Miał też własne notatki z wywiadu z Holmem. Pozostałych czterech musi złapać jeszcze dzisiaj. Sporo pracy w krótkim czasie, ale jeśli się uda, napisze dobry tekst.

Przyszło mu na myśl, że powinien się skontaktować z tym policjantem, który brał udział w tamtym śledztwie. Z Göstą Flygare. Od razu zapisał to w notesie. Jest szansa, że mu opowie o przesłuchaniach. Dzięki temu artykuł byłby bardziej wiarygodny.

Zdecydowanie odsunął od siebie myśli o Gimle. Wciąż powracały. To już nie jego zmartwienie. Może to nawet nic nie znaczy. Wyjął komórkę i zaczął dzwonić. Nie miał czasu na rozterki.

Percy powoli pakował walizkę. Nie zamierzał iść na przyjęcie. Wystarczyło kilka telefonów. Już wiedział, że Pyttan nie tylko go zostawiła, ale również już się wprowadziła do gospodarza przyjęcia.

вернуться

[23] Follow the money – ang.: idź za pieniądzem.