Выбрать главу

Jutro rano wsiądzie do jaguara i pojedzie do Fjällbacki, chociaż nie jest przekonany, że to dobry pomysł. Telefon od Leona uznał za potwierdzenie, że jego dotychczasowe życie się wali, więc co ma do stracenia?

Wszyscy słuchali Leona. Zawsze. Już wtedy był ich przywódcą. Ciekawe, w pewnym sensie nawet zatrważające, że już jako szesnastolatek cieszył się takim samym autorytetem jak dziś. Może całe jego życie ułożyłoby się inaczej, gdyby go wtedy nie posłuchał. Teraz nie chciał się nad tym zastanawiać. Na wiele lat udało mu się wyprzeć z pamięci to, co się stało na Valö. Zresztą potem już tam nie jeździł. Gdy wtedy, w Wielką Sobotę, wsiedli do motorówki, żeby opuścić wyspę, nawet się nie obejrzał.

Teraz będzie sobie musiał wszystko przypomnieć. Wiedział, że powinien zostać w Sztokholmie, upić się do nieprzytomności i czekać na wierzycieli. I patrzeć przez okno na Karlaplan, obserwować, jak płynie życie. Ale kiedy usłyszał w słuchawce głos Leona, stał się tak samo beezwolny jak wtedy.

Drgnął, rozległ się dzwonek do drzwi. Nie spodziewał się nikogo, a Pyttan zabrała wszystko, co przedstawiało jakąkolwiek wartość. Nie miał też złudzeń, że się rozmyśli. Nie była głupia. Zrozumiała, że on wszystko straci, i postanowiła uciec, póki czas. Nawet ją rozumiał. W jego świecie związek małżeński zawiera się z kimś, kto ma coś do zaoferowania. To w pewnym sensie handel wymienny, tyle że arystokratyczny.

Otworzył drzwi. W progu stał mecenas Buhrman.

– Byliśmy umówieni? – Percy próbował sobie przypomnieć.

– Nie, nie byliśmy. – Adwokat zrobił krok naprzód. Percy musiał się cofnąć, żeby go wpuścić. – Miałem tu coś do załatwienia i właściwie zamierzałem po południu jechać do domu, ale to pilne.

Buhrman unikał jego spojrzenia. Percy poczuł, że trzęsą się pod nim nogi. Niedobrze.

– Proszę wejść – powiedział. Starał się, żeby głos mu nie drżał.

Usłyszał głos ojca: Cokolwiek się będzie działo, nie okazuj słabości. Przypomniało mu się kilka sytuacji, gdy mu się to nie udało i z płaczem padł na podłogę, żeby prosić i błagać. Przełknął ślinę i zamknął oczy. Nie najlepszy moment na rozpamiętywanie przeszłości. Jutro będzie tego miał powyżej uszu. Teraz musi się dowiedzieć, czego chce Buhrman.

– Może szklaneczkę whisky? – spytał, podchodząc do barku. Nalał sobie.

Adwokat ciężko opadł na kanapę.

– Nie, dziękuję.

– Może kawy?

– Nie, dziękuję. Usiądź wreszcie – powiedział, pukając laską w podłogę.

Percy usiadł. Buhrman mówił, on milczał. Tylko od czasu do czasu kiwał głową na znak, że rozumie. Ale nie dawał do zrozumienia, co o tym myśli. Głos ojca rozbrzmiewał coraz głośniej: Nie okazuj słabości.

Kiedy Buhrman wyszedł, skończył się pakować, zostało mu tylko jedno. Wtedy, dawno temu, okazał słabość i dał się pokonać złu. Zamknął walizkę i usiadł na łóżku. Wpatrywał się przed siebie. Jest zrujnowany, nic już nie ma znaczenia. Ale odtąd nigdy nie okaże słabości.

Fjällbacka 1939

Laura jadła śniadanie i przyglądała się mężowi. Byli małżeństwem od roku. Przyjęła oświadczyny Sigvarda w dniu swoich osiemnastych urodzin. Już po miesiącu w ogrodzie odbyła się skromna ceremonia. Sigvard miał pięćdziesiąt trzy lata, mógłby być jej ojcem, ale był bogaty. Wiedziała, że już nigdy nie będzie musiała się martwić o przyszłość. Zrobiła listę argumentów za i przeciw. Tych pierwszych było więcej. Miłość jest dla szaleńców, to luksus, na który kobieta w jej sytuacji nie może sobie pozwolić.

– Niemcy wkroczyli do Polski – powiedział z podnieceniem. – To dopiero początek, zapamiętaj moje słowa.

– Nie mam siły zawracać sobie głowy polityką.

Laura posmarowała pół kromki chleba. Nie pozwalała sobie na więcej. Ciągle chodziła głodna. Za doskonałość była gotowa płacić tę cenę. Chwilami nawet dostrzegała absurd tej sytuacji. Wyszła za Sigvarda, żeby się czuć bezpiecznie, żeby być pewną, że zawsze będzie miała co jeść. A jednak chodziła głodna równie często jak w dzieciństwie, gdy matka wydawała pieniądze na wódkę zamiast na jedzenie.

Sigvard się roześmiał.

– O twoim tatusiu też piszą.

Rzuciła mu lodowate spojrzenie. Była gotowa wiele znieść, ale prosiła go wielokrotnie, żeby nawet nie wspominał o jej szalonej matce. Nie chciała wracać do przeszłości. Matka przebywała za murami szpitala Skjörgens. Oby tam została do końca swego żałosnego życia.

– Naprawdę niepotrzebnie to powiedziałeś.

– Przepraszam cię, kochanie, ale nie masz się czego wstydzić. Wprost przeciwnie. Przecież ten Göring jest ulubieńcem Hitlera i dowódcą Luftwaffe. Całkiem nieźle.

W zamyśleniu pokiwał głową i zagłębił się w lekturze. Laura westchnęła. Nie ciekawiło jej to. Wolałaby więcej nie słyszeć o Göringu. Tyle lat musiała znosić chore fantazje matki. Miałaby jeszcze teraz o nim słuchać tylko dlatego, że jest jednym z najbliższych współpracowników Hitlera? Dobry Boże, co Szwedów może obchodzić, że Niemcy napadli na Polskę?

– Chciałabym wprowadzić kilka zmian w salonie. Pozwolisz? – spytała miękkim głosem. Niedawno zgodził się, żeby go całkowicie przemeblowała. Wyszło ładnie, ale jeszcze nie idealnie. W każdym razie nie tak, jak w saloniku w domku dla lalek. Kanapa, którą kupiła, nie bardzo pasowała do reszty, a kryształki w żyrandolu nie były tak gładkie i błyszczące, jak się spodziewała.

– Puścisz mnie z torbami – odparł Sigvard, spoglądając na nią zakochanymi oczami. – Rób, co chcesz, kochanie, abyś tylko była zadowolona.

– Anna też przyjdzie, ale pod warunkiem, że nie masz nic przeciwko temu – powiedziała ostrożnie Erika, patrząc na Ebbę. W chwili kiedy zaprosiła siostrę, uświadomiła sobie, że może to nie najlepszy pomysł, ale wydawało jej się, że Annie dobrze zrobi towarzystwo.

– Bardzo dobrze. – Ebba uśmiechała się, ale nadal wyglądała na zmęczoną.

– Co powiedzieli rodzice? Patrikowi było głupio, że dowiedzieli się o podpaleniu i strzałach w taki sposób. Myślał, że im powiedziałaś, co się stało.

– Powinnam, ale ciągle to odkładałam. Bardzo się o mnie martwią. Woleliby, żebyśmy się poddali i wrócili do Partille.

– A nie myśleliście o tym? – spytała Erika, wkładają do odtwarzacza Lottę z ulicy Awanturników [24]. Chłopcy po wyprawie do Gösty spali jak susły, a Maja usiadła na kanapie i czekała na film.

Ebba chwilę się zastanawiała. Pokręciła głową.

– Nie możemy tam wrócić. Jeśli tu nam nie wyjdzie, to nie wiem, co zrobimy. Zdaję sobie sprawę, że siedzenie na Valö jest idiotyczne, i naprawdę się boję, a z drugie) strony… najgorsze już się stało.

– Co… – zaczęła Erika. Zebrała się na odwagę, żeby spytać, co się stało z ich synkiem, gdy nagle otworzyły się drzwi i weszła Anna.

– Halo! – zawołała.

– Wejdź, włączam DVD. Maja będzie po raz tysięczny oglądać Lottę.

– Cześć. – Anna skinęła głową i uśmiechnęła się ostrożnie do Ebby, jakby nie wiedziała, jak się zachować po tym, co razem przeżyły.

– Cześć, Anno – Ebba również odpowiedziała nieśmiało. Ale ona po prostu była powściągliwa.

вернуться

[24] Lotta z ulicy Awanturników – film na podstawie książki Astrid Lindgren.